Robert Ludlum - Tożsamość Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Tożsamość Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tożsamość Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tożsamość Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mężczyzna, który wypadł podczas sztormu za burtę małego trawlera, nie pamięta żadnych faktów ze swojego życia. Pewne okoliczności sugerują, że nie był on zwyczajnym człowiekiem – zbyt wiele osób interesuje się jego poczynaniami, zbyt wielu najemnych morderców usiłuje go zlikwidować. Sprawność, z jaką sobie z nimi radzi, jednoznacznie wskazuje na specjalne przygotowanie, jakie przeszdł. Jego przeznaczeniem jest walka o przeżycie i wyjaśnienie tajemnic przeszłości…
"Tożsamość Bourne'a" należy do najlepszych powieści Roberta Ludluma, pisarza przewyższającego popularnością wszystkich znanych polskiemu czytelnikowi pisarzy gatunku sensacyjnego. Niektórzy twierdzą, że jest to jego najlepsze dzieło, czego pośrednim dowodem kontynuacja w postaci następnych dwóch tomów oraz doskonały film i serial z Richardem Chamberlainem, cieszący się ogromnym powodzeniem na całym świecie.

Tożsamość Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tożsamość Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Leciał… spadał z czarnego jak smoła nieba. A potem lot się zakończył, wszystko się skończyło i zapanowała cisza; słyszał tylko własny oddech… i kroki, tak, słyszał też kroki… a potem odgłos zatrzaskiwanych drzwi… i miarowy, denerwujący warkot, który rozlegał się gdzieś pod nim, przed nim… wszędzie.

Ruch, kołysanie się. Stracił równowagę i ponownie zaczął spadać, lecz wtem ktoś go przytrzymał, czyjeś ciało było przy jego ciele, czyjaś ręka dotykała jego dłoni, zmuszała go, żeby się położył. Poczuł chłód na twarzy, a po chwili nie czuł już nic. Znów unosił się na wodzie; fale były teraz łagodniejsze, mrok pełny.

Gdzieś nad sobą, niezbyt daleko, słyszał głosy. W świetle padającym z lamp przedmioty powoli zaczynały nabierać ostrości. Leżał w dość obszernym pokoju, na wąskim łóżku, przykryty kocami. Na drugim końcu pomieszczenia zobaczył dwie osoby, mężczyznę w płaszczu i kobietę… w białej bluzce i rudawej spódnicy… rudawej tak jak jej włosy…

Marie St. Jacques? Tak, to była ona; stała przy drzwiach i rozmawiała z mężczyzną, który w lewej ręce trzymał skórzaną walizeczkę. Mówili po francusku.

– Najważniejszy jest wypoczynek – powiedział mężczyzna. – Jeśli zdecydują się państwo wcześniej wyjechać, szwy może usunąć każdy. Sądzę, że mniej więcej za tydzień można je będzie zdjąć.

– Dziękuję, panie doktorze.

– To ja dziękuję. Była pani nad wyraz hojna. A teraz muszę iść. Może znów się zobaczymy, a może już nie.

Otworzył drzwi; kiedy wyszedł, kobieta zasunęła zasuwę, po czym odwróciła się i spostrzegła, że Bourne się jej przygląda. Ostrożnie, wolnym krokiem, zbliżyła się do łóżka…

– Słyszy mnie pan? – spytała. Skinął głowa.

– Jest pan ranny – rzekła. – Ciężko ranny. Musi pan poleżeć kilka dni, wtedy obejdzie się bez szpitala. Ten człowiek, który tu był przed chwilą, to, jak się pan zapewne domyśla, lekarz. Zapłaciłam mu z pieniędzy, które miał pan przy sobie: znacznie więcej niż normalnie się płaci lekarzowi, ale powiedziano mi, że można mu zaufać. Zresztą to był pański pomysł. Przez cała drogę powtarzał pan; że trzeba znaleźć lekarza, który za odpowiednią zapłatą będzie trzymał język za zębami. Miał pan rację. Znalezienie go poszło dość łatwo.

– Gdzie jesteśmy? – zapytał. Usłyszał swój głos, cichy i słaby, ale wyraźny.

– W Lenzburg; to taka mała wioska trzydzieści pięć kilometrów od Zurychu. Lekarz mieszka w pobliskim miasteczku, w Wohlen. Wpadnie do pana za tydzień, o ile pan tu jeszcze będzie.

– A jak… – Usiłował się podnieść, ale zabrakło mu sił. Kobieta położyła rękę na jego ramieniu, nakazując mu, żeby się nie ruszał.

– Opowiem panu wszystko i może wówczas znajdzie pan odpowiedź na swoje pytania… przynajmniej taką mam nadzieję, bo jeśli nie, to obawiam się, że nie będę umiała panu pomóc. – Stała bez ruchu, przyglądając mu się; po chwili opanowanym głosem mówiła dalej. – Jakiś bydlak mnie gwałcił, potem zgodnie z poleceniem miał mnie zabić. Nie było dla mnie żadnego ratunku. Na Steppdeckstrasse próbował ich pan powstrzymać, a kiedy to się panu nie udało, kazał mi pan krzyczeć, wrzeszczeć na całe gardło. Nic więcej nie mógł pan zrobić, a wołając do mnie, żebym krzyczała, ryzykował pan własne życie. Później uwolnił się pan… Nie wiem jak, ale wiem, że choć został pan ciężko ranny, wrócił pan, żeby mnie odszukać.

