Amanda nie mogła pozbierać myśli. Ją również z wolna ogarniało pożądanie. Trudno jej było pogodzić się z tym, że Jack tak bezpardonowo zaciągnął ją do swojej sypialni, ale jej ciało domagało się pieszczot po długich tygodniach samotności.
Pochylił się, zsunął z jej nóg balowe pantofelki i ciepłymi dłońmi ogrzał zziębnięte stopy. Potem odnalazł na udach l podwiązki.
– Czy robiłaś to z Hartleyem? – zapytał, zsuwając jej jedwabne pończochy.
– Co mianowicie? – zapytała drżąco.
– Nie żartuj na ten temat. – W jego głosie słychać było ostrą nutę zazdrości.
– Nie spędziłam z Charlesem żadnych intymnych chwil – odparła, patrząc, jak Jack gładzi ją po łydce.
Nie widziała jego twarzy, ale wyczuła, że odetchnął z ulgą. Powoli, z czułością, zdjął z niej suknię i bieliznę. Z zachwytem spojrzał na jej jasne, obnażone ciało. Zaczął pieścić ustami jej piersi, aż niemal zapomniała, gdzie się znajduje.
– Zostaniesz moją żoną? – zapytał i jego ciepły oddech owiał różowe sutki. Kiedy milczała, ścisnął jej piersi dłońmi, ponaglając do odpowiedzi. – Zostaniesz?
– Nie – odrzekła, a on niespodziewanie roześmiał się, patrząc na nią błyszczącymi namiętnie oczami.
– Nie wypuszczę cię z łóżka, dopóki nie zmienisz zdania. – Zdjął z siebie resztę ubrania i położył się przy niej. – W końcu zmienisz zdanie. A może wątpisz w moją wytrzymałość?
Czując dotyk jego ciała, zacisnęła zęby, żeby nie krzyczeć, i wygięła się w łuk.
– Jesteś moja – szeptał jej do ucha, wchodząc w nią wolno. – Twoje serce, ciało, umysł, dziecko rosnące w twoim łonie… cała należysz do mnie. – Poruszał się w niej rytmicznie, aż zaczęła cicho jęczeć. – Powiedz, do kogo należysz? – nalegał.
– Do ciebie – szeptała. – Do ciebie…
Poczuła, że dłużej już nie może się bronić. W obezwładniającym skurczu rozkoszy dotarła do szczytu.
Pozostali złączeni jeszcze przez wiele minut. Ich ciała pokrywała słona mgiełka potu.
Jack objął jej głowę rękami i przyciągnął do ust. Całował ją delikatnie, drażniąc jej wargi ciepłymi ustami.
– Moja słodka Amanda…
Skromny, cichy ślub Amandy z Jackiem Devlinem wywołał burzę wśród jej rodziny i przyjaciół. Sophia z całą mocą wyraziła swoją dezaprobatę i przepowiedziała, że ten związek skończy się kiedyś separacją.
– Jest dla mnie oczywiste, że nic was nie łączy – stwierdziła jadowicie. – Może tylko pewne fizyczne zachcianki, o których wstyd nawet wspominać.
Gdyby nie to, że nadal była wstrząśnięta nagłą zmianą w swoim życiu, Amanda odpowiedziałaby siostrze, że łączy ich coś jeszcze. Na razie nie była jednak gotowa zdradzić, że jest w ciąży, więc zachowała dyplomatyczne milczenie.
Najtrudniej było jej rozmówić się z Charlesem Hartleyem. Kiedy mu wszystko wyznała, okazał jej samą dobroć, chociaż chyba wolałaby, żeby ją zwymyślał i zarzucił oskarżeniami. Był taki wielkoduszny, taki rozumiejący, że powiadamiając go o zmianie planów małżeńskich, czuła się po prostu podle.
– Czy tego naprawdę pragniesz, Amando? – To było jedyne pytanie, jakie jej zadał. Odpowiedziała na nie pełnym skruchy skinieniem głowy.
– Charles – wydusiła z trudem. Poczucie winy ściskało ją za gardło. – Tak bezwstydnie cię wykorzystałam…
– Nie, nie mów tak – przerwał jej. Chciał chwycić ją za rękę, ale się powstrzymał. Cofnął się i posłał jej blady uśmiech. – Bardzo się cieszę, że cię poznałem. Teraz pragnę tylko twojego dobra. A jeśli małżeństwo z Devlinem ma ci dać szczęście, to pogodzę się z twoją decyzją bez słowa skargi.
Kiedy później powtórzyła tę rozmowę Jackowi, ku jej irytacji nie miał nawet śladu wyrzutów sumienia. Wzruszył tylko nonszalancko ramionami i powiedział zdecydowanym tonem:
– Hartley mógł o ciebie walczyć. Nie zdecydował się na to. Dlaczego ty albo ja mamy się czuć temu winni?
