James Patterson - Róże Są Czerwone

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Róże Są Czerwone» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Róże Są Czerwone: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Róże Są Czerwone»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Seria krwawych napadów na banki w Marylandzie i Wirginii. Tajemniczy, wyjątkowo przebiegły przestępca wynajmuje za każdym razem innych ludzi do rabunku… a potem ich zabija. Śledztwem kieruje Alex Cross. Kolejne tropy prowadzą donikąd. Lecz Cross nie rezygnuje. Nawet kiedy przekonuje się, że inteligentny zbrodniarz prowadzi z nim wyrafinowaną grę. I że za najmniejszy błąd może zapłacić śmiercią.

Róże Są Czerwone — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Róże Są Czerwone», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Mieli spóźnienie? – zapytałem Stricklanda.

– Nie. Właśnie o to chodzi. Mogli wyjść o czasie, ale jakby im nie zależało. Kazali mi wstać. Myślałem, że już po mnie. Byłem w Wietnamie, ale jeszcze nigdy tak się nie bałem.

– I zostawili panu wiadomość dla nas?

– Tak. Jeden zapytał, czy lubię moją pracę. Odpowiedziałem, że tak. Nazwał mnie głupim, tępym burakiem. Kazał powtórzyć agentce Cavalierre z FBI i detektywowi Crossowi, że w banku popełniono błąd. Więcej błędów nie może być, powiedział to kilka razy. I że to wiadomość od Supermózga. Potem zastrzelili wszystkich na podłodze. Z zimną krwią. To moja wina. Byłem na służbie i pozwoliłem na to.

– Nie, panie Strickland – powiedziała cicho Betsey. – To nasza wina, nie pana.

Rozdział 44

Więcej błędów nie może być.

Supermózg wiedział wszystko o Betsey Cavalierre z FBI i detektywie Crossie. Panował nad sytuacją. Nawet nad ludźmi prowadzącymi dochodzenie. Byli teraz częścią jego planu.

W pogodny dzień wyjechał z Waszyngtonu na wieś. Na błękitnym niebie zastygło kilka obłoków. Symetrycznie – na wschodzie i na zachodzie. Kwitły lilie, żonkile i słoneczniki.

Grupa, która dokonała ostatniego napadu, mieszkała na farmie w Wirginii, na południe od Hayfield, mniej więcej sto trzydzieści kilometrów na południowy zachód od stolicy, prawie w Wirginii Zachodniej.

Skręcił na niebrukowaną polną drogę i zobaczył tył furgonetki pana Niebieskiego, wystający z wyblakłej, czerwonej stodoły. Po podwórzu łaziła para psów, kłapiąc zębami na gzy. Nigdzie nie zauważył swoich ludzi ani ich dziewczyn. Ale z domu dochodziła głośna muzyka rockandrollowa. Południowy, głównie gitarowy rock. Puszczali to od rana do nocy.

Wszedł do salonu, który przebudowano tak, by przypominał strych. Zastał tu panów Niebieskiego, Czerwonego, Białego i ich dziewczyny, łącznie z panną Zieloną. Poczuł zapach kawy. Pod ścianą stała miotła. Trochę posprzątali przed jego wizytą. Obok był oparty karabin snajperski heckler amp; koch.

– Witam wszystkich – powiedział i pomachał nieśmiało ręką, po swojemu. Uśmiechnął się, ale wiedział, że uważają go za frajera. Trudno. Panna Zielona przyglądała mu się, jakby wiedziała, że ma na nią ochotę.

– Się masz, profesorku – odezwał się Niebieski i wyszczerzył zęby.

Pogardliwy ton zabolał Supermózga. Nie zwiódł go fałszywy uśmiech. Pan Niebieski był zimnym jak głaz zabójcą. Dlatego został wybrany do napadu na banki First Union i Chase.

Supermózg uniósł dwa pudełka i papierową torbę.

– Przywiozłem pizzę i doskonałe chianti.

Rozdział 45

Radość zabijania, pomyślał.

Maszyna do zabijania.

Czas zabijania.

Pomysł zabijania.

Miejsce do zabijania.

Supermózg uśmiechnął się lekko. Obsesyjne igraszki słowne. Ale uśmiech nie pasował do jego twarzy. Był nieszczery, trochę wymuszony. Minęła czwarta po południu. Na dworze nadal świeciło jasne słońce. Przeszedł się po polach i wszystko przemyślał. Teraz wracał na farmę.

Wszedł frontowymi drzwiami i popatrzył na zwłoki. Sześć trupów. Ciała powyginane jak metal w ogniu. Widział to kiedyś podczas wielkiego pożaru na wzgórzach koło Berkeley w Kalifornii. Uwielbiał to: czyste piękno naturalnej zagłady.

Przyjrzał się zamordowanym. Byli zabójcami i odcierpieli za to. Tym razem otruł ich marplanem. Ciekawe, że lek przeciwdepresyjny działał najsilniej w serze lub czerwonym winie, zwłaszcza chianti. Dziwna kombinacja chemiczna powodowała nagły wzrost ciśnienia krwi, krwotok mózgowy i zapaść naczyniową. Voila .

