Jonathan Kellerman - Test krwi

Здесь есть возможность читать онлайн «Jonathan Kellerman - Test krwi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Test krwi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Test krwi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alex Delaware nigdy jeszcze nie spotkał się z podobnym przypadkiem. Pięcioletni Woody Swope jest bardzo ciężko chory, a jednak jego rodzice nie wyrażają zgody na kurację, która może uratować mu życie. Alex jedzie do szpitala, by przekonać ich do zmiany decyzji. Na miejscu okazuje się, że zarówno rodzice, jak i syn zniknęli, a w obskurnym pokoju hotelowym, w którym się zatrzymali, pozostałą tylko plama krwi a podłodze… Delaware i jego przyjaciel, detektyw z wydziału zabójstw, Milo Sturgis, nie mają wyboru – będą musieli działać na pograniczu prawa. Przenikają zatem do amoralnego półświatka, w którym można kupić wszystko: narkotyki, marzenia i seks…

Test krwi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Test krwi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

15

Wjechałem seville’em na autostradę krótko po dwunastej w południe. Przez pierwszą połowę dwugodzinnej jazdy do La Visty pędziłem, przemierzając przemysłową część Kalifornii. Mijałem stocznie i doki, gigantyczne salony samochodowe, brudne warsztaty i fabryki zatruwające powietrze wyziewami z kominów, do połowy przesłonięte ogromnymi billboardami. Zamknąłem okna, włączyłem klimatyzację i kasetę z Florą Purim.

W Irvine teren przeobraził się nagie w nieskończone obszary zieleni ze spazmatycznie wirującymi zraszaczami, poprzecinane równymi rzędami pomidorów, papryki, truskawek i kukurydzy. Otworzyłem okno i poczułem woń obornika. Po jakimś czasie autostrada zbliżyła się do oceanu i pola ustąpiły bogatym przedmieściom Orange County, których zabudowa stopniowo rzedła aż do drutu kolczastego otaczającego dziko wyglądający zagajnik. Ogrodzone terytorium należało do rządu i podobno znajdowały się tu zakłady testujące broń nuklearną.

Potem utknąłem w korku, ponieważ patrol graniczny przeprowadzał w Oceanside wyrywkową kontrolę w poszukiwaniu nielegalnych imigrantów. Funkcjonariusze w szarych mundurach i kapeluszach à la miś Yoggie zaglądali do każdego pojazdu. Większości szybko pozwalali jechać dalej, lecz kilka poddano dokładnej kontroli. Działali metodycznie, z rytualną dokładnością, choć moim zdaniem zatamowanie fali Latynosów marzących o dostatnim życiu w amerykańskim raju było równie prawdopodobne, jak schwytanie całego deszczu w naparstek.

Kilka kilometrów za blokadą skierowałem się na wschód autostradą stanową, która biegła wśród szpaleru fastfoodowych budek i benzynowych stacji samoobsługowych; potem zjechałem z autostrady i skręciłem w dwupasmówkę.

Droga pięła się ku górom przesłoniętym mgłą. Po dwudziestu minutach od skrzyżowania nigdzie w zasięgu wzroku nie dostrzegałem innych pojazdów. Minąłem kamieniołom, gdzie maszyny o wyglądzie modliszek drążyły ziemię, wydobywając na powierzchnię stosy skał i błota, a potem ranczo oraz łąkę z pasącymi się końmi. Dalej nic już nie było.

Z zakurzonych tablic wynikało, że powstają tu „luksusowe osiedla”, jednak poza jedną niedokończoną budową – zbiorowiskiem pozbawionych dachów małych domów wciśniętych w prażony słońcem wąwóz – okolica była kompletnym pustkowiem.

Im wyżej wjeżdżałem, tym bujniejszą roślinność dostrzegałem wokół siebie. Wjazd do La Visty poprzedzały hektary ocienionych eukaliptusami cytrusowych gajów i dwa kilometry gaju awokadowego. Miasteczko leżało w dolinie u stóp gór, otoczone lasem. Łatwo można je było przeoczyć.

Główną ulicę stanowiła Orange Avenue, której sporą część zmieniono w pokryty żwirem plac zastawiony młockarniami, kombajnami, traktorami i innymi maszynami rolniczymi. Z boku znajdował się długi, niski, oszklony ginach; zniszczony drewniany szyld nad jego wejściem oznajmiał: „Sprzedaż, wynajem i naprawa wyposażenia farm oraz narzędzi ręcznych z napędem mechanicznym”.

Uliczki osady były spokojne, poprzecinane ukośnymi liniami parkingowymi. Kilka miejsc zajmowały półciężarówki i wysłużone sedany. Limit prędkości wynosił tu dwadzieścia pięć kilometrów na godzinę, więc zwolniłem. Przejechałem obok pasmanterii, supermarketu, gabinetu kręgarza leczącego za osiem dolarów „bez wcześniejszych zapisów”, fryzjera oraz pozbawionej okien tawerny o nazwie U Erny.

Ratusz – dwupiętrowy czworobok z różowej cegły – stał pośrodku miasteczka. Betonowy pasaż biegnący wśród wysokich palm daktylowych posadzonych na ładnie utrzymanym trawniku kończył się przy otwartych podwójnych mosiężnych drzwiach. Przed wejściem na spłowiałych od słońca mosiężnych masztach powiewały flagi Stanów Zjednoczonych i Kalifornii.