– Jego, nie panią – przerwał jej Jason.

– Już mi pan to mówił i moja odpowiedź brzmi tak samo jak poprzednio: nie wierzę panu. Nie dlatego, że kiepski z pana łgarz, ale dlatego, że nie zgadza się to z faktami. W pracy mam do czynienia ze statystyką, panie Washburn, panie Bourne, czy jak tam panu. Szanuję dane, potrafię też wyłapać najmniejsze nieścisłości. Tego mnie nauczono. Dwaj mężczyźni weszli za panem do tamtego budynku i sama słyszałam, jak pan mówi, że obaj żyją. Oni też mogliby pana rozpoznać. Podobnie jak właściciel „Drei Alpenhäuser”. Takie są fakty i wie pan o nich równie dobrze jak ja… Nie, pan wrócił po mnie. Wrócił pan i uratował mi życie.

– Niech pani mówi dalej – poprosił trochę już silniejszym głosem. – Co było potem?

– Potem podjęłam decyzję, najtrudniejszą decyzję w moim życiu. Wydaje mi się, że taką decyzję może podjąć tylko osoba, która była o krok od straszliwej śmierci i która zawdzięcza życie innemu człowiekowi. Postanowiłam panu pomóc… Poświęcić choć kilka godzin, ale pomóc panu w wydostaniu się z miasta.

– Dlaczego nie pojechała pani na policję?

– Chciałam; sama nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłam. Może z powodu gwałtu, naprawdę nie wiem. Jestem z panem szczera. Mówi się, że gwałt to najstraszniejsza rzecz, jaka może spotkać kobietę. Teraz wiem, że to prawda. Kiedy pan wrzasnął na tego drania, usłyszałam w pańskim głosie wściekłość i obrzydzenie. Choćbym bardzo chciała, do końca życia nie zapomnę tego, co mi się przydarzyło.

– Dlaczego nie pojechała pani na policję? – powtórzył.

– Ten człowiek w „Drei Alpenhäuser” powiedział, że policja pana szuka. Że podano numer telefonu, pod który należy dzwonić, gdyby się pana widziało. – Na moment zamilkła. – Nie mogłam pana oddać w ręce policji. Nie po tym, co pan dla mnie zrobił.

– Mimo że wiedziała pani, kim jestem?

– Wiedziałam tylko to, co usłyszałam, a to, co usłyszałam, nijak nie przystawało do obrazu rannego człowieka, który uratował mi życie narażając własne.

– Niezbyt mądre rozumowanie.

– Myli się pan, panie… Bourne, prawda? Tak on pana nazwał… Potrafię bardzo mądrze rozumować.

– Uderzyłem panią. Groziłem śmiercią.

– Gdybym była na pana miejscu i jakieś typy próbowałyby mnie zabić, to jeśli dałabym radę, postąpiłabym dokładnie tak samo…

– Więc wywiozła mnie pani z Zurychu…

– Ale nie od razu. Przez pół godziny jeździłam bez celu, musiałam się uspokoić, podjąć decyzję. Jestem osobą działającą metodycznie.

– Zaczynam to dostrzegać.

– Byłam roztrzęsiona, w opłakanym stanie. Potrzebne mi było jakieś ubranie, szczotka do włosów, kosmetyki. Nie mogłam się nikomu pokazać na oczy. Zatrzymałam się przy budce telefonicznej nad rzeką, nikt nie kręcił się w pobliżu, więc wysiadłam i zadzwoniłam do hotelu…

– Z kim pani rozmawiała? Z tym Francuzem? Z Belgiem?

– Nie. Oni byli na odczycie Bertinellego i pomyślałam sobie, że jeśli rozpoznali mnie wtedy na scenie, to na pewno podali moje nazwisko policji. Rozmawiałam z kobietą, która jest członkiem naszej delegacji. Nie poszła na odczyt, bo nie cierpi Bertinellego. To moja przyjaciółka, pracujemy razem od kilku lat. Powiedziałam jej, żeby się nie przejmowała, jeśli cokolwiek dziwnego o mnie usłyszy. Że nic mi nie jest, a jeśli ktoś zacznie o mnie wypytywać, niech powie, że spędzam wieczór… a gdyby co, to nawet noc… ze znajomym. Że po prostu wyszłam wcześniej z odczytu.

– Istotnie, działa pani bardzo metodycznie.

– Tak. – Pozwoliła sobie na lekki uśmiech. – Poprosiłam, żeby poszła do mojego pokoju… mieszkamy na tym samym piętrze, i pokojówka, która pracuje na nocną zmianę, wie, że się przyjaźnimy… więc poprosiłam, by tam poszła i jeśli nikogo w pokoju nie będzie, to żeby spakowała mi do walizki trochę ciuchów i kosmetyków. Powiedziałam, że zadzwonię do niej za pięć minut.

– I co, bez protestu zastosowała się do pani poleceń?

– Mówiłam panu, że to moja przyjaciółka. Wiedziała, że nic mi nie jest… byłam może podekscytowana, ale to nie powód do obaw. Prosiłam ją tylko o drobną przysługę. – Na moment zamilkła. – Pewnie myślała, że mówię prawdę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tożsamość Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tożsamość Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tożsamość Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Tożsamość Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x