– Jak to?
– Tak jak powiedziałam. Jestem swego rodzaju znakomitością. Ludzie, którzy dawniej nigdy by się do mnie nie odezwali, nagle chcą się ze mną spotkać. Wciąż mi się to zdarza. Mniej więcej przed miesiącem zaczęłam grywać na tym nowym korcie Racket Club. Jedna z kobiet – bogata snobka, która nie pozwoliłaby mi nawet przejść przez podwórko, kiedy przyjechaliśmy do tego miasta – podeszła do mnie z miną och-ach.
– Z miną och-ach?
– Tak to nazywam. Mina och-ach. Wygląda tak. Zademonstrowała mu. Wydęła wargi, zmarszczyła brwi i zatrzepotała rzęsami.
– Wyglądasz jak Donald Trump spryskany gazem obezwładniającym.
– To jest właśnie mina och-ach. Od śmierci Kevina często ją widuję. Nikomu nie mam tego za złe. To naturalne. Jednak ta kobieta z miną och-ach podchodzi do mnie, bierze mnie za ręce, patrzy mi w oczy i robi z tego takie przedstawienie, że mam ochotę wrzasnąć, a potem mówi: „Ty jesteś Ali Wilder? Och, tak bardzo chciałam się z tobą spotkać. Jak się czujesz?”. Rozumiesz, o co mi chodzi?
– Rozumiem.
Popatrzyła na niego.
– Bo co?
– Randki z tobą okazały się inną wersją miny och-ach.
– Chyba nie nadążam.
– Wciąż mi mówisz, że jestem piękna.
– Bo jesteś.
– Widziałeś mnie trzy razy, kiedy byłam mężatką.
Myron nic nie powiedział.
– Czy wtedy myślałeś, że jestem piękna?
– Staram się nie myśleć w taki sposób o mężatkach.
– Czy chociaż pamiętasz, że się spotkaliśmy?
– Nie, raczej nie.
– Gdybym wyglądała jak Jessica Culver, to zapamiętałbyś mnie, nawet gdybym była mężatką.
Czekała.
– Co mam ci na to powiedzieć, Ali?
– Nic. Jednak już czas, żebyś przestał traktować mnie ze współczuciem. To nieważne, kiedy zacząłeś się ze mną umawiać. Ważne jest to, dlaczego jesteś tu teraz.
– Mogę?
– Co takiego?
– Czy mogę ci powiedzieć, dlaczego tu jestem?
Ali przełknęła ślinę i po raz pierwszy miała niepewną minę. Przyzwalająco machnęła ręką. Rzucił się w głęboką wodę.
– Jestem tutaj, ponieważ naprawdę cię lubię, ponieważ mogę mylić się w wielu sprawach i być może masz rację co do ludzi z minami och-ach, ale ja jestem tutaj, bo nie mogę przestać o tobie myśleć. Przez cały czas myślę o tobie, a kiedy to robię, mam na ustach ten głupkowaty uśmiech. To wygląda tak. – Teraz on zademonstrował. – Właśnie dlatego tutaj jestem, rozumiesz?
– To jest – Ali bezskutecznie usiłowała powstrzymać uśmiech – naprawdę dobra odpowiedź.
Już miał rzucić jakąś dowcipną uwagę, ale nie zrobił tego. Z wiekiem przychodzi umiar.
– Myronie?
– Tak?
– Chcę, żebyś mnie pocałował. I wziął mnie w ramiona. Chcę, żebyś zaniósł mnie na górę i kochał się ze mną. Chcę, żebyś zbyt wiele nie oczekiwał, ponieważ ja też tego nie robię. Może jutro cię rzucę albo ty mnie. Nieważne. Jednak nie jestem ze szkła. Nie zamierzam ci opisywać piekła, jakie przeżyłam przez pięć ostatnich lat, ale jestem silniejsza, niż myślisz. Jeśli nasz związek nadal będzie trwał, to ty będziesz musiał być silny, nie ja. Zatem żadnych zobowiązań. Wiem, że chcesz być rycerski i szlachetny. Jednak ja tego nie potrzebuję. Dziś chcę tylko ciebie.
Ali nachyliła się i pocałowała go w usta. Najpierw delikatnie, a potem namiętniej. Myron poczuł przypływ pożądania.
Pocałowała go znowu. Myron był zgubiony.
Godzinę później – a może zaledwie dwadzieścia minut – Myron bezwładnie przetoczył się na plecy.
– No i? – zapytała Ali.
– O rany.
– Powiedz coś więcej.
– Daj mi złapać oddech.