Zaparkowałem seville’a przed budynkiem, wysiadłem i w suchym upalnym powietrzu ruszyłem do drzwi. Obok wejścia na wysokości oczu dostrzegłem płytę z 1947 roku, poświęconą poległym w II wojnie światowej mieszkańcom La Visty. Wszedłem do holu, w którym stało jedynie kilka dębowych ław z listewkowymi siedzeniami. Rozejrzałem się za recepcjonistką. Ani żywej duszy. W tej samej chwili usłyszałem odgłosy pisania na maszynie i skierowałem się ku nim. W pustym korytarzu dźwięki moich kroków odbijały się echem.

W dusznym pokoju wypełnionym dębowymi szafkami na akta sekretarka pisała na maszynie marki Royal. Zarówno ona sama, jak i maszyna były dość wiekowe. Na jednej z szafek szumiał wentylator, który rozwiewał włosy kobiety.

Odchrząknąłem. Spojrzała na mnie zaskoczona, potem uśmiechnęła się, a ja spytałem, gdzie mogę znaleźć biuro szeryfa. Skierowała mnie do tylnej klatki schodowej prowadzącej na piętro.

Na szczycie schodów znajdowała się sala rozpraw, która wyglądała na nieużywaną od niepamiętnych czasów. Na żółtozielonym tynku wymalowano połyskującą czarną farbą słowo „Szeryf”. Pod nim zauważyłem strzałkę w prawo.

Siedzibę stróża prawa w La Viście stanowił niewielki ciemny pokój z dwoma drewnianymi biurkami, automatyczną centralką telefoniczną i milczącym teleksem. Na jednej ze ścian wisiała mapa hrabstwa. Wnętrze uzupełniały listy poszukiwanych i dobrze zaopatrzona szafka z bronią. Na środku tylnej ściany znajdowały się zaryglowane metalowe drzwi z okratowanym okienkiem.

Siedzący przy jednym z biurek mężczyzna w beżowym mundurze wyglądał zbyt młodo na szeryfa (miał niemowlęco różowe policzki i szczere orzechowe oczy pod brązową grzywką), lecz był jedyną osobą w pokoju. Przyjrzałem się plakietce przypiętej do kieszonki na piersi. „Zastępca szeryfa, W. Bragdon”. Policjant czytał dziennik dla farmerów, a kiedy wszedłem, podniósł wzrok i spojrzał na mnie w sposób typowy dla policjanta: bacznie, podejrzliwie.

– Jestem doktor Delaware, przyjechałem odebrać aresztowanego Melendeza-Lyncha.

W. Bragdon wstał, przypiął kaburę i zniknął za metalowymi drzwiami. Wrócił z mężczyzną po pięćdziesiątce, który przypominał postać z płócien Frederica Remingtona.

Był niski i krzywonogi, ale mocno zbudowany. W oczy rzucały się jego szerokie ramiona i nieco rozkołysany chód. Nosił zaprasowane w ostry kant spodnie uszyte z identycznego materiału co mundur zastępcy oraz zieloną koszulę w kratkę, zapinaną na perłowe guziki. Wielki stetson z szerokim rondem tkwił na szczycie wrzecionowatej głowy. Sądząc po wyszczuplającym kroju koszuli i spodni, szeryf był prawdopodobnie człowiekiem próżnym.

Włosy pod kapeluszem miał ciemnobrązowe i przycięte tuż przy skroniach. Pod wydatnym zakrzywionym niczym dziób nosem miał gęsty, siwy, zakręcony wąs.

Moją uwagę przyciągnęły ręce mężczyzny – niezwykle grube i wielkie. Jedna spoczywała na kolbie kolta kaliber 45, rewolweru o długiej lufie, który tkwił w ręcznie wykonanej kaburze, drugą wyciągnął w moją stronę. Uścisnęliśmy sobie dłonie.

– Witam, doktorze – odezwał się głębokim aksamitnym głosem. – Jestem szeryf Raymond Houten. – Jego uścisk był zdecydowany, lecz nie przesadnie mocny. Nie szukał sztucznego potwierdzenia własnej siły, z której świetnie zdawał sobie sprawę. – Proszę wejść dalej.

Za drzwiami z kratą znajdował się trzymetrowej długości korytarz. Po lewej były kolejne zaryglowane metalowe drzwi, po prawej biuro szeryfa – o wysokim suficie, oświetlone słońcem i intensywnie cuchnące tytoniem.

Houten usiadł za wiekowym biurkiem i wskazał mi fotel z podniszczonej skóry. Zdjąwszy kapelusz, rzucił go na stojak stylizowany na łosie rogi.

Wyciągnął paczkę chesterfieldów, zaproponował mi papierosa, a kiedy odmówiłem, zapalił, odchylił się w tył i wyjrzał przez wielkie okno wykuszowe, które wychodziło na Orange Avenue. Jego oczy przez chwilę śledziły przejazd dużej ciężarówki z ładunkiem płodów rolnych. Zanim się odezwał, poczekał, aż huczący pojazd zniknie z pola widzenia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Test krwi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Test krwi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jonathan Kellerman - Devil's Waltz
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Blood Test
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Billy Straight
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Obsesión
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Compulsion
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Dr. Death
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - True Detectives
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Evidence
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - The Conspiracy Club
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Rage
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Gone
Jonathan Kellerman
Отзывы о книге «Test krwi»

Обсуждение, отзывы о книге «Test krwi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x