Ian Rankin - Kaskady

Здесь есть возможность читать онлайн «Ian Rankin - Kaskady» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kaskady: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kaskady»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Edynburgu zaginęła studentka… Tyle że nie jakaś tam, a córka niezwykle zamożnego i wielce wpływowego bankiera. Brak wszelkich śladów, a detektyw inspektor John Rebus nabiera przeświadczenia, iż chodzi tu o coś więcej niźli tylko wyskok zbuntowanej smarkuli, której do głowy uderzyły pieniądze tatusia i nie tylko. Pojawiają się dwa tropy: drewniana laleczka w piętnastocentymetrowej trumience, którą ktoś podrzucił nad brzegiem strumienia i interaktywna gra internetowa, którą zarządza tajemniczy cybernetyczny guru. Dramatyczne zdarzenia i zawzięty upór detektywa, który woli słuchać starych longplayów niż plików MP3 powodują, że historia i współczesność zaczynają się z sobą mieszać i wzajemnie przenikać.

Kaskady — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kaskady», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Bo poszukuję korespondencji między doktorem Lovellem, a jego dobroczyńcą.

– Nawet nie wiedziałam, że miał jakiegoś dobroczyńcę.

– Pastora z Ayrshire.

– Doprawdy? – powiedziała Benzie, ale Jean czuła, że w ogóle jej to nie zainteresowało. W tej chwili papieros trzymany w dłoni znaczył dla niej więcej niż cokolwiek innego.

Jednak Jean postanowiła brnąć dalej.

– W Domu Lekarza wisi portret doktora Lovella. Podejrzewam, że mógł zostać namalowany na zamówienie tego pastora.

– Czyżby?

– Widziała go pani kiedyś?

– Nie sądzę.

– Doktor Lovell miał kilka żon. Wiedziała pani o tym?

– Zdaje się że trzy, prawda? Jak się zastanowić, to nie tak znowu wiele. – Wyglądało, że Benzie nagle się zamyśliła. – Sama mam już drugiego męża… a kto mi może zagwarantować, że na tym się skończy? – Przyjrzała się popiołowi na czubku papierosa. – Wie pani, że mój pierwszy mąż popełnił samobójstwo?

– Nie wiedziałam.

– No bo skąd? – Zrobiła przerwę. – Nie sądzę, by to samo mogło się przytrafić Jackowi.

Jean nie bardzo wiedziała, co Benzie chce przez to powiedzieć, jednak ta wpatrywała się w nią takim wzrokiem, jakby oczekiwała odpowiedzi.

– Pewnie mogłoby to wyglądać podejrzanie – powiedziała w końcu – gdyby w ten sposób straciła pani dwóch mężów.

– A Kennet, który stracił trzy żony…?

No właśnie. Jean też się nad tym zastanawiała.

Janine Benzie wstała z miejsca i podeszła do okna. Jean raz jeszcze rozejrzała się po salonie. Czuła, że ten cały artystyczny wystrój, te obrazy, antyki, świeczniki i kryształy… że nie była to spuścizna rodziny Benziech i że znalazło się to w tym domu wraz z Jackiem McCoistem.

– No cóż, chyba już pójdę – odezwała się. – Raz jeszcze przepraszam za najście.

– Nie ma za co. Mam nadzieję, że znajdzie pani to, czego szuka.

Nagle z holu dały się słyszeć głosy i dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Potem głosy wkroczyły na schody i zaczęły się zbliżać.

– To Claire i mój mąż – powiedziała Janine, siadając ponownie na fotelu i moszcząc się na nim niczym modelka szykująca się do pozowania.

Drzwi otworzyły się z impetem i stanęła w nich Claire Benzie. Jean pomyślała, że wcale nie jest podobna do matki, choć wrażenie to mogło się brać nie tyle z wyglądu, ile z jej zachowania, jakże odmiennego od Janine. Claire Benzie tryskała energią.

– I gówno mi na tym zależy! – wykrzyknęła, energicznie wkraczając do salonu. – Jak chcą, to mogą mnie zamknąć i wyrzucić zasrany klucz! – Zrobiła kilka szybkich kroków, a za nią w drzwiach pojawił się Jack McCoist. Poruszał się równie wolno jak żona, co brało się chyba jednak ze zmęczenia.

– Claire, chcę ci tylko uprzytomnić… – Pochylił się nad żoną i cmoknął ją w policzek. – Strasznie było – dodał w jej kierunku. – Gliny przyczepiły się do Claire jak pijawki. Czy jest szansa, kochanie, żeby ci się udało wpłynąć na twoją córkę? – Słowa zamarły mu na ustach, bo wyprostował się i dopiero teraz spostrzegł, że nie są sami.

Jean zaczęła podnosić się z miejsca.

– Naprawdę powinnam już iść – odezwała się.

– A to kto, do cholery? – warknęła Claire.

– Pani Burchill jest z muzeum – wyjaśniła Janine. – Rozmawiałyśmy o Kennecie Lovellu.

– O Boże, jeszcze jedna – jęknęła Claire, odrzucając głowę do tyłu i opadając na sofę.

– Zajmuję się jego biografią – wyjaśniła Jean, zwracając się do McCoista, który tymczasem podszedł do barku, by nalać sobie whisky.

– O tej porze? – spytał, nie odwracając głowy.

