Kathy Reichs - Dzień Śmierci
Здесь есть возможность читать онлайн «Kathy Reichs - Dzień Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Dzień Śmierci
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Dzień Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzień Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Dzień Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzień Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Joey, Larry, Tommy i Fred byli technikami, do ich codziennych obowiązków należało utrzymywanie dobrych warunków i transport zaopatrzenia. Malowali i reperowali, czyścili zagrody i miejsca dokarmiania i pilnowali, by zwierzęta miały zawsze wodę i pokarm.
Jane, Chris i Hank, bardziej zaangażowani w badania, obserwowali grupy pozyskując rozmaite dane.
– Jakie? – zainteresowała się Katy.
– Ciąże, narodziny, śmierci, problemy zdrowotne. Nieustannie obserwujemy populację. Prowadzimy też badania. Jane skupia się nad serotoniną. Codziennie obserwuje i zapisuje różne typy zachowań, które małpy są bardziej agresywne, bardziej impulsywne. Następnie porównujemy dane z poziomami serotoniny. Patrzymy też na ich miejsca w społeczności. Jej małpy noszą wysyłające sygnały telemetryczne kołnierze, więc łatwo jest je znaleźć. Pewnie jakąś zobaczysz.
– Serotoniną to substancja chemiczna w mózgu – wyjaśniłam.
– Tak – odparła Katy. – Nośnik, który, jak się uważa, ma związek z agresją.
Sam i ja spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem. Cóż za dziewczyna!
– A jak określacie, czy małpa jest impulsywna? – padło kolejne pytanie mojej córki.
– Taki osobnik postępuje ryzykownie. Wykonuje dłuższe skoki, na wyższych drzewach. Opuszcza rodzinę wcześniej niż inne.
– Osobnik?
– To są próbne badania. Tylko na męskich przypadkach.
– Jeden z moich takich podopiecznych jest w obozie – powiedziała Jane, instalując sobie pudełko z długą anteną wokół pasa. – J-7. Należy do grupy 0. Często się tu kręcą.
– To ten kleptoman? – zapytał Hank.
– Tak. Zgarnia wszystko, co nie jest przytwierdzone do podłoża. W zeszłym tygodniu świsnął kolejny długopis. I zegarek Larry’ego. Myślałam, że Larry będzie miał wylew, tak za nim biegał.
Kiedy wszyscy wzięli już swoje rzeczy, sprawdzili przydzielone zadania i poszli, Sam zabrał Katy na wycieczkę po wyspie.
Poszłam za nimi przyglądając się, jak moja córka staje się obserwatorem małp.
Kiedy posuwaliśmy się szlakiem, Sam pokazywał miejsca karmienia i opisywał każdą z grup, która przy nich się zbierała. Mówił o terytorium, hierarchiach dominacji i granicach macierzyństwa, a Katy przez lornetkę przyglądała się drzewom.
W miejscu karmienia E Sam rzucił kilka ziaren suszonej kukurydzy na dach z blachy falistej.
– Stójcie cicho i patrzcie.
Wkrótce usłyszeliśmy szelest liści i dostrzegliśmy zbliżającą się grupę. Chwilę potem wokół nas zaroiło się od małp – kilka siedziało na drzewach, Inne zeszły na ziemię i pobiegły zebrać kukurydzę.
Katy była zachwycona.
– To jest grupa F – wyjaśnił Sam. – Jest niewielka, ale przewodzi w niej jedna z najważniejszych samic na wyspie. To prawdziwa suka.
Po drodze do obozu Sam pomógł Katy zaplanować prosty projekt. Uporządkowała swoje notatki, a on przyniósł jej torbę pełną kukurydzy, z którą ruszyła z powrotem między drzewa. Patrzyłam na nią, kiedy znikała między dwoma rzędami dębów, z lornetką na szyi.
Usiedliśmy z Samem na osłoniętej werandzie i rozmawialiśmy przez chwilę, potem on wrócił do pracy, a ja wyjęłam zdjęcia z tomografii komputerowej. Bardzo próbowałam się skupić, ale nie mogłam. Wzory zatok są raczej mało atrakcyjne, kiedy ma się widok na połyskujące w słońcu ujście rzeki i w powietrzu czuć zapach soli i sosny.
Ludzie, wśród nich Katy, wrócili w południe. Po posiłku złożonym z kanapek i chipsów Fritos Sam wrócił do analizy swoich danych, a Katy do lasu.
Znowu rozłożyłam swoje papiery, ale i tym razem nic z tego. Zasnęłam po trzeciej stronie.
Obudził mnie znajomy dźwięk.
Bum! Rat a tat a tat a tat a tat. Bum! Rat a tat a tat tat a tat.
