Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krucjata Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krucjata Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest to drugi tom powesci o agencie Jasonie Bournie. "Miedzynarodowy spisek oplata siecia intrygi caly swiat. Jej macki siegaja z Hongkongu do Waszyngtonu i Pekinu. Wplatany wbrew swojej woli w zagadkowa i bezwzgledna gre superagent Jason Bourne znow musi walczyc i zabijac. W miare jak zrywa kolejne zaslony falszu, przekonuje sie, ze stawka jest zycie ukochanej kobiety i utrzymanie niepewnej rownowagi miedzy mocarstwami…"

Krucjata Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krucjata Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Echo ponownie zaczął kiwać głową powoli, znacząco. Potem obrócił ją i zaczął wpatrywać się w stojącego po lewej stronie siwowłosego mordercę, który odsunął się od drzewa, by lepiej widzieć śmiertelne zmagania. Francuz ponownie odwrócił głowę, kierując teraz wzrok na szaleńca z mieczem.

D'Anjou upadł ponownie, ale tym razem podniósł się, zanim strażnik zdołał go dotknąć. Wstając poruszył szczupłymi ramionami w górę i w dół. A Bourne wziął głęboki oddech i przymknął oczy. Była to jedyna króciutka chwila żalu, na jaką mógł sobie pozwolić. Wiadomość była wyraźna. Echo sam wycofywał się z gry i zlecał Delcie, by zajął się sobowtórem – a przy okazji załatwił również tego opętanego rzeźnika. D'Anjou zdawał sobie sprawę, że jest zbyt poturbowany, zbyt słaby, żeby brać udział w ucieczce. Byłby jedynie zawadą, a poza tym sobowtór miał pierwszeństwo… Marie miała pierwszeństwo. Życie Echa dobiegło końca. Ale jego nagrodą będzie śmierć szalonego kata, fanatyka, który z całą pewnością go zabije.

Ogłuszający wrzask wypełnił dolinkę, a potem tłum ucichł gwałtownie. Bourne szybko spojrzał w lewo, w przerwę między widzami. To, co zobaczył, było równie obrzydliwe, jak wszystko, czego był świadkiem w ostatnich, pełnych przemocy minutach. Profetyczny mówca zatopił swój obrzędowy miecz w karku jednego z walczących braci. Wyciągnął go, gdy ciało zwinęło się w konwulsjach i upadło na ziemię. Mistrz tej morderczej ceremonii uniósł głowę i zawołał:

– Lekarzu!

– Tak, panie? – odezwał się głos z tłumu.

– Opatrz tego, który przeżył. Wylecz go najlepiej, jak potrafisz, żeby był zdolny do podróży na południe. Gdybym pozwolił, by walka trwała nadal, obaj by zginęli i przepadłyby nasze pieniądze. Te zżyte rodziny wnoszą do yi zangli wrogość nagromadzoną przez lata. Zabierzcie jego brata i wrzućcie do bagna wraz z innymi. Wszyscy staną się doskonałą padliną dla mięsożernych ptaków.

– Tak jest, panie. – Mężczyzna z czarną lekarską torbą wszedł, w udeptany krąg. Trupa odciągnięto i zaraz potem pojawiły się nosze. Wszystko było przygotowane, zaplanowane. Lekarz wbił igłę w jęczącego, zakrwawionego mężczyznę, którego później wyniesiono z kręgu śmierci. Mówca wytarł miecz w kolejną jedwabną chustę i skinął głową w stronę dwu pozostałych więźniów.

Oszołomiony Bourne zobaczył, jak stojący obok d'Anjou Chińczyk spokojnie uwalnia swoje skrępowane ręce, a potem sięga za kark i rozwiązuje rzekomo duszący go kawałek szmaty i sznur, które miały zapobiec wydostawaniu się z jego rozwartych ust jakichkolwiek dźwięków poza gardłowymi jękami. Mężczyzna podszedł do mówcy i odezwał się podniesionym głosem zwracając się zarówno do niego, jak i do zgromadzonych. milczy i nie chce niczego wyznać, mimo że mówi biegle po ilirs! u i miał doskonałą okazję do rozmowy ze mną, zanim wsadzono nas do ciężarówki i zakneblowano. Nawet kiedy odzywałem się do niego rozluźniwszy mój knebel i proponowałem mu, że jego knebel także rozluźnię. Odmówił. Jest uparty i barbarzyńsko odważny, ale jestem pewien, że wie to, czego nie chce nam powiedzieć.

– Tongku, tongku! – Z tłumu rozległy się dzikie wrzaski żądające tortur. Do tych okrzyków dołączyły się jeszcze inne – fen hong gui! – w których domagano się, by strefę bólu ograniczyć jedynie do jąder Europejczyka.

– Jest stary, słaby i tak jak przedtem tylko straci przytomność – zaoponował rzekomy więzień. – Proponuję więc co innego, jeżeli nasz przywódca pozwoli.

– Jeśli istnieje szansa sukcesu, czyń, co uważasz za słuszne – odparł mówca.

