– Jakie powiązanie?
– Nie wiem. Tylko podsłuchiwałem. Jednak myślę, że ma to coś wspólnego z tym, gdzie obie znikły. Znasz niejakiego Myrona Bolitara?
– Tego byłego koszykarza?
– Tak.
Rochester widział go kilkakrotnie. Wiedział również, że Bolitar miał kilka starć z paroma jego bardzo nieprzyjemnymi kolegami.
– Co z nim?
– Jest w to zamieszany.
– W jaki sposób?
– Zabrał zaginioną dziewczynę z centrum Manhattanu. Od tej pory nikt jej już nie widział. Korzystała z tego samego bankomatu co twoja Katie.
Dominicka przeszedł dreszcz.
– Co zrobił?
Informator wyjaśnił nieco dokładniej, że ten cały Bolitar zawiózł Aimee Biel do Jersey, gdzie ajent stacji benzynowej widział, jak się kłócili, a potem dziewczyna znikła.
– Policja z nim rozmawiała?
– Tak.
– Co powiedział?
– Chyba niewiele. Zaraz ściągnął adwokata.
– A to… – Dominickowi czerwone plamki zawirowały przed oczami – skurwysyn. Aresztowali go?
– Nie.
– Dlaczego nie?
– Za mało mieli.
– No to co, pozwolili mu odejść?
– Tak.
Dominick Rochester nic nie powiedział. Zamilkł. Jego rodzina to zauważyła. Wszyscy znieruchomieli, bojąc się poruszyć. Kiedy w końcu znów się odezwał, mówił tak spokojnym głosem, że wszyscy wstrzymali oddech.
– Jeszcze coś?
– Na razie tyle.
– Kop dalej.
Dominick odłożył słuchawkę. Odwrócił się z powrotem do stołu. Cała rodzina go obserwowała.
– Dom? – zapytała Joan.
– Nic takiego.
Nie czuł potrzeby niczego im wyjaśniać. To ich nie dotyczyło. Zajmowanie się takimi sprawami to jego zadanie. Ojciec jest żołnierzem i trzyma straż, aby jego rodzina mogła spać spokojnie.
Poszedł do garażu. Znalazłszy się w środku, zamknął oczy i próbował opanować wzbierającą wściekłość. Nie zdołał.
Katie…
Spojrzał na metalowy kij baseballowy. Przypomniał sobie, że czytał o kontuzjowanym kolanie Bolitara. Jeśli ten facet uważa, że to bolało, że kontuzja kolana jest bolesna…
Przeprowadził kilka rozmów telefonicznych, zebrał trochę informacji. W przeszłości Bolitar miał kłopoty z braćmi Ache, którzy trzęśli Nowym Jorkiem. Podobno był twardym facetem, umiejącym robić użytek z pięści i trzymającym z pewnym psycholem, Windsorem jakimśtam.
Załatwienie Bolitara nie będzie łatwe.
Jednak nie takie znowu trudne. Nie, jeśli Dominick weźmie najlepszych.
Korzystał z jednorazowych telefonów komórkowych, takich, jakie kupuje się za gotówkę pod fałszywym nazwiskiem i wyrzuca po wyczerpaniu limitu minut. Dzięki tego typu zabezpieczeniu nikt nie zdoła do niego dotrzeć. Wziął nowy aparat z półki. Przez moment tylko trzymał go w dłoni i zastanawiał się nad następnym posunięciem. Oddychał z trudem.
Dominick w swoim czasie rozbił kilka głów, ale wiedział, że wykręcając ten numer i wzywając na pomoc Bliźniaków, przekroczy granicę, do której jeszcze nigdy nawet się nie zbliżył.
Pomyślał o uśmiechu swojej córki. O tym, jak musiała nosić aparat korekcyjny, kiedy miała dwanaście lat, jakie miała wtedy uczesanie i jak patrzyła na niego, dawno temu, kiedy była małą dziewczynką, a on był dla niej najpotężniejszym człowiekiem na świecie.
Dominick wybrał numer. Po tej rozmowie będzie musiał wyrzucić ten aparat. To była jedna z zasad Bliźniaków, a mając do czynienia z tymi dwoma, obojętnie, kim byłeś, jak bardzo byłeś twardy i jak bardzo oszczędzałeś na ten piękny dom w Livingston, nie powinieneś im się narażać.
Ktoś odebrał po drugim sygnale. Żadnego halo. Żadnego powitania. Tylko cisza.
– Będę potrzebował was obu – powiedział Dominick.
– Kiedy?
