John Katzenbach - Dzień zapłaty

Здесь есть возможность читать онлайн «John Katzenbach - Dzień zapłaty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzień zapłaty: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzień zapłaty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Małżeńskie szczęścia Duncana i Megan Richardsów pryska, gdy ich syn, upośledzony umysłowo Tom, zostaje uprowadzony. Porywaczką okazuje się Olivia Barrow, dawna członkini rewolucyjnego, hippisowskiego oddziału, do którego w latach sześćdziesiątych należeli także Richardsowie. Teraz przyjdzie im drogo zapłacić za błędy młodości…

Dzień zapłaty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzień zapłaty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na pewno przyjdą po mnie, zdecydował. Mama i tata też. A tata dołoży tej kobiecie, która tak mnie przestraszyła i aresztuje ją, a dziadek wsadzi ją do więzienia, gdzie jest jej miejsce.

Mam nadzieję, że Karen i Lauren nie zapomną o herbatnikach dla mnie.

Na chwilę przerwał rozmyślania. Łyknął trochę mleka – smakowałoby lepiej z syropem czekoladowym – i ugryzł kęs chleba. Zobaczył, że dziadek siedzi na krawędzi swojej pryczy i patrzy przed siebie pustym wzrokiem.

– Dziadku, musisz zjeść trochę zupy. Jest dobra.

Sędzia Pearson pokręcił przecząco głową, ale uśmiechnął się do chłopca.

– Nie jestem głodny – odpowiedział.

– Ale my musimy być silni, obydwaj, jeśli mamy z nimi walczyć. Sędzia Pearson uśmiechnął się znowu.

– Tak powiedziałem?

– No właśnie.

Tommy odsunął pusty talerz na bok i podszedł do starszego pana.

– Proszę, dziadku. – Jego głos drżał lekko. – Proszę, zjedz. – Ujął rękę dziadka. – Mama zawsze mówi, że nie można biegać z pustym żołądkiem. Nie można bawić się i w ogóle nic robić.

Sędzia Pearson spojrzał na dziecko i pokiwał głową.

– Wszystko co mówisz, Tommy, brzmi nadzwyczaj rozsądnie.

Przysunął talerz i zaczął jeść zupę. Ku swemu zaskoczeniu stwierdził, że jest całkiem smaczna. Jadł, a wnuk obserwował go uważnie.

– Masz rację, Tommy. Czuję się teraz silniejszy. Chłopiec roześmiał się i klasnął w ręce.

– Tommy, myślę, że to ty powinieneś być dowódcą. Będziesz generałem, a ja szeregowcem. Wygląda na to, że wiesz, co jest najlepsze dla żołnierza. – Sędzia Pearson wziął do ręki kanapkę. – Trochę za mało majonezu.

Mój Boże, pomyślał, minęło tyle lat odkąd często jadałem mleko, zupę i kanapki. Takie potrawy jedzą dzieci. Ciekawe, czy oni uświadamiają sobie, że w ten sposób pogłębiają jeszcze naszą zależność od nich, że traktując mnie jak dziecko odbierają mi coś z mojej dorosłości.

Po raz pierwszy sędzia Pearson uprzytomnił sobie, że sama siła nie wystarczy, by zdołał wydostać się ze strychu. Jednak rozważanie wszelkich psychologicznych aspektów postanowił zostawić na później. Teraz przede wszystkim musimy zacząć działać.

– Tommy, czy zdajesz sobie sprawę, że minęło już parę godzin od naszego porwania, a my wciąż nie przyjrzeliśmy się dokładnie tej więziennej celi? – Spojrzał na zegarek. Minęła dziewiąta wieczór. Nie są zbyt bystrzy, uznał. Powinni odebrać mi zegarek. To by nas bardziej zdezorientowało. A tak, wiemy która godzina i że minęło już prawie pięć godzin, odkąd nas pojmali. Jest to dla nas pewna wskazówka.

– Co masz na myśli, dziadku?

– Co wiemy o miejscu, w którym jesteśmy? Sędzia Pearson wstał. Poczuł przypływ energii.

– Jesteśmy na poddaszu – odpowiedział Tommy.

– A jak sądzisz, gdzie to może być?

– Myślę, że gdzieś poza miastem.

– Daleko od Greenfield?

– Niezbyt, bo niezbyt długo jechaliśmy samochodem.

– Co wiemy jeszcze?

– Do tego domu prowadzi długi podjazd.

– Skąd wiesz?

– Doliczyłem do trzydziestu pięciu od chwili, kiedy zjechaliśmy z szosy.

– Świetnie.

– Mama i tata nie będą musieli jechać po nas daleko. Sędzia uśmiechnął się.

– Chyba to oni zawiozą nas do rodziców. Zwykle tak bywa.

– Fajnie. Chciałbym, żeby się pospieszyli. Dziadku, czy myślisz, że wrócimy na noc do domu?

– Nie, chyba nie.

– Przecież tata może wypisać im czek.

– Oni będą pewnie chcieli gotówkę.

– Mam prawie pięćdziesiąt dolarów w mojej skarbonce w domu. Myślisz, że je wezmą?

Pearson uśmiechnął się znów.

– Nie. Na pewno zostawią ci twoje pieniądze. Oszczędzasz na coś konkretnego?

Tommy skinął głową, ale nie powiedział nic.

– Na co?

