Ariana Franklin - Mistrzyni sztuki śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Ariana Franklin - Mistrzyni sztuki śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mistrzyni sztuki śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mistrzyni sztuki śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cztery potworne morderstwa… Nieuchwytny zabójca… I niezwykła kobieta, która potrafi skłonić zmarłych do wyjawienia sekretów. W 1171 roku bestialskie zabójstwa dzieci wstrząsają Cambridge. Król sprowadza ze słynnej sycylijskiej szkoły medycznej najlepszego mistrza sztuki śmierci – biegłego w anatomii i arkanach śledztwa. Któż mógłby jednak przypuszczać, że ów medyk jest… kobietą. W zabobonnej Anglii Adelia musi kryć swą prawdziwą tożsamość, by nie oskarżono jej o czary. Potajemnie bada okaleczone zwłoki, dokonuje oględzin miejsc zbrodni i dzięki wiedzy i dedukcji układa listę podejrzanych. Bogobojni mieszczanie, rozmodleni mnisi, usłużni dworzanie, waleczni rycerze… Kto z nich jest mordercą, który już wybrał następną ofiarę?

Mistrzyni sztuki śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mistrzyni sztuki śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Niech będzie także wiadome, że Żydzi z Cambridge oczyszczeni zostali z oskarżeń o te morderstwa, tak aby mogli powrócić do prawnie im przynależnych domów i zajęli je bez przeszkód. W imię Boże, podpisano Henryk, król Anglii".

Nie było wzmianki o mniszce, Kościół milczał w jej sprawie. Ale w całym Cambridge o tym szeptano. Po południu Agnieszka, żona sprzedawcy węgorzy oraz matka Harolda, rozebrała małą chatynkę, w której przesiadywała pod bramami zamku od czasu śmierci syna, zatargała szałas w dół zbocza i odbudowała pod bramą klasztoru Świętej Radegundy.

To widzieli i słyszeli wszyscy.

Innych rzeczy dokonano potajemnie oraz w ciemnościach, chociaż dokładnie nie wiadomo, kto to robił. Na pewno wysocy dostojnicy Kościoła zebrali się za zamkniętymi drzwiami, a jeden wołał: „któż uwolni nas od tej hańbiącej nas kobiety?", dokładnie jak wołał kiedyś Henryk II, aby uwolniono go od kłopotliwego Becketa.

Co później wydarzyło się za tymi zamkniętymi drzwiami, było już mniej znane, albowiem nie wydano żadnych poleceń, choć pojawiły się sugestie tak delikatne jak skrzydełka komara, tak nikłe, że wprost nie dawało się ich wysłowić, wyrażono życzenia tak subtelnym kodem, iż odczytać mogli je tylko ci, którzy znali do niego klucz. Może wszystko dlatego, aby o tych ludziach – a oni nie byli duchownymi – którzy zeszli z Zamkowego Wzgórza do klasztoru Świętej Radegundy, nie dało się powiedzieć, iż działali z czyjegoś rozkazu.

Ani nawet w ogóle, że to oni zrobili.

Przypuszczalnie Agnieszka wiedziała, ale nigdy nikomu o tym nie mówiła.

Owe sprawy, te jawne i te ukryte, działy się bez wiedzy Adelii. Tak jak poleciła jej Gyltha, medyczka przespała całą dobę. Kiedy się obudziła, ujrzała kolejkę pacjentów, wijącą się uliczką Jezusową. Czekali, aż przyjmie ich medyk Mansur. Zajęła się najpoważniejszymi przypadkami, potem zrobiła przerwę, w trakcie której naradziła się z Gylthą.

– Powinnam iść do konwentu i przyjrzeć się Walburdze. Zaniedbałam ją.

– Dasz sobie radę.

– Gyltha, ja nie chcę tam iść.

– No to nie idź.

– Kolejny taki atak może zatrzymać jej serce.

– Drzwi klasztoru są zamknięte i nikt z wewnątrz nie odpowiada. Tak mówią… I mówią, że … – Gyltha nie potrafiła się zmusić, aby wypowiedzieć to imię. – Jej już nie ma. Tak mówią.

– Nie ma już? – Nikt się nie ociąga, kiedy rozkazuje mu król, pomyślała. Le roi le veut. – Gdzie oni ją wysłali?

Gyltha wzruszyła ramionami.

– Po prostu jej nie ma. Tak mówią.

Adelia poczuła, jak ulga spływa jej do żeber i niemal je leczy. Plantagenet oczyścił powietrze królestwa, tak że ona może nim teraz swobodnie oddychać.

Chociaż, pomyślała, czyniąc tak, skaził powietrze innego kraju. Co tam zostanie jej uczynione?

Medyczka usiłowała nie dopuszczać do myśli obrazu zakonnicy wijącej się na posadzce refektarza, tym razem w nieczystościach i kajdanach – ale jej się nie udało. Nie zdołała też uniknąć troski. Była wszak medykiem, a prawdziwi medycy nie osądzali, tylko diagnozowali. Zajmowała się ranami i chorobami kobiet oraz mężczyzn, którzy wzbudzali w niej wstręt jako w człowieku, ale nie lekarzu. Charakter odstręczał, jednak nie cierpienia, nie ciało potrzebujące pomocy.

