– A co pan myśli teraz, po śmierci tej kobiety? Clip gwałtownie potrząsnął głową.
– Znam Grega lepiej niż ktokolwiek. Gdy czuje się osaczony, ucieka. Nikogo by nie zabił. Serdecznie w to wierzę. Unika przemocy. Od dawna wie, czym ona grozi.
Przez kilka chwil wszyscy milczeli. Myron i Win oczekiwali, że Clip rozwinie temat. Nie rozwinął.
– Ma pan coś do dodania? – odezwał się Win.
– Nie. To wszystko.
Win wstał bez jednego słowa czy gestu i wyszedł z gabinetu. Myron wzruszył nieznacznie ramionami i ruszył za nim.
– Myron? – usłyszał głos Clipa. Odwrócił się. Starzec stał. Oczy miał wilgotne.
– Udanego meczu – rzekł cicho. – To w końcu tylko gra. Pamiętaj.
Zakłopotany jego zachowaniem, Myron skinął głową i prędko dołączył do Wina.
– Masz dla mnie bilet? – spytał Win. Myron wręczył mu bilet.
– Opisz mi tę Łomot. Myron opisał ją.
– Twój pan Arnstein nie mówi nam całej prawdy – powiedział Win, gdy doszli do windy.
– To przeczucie czy konkret?
– Ja nie mam przeczuć – odparł Win. – Wierzysz mu?
– Nie jestem pewien.
– Ale go lubisz?
– Tak.
– Mimo że przyznał się do kłamstwa?
– Tak.
– Pozwól więc, że ci przedstawię ciekawy scenariusz. Kto oprócz Grega ma najwięcej do stracenia, jeśli jego nałóg wyjdzie na jaw? Komu oprócz Grega zależałoby najbardziej na uciszeniu Liz Gorman? Wreszcie, komu zależałoby najbardziej na zniknięciu Downinga, gdyby miał przysporzyć wstydu zespołowi, wstydu tak strasznego, że osłabi lub nawet przekreśli szansę Clipa Arnsteina na zachowanie władzy w klubie?
Myron milczał.
Miejsce obok Maggie Łomot było wolne. Win usiadł i obdarzył ją olśniewającym uśmiechem.
– Dobry wieczór – powiedział.
Uśmiechnęła się do niego.
– Witam.
– Pani Mason, jak sądzę.
Skinęła głową.
– A pan jest Winston Horne Lockwood Trzeci. Znam pana ze zdjęcia w „Forbesie”.
Uścisnęli sobie ręce, spojrzeli w oczy. Ich dłonie się rozłączyły, oczy nie.
– Miło mi panią poznać, pani Mason.
– Proszę mi mówić Maggie.
– Proszę bardzo.
Win uśmiechnął się krótko. Na parkiecie zahuczała syrena. Skończyła się pierwsza kwarta. Zobaczył, że Myron wstaje, ustępując miejsca kolegom z drużyny. Jego widok w kostiumie koszykarza na parkiecie NBA sprawił mu nieoczekiwaną przykrość. Nie chciał tego oglądać. Obrócił się do sąsiadki. Spojrzała na niego wyczekująco.
– Podobno szuka pani pracy w mojej firmie – zagadnął.
– Tak.
– Mógłbym zadać kilka pytań?
– Proszę.
Zachęciła go gestem.
– Obecnie pracuje pani dla Braci Kimmel?
– Tak.
– Ilu giełdziarzy zatrudniają?
– Mniej niż dziesięciu. To bardzo mała firma.
– Rozumiem. – Win złożył dłonie palcami, udając, że rozważa jej słowa. – Pracuje tam pani w weekendy?
– Zdarza się.
– Także wieczorami?
Jej oczy na chwilę lekko się zwęziły.
– Zdarza się – powtórzyła.
– A w zeszłą sobotę?
– Słucham?
– Zna pani Grega Downinga, prawda?
– Oczywiście, ale…
– I wie pani bez wątpienia, że od soboty wieczorem go nie ma. Ciekawe, że ostatnią rozmowę z domu przeprowadził z pani biurem. Przypomina sobie ją pani?
– Panie Lockwood…
– Proszę mówić mi Win.
– Nie wiem, do czego pan zmierza…
– To bardzo proste – przerwał jej. – Wczoraj wieczorem powiedziała pani mojemu wspólnikowi, panu Bolitarowi, że nie rozmawiała z Gregiem Downingiem od miesięcy. Ale, jak nadmieniłem, moje informacje przeczą pani słowom. Taka rozbieżność może nasunąć części osób podejrzenia co do pani uczciwości. W Lock – Horne Securities wystrzegamy się tego. Moi pracownicy muszą być bez zarzutu. Dlatego prosiłbym panią o wyjaśnienie tej sprzeczności.
