John Katzenbach - W słusznej sprawie

Здесь есть возможность читать онлайн «John Katzenbach - W słusznej sprawie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W słusznej sprawie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W słusznej sprawie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Miami. Znany reporter Matthew Cowart dostaje list z więzienia stanowego. Robert Fergusson czeka w celi śmierci na wykonanie wyroku, twierdzi jednak, że nie popełnił morderstwa, za które został skazany. Cowart postanawia zająć się tą sprawą. Nie przypuszcza, że jego sensacyjny reportaż uruchomi potężny mechanizm mistyfikacji i zbrodni…

W słusznej sprawie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W słusznej sprawie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Cowart siedział w małym pokoju próbując podjąć jakąś decyzję. Przejrzał swój notes, lecz bazgroły drwiły sobie z niego. Odczytał listę miejsc, które odwiedził Ferguson na Florydzie, odkąd wyszedł z celi śmierci i powrócił do Newark, do szkoły. Siedem podróży. Czy umarło siedem małych dziewczynek? Zastanowił się.

Czy podczas każdej podróży ktoś umierał?

Czy może morderca powracał innym razem?

Joanie Shriver. Dawn Perry. Musiały być jeszcze inne. Jego głowę wypełnił korowód małych dziewczynek – wszystkie idące do innego świata; dziewczynki w krótkich spodenkach i podkoszulkach, w dżinsach, z włosami spiętymi w końskie ogonki, wszystkie samotne i niewinne. Oczami wyobraźni ujrzał Fergusona czołgającego się w ich kierunku z rozwartymi ramionami, z uśmiechem na twarzy. Wzbudzającego poczucie bezpieczeństwa, blefującego i niosącego śmierć. Potrząsnął głową, jakby chciał uwolnić się od przykrych wyobrażeń i zastąpiły je słowa Blaira Sullivana. Przypomniał sobie bezwzględnego mordercę wyrażającego się z łatwością, z jaką pozbawiał życia.

Czy jesteś zabójcą, Cowart?

Czy jestem? – zastanowił się.

Spojrzał ponownie na listę miejsc na Florydzie, które odwiedził Ferguson, i poczuł obezwładniający strach przechodzący od barków po koniuszki palców.

Umarło kilku ludzi, którzy nie umarliby, gdyby nie ty. Małe dziewczynki.

Sullivan odnalazł bezpieczeństwo w przypadkowości swoich morderstw. Mordował nie znanych sobie ludzi, którzy na swoje nieszczęście przypadkiem znaleźli się na jego drodze. Przez minimalizację śladów morderstwa ograniczał możliwości prowadzenia śledztwa przez policję. Cowart przypuszczał, że Ferguson robił dokładnie to samo. Dowiedział się wszystkiego od prawdziwego eksperta. Sullivan nauczył Fergusona jednej podstawowej rzeczy: jak zostać uczniem swoich obrzydliwych pragnień.

Przypomniał sobie podróż do biblioteki „Journala” i w jego umyśle pojawił się nagłówek niewielkiego artykułu:

POLICJA TWIERDZI, ŻE NIE MA ŻADNYCH ŚLADÓW W SPRAWIE ZAGINIONEJ DZIEWCZYNKI

Oczywiście, że nie, pomyślał. Nie ma żadnych śladów. Nie ma żadnego prawdziwego dowodu. Przynajmniej żadnego jaki byście znali. Po prostu jeden zupełnie niewinny człowiek spędza czas wyrywając dzieci z tego świata.

Cowart odetchnął głęboko i pozwolił wszystkim zgromadzonym informacjom, przypuszczeniom i wyobrażonej zbrodni runąć z siłą wodospadu na swoją głowę; potoki zła połączyły się razem w jeden gwałtowny motyw, pędząc ku jego córce. Wydawało mu się, że do tego momentu żył w mrocznej moralności. Wszystkie śmierci, które opisały jego stosunki z Blairem Sullivanem i Robertem Earlem Fergusonem, znalazły się poza jego kontrolą. Teraz coś się zmieniło.

Cowart schował głowę w dłoniach i myślał. Czy on właśnie w tej chwili zabija kogoś? Dzisiaj? Wieczorem? Kiedy? W przyszłym tygodniu? Podniósł głowę i spojrzał w lustro zawieszone nad toaletką.

– A ty, ty cholerny głupcze, obawiałeś się o swoją reputację!

Potrząsnął głową, patrząc jak strofuje go własne odbicie. Teraz nie będzie żadnej reputacji, aż do czasu gdy coś zrobisz, i zrobisz to szybko, powiedział do siebie.

Co ja mogę zrobić?

Przypomniał sobie artykuł swojej przyjaciółki Edny McGee, który napisała kiedyś dla „Journala”. Dowiedziała się, że policja z jednego z przedmieść Miami prowadziła śledztwo w sprawie sześciu napadów z gwałtami, które zdarzyły się wzdłuż jednej z autostrad. Kiedy skonfrontowała się z detektywami prowadzącymi śledztwo, domagali się, żeby nie napisała nawet słowa. Poskarżyli się, że gwałciciel po przeczytaniu artykułu w gazecie zorientowałby się, że są na jego tropie, i mógłby zmienić swoje rutynowe postępowanie, swój wyróżniający się styl, zmienić obszar działania i wyślizgnąć się z zastawionych sideł i obszaru planowanej pułapki. Edna McGee zgodziła się na tę prośbę, po czym nie dotrzymała obietnicy, wierząc, że mądrzej będzie ostrzec inne nie spodziewające się niczego kobiety, które podróżują nocą na szlaku gwałciciela.