Tak, mniszka była obłąkana. Dla dobra innych musiała pozostać zamknięta do końca swoich dni. Jednak…

– Panie, okaż jej miłosierdzie i traktuj ją dobrze – powiedziała Adelia. Gyltha spojrzała na nią tak, jakby i ona zwariowała.

– Potraktowano ją tak, jak na to zasługiwała – oznajmiła beznamiętnie. – Tak mówią.

Ulf, jakimś cudem, siedział nad książkami. Stał się teraz spokojniejszy i poważniejszy. Z tego, co opowiadała jego babka, stwierdził, że chce zostać prawnikiem. Choć było to bardzo miłe i godne pochwały, Adelia tęskniła za dawnym Ulfem.

– Najwyraźniej bramy klasztoru są zamknięte – oznajmiła mu – ale muszę przez nie wejść do Walburgi. Jest chora.

– Co? Siostra Tłuścioszka? – chłopak znowu stał się sobą. – Chodź ze mną. Mnie nie zatrzymają.

Resztę pacjentów powierzyła Gylcie i Mansurowi. Adelia poszła po szkatułkę z lekarstwami. Obuwik był doskonały na histerię, panikę i bojaźliwość. A różany olejek działał łagodząco.

Ruszyła z Ulfem.

Na zamkowych murach poborca podatków, który udał się tam na bardzo zasłużony odpoczynek od spraw związanych z sądami, patrząc na wiele figurek ludzi, przekraczających rozciągający się w dole Wielki Most, rozpoznał wśród nich dwie małe postaci. Nieco większą z nich po tym brzydkim nakryciu głowy rozpoznałby zresztą wśród milionów.

Teraz nadszedł odpowiedni czas, teraz, kiedy ruszyła w drogę. Zawołał o swojego konia.

Sir Rowley Picot sam nie wiedział, dlaczego o radę dla swojego obolałego serca poprosił właśnie Gylthę, sprzedawczynię węgorzy i domową gospodynię. Może dlatego, że w całym Cambridge właśnie ona była najbliższą przyjaciółką miłości jego życia. A może dlatego, że pomagała w opiece nad nim, gdy leżał ranny, i w przywróceniu go do zdrowia, a także dlatego że stanowiła ostoję zdrowego rozsądku. A może za sprawą pewnych niedyskrecji, powtarzanych na temat jej przeszłości… Po prostu zapytał i do diabła z całą resztą.

Ponuro żuł jedno z ciastek wypieczonych przez gospodynię.

– Gyltha, ona za mnie nie wyjdzie.

– Pewnie, że nie wyjdzie, szkoda. Ona jest… – Próbowała znaleźć analogię do jakiegoś baśniowego stworzenia, ale tylko jedno przychodziło jej do głowy-…ona jest takim jednorożcem. – Potem dodała jeszcze:

– No, rozchodzi się o to, że ona jest taka szczególna.

– Ja też jestem szczególny. Gyltha wyciągnęła rękę, aby poklepać sir Rowleya po głowie.

– Dobry z ciebie chłopiec i daleko zajdziesz, ale ona jest… – Znowu nie udało jej się znaleźć porównania. – Dobry Pan ją stworzył, a potem zniszczył formę. Potrzebujemy jej, my wszyscy, nie tylko ty.

– Ja więc nie mam jej mieć, tak?

– Nie w małżeństwie, ale są też inne sposoby, aby oskórować kotka.

– Gyltha już dawno temu uznała, że kotek, chociażby i szczególny, może być skórowany dobrze a zdrowo, no i długo. Kobieta jest w stanie zachować swoją niezależność, tak jak ona zachowała własną i wciąż mieć wspomnienia, grzejące ją w zimowe noce.

– Dobry Boże, kobieto, czy ty proponujesz…? Ja względem mistrzyni Adelii mam intencje… miałem intencje… czyste.

Gyltha, która nigdy nie uważała czystości za coś stosownego dla mężczyzny i kobiety wiosenną pora, westchnęła.

– To miło. Chociaż nigdzie cię to nie zaprowadzi, prawda? Nachylił się ku niej i powiedział:

– No to dobrze. Jak? Tęsknota wypisana na jego twarzy zmiękczyłaby nawet najtwardsze serca.

– Panie nasz, cóż za rozumy mąż, naprawdę mądry chłopak. Ona jest medyczką, prawda?

– Tak, Gyltho – starał się zachować cierpliwość, – To właśnie, jak mniemam, jest powodem tego, iż mnie odrzuciła.

– A co robią medycy?

– Opiekują się pacjentami.

– Tak robią i ja myślę, że taki jeden medyk może być dla kogoś bardziej opiekuńczy niż dla innych pacjentów, zakładając, że pacjent jest słabiutki, i zakładając, że ona go będzie lubić.

– Gyltho – odezwał się sir Rowley poważnym głosem. – Gdybym nagle nie poczuł się właśnie tak niezmiernie słabiutki, to ciebie poprosiłbym o rękę.

Kiedy przeszli most i zbliżali się do wierzb na brzegu, dostrzegli tłum zgromadzony u bram klasztoru.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mistrzyni sztuki śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mistrzyni sztuki śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Mistrzyni sztuki śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Mistrzyni sztuki śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x