– Ale obiecasz, że nie powiesz mamie?

– Nie powiem. Obiecuję.

– Chcę kupić skateboard.

– A to nie jest trochę… zbyt niebezpieczne?

– Trochę, ale będę nosił kask i nakolanniki, jak inne dzieci w szkołę.

– Masz przecież taki ładny rower. Pamiętasz, kiedy twój tata i ja przywieźliśmy ci go?

Pokiwał głową.

– Coś z nim nie tak?

– Nic… tylko…

– Chcesz skateboard.

– No właśnie.

– Dobrze, nie powiem nikomu. I wiesz co, kiedy wrócimy do domu, dam ci pięć dolarów, żebyś dołożył do swojej skarbonki.

– Fajnie.

Sędzia Pearson ponownie rozejrzał się po stryszku. Pośrodku sufitu zwisała pojedyncza, jaskrawo świecąca żarówka. Mogą gasić i zapalać światło za pomocą kontaktu przy drzwiach.

– Tommy, myślę, że czas byśmy się lepiej przyjrzeli naszemu poddaszu.

– Dobrze – zgodził się Tommy wstając z miejsca.

– Tylko zdejmij buty – powiedział miękko sędzia. – Nie rzucaj ich na podłogę, tylko połóż na łóżku. I chodź po cichutku, dobrze?

– Dlaczego, dziadku?

– Po co ci ludzie na dole mają słyszeć, że tutaj myszkujemy. Tommy wykonał polecenie dziadka.

– Dobrze – pochwalił go sędzia. – Zaczynamy.

Starszy pan i chłopiec przystąpili do badania każdego zakątka stryszku.

– Czego szukamy? – wyszeptał chłopiec.

– Jeszcze nie wiem.

Pod jedną ze ścian Tommy znalazł na podłodze długi, zakurzony gwóźdź. Wręczył go dziadkowi.

– Świetnie, świetnie – pochwalił go starszy pan, chowając gwóźdź do kieszeni. Szukali dalej. Nagle Pearson zatrzymał się. Położył dłoń na drewnianej okładzinie. – Czujesz?

– Zimno. W tym miejscu jest zimniej.

Sędzia Pearson mocniej przycisnął rękę do ściany.

– Może uda nam się tędy wydostać. Tu nie ma izolacji. Może kiedyś było tu okno?

Myszkowali nadal. Kiedy dotarli do drzwi, Tommy zwrócił uwagę, że gwoździe mocujące je na zawiasach nie były zbyt mocno przybite.

Dokładnie obejrzeli też oba wojskowe łóżka. Na jednym z ram obluzowana była metalowa klamra. Sędzia pomajstrował przy niej i stwierdził:

– Mogę ją oderwać.

Potem usiadł na łóżku i włożył buty. Tommy uczynił to samo.

– Nie znaleźliśmy zbyt dużo – ocenił chłopiec.

– Nie masz racji. Znalazłeś gwóźdź, odkryliśmy słabe miejsce, dzięki któremu może zdołamy uwolnić się, i kawałek metalu, który może nam posłużyć za broń. Dowiedzieliśmy się czegoś o drzwiach, chociaż za wcześnie mówić, jak to wykorzystamy. Spisaliśmy się lepiej, niż zakładałem. Dużo lepiej.

Optymizm w jego głosie podtrzymał chłopca na duchu. Lecz po chwili powiedział:

– Och, dziadku, jestem taki zmęczony i chciałbym być w domu. – Przytulił się mocno do niego. – I wciąż się boję.

Chłopiec przymknął oczy i sędzia pomyślał, że dobrze by było, gdyby zasnął. Pogłaskał go po czole i uzmysłowił sobie, że i jemu samemu też zamykają się oczy. Zdziwił się, że opuściła go wcześniejsza czujność. Poczuł, że jego ciało domaga się wypoczynku, na przekór napięciu i strachowi. Oparł głowę o ścianę.

Nagle Tommy wyprostował się.

– Idą! – powiedział.

Sędzia otworzył oczy. Usłyszał kroki w korytarzu. Ktoś położył rękę na klamce.

– Jestem tu, Tommy. Nie denerwuj się.

Jak to głupio zabrzmiało, pomyślał. Ale nie mógł wymyślić nic innego.

Olivia Barrow otworzyła drzwi i weszła do pokoiku. Zauważyła, że jej podopieczni cofnęli się jakby do ściany, a na ich twarzach odmalował się niepokój.

– Skończyliście jeść? – zapytała ostro. Tommy i dziadek skinęli głowami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzień zapłaty»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzień zapłaty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Katzenbach - La Guerra De Hart
John Katzenbach
John Katzenbach - Juegos De Ingenio
John Katzenbach
libcat.ru: книга без обложки
John Katzenbach
John Katzenbach - Juicio Final
John Katzenbach
John Katzenbach - Just Cause
John Katzenbach
John Katzenbach - The Wrong Man
John Katzenbach
John Katzenbach - La Sombra
John Katzenbach
John Katzenbach - W słusznej sprawie
John Katzenbach
John Katzenbach - La Historia del Loco
John Katzenbach
John Katzenbach - El psicoanalista
John Katzenbach
John Katzenbach - Opowieść Szaleńca
John Katzenbach
John Katzenbach - The Madman
John Katzenbach
Отзывы о книге «Dzień zapłaty»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzień zapłaty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x