– Charles zachował się jak dżentelmen – odparowała. – A w takich sprawach ty najwyraźniej nie masz zbyt wiele doświadczenia.
Jack uśmiechnął się szeroko, posadził ją sobie na kolanach i bezczelnie pogładził ją po biuście.
– Dżentelmeni nie zawsze zdobywają to, czego pragną.
– A łajdakom to się udaje? – zapytała, co tylko go rozśmieszyło.
– Mnie się udało. – Zaczął ją całować z takim zapałem, że wkrótce wszelkie myśli o Charlesie Hartleyu uciekły jej z głowy.
Ku przerażeniu Amandy wieść o jej pośpiesznym ślubie pojawiła się na plotkarskich stronach londyńskich gazet. Zaroiło się w nich od pokrętnych spekulacji. Oczywiści pisma należące do Jacka zachowały umiar, ale inne były bezlitosne. Wiadomość o ślubie właściciela największego w kraju wydawnictwa ze znaną pisarką rozpaliła ciekawość czytelników. Przez dwa i tygodnie po ślubie pojawiały się wciąż nowe szczegóły ich związku – wiele z nich było całkowicie wyssanych z palca. Amanda rozumiała, że gazety stale potrzebują nowych sensacyjnych wiadomości i powtarzała sobie, że plotkarze wkrótce przestaną się interesować nią i jej mężem, i znajdą sobie jakiś nowy kontrowersyjny temat. Jednakże jeden artykuł poważnie ją zdenerwował i chociaż wiedziała, że zawiera nieprawdę, była na tyle wzburzona, że postanowiła porozmawiać o tym z mężem.
– Jack – zagaiła ostrożnie, gdy znajdowali się w swojej małżeńskiej sypialni.
– Mmm? – mruknął niedbale, wkładając ciemnoszarą kamizelkę, starannie dobraną do spodni. Miał doskonale skrojone ubrania, które podkreślały atletyczną budowę ciała, nie ograniczając jednocześnie ruchów. Wziął przygotowany przez pokojowca jedwabny halsztuk i przyjrzał mu się krytycznie.
Amanda pokazała mu czasopismo.
– Widziałeś tę notatkę w kolumnie towarzyskiej „London Report"?
Jack odłożył halsztuk i sięgnął po pismo. Przebiegł wzrokiem zadrukowaną stronę.
– Wiesz, że nie czytuję plotek.
Amanda splotła ramiona na piersiach.
– Ale tu jest coś o tobie i o mnie.
Uśmiechnął się leniwie, nadal wpatrując się w stronę czasopisma.
– Nie czytam plotek, zwłaszcza jeśli dotyczą mnie. Denerwują mnie jak diabli, jeśli są nieprawdziwe, a jeśli prawdziwe, to jeszcze bardziej.
– W takim razie może mnie oświecisz, do której kategorii zaliczysz tę plotkę. Jest prawdziwa czy nie?
Słysząc w głosie żony rosnące napięcie, Jack zerknął na nią i rzucił gazetę na stół.
– Powiedz mi sama, co tam jest napisane – powiedział wesoło, ale gdy zobaczył, jak jest zdenerwowana, natychmiast spoważniał. – Rozluźnij się – poprosił łagodnie i pogładził ją po ramionach. – Cokolwiek jest tam napisane, na pewno nie ma dla nas większego znaczenia.
Amanda nadał stała sztywna i spięta.
– W tej obrzydliwej notatce autor omawia związki starszych kobiet z młodszymi mężczyznami. Pokpiwa, że taki mężczyzna jak ty postępuje bardzo mądrze, biorąc sobie starszą kobietę, bo może do woli wykorzystywać jej wdzięczność i entuzjazm. Czytając to, można by pomyśleć, że jestem jakąś oszalałą z pożądania starą jedzą, której udało się zawlec do łóżka młodszego kochanka. Powiedz mi natychmiast, czy w tym jest choć ziarno prawdy?!
Bardzo chciała usłyszeć błyskawiczną, przeczącą odpowiedź.
Jack natomiast spojrzał na nią powściągliwie i Amanda ze ściśniętym sercem zdała sobie sprawę, że mąż nie zamierza wyśmiać przedstawionej w gazecie teorii.
– Data moich urodzin nie jest całkowicie pewna – powiedział ostrożnie. – Urodziłem się jako nieślubne dziecko i matka nie zarejestrowała mnie w księgach parafialnych. Spekulowanie na temat dzielącej nas różnicy wieku jest całkowicie bezpodstawne.
Читать дальше