– Ofiarowaliśmy mu wolność w zamian za informacje, ale nam nie dowierza. Zbyt długo miał do czynienia z komunistami. Proponuję zabrać naszego opornego sojusznika na lotnisko w Pekinie i wykorzystać moje stanowisko, by zapewnić mu przelot następnym samolotem na Kai Tak. Przeprowadzę go przez kontrolę paszportową, a przed wejściem na pokład samolotu będzie musiał mi przekazać tę informację. Czy może być większe świadectwo zaufania? Znajdziemy się pośród naszych wrogów i jeżeli uzna, że jego sumienie zostało narażone na szwank, wystarczy tylko, że podniesie głos. Widział i słyszał więcej niż ktokolwiek, komu kiedykolwiek darowaliśmy życie. Z biegiem czasu możemy stać się prawdziwymi sojusznikami, ale najpierw należy okazać sobie zaufanie.

Mówca wpatrywał się przez chwilę w twarz prowokatora, a następnie przeniósł spojrzenie na d'Anjou, który stał wyprostowany, patrzył przez szparki w opuchniętych powiekach i słuchał z nieporuszoną twarzą. Wreszcie mężczyzna z mieczem odwrócił się i odezwał do siwowłosego mężczyzny stojącego pod drzewem. Nagle okazało się, że mówi po angielsku. – Zaproponowaliśmy temu nic nie znaczącemu manipulantowi, że darujemy mu życie, jeżeli powie nam, gdzie znajdziemy jego towarzysza. Czy przystaje pan na to?

– Francuz was okłamie – odparł zabójca robiąc krok do przodu. Mówił z wyraźnym brytyjskim akcentem.

– W jakim celu? – zapytał mówca. – Ocali życie i odzyska wolność. Jego akta stanowią dowód, że nie troszczy się o innych.

– Nie jestem tego taki pewien – stwierdził Anglik. – Brali wspólnie udział w operacji o nazwie „Meduza”. Wciąż o tym opowiadał. Obowiązywały tam pewne reguły, może to pan również nazwać zasadami zachowania. Skłamie.

– Osławiona „Meduza” składała się z wyrzutków, ludzi, którzy zabiliby towarzysza walki, gdyby dzięki temu mogli ocalić swoje życie.

Morderca wzruszył ramionami. – Chciał pan, żebym wypowiedział swoją opinię – rzekł. – Zrobiłem to.

– Zapytajmy więc tego, komu jesteśmy gotowi okazać łaskę. – Mówca ponownie przeszedł na dialekt mandaryński i zaczął wydawać polecenia. Oszust wrócił pod drzewo i zapalił papierosa, d'Anjou zaś został wyprowadzony do przodu. – Rozwiążcie mu ręce. Nigdzie stąd nie odejdzie. I wyjmijcie mu knebel z ust. Usłyszmy, co ma nam do powiedzenia. Udowodnijmy mu, że potrafimy także okazać… zaufanie, a nie tylko mniej przyjemne aspekty naszej natury.

D'Anjou potrząsnął opuszczonymi wzdłuż ciała rękami, a potem podniósł prawą dłoń i rozmasował sobie usta. – Wasze zaufanie jest równie litościwe i przekonywające, jak wasz sposób postępowania z więźniami – powiedział po angielsku.

– Zapomniałem. – Mówca uniósł brwi. – Pan nas rozumie.

– Niekiedy lepiej, niż pan sobie wyobraża – odparł Echo.

– Dobrze. Ale wolę mówić po angielsku. W pewnym sensie jest to sprawa między nami, nieprawdaż?

– Nie ma niczego między nami. Staram się unikać szaleńców, ich poczynania są tak trudne do przewidzenia. – D'Anjou spojrzał na stojącego pod drzewem sobowtóra. – Oczywiście, zdarzało mi się popełniać błędy. Ale myślę, że w jakiś sposób da się ten błąd naprawić.

– Będzie pan żył – oznajmił mówca.

– Jak długo?

– Dłużej niż do końca tej nocy. Wszystko inne zależeć będzie tylko od pana, pańskiego zdrowia i zdolności.

– Nie, to nieprawda. Wszystko skończy się, gdy wysiądę z samolotu na lotnisku Kai Tak. Nie chybicie tak jak wczoraj wieczorem. Nie będzie sił bezpieczeństwa, kuloodpornych limuzyn, ale pojedynczy człowiek wychodzący z dworca lotniczego i drugi – z pistoletem zaopatrzonym w tłumik albo z nożem. Jak stwierdził to już pański raczej niezbyt przekonywający „współwięzień”, byłem tu dzisiejszej nocy. Widziałem. Słyszałem. A to, co widziałem i słyszałem, jest moim wyrokiem śmierci… A przy okazji, jeżeli on zastanawia się, dlaczego mu się nie zwierzyłem, to proszę mu powiedzieć, że zdecydowanie za bardzo się narzucał, był zbyt podniecony – i potem ten nagle obluzowany knebel. Mój Boże. Nigdy nie mógłby zostać moim uczniem. Był obłudny podobnie jak pan, ale poza tym jest jeszcze beznadziejnie głupi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krucjata Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krucjata Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Krucjata Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Krucjata Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x