Te artykuły ukazały się na pierwszej stronie. Niedzielne wydanie, ponad nagłówkami wraz z budzącym grozę portretem pamięciowym podejrzanego, który spozierał w ponurych czarno-białych barwach z setek tysięcy gazet zalewających ulice. Jak można było przewidzieć, detektywi zajmujący się tą sprawą wściekli się sądząc, że cały ten zgiełk wystraszy przestępcę.

Wydarzyło się jednak coś zupełnie innego. Gwałciciel nie popełnił sześciu gwałtów, lecz jak się okazało około czterdziestu. Prawie czterdzieści kobiet zostało napadniętych, lecz większość, w bólu i upokorzeniu, nie zgłosiła się na policję. Wracały do domu po brutalnym wykorzystaniu, dziękując swojej szczęśliwej gwieździe, że wciąż żyją, starając się zakamuflować swoje rany i zszargane poczucie własnej wartości. Jedna po drugiej dzwoniły do Edny, przypomniał sobie Cowart. Łzy i wahanie, szlochające głosy, nie mogące przekazać swego nieszczęścia przez strach, jaki trzymał je w kleszczach, lecz zdesperowane, gotowe opowiedzieć o swym nieszczęściu reporterce, która mogła uchronić inną kobietę przed dostaniem się w ręce tego mężczyzny. W ciągu kilku dni od ukazania się artykułu zadzwoniły wszystkie, zachowując anonimowość. Każda myślała, że jedynie ona padła ofiarą gwałciciela; osamotniona ofiara. Do końca tygodnia Edna miała już pełny numer rejestracyjny samochodu gwałciciela, dużo bardziej udoskonalony opis pojazdu i samego zbrodniarza, i dziesiątki innych szczegółów, które pewnej nocy doprowadziły policję pod drzwi mężczyzny w dwa tygodnie po ukazaniu się artykułu, właśnie w chwili gdy szykował się do ucieczki.

Cowart sięgnął pamięcią wstecz. Zważył groźbę Fergusona w rękach wyobrażając sobie, że jest ona czymś namacalnym.

Zrób to, powiedział do siebie.

Zbierz to wszystko, wszystkie kłamstwa, pomyłki, nielegalnie uzyskany dowód, wszystko, zamieść to w artykule i wydrukuj w gazecie. Zrób to natychmiast, nie dając mu szansy na następny ruch. Napadnij na niego słowami, a potem biegnij i ukryj córkę.

To twoja jedyna broń.

– Oczywiście – powiedział na głos – kumple z branży obedrą cię ze skóry za napisanie tego artykułu. Następnie zostaniesz zarżnięty i poćwiartowany, a twoja głowa umieszczona na palu. Potem zacznie wrzeć, ponieważ twoja była żona i jej nowy mąż znienawidzą cię, a córka zrozumie i może, przy odrobinie szczęścia, nie znienawidzi. To jest jednak jedyny sposób.

Usiadł ponownie na łóżku i pomyślał. Tym uczynkiem sprowadzisz cały świat na swoją i jego głowę. A potem może każdy dostanie to, na co zasłużył. Nawet Ferguson.

Wielkie nagłówki, kolorowe zdjęcia. Upewnić się, że pójdzie to przez radio i znajdzie się w tygodnikach. Pojawi się w audycjach telewizyjnych. Wykrzyczy prawdę na temat Fergusona, aż ogłuszy go i pokona wszystkie jego zaprzeczenia. Wtedy nikt już niczego nie zignoruje. Otoczą go, gdziekolwiek się uda, z notatnikami, błyskami fleszów i światłami kamer. Zwrócą na niego uwagę, tak że gdziekolwiek spróbuje się ukryć, będzie jak w blasku reflektora. Nie pozwolą mu zejść do podziemia, gdzie mógłby robić to co do tej pory.

Powstrzymają jego niewidzialność. To go zabije, pomyślał Cowart.

Czy jesteś mordercą, Cowart?

Mogę być.

Sięgnął po telefon, żeby zadzwonić do Willa Martina, i w tym momencie usłyszał ostre pukanie do drzwi. Prawdopodobnie Tanny Brown, pomyślał.

Wstał z głową przepełnioną słowami z artykułu, który przygotowywał. Otworzył drzwi i zobaczył stojącą w korytarzu Andreę Shaeffer.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W słusznej sprawie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W słusznej sprawie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Katzenbach - Profesor
John Katzenbach
John Katzenbach - La Guerra De Hart
John Katzenbach
John Katzenbach - Juegos De Ingenio
John Katzenbach
libcat.ru: книга без обложки
John Katzenbach
John Katzenbach - Juicio Final
John Katzenbach
John Katzenbach - Just Cause
John Katzenbach
John Katzenbach - The Wrong Man
John Katzenbach
John Katzenbach - La Sombra
John Katzenbach
John Katzenbach - La Historia del Loco
John Katzenbach
John Katzenbach - El psicoanalista
John Katzenbach
John Katzenbach - Opowieść Szaleńca
John Katzenbach
John Katzenbach - The Madman
John Katzenbach
Отзывы о книге «W słusznej sprawie»

Обсуждение, отзывы о книге «W słusznej sprawie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x