Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Krucjata Bourne’a
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Krucjata Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krucjata Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Krucjata Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krucjata Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Centrala Policyjna Cztery – rozległ się monotonny męski głos.
– Centrala Cztery, doceniamy waszą współpracę.
– Na nasze zapytanie odpowiedział garaż,,Pałac Minga”.
Mitsubishi AOR ma tam miejsce opłacane na zasadzie miesięcznego abonamentu. Nazwisko właścicielki brzmi Staples, Catherine Staples. Kanadyjka. Wóz zabrano mniej więcej trzydzieści pięć minut temu.
– Centrala Cztery, wasza pomoc jest bardzo cenna – powiedział Lin. – Dziękuję. – Odłożył słuchawkę i popatrzył na zaniepokojonego podwładnego. – Mamy więc już trzy nowe informacje. Pierwszą, że zapytanie, które skierowaliśmy za pośrednictwem policji, zostało rzeczywiście przekazane dalej. Drugą, że przynajmniej w jednym garażu zanotowano sobie to pytanie, i trzecią, że pani Staples ma tam miesięczny abonament.
– To już coś jest, sir.
– Istnieją trzy wielkie i około tuzina mniejszych agencji wynajmu samochodów, nie licząc hoteli, które objęliśmy osobną akcją. To nam daje statystyczną możliwość manewru, ale oczywiście nie dotyczy to garaży.
– Czemu nie? – spytał podwładny. – Jest ich najwyżej ze sto. Kto by chciał budować garaż w Hongkongu, gdy może na tej samej powierzchni pomieścić tuzin sklepów czy biur handlowych? A centrala policyjna przy pełnej obsadzie ma dwudziestu do trzydziestu telefonistów. Mogą zadzwonić do wszystkich garaży.
– Nie chodzi o liczbę, przyjacielu. Chodzi o mentalność pracowników, bo ich robota jest nie do pozazdroszczenia. Ci, którzy umieją pisać, są zbyt leniwi lub nazbyt wrogo usposobieni, by sobie zawracać tym głowę. Ci zaś, którzy nie umieją, uchylają się od jakichkolwiek kontaktów z policją.
– Jeden garaż odpowiedział.
– Prawdziwy kantończyk. To był właściciel.
Trzeba powiedzieć właścicielowi! – krzyczał boy parkingowy piskliwą chińszczyzną do człowieka siedzącego w budce przed garażem na Ice House Street.
– Dlaczego?
– Tłumaczyłem ci! Zapisałem to dla ciebie…
– To, że chodzisz do szkoły i piszesz odrobinę lepiej niż ja, nie znaczy, że możesz mi tu włazić na głowę.
– Ty w ogóle nie umiesz pisać! Zesrałeś się w portki ze strachu!
Zawołałeś mnie, gdy przez telefon powiedziano, że to alarm policyjny. Wy analfabeci zawsze uciekacie od policji. To był ten wóz, zielony mitsubishi, który zaparkowałem na drugim poziomie! Jeśli nie chcesz dzwonić na policję, musisz zawołać właściciela.
– Są rzeczy, których was nie uczą w szkole, chłopczyku z małym fiutkiem.
– Uczą nas, żeby nie zadzierać z policją. To marny los.
– Ja zadzwonię na policję… A może lepiej będzie, jeśli ty zostaniesz ich bohaterem?
– Dobrze!
– Ale dopiero jak wrócą te dwie kobiety i kiedy sobie porozmawiam z tą, co prowadziła.
– Co?!
– Myślała, że daje mi… nam… dwa dolary, ale to było jedenaście. Jeden z banknotów to dziesiątka. Była bardzo zdenerwowana, bardzo przestraszona. Ona się boi. Nie zwraca uwagi na pieniądze.
– Powiedziałeś, że to były dwa dolary!
– A teraz mówię uczciwie. Czy byłbym z tobą uczciwy, gdyby mi nie leżały na sercu nasze wspólne interesy?
– Jakie interesy?
– Powiem tej bogatej, wystraszonej Amerykance – mówiła po amerykańsku – że ty i ja nie zadzwoniliśmy na policję z jej powodu. Nagrodzi nas natychmiast, bardzo, bardzo hojnie, bo będzie wiedziała, że bez tego nie dostanie swego wozu. Ty się będziesz przyglądał ze środka garażu, przy drugim telefonie. Kiedy zapłaci, wyślę innego boya po jej samochód. Będzie miał wielkie trudności ze znalezieniem, bo mu podam niewłaściwe miejsce, a ty zadzwonisz na policję. Policja przyjedzie, my spełnimy nasz niebiański obowiązek, a za jej pieniądze spędzimy taką noc, jak rzadko nam się zdarzało przy tej nędznej robocie.
Boy parkingowy łypnął okiem i potrząsnął głową.
– Masz rację – powiedział. – Takich rzeczy w szkole nie uczą. I przypuszczam, że nie mam wyboru.
– Ależ masz – oświadczył dozorca, wyciągając zza pasa długi nóż. – Możesz powiedzieć „nie”, a ja wtedy utnę ci ten twój o wiele za długi język.