Dominick chwycił metalowy kij baseballowy. Podobał mu się jego ciężar. Pomyślał o tym całym Bolitarze, facecie, który odjechał z zaginioną dziewczyną, a potem wezwał na pomoc adwokata. Bolitar teraz był wolny i zapewne oglądał telewizję lub jadł smaczny posiłek.
Nie ma mowy, żeby przymknąć na coś takiego oko. Nawet jeśli trzeba będzie ściągnąć Bliźniaków.
– Teraz – powiedział Dominick Rochester. – Potrzebuję was obu natychmiast.
Kiedy Myron wrócił do swojego domu w Livingston, Win już tam był.
Czekał wygodnie wyciągnięty na leżaku przed domem. Założył nogę na nogę. Nosił skarpetki koloru khaki, niebieską koszulę i krawat od Lilly Pulitzer w oszałamiająco zielonym odcieniu. Niektórzy ludzie mogą nosić cokolwiek i we wszystkim im dobrze. Win był jednym z nich.
Wystawił twarz do słońca. Miał zamknięte oczy. Nie otworzył ich, słysząc nadchodzącego Myrona.
– Nadal chcesz iść na ten mecz Knickersów? – zapytał Win.
– Chyba sobie daruję.
– Masz coś przeciwko temu, że zabiorę kogoś innego?
– Nie.
– Wczoraj wieczorem poznałem pewną dziewczynę w Scores.
– Striptizerkę?
– Proszę. – Win podniósł palec. – Jest tancerką erotyczną.
– Kobieta pracująca. Ładnie.
– Zdaje się, że ma na imię Bambi. A może Tawny.
– To jej prawdziwe imię?
– Nic w niej nie jest prawdziwe – rzekł Win. – Nawiasem mówiąc, była tu policja.
– Przeszukali dom?
– Tak.
– Zabrali mój komputer?
– Tak.
– Niech to szlag.
– Nie martw się. Przybyłem tu przed nimi i skopiowałem dane. Potem wymazałem twardy dysk.
– Człowieku – rzekł Myron. – Jesteś naprawdę dobry.
– Najlepszy – powiedział Win.
– Na co skopiowałeś dane?
– Na pendrive a USB, który noszę na kółku z kluczami – odparł Win, kołysząc kluczami w powietrzu i nadal nie otwierając oczu. – Bądź łaskaw przesunąć się trochę w prawo. Zasłaniasz mi słońce.
– Czy detektyw Hester dowiedziała się czegoś nowego?
– Na wyciągu z konta panny Biel figuruje operacja dokonana w bankomacie – oznajmił Win.
– Aimee podjęła pieniądze?
– Nie, książkę do czytania. Tak, pieniądze. Najwyraźniej Aimee Biel pobrała z bankomatu tysiąc dolarów kilka minut przedtem, zanim zadzwoniła do ciebie.
– Jeszcze coś?
– Na przykład?
– Łączą to ze zniknięciem innej dziewczyny. Nazywa się Katie Rochester.
– Dwie dziewczyny znikające w tym samym miejscu. To oczywiste, że próbują połączyć te dwie sprawy.
Myron zmarszczył brwi.
– Myślę, że jest w tym coś więcej.
Win otworzył jedno oko.
– Kłopoty.
– Co?
Win nie odpowiedział, tylko patrzył. Myron odwrócił się, powiódł wzrokiem w ślad za jego spojrzeniem i poczuł pustkę w brzuchu.
Zobaczył Erika i Claire.
Przez chwilę nikt się nie ruszał.
– Znów zasłaniasz mi słońce – powiedział Win. Myron zobaczył twarz Erika. Malowała się na niej wściekłość. Myron chciał do nich podejść, ale coś go zatrzymało. Claire położyła dłoń na ramieniu męża. Szepnęła mu coś do ucha. Erik zamknął oczy. Z podniesioną głową ruszyła w kierunku Myrona. Erik został na trawniku.
Claire szła do drzwi domu.
Myron ruszył za nią.
– Wiesz, że ja nie…
– W środku. – Claire nadal szła do drzwi frontowych. – Chcę, żebyś opowiedział mi wszystko, kiedy będziemy w środku.
Prokurator okręgu Essex, Ed Steinberg, szef Loren, czekał na nią, kiedy wróciła do biura.
– No i?
Zdała mu sprawozdanie. Steinberg był potężnie zbudowanym mężczyzną o miękkim sercu i uroku pluszowego misia, którego chce się przytulić. Oczywiście był żonaty. Loren już od dawna nie spotkała żadnego godnego uwagi faceta, który by nie był.
Читать дальше