– Czyli?
– Spuszczę do czterech.
Oferta oznaczała poważne zmniejszenie kary, ale gdyby Roulet ją przyjął, zostałby skazany na cztery lata. Największe ustępstwo polegało na tym, że czyn tracił znamiona przestępstwa seksualnego.
Roulet po wyjściu na wolność nie musiałby się rejestrować jako przestępca seksualny.
Spojrzałem na Mintona, jak gdyby właśnie obraził pamięć mojej matki.
– Chyba trochę za dużo, Ted, zwłaszcza jeżeli przypomnisz sobie występ swojego asa. Widziałeś tego przysięgłego, który zawsze ma przy sobie Biblię? Kiedy dziewczyna zeznawała, wyglądał, jakby za chwilę miał się zesrać w Dobrą Księgę.
Minton nie odpowiedział. Widocznie nawet nie zwrócił uwagi na przysięgłego z Biblią.
– Nie wiem – powiedziałem. – Mam obowiązek przekazać ofertę klientowi i zrobię to. Ale powiem mu też, że byłby idiotą, gdyby ją przyjął.
– Dobra, czego więc chcesz?
– W takiej sprawie może być tylko jeden wyrok, Ted. Poradzę mu, żeby zaczekał do końca. Mam wrażenie, że teraz wszystko pójdzie z górki.
Zostawiłem go przy bramce i ruszyłem środkowym przejściem między krzesłami dla publiczności, spodziewając się, że zawoła za mną i zaproponuje nową ofertę. Ale Minton wytrzymał.
– Oferta obowiązuje tylko do wpół do drugiej, Haller! – krzyknął. W jego głosie usłyszałem jakiś zagadkowy ton.
Uniosłem rękę i pomachałem do niego, nie oglądając się za siebie. Wychodząc z sali, nie miałem już wątpliwości – w jego głosie zabrzmiała nutka rozpaczy.
Po powrocie na salę z „Four Green Fields” celowo ignorowałem Mintona. Chciałem go jak najdłużej trzymać w niepewności.
Był to element planu, by go sprowokować do kroku, który miał zmienić obraz procesu. Kiedy zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na sędzię, wreszcie na niego spojrzałem, zaczekałem, aż pochwyci mój wzrok, i lekko pokręciłem głową. Oferta odrzucona. Przytaknął, starając się okazać każdym gestem, że święcie wierzy w wygraną i nie rozumie decyzji mojego klienta. Gdy minutę później weszła sędzia i poleciła wprowadzić przysięgłych, Minton natychmiast zwinął żagle.
– Panie Minton, czy ma pan następnych świadków? – zapytała sędzia.
– Wysoki sądzie, oskarżenie zakończyło przedstawianie stanowiska.
Fullbright zawahała się na ułamek sekundy. Patrzyła na Mintona odrobinę dłużej, niż powinna. Chyba przysięgli wyczuli jej zaskoczenie. Następnie przeniosła wzrok na mnie.
– Panie Haller, jest pan gotów?
Według zwyczajowej procedury w tym momencie należało poprosić sędzię o zalecenie ławie wydania wyroku uniewinniającego.
Ale nie zrobiłem tego, obawiając się, że mogłoby dojść do niecodziennego zdarzenia i sędzia spełniłaby moją prośbę. Nie mogłem jeszcze dopuścić do zakończenia rozprawy. Oznajmiłem, że obrona rozpoczyna przedstawienie swojego stanowiska.
Moim pierwszym świadkiem była Mary Alice Windsor. Do sali wprowadził ją Cecil Dobbs, który następnie zasiadł w pierwszym rzędzie ław dla publiczności. Windsor była ubrana w bladoniebieski kostium i szyfonową bluzkę. Mijając fotel sędziowski, szła w kierunku miejsca dla świadków dystyngowanym, królewskim krokiem. Nikt by się nie domyślił, że na lunch zjadła zapiekankę pasterską w irlandzkim pubie. Szybko uporałem się z rutynowymi pytaniami wstępnymi, ustalając, że z Louisem Rossem Rouletem łączą ją związki krwi oraz biznesu. Poprosiłem sędzię o pozwolenie okazania świadkowi noża, który oskarżenie włączyło do dowodów w sprawie.
Uzyskawszy zgodę, podszedłem do asystentki sędzi i wziąłem broń, nadal opakowaną w torebkę z przezroczystego plastiku. Nóż był otwarty, można więc było zobaczyć inicjały na ostrzu. Zaniosłem go do miejsca dla świadka i położyłem przed Mary Windsor.
