Robin Cook - Chromosom 6

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Chromosom 6» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Chromosom 6: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chromosom 6»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Z kostnicy znikaja zwłoki Carla Franconiego, znanej postaci świata przestępczego. Kilka dni później trafiają one, mocno okaleczone, na stół autopsyjny Jacka Stapletona. Poszukiwania odpowiedzi na nasuwajace się pytania prowadzą aż do Gwinei Równikowej…

Chromosom 6 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chromosom 6», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Brzmi to wszystko interesująco – stwierdził Waller. – Dodatkowy dochód mógłbym zainwestować w upadającą praktykę. Muszę coś zrobić, bo inaczej stracę gabinet.

– Byłaby wielka szkoda – zauważył Raymond.

– Mogę przez dzień lub dwa zastanowić się nad odpowiedzią?

Raymond wstał. Doświadczenie podpowiadało mu następne posunięcie.

– Ależ oczywiście. Proponowałbym nawet skontaktować się z doktorem Levitzem. To w końcu on pana rekomendował i bardzo cieszył się z naszego spotkania.

Pięć minut później Raymond wyszedł i skierował się na południe. Spacer sprawiał mu prawdziwą przyjemność. Nad głową miał czyste niebo, wdychał świeże powietrze przesycone zapachem wiosny i czuł się, jakby cały świat miał pod stopami. Zawsze tak się czuł, kiedy radość z zakończonej sukcesem rekrutacji pobudzała wydzielanie adrenaliny. W tej chwili nawet nieprzyjemności dwóch ostatnich dni stały się nieistotne. Przyszłość malowała się w jasnych, obiecujących barwach.

Niespodziewanie pojawiło się przeczucie nadciągającego nieszczęścia. Zauroczony dopiero co osiągniętym sukcesem Raymond wszedł niemal prosto pod koła jadącego autobusu miejskiego. Pęd powietrza dosłownie zdmuchnął kapelusz z jego głowy, a brudna woda spod kół obryzgała przód kaszmirowego płaszcza.

Raymond cofnął się gwałtownie, oszołomiony nagłym obrazem przerażającej śmierci, o którą otarł się o włos. Nowy Jork znowu okazał się miastem uderzających skrajności.

– Co, chłopie, w porządku? – zapytał jakiś przechodzień i podał Raymondowi nieco zdefasonowany kapelusz.

– Tak, świetnie, dziękuję – odpowiedział. Pochylił się i spojrzał na płaszcz. Ciarki przeszły mu po grzbiecie. Cały epizod zdawał się nabierać metaforycznego charakteru, przywołał niepokój spowodowany niefortunną historią Franconiego. Błoto przypomniało mu o układzie zawartym z Vinniem Dominickiem.

Czując, że został skarcony, z większą uwagą podjął kolejną próbę przejścia na drugą stronę ulicy. Życie niosło ze sobą tyle zagrożeń. Kiedy szedł w stronę Sześćdziesiątej Czwartej Ulicy, zaczął się niepokoić o dwa pozostałe przypadki transplantacji. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że sekcja zwłok mogłaby zagrozić projektowi. Dopiero ten kłopot z Franconim ukazał nowe zagrożenie.

W każdym razie lepiej będzie sprawdzić stan innych pacjentów, uznał. Nie miał żadnych wątpliwości, że obawy Taylora Cabota nie były bezpodstawne. Gdyby któryś z pacjentów w przyszłości miał zostać poddany autopsji, a media dowiedziałyby się o wynikach, mogło to wywołać wielce niepożądane zamieszanie. GenSys zapewne zrezygnowałoby z całego projektu.

Raymond przyspieszył kroku. Jeden z operowanych mieszkał w New Jersey, drugi w Dallas. Pomyślał, że najlepiej zrobi, jeśli zatelefonuje do prowadzących tych pacjentów lekarzy.

ROZDZIAŁ 9

5 marca 1997 roku

godzina 17.45

Cogo, Gwinea Równikowa

– Halo! – rozległ się głos Candace. – Czy jest tu ktoś?

Ręka Kevina drgnęła na dźwięk nieoczekiwanego wołania. Technicy laboratoryjni dawno zakończyli dzień pracy i w laboratorium panowała cisza. Jedynie delikatny szum pracujących lodówek sygnalizował, że pomieszczenie żyje. Kevin został w pracowni i właśnie zajmował się krzyżowaniem Southerna, identyfikacją określonej sekwencji DNA, oddzieleniem fragmentów i przeniesieniem ich na żel, w którym zostaną przetransferowane do pożywki testowej, gdzie będzie można je oznaczyć. Wołanie Candace zaskoczyło Kevina i nie trafił pipetą do naczynia. Płyn rozlał się na powierzchni pożywki. Test został zniszczony. Teraz musiał zaczynać wszystko od nowa.

– Tutaj! – zawołał. Odłożył pipetę i wstał. Ponad butelkami z odczynnikami, ustawionymi na półce nad stołem laboratoryjnym, dojrzał stojącą w drzwiach dziewczynę.

– Czy przyszłam nie w porę? – zapytała, gdy zbliżył się do niej.