Efekt zafascynował go. Rozszerzone źrenice. Usta wykrzywione w krzyku grozy. Opuchnięte, sine języki w kącikach warg. Teraz trzeba usunąć zwłoki. Muszą zniknąć bez śladu, jakby ci ludzie nigdy nie istnieli.

Przy drzwiach leżała drobna blondynka nazwiskiem Gersh Adamson. Zapewne próbowała wybiec na dwór. Bardzo dobrze. To ona była panną Zieloną. Mówiła, że ma dwadzieścia jeden lat, ale wyglądała na piętnaście. Jak cudownie wykrzywione usta. Krzyczała z przerażenia. Nie mógł oderwać oczu od jej warg.

Ocenił, że dziewczyna waży najwyżej pięćdziesiąt kilo. Ją będzie najłatwiej wynieść.

– Cześć, panno Zielona. Wiesz, że zawsze mi się podobałaś. Ale jestem trochę nieśmiały. A raczej byłem. Teraz już nie.

Dotknął małego biustu. Zdziwił się, że czuje pod bluzką stanik. Nie była taką hipiską, jak mu się zdawało. Rozebrał ją od pasa w górę i popatrzył na piersi.

Rozpiął martwej dziewczynie dżinsy i włożył palec do majtek. Ciało było trochę chłodne. Na pępku nosiła srebrny krążek. Dotknął go i pociągnął.

Zdjął jej ostrożnie szare szpilki na grubej podeszwie. Potem ściągnął obcisłe dżinsy. Panna Zielona miała jasnoniebieskie paznokcie u nóg.

Supermózg zsunął jej koronkowy stanik i zaczął ugniatać małe piersi. Ścisnął je razem i potarł. Potem uszczypnął twarde sutki. Chciał to zrobić od chwili, gdy ją poznał. Chciał, żeby ją trochę bolało. Może nawet bardzo.

Spojrzał w okno i na martwe ciała w pokoju.

– Chyba nikogo nie gorszę? – zapytał.

Zaciągnął Zieloną za nogi na wypłowiały dywan na środku salonu. Zdjął spodnie i dostał wzwodu. Już nigdy więcej tak nie zrobi. Może FBI ma rację: w końcu mógłby być schematycznym zabójcą. Może sam dopiero zaczyna rozumieć, kim naprawdę jest.

Ściągnął dziewczynie majtki i wsunął członek do jej pochwy.

– Jestem upiorem, panno Zielona – powiedział. – Szaleńcem. Wariatem. I to jest najlepszy kawał. Gdyby policja wiedziała… Co za wspaniałe rozwiązanie zagadki.

Część trzecia

Obijanie się z ważniakami

Rozdział 46

Przez trzy dni nie było żadnego napadu na bank. Spędziłem sobotnie popołudnie z synkiem. Około szóstej odwiozłem go do Christine.

Zanim weszliśmy do domu, obniosłem małego Aleksa po wspaniałym ogrodzie w Mitchellville. Jej „wiejska posiadłość w mieście”, jak mawiałem. Christine hodowała różne odmiany róż: hybrydy herbaciane, floribundy i grandiflory. Przypominały mi ją sprzed porwania. Może dlatego było mi tutaj tak cholernie smutno bez niej.

Trzymałem dziecko na biodrze i mówiłem do niego. Pokazywałem wypielęgnowany trawnik, wierzbę płaczącą, niebo, zachodzące słońce. Potem mówiłem mu o podobieństwie naszych twarzy: nosów, oczu, ust. Co kilka minut przerywałem i całowałem synka w policzek, szyję albo czubek głowy.

– Wdychaj zapach róż – szeptałem.

W końcu z domu wybiegła Christine. Za nią jej siostra Natalie. Ochrona osobista? Myślałem, że chcą mnie zaatakować.

– Musimy porozmawiać, Alex – powiedziała Christine. – Natalie, możesz się na chwilę zająć dzieckiem?

Niechętnie oddałem synka jej siostrze. Ale wyglądało na to, że nie mam wyboru. Christine strasznie się zmieniła w ciągu ostatnich miesięcy. Czasami była jak obca. Może przez te nocne koszmary. I nie zanosiło się na to, że będzie lepiej.

– Muszę to z siebie wyrzucić – zaczęła. – Tylko mi nie przerywaj.

Rozdział 47

Ugryzłem się w język. Tak było między nami od miesięcy. Zauważyłem, że ma zaczerwienione oczy. Płakała.

– Zajmujesz się teraz kolejnymi morderstwami, Alex. To chyba dobrze, żyjesz tym. Na pewno jesteś w tym bardzo dobry.

Nie wytrzymałem.

– Mogę odejść z policji i wrócić do prywatnej praktyki. Zrobię to dla ciebie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Róże Są Czerwone»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Róże Są Czerwone» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Second Honeymoon
James Patterson
James Patterson - Tick Tock
James Patterson
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Podmuchy Wiatru
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Róże Są Czerwone»

Обсуждение, отзывы о книге «Róże Są Czerwone» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x