Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a

Здесь есть возможность читать онлайн «Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Bourne'a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Bourne'a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

David Webb – spokojny wykładowca na spokojnym uniwersytecie. Do dnia gdy kula snajpera chybia go o włos. Ten dzień oznacza dla Davida powrót do dawnej tożsamości – Jasona Bourne'a, superagenta CIA, wyszkolonego w sztuce zabijania i przeżycia. Znowu musi nie dać się zabić i odkryć, kto i dlaczego na niego poluje. Ale prawdę kryje ostatnie miejsce, do jakiego chciałby wrócić – jego przeszłość.

Dziedzictwo Bourne'a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Bourne'a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Niech pan siada. – Prezydent wskazał mu wyściełany fotel z cofniętym oparciem. Był w doskonale skrojonym granatowym garniturze, białej koszuli i czerwonym krawacie w niebieskie groszki. Miał lekko za czerwienione policzki, jakby właśnie zakończył sprint pod wiatr. – Kawy?

– Chętnie. Dziękuję, panie prezydencie.

W tym momencie, jakby w odpowiedzi na nieme wezwanie, jeden z asystentów prezydenta wniósł na srebrnej tacy ozdobny dzbanek z kawą i porcelanowe filiżanki na delikatnych spodeczkach. Stary z zadowoleniem zauważył, że są tylko dwie filiżanki.

– Niedługo dołączy do nas doradczyni do spraw bezpieczeństwa narodowego – oznajmił prezydent i usiadł naprzeciwko dyrektora. Stary pomyślał teraz, że rumieńce na twarzy prezydenta to nie skutek ćwiczeń fizycznych, lecz oznaka dojrzewania jego potęgi. – Ale przedtem chciałem panu osobiście podziękować za dobrą robotą w ciągu ostatnich kilku dni.

Asystent podał im filiżanki z kawą, wyszedł i cicho zamknął za sobą ciężkie drzwi.

– Wolę nie myśleć, co by się stało z cywilizowanym światem, gdyby nie pański człowiek Bourne.

– Dziękuję, panie prezydencie. Nigdy naprawdę nie wierzyliśmy, że zabił Aleksa Conklina i doktora Panova – odrzekł obłudnie dyrektor – ale przedstawiono nam dowody – jak się okazało fałszywe – i byliśmy zmuszeni działać.

– Oczywiście, rozumiem to. – Prezydent wrzucił do swojej filiżanki dwie kostki cukru i dokładnie zamieszał kawę. – Wszystko dobre, co się dobrze kończy, choć w naszym świecie – w przeciwieństwie do szekspirowskiego każde działanie ma swoje konsekwencje. – Wypił łyk kawy. – Niemniej mimo krwawej jatki szczyt, jak pan wie, przebiegł zgodnie z planem. I zakończył się pełnym sukcesem. Zagrożenie jeszcze bardziej nas zjednoczyło. Wszyscy przywódcy, nawet – dzięki Bogu – Aleksander Jewtuszenko, przekonali się, co groziłoby światu, gdybyśmy nadal byli krótkowzroczni i nie współpracowali ze sobą. Podpisaliśmy porozumienie o stworzeniu wspólnego frontu przeciwko terroryzmowi. Sekretarz stanu

jest już w drodze na Bliski Wschód, żeby prowadzić dalsze rozmowy. Oddaliśmy pierwszą salwę w kierunku naszych wrogów.

I masz zapewnioną reelekcję, pomyślał dyrektor. Nie mówiąc o dziedzictwie twojej prezydentury. Rozległ się dyskretny dźwięk interkomu. Prezydent przeprosił, wstał podszedł do biurka. Słuchał przez moment, potem podniósł wzrok. Jego przenikliwe spojrzenie spoczęło na dyrektorze.

– Pozwoliłem się odciąć od kogoś, kto mógłby mi udzielić przemyślanej i cennej rady. Nie dopuszczę, żeby to się powtórzyło.

Najwyraźniej nie oczekiwał od dyrektora odpowiedzi, bo polecił przez interkom:

– Niech wejdzie.

Stary potrzebował chwili, żeby wziąć się w garść. Rozejrzał się po przestronnym pokoju z wysokim sufitem, kremowymi ścianami, dywanem w kolorze królewskiego błękitu, ząbkowanymi gzymsami i solidnymi, wygodnymi meblami. Nad dwoma identycznymi kredensami w stylu chippendale wisiały duże olejne portrety kilku republikańskich prezydentów. W rogu stała do połowy zwinięta flaga amerykańska. Za oknami pod warstwą białej mgiełki rozciągał się starannie przystrzyżony trawnik z rozłożystym drzewem wiśniowym. Bladoróżowe kwiaty drżały jak dzwoneczki w lekkim wiosennym wietrze.

Drzwi się otworzyły i weszła Roberta Alonzo- Ortiz. Stary zauważył z zadowoleniem, że prezydent nie zmienił pozycji. Nadal stał zwrócony twarzą do doradczym i nie poprosił jej, żeby usiadła. Alonzo- Ortiz miała na sobie czarny kostium, szarą jedwabną bluzkę i praktyczne pantofle na niskim obcasie. Ubrała się jak na pogrzeb, pomyślał wesoło dyrektor. I całkiem słusznie.