– Nie, właśnie kończyłem – odparł z nadzieją, że nie przejrzy jego kłamstwa.

Miał mieszane uczucia. Z jednej strony irytowało go, że stracił bezskutecznie wiele czasu na przeprowadzenie doświadczenia, z drugiej cieszył się, widząc swego gościa. W czasie tamtego lunchu ośmielił się na tyle, że zaprosił Melanie i Candace do domu na herbatę. Obie skwapliwie przyjęły zaproszenie. Melanie przyznała przy tym, że zawsze paliła ją ciekawość, jak też dom wygląda wewnątrz.

Popołudnie było bardzo przyjemne. Bez wątpienia przyczyniły się do tego nieprzeciętne osobowości obu pań. Rozmowa toczyła się bez przerwy. Dodatkowo atmosferę poprawiało wino, które przedłożyli ostatecznie nad herbatę. Jako członek miejscowej elity, Kevin regularnie zaopatrywany był we francuskie wino, chociaż sam z niego raczej nie korzystał. W efekcie dysponował doskonale zaopatrzoną piwnicą.

Głównym tematem konwersacji okazały się Stany Zjednoczone, a dokładniej minione przyjemności w ojczyźnie tymczasowych emigrantów. Każde z nich wychwalało rodzinne strony i gotowe było nawet toczyć spory o swe racje. Melanie wyjawiła, że uwielbia Nowy Jork, jak twierdziła, miasto będące klasą samo dla siebie. Candace twierdziła, że poziom życia w Pittsburghu może uchodzić za jeden z najwyższych. Kevin zachwalał niezwykle stymulującą atmosferę Bostonu. Natomiast wszyscy jak jeden mąż skrzętnie unikali rozmowy na temat wybuchu Kevina podczas lunchu.

W pewnym momencie dziewczyny nie wytrzymały i zapytały go, co miał na myśli, mówiąc, iż obawia się, czy nie przekroczył granic. Nie nalegały jednak, gdy okazało się, że zmarkotniał i zdecydowanie nie ma ochoty na wyjaśnianie swych obaw. Intuicyjnie wyczuły potrzebę szybkiej zmiany tematu i nie wracały do tego.

– Przyszłam, aby namówić cię na spotkanie z panem Horace'em Winchesterem – oznajmiła Candace. – Opowiedziałam mu o tobie i zapragnął osobiście podziękować za wszystko.

– Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł – odparł Kevin. Czuł, że jest lekko podenerwowany.

– Wręcz przeciwnie – zapewniła go Candace. – Po tym co powiedziałeś podczas lunchu, myślę, że powinieneś zobaczyć jasną stronę swych dokonań. Przykro mi, że tak bardzo wziąłeś sobie do serca moje słowa i zepsułeś sobie humor.

Była to pierwsza uwaga tego wieczoru przypominająca niefortunne zachowanie Kevina w kantynie. Serce gospodarza zaczęło bić szybciej.

– To nie była twoja wina. Niepokój odczuwałem już wcześniej, zanim się spotkaliśmy.

– W takim razie odwiedź pana Winchestera. Jego rekonwalescencja przebiega fantastycznie. Czuje się tak świetnie, że właściwie pielęgniarka specjalizująca się w intensywnej terapii, jak ja, w ogóle nie jest tu potrzebna.

– Nie wiedziałbym, co powiedzieć – mamrotał zakłopotany Kevin.

– Och, przecież to nieważne, co powiesz. Twój pacjent jest taki wdzięczny. Jeszcze kilka dni temu sądził, że umrze, tak źle się czuł. A teraz mówi, że chyba ktoś podarował mu drugie życie. No dalej! To niczym nie grozi, może tylko pomóc ci poczuć się lepiej.

Gdy Kevin w panice szukał jakiegoś usprawiedliwienia, by odmówić, z pomocą przyszła mu Melanie.

– Ach, para moich ukochanych, lubiących wino przyjaciół – powiedziała, wchodząc do pokoju. Dojrzała ich przez otwarte drzwi. Melanie była właśnie w drodze do swojego laboratorium na końcu korytarza. Miała na sobie niebieski fartuch. Na górnej kieszeni widniała naszywka: OŚRODEK ZWIERZĄT.

– Macie kaca? – zapytała Melanie. – Mnie ciągle jeszcze szumi w głowie. Boże, obaliliśmy dwie butelki wina. Niewiarygodne.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Chromosom 6»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chromosom 6» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robin Cook - Foreign Body
Robin Cook
Robin Cook - Coma
Robin Cook
Robin Cook - Outbreak
Robin Cook
libcat.ru: книга без обложки
Robin Cook
Robin Cook - Vite in pericolo
Robin Cook
Robin Cook - Fever
Robin Cook
Robin Cook - Crisis
Robin Cook
Robin Cook - Critical
Robin Cook
Robin Cook - Acceptable Risk
Robin Cook
Robin Cook - Chromosome 6
Robin Cook
Robin Cook - Cromosoma 6
Robin Cook
Robin Cook - Zaraza
Robin Cook
Отзывы о книге «Chromosom 6»

Обсуждение, отзывы о книге «Chromosom 6» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x