Dwie małpy zeskoczyły z drzew i biegały po dachu werandy. Starając się nie zwrócić na siebie uwagi, otworzyłam drzwi osłony i zeszłam po schodach.
Grupa 0 przyszła do obozu i małpy siedziały teraz na drzewach nad stacją obozową. Te dwie, które mnie obudziły, skoczyły na dach przyczepy i usadowiły się na jego przeciwnych krańcach.
– To on. – Nie usłyszałam, kiedy Sam podszedł i stanął za mną. – Popatrz.
Podał mi lornetkę.
– Widzę oznakowania – powiedziałam, przypatrując się klatkom piersiowym każdej z małp. – J-7 i GN-9. J-7 ściska jakiś przedmiot, jakby bransoletę czy obrożę…
Oddałam mu lornetkę i Sam uniósł ją do oczu.
– Co on, do diabła, ma? To chyba nie jest zegarek Larry'ego?
Znowu lornetka znalazła się w moich rękach.
– To coś się błyszczy. Wygląda jak złoto, kiedy pada na to słońce. W tej samej chwili GN-9 rzucił się do przodu i wydał z siebie głośne ostrzeżenie. J-7 zaskrzeczał i zeskoczył z dachu, przeskakując z gałęzi na gałąź, aż w końcu zniknął nam z oczu za przyczepą. Jego skarb ześliznął się i z dachu i zniknął w rynnie,
– Zobaczmy,
Sam wyciągnął drabinę spod domku i oparł ją o przyczepę. Odgarnął pajęczyny, wchodząc na pierwszy szczebel sprawdził, czy drabina wytrzyma jego ciężar i wspiął się po niej.
– No nie!
– Co?
– Skurczybyk.
– Co to jest?
Obracał coś w dłoni.
– Niech mnie diabli.
– Co to jest? – Bardzo chciałam zobaczyć, co małpa upuściła, ale Sam zasłaniał mi widok.
Przez chwilę stał nieruchomo na szczycie drabiny z przekrzywioną głową.
– Sam, co tam masz?
Bez słowa zszedł na dół i podał mi przedmiot. Od razu wiedziałam, co to jest, i poczułam, że robi mi się słabo.
Spojrzeliśmy sobie w oczy i staliśmy tak bez słowa.
16
Stałam z tym przedmiotem w ręku, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Sam przemówił pierwszy.
– To jest ludzka szczęka.
– Zgadza się.
Po jego twarzy prześlizgiwały się rzucane przez liście cienie.
– Prawdopodobnie ze starego indiańskiego grobu.
– Indianie raczej nie mieli takiej opieki dentystycznej. – Obróciłam kość i słońce błysnęło na kawałku złota.
– A więc to wywołało zainteresowanie J-7 – stwierdził Sam, przyglądając się koronom.
– A to jest tkanka – dodałam, wskazując brązowy kawałek przyczepiony do stawu.
– Co to znaczy?
Powąchałam kość. Poczułam wilgotny, mdły odór śmierci.
– W tym klimacie, w zależności od tego, czy ciało zostało zakopane, czy leżało na powierzchni, powiedziałabym, że ta osoba zmarła najdalej rok temu.
– Jak to jest, do cholery, możliwe! – Na czoło wystąpiła mu żyła.
– Nie krzycz na mnie. Najwyraźniej nie każdy, kto przyjeżdża na wyspę, przechodzi przez twoje ręce!
Odwróciłam wzrok.
– Skąd on to, do diabła, wziął?
– To twoja małpa. Sam się dowiedz.
– Żebyś wiedziała, że tak zrobię.
Ruszył do stacji obozowej i, pokonując po dwa stopnie naraz, zniknął w środku. Przez otwarte okno usłyszałam, jak woła Jane.
Przez moment stałam, wsłuchując się w szum liści paproci i czując się bardzo dziwnie. Czy na moją wyspę spokoju zawitała śmierć?
Nie! – krzyczał głos w mojej głowie. – Tylko nie tutaj!
Usłyszałam skrzypnięcie sprężyny drzwi osłaniających, w których pojawili się Sam i Jane i zawołali mnie.
– Chodź z nami. Rozejrzymy się dookoła. Jane wie, gdzie jest grupa O, kiedy nie ma ich w obozie, więc będziemy mogli namierzyć J-7. Może ten mały skurwiel sam nas zaprowadzi…
Nie poruszyłam się.
– Och, przepraszam. To nerwy. Wiesz, że nie lubię, jak na mojej wyspie znajduje się części ciała. Znasz mnie.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Dzień Śmierci»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzień Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Dzień Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.