Ali zaśmiała się i przytuliła jeszcze mocniej.
– Straciłem czucie – powiedział. – Nie czuję rąk i nóg.
– Zupełnie?
– Może lekkie mrowienie.
– Chyba nie takie lekkie. Byłeś wspaniały.
– Jak powiedział kiedyś Woody Allen, często ćwiczę, kiedy jestem sam.
Położyła głowę na jego piersi. Jego szaleńczo galopujące serce zaczęło zwalniać. Zapatrzył się w sufit.
– Myronie?
– Tak?
– On nigdy nie odejdzie z mojego życia. Nigdy nie opuści Erin i Jacka.
– Wiem.
– Większość mężczyzn nie potrafi sobie z tym poradzić.
– Ja też nie wiem, czy sobie poradzę.
Popatrzyła na niego i uśmiechnęła się.
– Co?
– Jesteś szczery. To mi się podoba.
– Już nie jestem jednym z tych z miną och-ach?
– Och, wykreśliłam to dwadzieścia minut temu. Wydął usta, zmarszczył brwi i zatrzepotał rzęsami.
– Czekaj, chyba wraca.
Znów położyła głowę na jego piersi.
– Myronie?
– Tak?
– On nigdy nie odejdzie z mojego życia – powiedziała. – Jednak teraz go tu nie ma. Myślę, że teraz jesteśmy tu tylko we dwoje.
Na trzecim piętrze Centrum Medycznego Świętego Barnaby inspektor dochodzeniowy okręgu Essex, Loren Muse, zapukała do drzwi z napisem dr med. Edna Skylar, genetyk.
– Proszę – odpowiedział kobiecy głos.
Loren przekręciła klamkę i weszła. Skylar stała i czekała na nią. Była wyższa od Loren, jak większość ludzi. Z wyciągniętą ręką przeszła przez pokój. Wymieniły mocny uścisk dłoni, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Edna Skylar życzliwie kiwnęła głową. Loren znała to podejście. Obie pracowały w zawodach wciąż zdominowanych przez mężczyzn. To je łączyło.
– Zechce pani usiąść?
Obie usiadły. Na biurku Edny Skylar panował idealny porządek. Wprawdzie leżały na nim kartonowe teczki, ale ułożono je w równy stos i nie wystawały z nich żadne papiery. Gabinet był typowy, z jednym dużym oknem ukazującym wspaniały widok na parking.
Doktor Skylar uważnie przyglądała się Loren Muse. Loren nie była tym zachwycona. Odczekała chwilę. Skylar nadal się na nią gapiła.
– Jakiś problem? – zapytała Loren.
Edna Skylar uśmiechnęła się.
– Przepraszam, paskudny nawyk.
– Jaki?
– Przyglądam się twarzom.
– Uhm.
– To nieważne. No, może jednak. W ten sposób na to wpadłam.
Loren chciała przejść do sedna sprawy.
– Powiedziała pani mojemu szefowi, że ma pani jakieś informacje o Katie Rochester?
– Jak się ma Ed?
– Dobrze.
Uśmiechnęła się ciepło.
– To miły człowiek.
– Taak – powiedziała Loren. – Wspaniały.
– Znam go od dawna.
– Mówił mi.
– Dlatego do niego zadzwoniłam. Długo rozmawialiśmy o tej sprawie.
– Wiem – powiedziała Loren. – Dlatego mnie tu przysłał. Edna Skylar odwróciła głowę i spojrzała za okno. Loren próbowała odgadnąć jej wiek. Zapewne po sześćdziesiątce, ale dobrze się trzymała. Doktor Skylar była przystojną kobietą o krótko obciętych siwych włosach i wydatnych kościach policzkowych, umiejącą nosić beżowy kostium tak, aby nie był zbyt luźny ani nadmiernie kobiecy.
– Pani doktor?
– Czy może mi pani powiedzieć coś o tej sprawie?
– Przepraszam?
– O Katie Rochester. Czy oficjalnie uznano ją za zaginioną?
– Nie jestem pewna, czy to istotne.
Edna Skylar powoli przeniosła wzrok na Loren Muse.
– Czy sądzicie, że spotkało ją coś złego…
– Nie mogę o tym rozmawiać.
– Czy uważacie, że uciekła z domu? Kiedy rozmawiałam z Edem, wydawał się przekonany, że uciekła. Mówił, że wybierała pieniądze z bankomatu w centrum miasta. Ma dosyć surowego ojca.
– Prokurator Steinberg powiedział pani o tym?
Читать дальше