Z kieszeni marynarki Win wyjął torebkę orzeszków ziemnych, obrał kilka z najwyższą elegancją, wrzucił łupiny do drugiej torebki i umieścił jeden po drugim w ustach.
– Skąd pan wie, że pan Downing dzwonił do mojego biura? – spytała Maggie Łomot.
– Proszę pani. – Win zerknął na nią kątem oka. – Szkoda czasu na błahostki. Dzwonił. To niezbity fakt. Pani to wie. Ja to wiem. Więc zakończmy temat.
– W zeszłą sobotę wieczorem nie pracowałam – odparła. – Jeśli dzwonił, to do kogo innego.
Win zmarszczył czoło.
– Mam dość pani wykrętów, pani Mason – powiedział. – Przed chwilą przyznała pani, że pracuje w małej firmie. Woli pani, bym zadzwonił do pani pracodawcy? Z pewnością z chęcią udzieli Windsorowi Horne’owi Lockwoodowi Trzeciemu informacji, czy pani wtedy pracowała.
Łomot usiadła wygodnie w fotelu i splotła ręce na piersiach, obserwując grę. Smoki prowadziły 24 do 22. Śledziła wzrokiem ruch piłki na parkiecie.
– Nie mam panu nic więcej do powiedzenia – oznajmiła.
– Ach tak. Nie jest pani dłużej zainteresowana pracą?
– Nie.
– Źle pani zrozumiała. Ja nie mówię o pracy w Lock – Horne Securities. Mam na myśli wszystkie firmy, włącznie z pani obecnym pracodawcą.
– Co takiego?!
Obróciła się ku niemu.
– Są dwa wyjścia – rzekł. – Wyłożę je jasno, żeby mogła pani wybrać lepsze. Pierwsze: powie mi pani, w jakiej sprawie zadzwonił w zeszłą sobotę Greg. Powie mi pani, dlaczego okłamała Myrona. Powie mi pani wszystko, co wie o zniknięciu Downinga.
– Jakim zniknięciu? – wtrąciła. – Myślałam, że odniósł kontuzję.
– Wyjście drugie – ciągnął Win. – Nic mi pani nie powie albo mnie okłamie, a wtedy rozpuszczę w branży famę o pani uczciwości. To znaczy o tym, że władze federalne badają wysunięte przeciwko pani poważne zarzuty o malwersacje.
– Ale… – zaczęła i urwała. – Nie może pan tego zrobić.
– Nie? – Win przybrał rozbawioną minę. – Jestem Windsor Horne Lockwood Trzeci. Mojego słowa w takich sprawach się nie kwestionuje. Tak panią załatwię, że nie zatrudnią pani nawet jako szatniarki w przydrożnym barze. – Uśmiechnął się i przechylił w jej stronę torebkę z fistaszkami. – Orzeszka?
– Pan oszalał.
– A pani jest normalna – odparł Win i spojrzał na boisko. – Na ile zasługuje ten chłopiec, który ściera z parkietu pot gracza? – Wzruszył ramionami. – Czyja wiem. Najwyżej na zrobienie loda, co?
Uśmiechnął się miło.
– Wychodzę – oświadczyła, wstając.
– Prześpi się pani ze mną? – spytał.
Spojrzała na niego ze zgrozą.
– Co takiego?
– Prześpi się pani ze mną? Jeśli jest pani dobra, mogę się zastanowić nad zatrudnieniem pani w Lock – Horne.
Zacisnęła zęby.
– Nie jestem prostytutką – wysyczała.
– Nie, nie jest pani prostytutką – odparł Win na tyle głośno, że przyciągnął kilka spojrzeń. – Jest pani hipokrytką.
– O czym pan mówi?
– Proszę usiąść.
Wskazał fotel.
– Wolę nie.
– A ja wolę nie krzyczeć. – Ponownie skinął ręką. – Proszę.
Spełniła jego życzenie.
– Czego pan chce? – spytała, patrząc nieufnie.
– Podobam się pani?
Skrzywiła się.
– Jest pan najbardziej odrażającym mężczyzną, jakiego…
– Mówię o wyglądzie. O fizycznej stronie. Pamięta pani? Seks to sprawa czysto fizyczna, powiedziała pani wczoraj Myronowi. Jak uścisk dłoni, choć takie porównanie podważa sprawność pani partnerów. Wiem, ryzykując posądzenie o nieskromność, że jestem dość atrakcyjny. Proszę przyznać, że wśród legionu graczy Gigantów i Smoków, których zaliczyła pani w swojej prześwietnej karierze, znajdzie się choć jeden mniej atrakcyjny niż moi.
Читать дальше