Euzabeth Kostova - Historyk

Здесь есть возможность читать онлайн «Euzabeth Kostova - Historyk» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Historyk: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Historyk»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kiedy młoda Amerykanka żyjąca w Europie znajduje średniowieczną książkę i plik listów złowrogo zaadresowanych do "Mojego Drogiego i Nieszczęsnego Następcy", jej życie odmienia się na zawsze. Ruszając śladami najsłynniejszego demona w historii – Draculi, odbywa podróż, która doprowadza ją do odkrycia wstrząsającej prawdy o jej ojcu, zaginionej matce i dziadku, przepadłym bez wieści. Tajemnice kryjące się w bibliotekach, archiwach i monasterach, od Stambułu po południe Francji, wiodą ją w sam środek niewyobrażalnego zła ukrytego w czeluściach historii. By je pokonać, całe generacje naukowców traciły reputację, zdrowie psychiczne, a nawet życie… Zbrodnie, spisek, wielka przygoda i nieprzewidywalne zakończenie w jednej z najbardziej niezwykłych powieści ostatnich lat, brawurowo łączącej współczesność, przeszłość i fantazję.

Historyk — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Historyk», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Popatrzył na mnie przelotnie z miłym uśmiechem, który na jego wyniszczonej chorobą twarzy sprawiał nieco dziwaczne wrażenie, a ja uświadomiłem sobie dwie rzeczy jednocześnie, które zmroziły mi krew w żyłach.

Pierwsza: nigdy nawet nie zająknąłem się przy nim słowem o tym, że piszę historię średniowiecznej Europy. Powiedziałem tylko, iż potrzebuję pewnych informacji o moim woluminie, które być może okażą się bardzo przydatne przy kompletowaniu bibliografii odnoszącej się do życia Vlada Palownika, znanego z legend jako Dracula. Howard Martin byl bardzo dokładnym kustoszem, podobnie jak ja naukowcem, i nigdy nie pozwoliłby sobie na taką omyłkę. Jedną z pierwszych rzeczy, na jaką zwróciłem uwagę, była jego prawie fotograficzna pamięć odnośnie do szczegółów, coś co zawsze doceniałem w nowo poznanych ludziach.

A druga: choroba, na którą cierpiał… Nieszczęśnik. Jego zwiotczałe wargi, kiedy się uśmiechał, opadały, odsłaniając sterczące troszeczkę górne kły, co nadawało jego obliczu bardzo nieprzyjemny wyraz. Aż za dobrze pamiętałem urzędnika ze Stambułu, z tym tylko, że z szyją Martina było wszystko w porządku. W każdym razie na tyle, na ile zdołałem się zorientować. Opanowałem wewnętrzny dygot i odebrałem od niego książkę.

«A swoją drogą, mapa jest godna najwyższej uwagi" - oświadczył nieoczekiwanie.

«Mapa?"

Skamieniałem. Znałem tylko jedną mapę - właściwie trzy, a każda w coraz większej skali - ale one nie miały tu nic do rzeczy. Byłem przekonany, że nie wspomniałem o ich istnieniu obcemu mi przecież człowiekowi.

«Czy pan sam ją naszkicował? Najwyraźniej nie jest stara, ale ma pan rękę artysty. A pański umysł nie jest schorzały, jeśli tak mogę powiedzieć ".

Gapiłem się na niego jak cielę na malowane wrota, nie mogąc odszyfrować znaczenia jego słów, a jednocześnie bojąc się zapytać, co konkretnie ma na myśli. Czyżbym zostawił w księdze jeden ze swoich szkiców? Ale byłem pewien, że dokładnie przejrzałem wolumin, strona po stronie, zanim przekazałem go w jego ręce.

«Włożyłem ją pod ostatnią stronicę książki – powiedział uspokajająco. – A teraz, doktorze Rossi, mogę zaprowadzić pana do księgowości. Chyba że woli pan otrzymać rachunek do domu ".

Otworzył drzwi i znów przesłał mi dziwaczny uśmiech. Odniosłem wrażenie, że nie powinienem dłużej studiować książki, którą trzymałem w ręce, a w jaskrawym świetle zalewającym korytarz zrozumiałem, iż ów osobliwy uśmiech był jedynie wytworem mojej nadpobudliwej wyobraźni, że mimo trawiącej go choroby, pan Martin był normalnym człowiekiem; może tylko trochę znużonym i przygarbionym po dziesiątkach lat spędzonych nad kartami historii. To wszystko. Stojąc w progu, wyciągnął do mnie w serdecznym, pożegnalnym geście dłoń. Uścisnąłem ją i wymamrotałem, by rachunek przysłano na mój uniwersytecki adres.

Mierząc czujnie każdy krok, oddalałem się od jego drzwi, aż zniknęły za zakrętem korytarza. Minąłem główny hol i opuściłem ogromny, zbudowany z czerwonej cegły zamek, w którym on i jego współpracownicy z takim zamiłowaniem oddawali się pracy. Odetchnąłem świeżym powietrzem, przeszedłem przez równo przystrzyżony trawnik i usiadłem na ławce, starając się być zarówno widoczny, jak i niewidoczny.