W holu hotelowym Catherine podeszła do recepcji, niezadowolona, że nie zna żadnego z dwóch recepcjonistów urzędujących za ladą. Potrzebowała czyjejś przysługi, i to szybko. W Hongkongu oznaczało to załatwienie sprawy po znajomości. Z wielką ulgą dostrzegła kierownika nocnej zmiany w recepcji. Stał pośrodku holu, próbując ułagodzić jakąś podnieconą klientkę. Catherine przesunęła się na prawo i czekała w nadziei, że Lee Teng ją zauważy. Zaskarbiła sobie przychylność Tenga, kierując do niego licznych Kanadyjczyków, gdy problem znalezienia komfortowego miejsca w hotelu zdawał się nierozwiązalny. I zawsze był hojnie wynagradzany.
– Czym mogę pani służyć? – spytał młody Chińczyk podchodząc do niej.
– Dziękuję, poczekam na pana Tenga.
– Pan Teng jest bardzo zajęty, proszę pani. Bardzo zły czas dla pana Tenga. Czy pani jest naszym gościem?
– Mieszkam na tym terenie i jestem od dawna przyjaciółką pana Tenga. W miarę możliwości kieruję przyjezdnych tutaj, aby recepcja miała z tego korzyści.
– Oooo…? – Urzędnik zareagował na fakt, że Catherine nie była turystką. Pochylił się ku niej, szepcząc poufnie. – Lee Teng ma dzisiaj okropny los. Ta pani idzie na wielki bal w Pałacu Rządowym, a jej odzież poleciała do Bangkoku. Chyba jest przekonana, że pan Teng ma skrzydła pod marynarką i silniki odrzutowe pod pachami, nie?
– Interesujący pomysł. Ta pani właśnie przyleciała?
– Tak, proszę pani. Ale miała dużo bagażu. Nie zauważyła, że nie ma tej walizki, której właśnie teraz potrzebuje. Najpierw obwiniła o to swego męża, a teraz pana Tenga.
– Gdzie jest jej mąż?
– W barze. Zaproponował, że poleci najbliższym samolotem do Bangkoku, ale to ją tylko jeszcze bardziej rozzłościło. On nie chce wyjść z baru i nie dotrze do Pałacu Rządowego w takim stanie, by jutro rano być z siebie zadowolonym. Zły los wszędzie dokoła… Może mógłbym pani w czymś pomóc, póki panu Tengowi nie uda się wszystkich uspokoić.
– Chcę wynająć samochód i potrzebuję możliwie najszybszego, jaki jesteście w stanie mi dostarczyć.
– Aiya – odparł urzędnik. – Jest już jedenasta wieczór, a biura wynajmu rzadko działają w porze nocnej. Większość jest zamknięta.
– Jestem pewna, że istnieją wyjątki.
– Może wóz hotelowy z kierowcą?
– Tylko wtedy, gdy nie znajdzie się nic innego. Jak wspomniałam, nie mieszkam w hotelu, a szczerze mówiąc nie jestem workiem z pieniędzmi.
– Któż z nas jest? – spytał recepcjonista tajemniczo. – Jak to powiedziano, o ile się nie mylę, w Piśmie chrześcijan.
– Słusznie – zgodziła się Catherine. – Proszę więc zatelefonować i zrobić, co się tylko da.
Młody człowiek sięgnął pod ladę i wyciągnął oprawioną w plastik listę biur wynajmu samochodów. Przesunął się nieco w prawo, podniósł słuchawkę i zaczął nakręcać numery. Catherine popatrzyła na Lee Tenga. Udało mu się wmanewrować wściekłą kobietę za miniaturową palmę przy ścianie, najwyraźniej po to, by uniemożliwić jej posianie niepokoju wśród reszty gości, którzy siedzieli w przeładowanym ozdobami holu, pozdrawiając przyjaciół i zamawiając koktajle. Przemawiał do niej pospiesznie, ściszonym głosem i, na Boga, pomyślała Catherine, udało mu się zmusić kobietę do słuchania. Bez względu na to, czy jej skargi były uzasadnione, czy nie, kobieta była kompletną idiotką, doszła do wniosku Catherine. Ubrana była w etolę z szynszyli w tym możliwie najgorszym pod względem klimatu miejscu na Ziemi dla tak delikatnego futra. I bynajmniej nie chodziło o to, że ona, pracownica służby dyplomatycznej Staples, nigdy nie miała podobnych problemów. Mogłaby mieć, gdyby rzuciła w diabły tę posadę i pozostała z Owenem Staplesem. Sukinsyn był w tej chwili właścicielem co najmniej czterech banków w Toronto. I naprawdę był to całkiem porządny facet, a to jeszcze zwiększało jej poczucie winy. Owen nie ożenił się ponownie. To nie w porządku, Owen! Trzy lata temu, po powrocie z placówki w Europie, natknęła się na niego podczas organizowanej przez Brytyjczyków konferencji w Toronto. Poszli na parę drinków do klubu Mayfair w hotelu King Edward, dość podobnym do Mandaryna.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Krucjata Bourne’a»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krucjata Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Krucjata Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.