Przez moment wyglądała na zaskoczoną obecnością Starego. W jej oczach błysnęła wrogość, potem zrobiła obojętną minę. Miała dziwnie plamistą cerę, jakby taką reakcję wywoływało u niej wyraźnie widoczne tłumienie emocji. Nie przywitała się z dyrektorem, nawet nie kiwnęła mu głową.

– Chcę pani uświadomić pewne rzeczy, żeby miała pani właściwy obraz wydarzeń ostatnich kilku dni – zaczął prezydent tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Wyrok na Bourne'a zaakceptowałem za pani radą. Zgodziłem się również, kiedy poprosiła mnie pani o szybkie załatwienie sprawy zabójstw Aleksa Conklina i Morrisa Panova. Lekkomyślnie polegałem

na pani opinii w kwestii ukarania detektywa Harry'ego Harrisa z policji stanowej w Wirginii za jego akcję pod rondem Waszyngtona. Mogę powiedzieć jedno: jestem niezmiernie wdzięczny, że wyrok nie został wykonany. Ale przeraża mnie zniszczenie kariery doskonałego detektywa. Gorliwość jest cechą godną pochwały, lecz nie wtedy, kiedy ma pierwszeństwo przed prawdą, którą przysięgała pani stawiać na pierwszym miejscu, gdy zaprosiłem panią do współpracy.

Podczas swojej przemowy prezydent stał bez ruchu i nie odrywał wzroku od Roberty Alonzo- Ortiz. Mówił spokojnie, ale dyrektor – który w końcu znał go najlepiej – słyszał w jego głosie tłumiony gniew. Prezydent nie był człowiekiem, z którego można robić durnia, który przebacza i zapomina. Pod tym kątem dyrektor przygotował swój raport.

– W mojej administracji nie ma miejsca dla politycznych oportunistów, przynajmniej dla tych, którzy kosztem prawdy chcą chronić własne tyłki. Zamiast pomagać w śledztwie, starała się pani pogrążyć fałszywie oskarżonych. Gdyby pani robiła, co należy, moglibyśmy zawczasu wytropić terrorystą Stiepana Spalkę i zapobiec jatce podczas szczytu. Mamy dług wdzięczności wobec dyrektora CIA. Zwłaszcza pani powinna być mu wdzięczna.

Po tych słowach Roberta Alonzo- Ortiz skrzywiła się, jakby prezydent zadał jej potężny cios, co w pewnym sensie z rozmysłem zrobił.

Wziął z biurka pojedynczą kartkę papieru.

– Przyjmuję pani rezygnację i wyrażam zgodę na pani powrót do sektora prywatnego, ze skutkiem natychmiastowym.

Była doradczyni do spraw bezpieczeństwa narodowego otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale spojrzenie prezydenta ją powstrzymało.

– Nie radzę – ostrzegł.

Zbladła, kiwnęła lekko głową i wyszła.

Kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi, Stary wziął głęboki oddech. Spojrzenia jego i prezydenta na moment się spotkały i wszystko stało się jasne. Dyrektor już wiedział, dlaczego prezydent chciał, żeby był świadkiem upokorzenia doradczyni. To były jego przeprosiny. Przez wszystkie lata ciężkiej pracy w służbie kraju dyrektor jeszcze nigdy nie został przeproszony przez prezydenta. Był tak przejęty, że nie miał pojęcia, jak zareagować.

Wstał. Prezydent już był przy telefonie i patrzył gdzie indziej. Stary zatrzymał się na moment, rozkoszując się chwilą swojego triumfu. Potem opuścił tę najświętszą część świątyni i pomaszerował cichymi korytarzami władzy, które były jego domem.

David Webb skończył wieszać w salonie różnokolorowy napis WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO z OKAZJI URODZIN. Marie była w kuchni i dekorowała tort czekoladowy, który upiekła na jedenaste urodziny Jamiego. W domu unosiły się smakowite zapachy pizzy i czekolady. David rozejrzał się i zastanowił, czy balonów nie jest zbyt mało. Naliczył trzydzieści – chyba aż za dużo.

Choć już wrócił do życia Davida Webba, żebra bolały go przy każdym oddechu, a ból w innych częściach ciała przypominał mu, że jest również Jasonem Bourne'em i zawsze nim będzie. Przez długi czas bał się, ilekroć ta strona jego osobowości dawała o sobie znać, teraz jednak, wraz z ponownym pojawieniem się Joshui, wszystko się zmieniło. Miał ważny powód, by znów stać się Jasonem Bourne'em.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Eric Lustbader - Blood Trust
Eric Lustbader
Eric Lustbader - Last Snow
Eric Lustbader
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Eric Lustbader - First Daughter
Eric Lustbader
Eric van Lustbader - The Bourne Objective
Eric van Lustbader
Eric Lustbader - The Testament
Eric Lustbader
Robert Ludlum - The Bourne Sanction
Robert Ludlum
Phyllis Bourne - Moonlight Kisses
Phyllis Bourne
Robert Barr - From Whose Bourne
Robert Barr
Отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x