– Doskonale, panowie, a więc bierzmy się do pracy. Przysięgli czekają.
Razem z Mintonem opuściliśmy gabinet i weszliśmy do sali rozpraw, przechodząc obok biurka asystentki. Roulet siedział przy stole, czekając na mnie.
– Cholera, o co chodziło? – spytał mnie szeptem Minton.
Udawał głupiego. Na pewno słyszał krążące po prokuraturze plotki, o których wspominała Maggie.
– O nic, Ted. Takie tam bzdury związane z inną sprawą. Zamierzasz dzisiaj skończyć?
– To zależy od ciebie. Im dłużej będziesz wciskał kit, tym dłużej będę go musiał wydłubywać.
– Kit, co? Leżysz i krwawisz, i nawet o tym nie wiesz.
Uśmiechnął się pobłażliwie.
– Nie sądzę.
– Umierasz powoli, Ted, jak gdyby pocięło cię tysiąc brzytew.
Jedna rana to głupstwo, ale tysiąc to koniec. Witaj w sądzie karnym.
Oddaliłem się od niego, podchodząc do stołu obrony. Gdy tylko usiadłem, Roulet nachylił się do mojego ucha.
– Po co była ta narada u sędzi? – spytał szeptem.
– Po nic. Ostrzegała mnie tylko, żebym podczas przesłuchania nie potraktował ofiary zbyt brutalnie.
– Kogo, tej kobiety? Nazwała ją ofiarą?
– Louis, po pierwsze, staraj się nie podnosić głosu. A po drugie, ona naprawdę jest ofiarą w tej historii. Masz taką rzadką zdolność, że potrafisz sam się przekonać do wszystkiego, ale musimy – to znaczy, ja muszę – przekonać przysięgłych.
Nagana spłynęła po nim jak woda po gęsi.
– Co ci dokładnie powiedziała?
– Że nie da mi zbyt dużej swobody w przesłuchaniu. Przypomniała mi, że Regina Campo jest w tej sprawie ofiarą.
– Liczę, że rozedrzesz ją na strzępy, że zacytuję twoje własne słowa z pierwszego dnia naszej współpracy.
– Cóż, od pierwszego dnia naszej współpracy wiele rzeczy się zmieniło, nie sądzisz? Przez twój sprytny plan z pistoletem za chwilę wszystko mi się zawali. Ale oświadczam ci, że nie zamierzam iść do pudła. Jeżeli przez resztę życia będę musiał wozić ludzi na lotnisko, chętnie się na to zgodzę, jeśli nie będę miał innego wyjścia. Rozumiesz, Louis?
– Rozumiem, Mick – odparł gładko. – Jestem pewien, że coś wykombinujesz. Cwaniak z ciebie.
Spojrzałem na niego. Na szczęście nie musiałem mu odpowiadać. Woźny zarządził ciszę i sędzia Fullbright zajęła swoje miejsce.
Tego dnia pierwszym świadkiem Mintona był detektyw z Departamentu Policji Los Angeles Martin Booker. Oskarżenie nie mogło sobie wymarzyć lepszego świadka. Był jak opoka. Odpowiadał na pytania zwięźle, precyzyjnie i bez wahania. Booker przedstawił kluczowy dowód rzeczowy – nóż z inicjałami mojego klienta – i pod kierunkiem Mintona zdał przysięgłym relację z przebiegu śledztwa w sprawie napaści na Reginę Campo.
Zeznał, że wieczorem szóstego marca miał nocną służbę w biurze Doliny w Van Nuys. Został wezwany do mieszkania Reginy Campo przez dowódcę zmiany z komendy West Valley, który po meldunku funkcjonariuszy patrolu uznał, że napaść na Reginę Campo wymaga natychmiastowej interwencji oficera śledczego. Booker wyjaśnił, że sześć biur detektywów w Dolinie pracuje w pełnym składzie tylko w ciągu dnia. Detektyw pełniący nocną służbę odpowiada na nagłe wezwania i często rozpoczyna śledztwo w sprawach niecierpiących zwłoki.
– Dlaczego uznano tę sprawę za niecierpiącą zwłoki, detektywie? – zapytał Minton.
– Ze względu na obrażenia ofiary, aresztowanie podejrzanego i przypuszczenie, że udało się zapobiec popełnieniu poważniejszego przestępstwa – odparł Booker.
– Jakiemu poważniejszemu przestępstwu?
– Morderstwu. Wszystko wskazywało na to, że podejrzany zamierzał ją zabić.