– Jego portret wisi gdzieś w jakimś domu – odezwała się Janine Benzie do córki. – Wiedziałaś o tym?

– Jasne, cholera, że wiedziałam! Wisi w muzeum w Domu Lekarza. – Spojrzała na Jean i zapytała: – I pani jest z tego muzeum?

– Nie, prawdę powiedziawszy…

– Zresztą nieważne, skąd pani jest, najlepiej niech tam pani jak najszybciej wraca. Właśnie policja mnie wypuściła i…

– Nie waż się tak odzywać do gościa w moim domu! – syknęła Janine Benzie, zrywając się z fotela. – Jack, powiedz jej coś.

– Kiedy ja naprawdę powinnam… – zaczęła Jean, ponieważ jednak jej głos utonął we wrzawie na trzy głosy, która teraz wybuchła, bez słowa wycofała się ku wyjściu.

– Nie masz żadnego prawa…

– Jezu, ktoś mógłby pomyśleć, że to ciebie, cholera, przesłuchiwali…

– To nie jest żadne wytłumaczenie…

– Tylko jednego drinka w spokoju. Czy zbyt wiele wymagam od…

Wyglądało na to, że nawet nie zauważyli, kiedy Jean otwarła drzwi i cicho je za sobą zamknęła. Na palcach zeszła po wyłożonych dywanem schodach i najciszej jak to było możliwe otworzyła sobie drzwi wejściowe. Dopiero na ulicy wypuściła z siebie głębokie westchnienie ulgi. Odwróciła się i spojrzała w kierunku okna salonu, jednak nic spoza niego nie dochodziło. Domy w tej okolicy miały tak grube mury, że z powodzeniem mogłyby służyć za więzienia. Jean poczuła się tak, jakby właśnie z jednego z nich uciekła.

No i należało uważać na humory panny Benzie.

13

W środę rano Ranalda Marra wciąż jeszcze nie było. Jego żona Dorothy zadzwoniła do Jałowców i trafiła na osobistą asystentkę Johna Balfoura. Asystentka kategorycznym tonem przypomniała jej, że rodzina ma dziś na głowie pogrzeb i w tej chwili nie widzi żadnej możliwości, by panu lub pani Balfour zawracać głowę czymkolwiek innym. Najwyżej dopiero po uroczystości pogrzebowej.

– Jak pani wiadomo, stracili córkę – powiedziała oschle.

– A ja, kurwa, straciłam męża, ty wiedźmo! – wrzasnęła Dorothy Marr i aż ją zatkało, kiedy sobie zdała sprawę, że był to chyba pierwszy przypadek w całym jej dorosłym życiu, kiedy w rozmowie posłużyła się wulgaryzmem. Ale na przeprosiny i tak już było za późno, bo pani asystentka odłożyła słuchawkę i poinstruowała podległy sobie personel domowy, by nie łączyć żadnych telefonów od pani Marr.

W Jałowcach były tłumy. Zebrali się liczni przyjaciele i członkowie rodziny. Niektórzy z nich przybyli z daleka i spędzili w Jałowcach poprzednią noc, a teraz snuli się po korytarzach w poszukiwaniu czegoś przypominającego śniadanie. Kucharka, pani Dolan, uznała, że w takim dniu nie wypada niczego pichcić, zabrakło więc tym razem typowej dla poranków w Jałowcach woni smażonych kiełbasek, bekonu i jajek. W jadalni wyłożyła jedynie kilka rodzajów płatków śniadaniowych i dżemy. Te ostatnie były jej własnej produkcji, jednak nie było wśród nich dżemu z jabłek i czarnej porzeczki, który od dzieciństwa był ulubionym przysmakiem Flipy. Słoiki pozostały w spiżarni, a ostatnią osobą, która z nich jadła, była Flipa, podczas jednej ze swych nieczęstych odwiedzin w Jałowcach.

Pani Dolan właśnie opowiadała o tym swojej córce Catrionie, biorąc od niej co chwilę kolejną chusteczkę higieniczną. Jeden z gości, wysłany do kuchni z misją sprawdzenia, czy jest szansa na kawę i dzbanek zimnego mleka, wsadził głowę w drzwi, a zobaczywszy, w jakim stanie jest niezłomna zwykle pani Dolan, bez słowa się wycofał.

W bibliotece John Balfour podniesionym głosem oświadczył właśnie żonie, że nie życzy sobie na cmentarzu „żadnych cholernych pajaców z policji”.

– Ale, John, oni wszyscy tak bardzo się starali – odparła żona – i prosili, żeby mogli przyjść. Przecież chyba mają do tego takie samo prawo jak… – Głos jej zamarł.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kaskady»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kaskady» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ian Rankin - Fleshmarket Close
Ian Rankin
Ian Rankin - Hide And Seek
Ian Rankin
Ian Rankin - En La Oscuridad
Ian Rankin
Ian Rankin - Resurrection Men
Ian Rankin
Ian Rankin - Aguas Turbulentas
Ian Rankin
Ian Rankin - The Complaints
Ian Rankin
Ian Rankin - Mortal Causes
Ian Rankin
Ian Rankin - Strip Jack
Ian Rankin
Ian Rankin - Westwind
Ian Rankin
Отзывы о книге «Kaskady»

Обсуждение, отзывы о книге «Kaskady» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x