Trzymana w dłoni książka otworzyła się ze swą zwykłą, złowieszczą usłużnością, a ja ze zdumieniem popatrzyłem na jakąś luźną kartkę wsuniętą między stronice. Normalnie odkryć ją mogłem tylko przypadkowo, kartkując od końca całą księgę – delikatny rysunek na kalce, zupełnie jakby ktoś zdobył moją trzecią, najważniejszą mapę i skopiował dla mnie wszystkie jej tajemnicze szczegóły. Nazwy w języku starosłowiańskim były takie same jak na mojej mapie: «Wioska Kradnących Świnie", «Dolina Ośmiu Dębów ". Szkic ów różnił się od mojego rysunku jednym szczegółem. Pod napisem «Bezbożny Grobowiec " widniał wykonany atramentem schludnymi, łacińskimi literami, nieróżniący się szczególnie od innych nazw, kolejny napis. Otaczał półkolem punkt oznaczający grobowiec, jakby udowadniając swój bezpośredni związek z tym miejscem. Przeczytałem słowa: «Bartołomeo Rossi".

Czytelniku, jeśli musisz, potraktuj mnie jak tchórza, ale w tej chwili postanowiłem zaprzestać wszełkich, dalszych poszukiwań. Byłem młodym profesorem, mieszkałem w Cambridge w Massachusetts, gdzie prowadziłem wykłady, stołowałem się w towarzystwie nowych znajomych i co tydzień pisywałem do moich starych rodziców. Nie nosiłem przy sobie czosnku ani krzyża, nie żegnałem się, słysząc za sobą w korytarzu czyjeś kroki. Miałem lepszą ochronę – przestałem grzebać w przerażających rozstajach historii. Coś musiało czuć się usatysfakcjonowane tym, że mnie uciszyło, gdyż przestały spadać na mnie kolejne tragedie.

Tak zatem musisz dokonać wyboru między zdrowymi zmysłami i dotychczasowym życiem a prawdziwym wyzwaniem, jakie staje przed naukowcem wielkiej miary. Hedges nie domagał się, bym popchnął go w ciemność. Skoro więc czytasz te listy, znaczy to, że zło wróciło ostatecznie do mnie. Musisz dokonać wyboru. Przekazałem Ci całą swoją wiedzę na temat tej zgrozy. Znając już moją historię, czy odmówisz mi pomocy?

Twój, pełen żalu, Bartholomew Rossi

Cienie pod drzewami coraz bardziej się wydłużały. Mój ojciec kopnął swym wytwornym butem jeden z kasztanów. Odniosłam nagle wrażenie, że gdyby nie miał takiej ogłady i kultury osobistej, splunąłby ordynarnie na ziemię, wyrzucając z siebie w ten prostacki sposób niesmak, jaki czuł. Ale on tylko przełknął ślinę, zebrał się w sobie i powiedział z wymuszonym uśmiechem:

– Boże wielki! O czym my rozmawiamy? Co za posępny nastrój! Uśmiechał się, lecz w jego twarzy wyraźnie widziałam trawiący go niepokój, że i na mnie – zwłaszcza na mnie – spadnie jakiś cień, który usunie mnie ze sceny.

Rozluźniłam uchwyt palców zaciśniętych na krawędzi ławki i też zdobyłam się na pozorną beztroskę. Próbowałam rozproszyć jego niepokój tak samo, jak on mój. Zaczęłam kaprysić… ale tylko troszeczkę, by nie wzbudzić jego podejrzeń.

– Znów jestem głodna. Mam ochotę na dobrą kolację.

Na jego twarzy pojawił się normalny już, pogodny uśmiech. Zgiął się w eleganckim ukłonie, podał mi rękę i pomógł wstać z ławki. Zaczął pakować do torby puste butelki po naranća i resztki naszego prowiantu. Ochoczo mu w tym pomagałam, zwłaszcza że zamierzał wracać już do miasta, jakby kompletnie zapominając o górującym nad nami zamku. W trakcie opowieści tylko raz spojrzałam w stronę mrocznej budowli. Ale teraz, gdy ponownie odwróciłam wzrok w jej stronę, w górnym oknie, zamiast sprzątaczki, majaczyła ciemna, olbrzymia postać. Zaczęłam paplać bez sensu o wszystkim, co tylko ślina przynosiła mi na język. Dopóki ojciec nie ujrzy tej sylwetki w oknie, nic złego się nie wydarzy. Oboje byliśmy chwilowo bezpieczni.

14

Przez jakiś czas trzymałam się z dala od biblioteki uniwersyteckiej. Po części dlatego, że czułam osobliwy lęk przed kontynuacją badań, a po części ze względu na panią Clay, gdyż coraz podejrzliwiej patrzyła na moje spóźnione powroty ze szkoły. Tak jak obiecałam, zawsze do niej dzwoniłam, lecz czasami w jej głosie w słuchawce wyczuwałam jakąś płochliwość i nieśmiałość, a wyobraźnia podsuwała mi przed oczy obraz gospodyni prowadzącej jakieś kłopotliwe rozmowy z moim ojcem. Za mało ją znałam, bym mogła wyciągnąć jakiekolwiek wiążące wnioski. Ale mój ojciec mógł snuć jakieś żenujące domysły: trawka? chłopcy? Czasami spoglądał na mnie z takim zatroskaniem, że robiłam wszystko, aby nie przysparzać mu dodatkowych zmartwień swoją osobą.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Historyk»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Historyk» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Historyk»

Обсуждение, отзывы о книге «Historyk» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x