Mogłem w tym momencie zgłosić sprzeciw, ale planowałem wykorzystać ten wątek w swoim przesłuchaniu, dlatego dałem sobie spokój.
Minton wypytał Bookera o poszczególne czynności śledcze na miejscu zdarzenia i potem, gdy przesłuchiwał Campo w szpitalu.
– Zanim udał się pan do szpitala, posterunkowi Maxwell i Santos poinformowali pana, jak ofiara przedstawiła przebieg wypadków, zgadza się?
– Owszem, w ogólnym zarysie.
– Czy powiedzieli panu, że ofiara zarabia na życie świadczeniem usług seksualnych?
– Nie, nie powiedzieli.
– Kiedy się pan o tym dowiedział?
– Zacząłem odnosić takie wrażenie, kiedy byłem w jej mieszkaniu i zobaczyłem przedmioty, jakie się w nim znajdowały.
– Jakie przedmioty?
– Określiłbym je jako akcesoria erotyczne. W szafie w jednej z dwóch sypialni znalazłem tylko przezroczyste szlafroczki i prowokacyjne stroje o charakterze erotycznym. W pomieszczeniu stał także telewizor, a w szufladach pod nim znajdowała się kolekcja kaset pornograficznych. Powiedziano mi, że ofiara mieszka sama, ale wszystko wskazywało na to, że używane były obydwie sypialnie. Zacząłem podejrzewać, że właścicielka mieszkania sypia w jednym pokoju, kiedy jest sama, a drugi służy jej do prowadzenia działalności zawodowej.
– Warsztat pracy?
– Można to tak nazwać.
– Czy te odkrycia zmieniły pana opinię o ofierze napaści?
– Nie.
– Dlaczego nie?
– Bo każdy może być ofiarą. Prostytutka i papież, nieważne.
Ofiara to ofiara.
Dobrze to przećwiczyli, pomyślałem. Minton zaznaczył coś w notatniku i kontynuował przesłuchanie.
– Kiedy przybył pan do szpitala, czy zapytał pan ofiarę o słuszność swojej teorii dotyczącej obu sypialni i charakteru jej pracy zarobkowej?
– Tak, zapytałem.
– I co panu odpowiedziała?
– Oświadczyła wprost, że jest panienką. Nie próbowała tego ukrywać.
– Czy coś w jej zeznaniu różniło się od relacji o napaści, które zebrał pan na miejscu zdarzenia?
– Nie, nic. Powiedziała, że otworzyła drzwi oskarżonemu, który natychmiast uderzył ją w twarz i wepchnął do mieszkania. Tam zadał jej więcej ciosów i wyciągnął nóż. Powiedział, że ją zgwałci, a potem zabije.
Minton dalej zgłębiał szczegóły śledztwa, zaczynając powoli nudzić przysięgłych. Kiedy nie zapisywałem pytań, które chciałem zadać Bookerowi, spoglądałem na przysięgłych i zauważyłem, że natłok informacji wyraźnie ich dekoncentruje.
Wreszcie, po dziewięćdziesięciu minutach przesłuchiwania detektywa przez oskarżenie, nadeszła moja kolej. Planowałem szybko to załatwić. Podczas gdy Minton dokonywał wiwisekcji całej sprawy, ja chciałem wkroczyć i wydłubać chrząstki z kolan.
– Detektywie Booker, czy Regina Campo wyjaśniła panu, dlaczego skłamała policji?
– W rozmowie ze mną nie skłamała.
– Być może w rozmowie z panem nie, ale funkcjonariuszom z patrolu, Maxwell i Santosowi, powiedziała, że nie wie, dlaczego podejrzany przyszedł do jej mieszkania.
– Nie byłem obecny przy tej rozmowie, więc nie mogę zeznać, czy tak było. Wiem tylko, że była przerażona, bo właśnie została pobita i zagrożono jej gwałtem i śmiercią.
– Twierdzi więc pan, że w takich okolicznościach dopuszczalne jest okłamywanie policji.
– Nie, tego nie powiedziałem.
Zerknąłem do notatek. Nie zamierzałem trzymać się ustalonego porządku pytań. Strzelałem na chybił trafił, próbując wytrącić go z równowagi.
– Czy sporządził pan spis garderoby, jaką znalazł pan w sypialni, której pańskim zdaniem pani Campo używała do uprawiania prostytucji?
– Nie. To było tylko moje spostrzeżenie. Uznałem, że nie jest istotne dla śledztwa.
– Czy któryś z tych kostiumów w szafie mógłby być stosownym strojem do seksualnych praktyk sadomasochistycznych?
Читать дальше