– Pani Windsor, czy poznaje pani ten nóż?
Wzięła torebkę z dowodem, próbując wygładzić folię, by znaleźć i odczytać inicjały na ostrzu.
– Tak, poznaję – oświadczyła. – To nóż mojego syna.
– Na jakiej podstawie twierdzi pani, że nóż jest własnością pani syna?
– Ponieważ kilka razy mi go pokazywał. Wiedziałam, że zawsze go ma przy sobie, a czasem nóż przydawał się w biurze, kiedy przywożono broszury i musieliśmy przeciąć taśmy opakowania. Był bardzo ostry.
– Od jak dawna syn miał ten nóż?
– Od czterech lat.
– Pamięta pani bardzo dokładnie.
– Owszem.
– Skąd taka pewność?
– Bo kupił go dla własnego bezpieczeństwa cztery lata temu.
Prawie dokładnie.
– Bezpieczeństwa? Co mu groziło, pani Windsor?
– W naszym zawodzie często pokazujemy domy nieznajomym osobom. Czasami jesteśmy z nimi w domu sami. Nieraz zdarzało się, że agent z biura nieruchomości został okradziony czy pobity… dochodziło nawet do morderstw i gwałtów.
– Czy wiadomo pani, by Louis kiedykolwiek padł ofiarą takiego przestępstwa?
– Nie, sam nie. Ale znał osobę, która weszła do domu i coś takiego ją spotkało…
– Co ją spotkało?
– Została zgwałcona i okradziona przez mężczyznę uzbrojonego w nóż. Kiedy było po wszystkim, znalazł ją Louis. Zaraz po tym kupił nóż.
– Dlaczego nóż? Czemu nie pistolet?
– Powiedział mi, że z początku miał zamiar kupić pistolet, ale chciał coś mniej rzucającego się w oczy, co mógłby zawsze nosić przy sobie. Kupił więc noże dla nas obojga. Stąd wiem, że stało się to prawie dokładnie cztery lata temu.
Uniosła torebkę z nożem.
– Mój wygląda identycznie, tylko ma inne inicjały. Od tamtego zdarzenia oboje nosimy noże.
– Czyli pani zdaniem, gdyby syn miał nóż wieczorem szóstego marca, byłoby to najzupełniej normalne?
Minton zaprotestował, twierdząc, że nie podałem podstaw, by zadawać pani Windsor takie pytanie, i sędzia podtrzymała sprzeciw.
Mary Windsor, nieznająca się na prawie karnym, zrozumiała, że sędzia zezwala na odpowiedź.
– Nosił go codziennie – powiedziała. – Szósty marca był takim samym dniem jak…
– Pani Windsor! – huknęła sędzia. – Podtrzymałam sprzeciw. Nie może pani odpowiadać na to pytanie. Przysięgli nie wezmą tego pod uwagę.
– Przepraszam – odrzekła cicho Mary Windsor.
– Następne pytanie, panie Haller – rozkazała sędzia.
– To wszystko, wysoki sądzie. Dziękuję, pani Windsor.
Mary Windsor zaczęła wstawać, lecz sędzia znowu ją upomniała, każąc jej zostać na miejscu. Wróciłem za stół, a Minton wstał i podszedł do pulpitu. Rozejrzałem się wśród publiczności, ale nie dojrzałem żadnych znajomych twarzy z wyjątkiem Dobbsa. Posłał mi pokrzepiający uśmiech, który zignorowałem.
Zeznanie Mary Windsor przebiegło doskonale, ściśle według scenariusza, jaki ułożyliśmy przy lunchu. Zwięźle przedstawiła przyczynę nabycia noża, pozostawiając w zeznaniu pole minowe, na które musiał wkroczyć Minton. Nie zdradziła nic więcej ponad to, co przekazałem Mintonowi podczas ujawnienia dowodów. Jeśli zboczy z tej drogi, szybko usłyszy ostrzegawczy trzask pod stopą.
– Kiedy dokładnie doszło do zdarzenia, które skłoniło pani syna do nabycia pięciocalowego składanego noża?
– Dziewiątego czerwca dwa tysiące pierwszego roku.
– Jest pani pewna?
– Najzupełniej.
Odwróciłem się, żeby mieć lepszy widok na twarz Mintona. Czytałem w nim jak w książce. Sądził, że coś ma. Podanie dokładnej daty było dla niego jasnym znakiem, że zeznanie wcześniej uzgodniono. Widziałem, że jest podniecony.
Читать дальше