Jonathan Kellerman - Test krwi

Здесь есть возможность читать онлайн «Jonathan Kellerman - Test krwi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Test krwi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Test krwi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Alex Delaware nigdy jeszcze nie spotkał się z podobnym przypadkiem. Pięcioletni Woody Swope jest bardzo ciężko chory, a jednak jego rodzice nie wyrażają zgody na kurację, która może uratować mu życie. Alex jedzie do szpitala, by przekonać ich do zmiany decyzji. Na miejscu okazuje się, że zarówno rodzice, jak i syn zniknęli, a w obskurnym pokoju hotelowym, w którym się zatrzymali, pozostałą tylko plama krwi a podłodze… Delaware i jego przyjaciel, detektyw z wydziału zabójstw, Milo Sturgis, nie mają wyboru – będą musieli działać na pograniczu prawa. Przenikają zatem do amoralnego półświatka, w którym można kupić wszystko: narkotyki, marzenia i seks…

Test krwi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Test krwi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jamajczyk stanął plecami do drzwi. Starał się przybrać beznamiętnie marsową minę, ale wypieki widać było nawet pod śniadą skórą.

– Możesz iść, Leon – odezwała się kobieta ochrypłym głosem.

Ochroniarz się zawahał. Jan Rambo zmierzyła go twardym spojrzeniem i osiłek pospiesznie wyszedł.

Pozostała za biurkiem, nie prosząc nas, byśmy usiedli. Milo jednak i tak to zrobił. Wyciągnął przed siebie długie nogi i ziewnął. Usiadłem obok niego.

– Leon mi powiedział, że byliście bardzo nieuprzejmi – oświadczyła kobieta.

Miała około czterdziestki, była korpulentna, z małymi mętnymi oczkami i krótkimi grubymi rękami. Bębniła palcami o marmurowy blat. Ubrana była w czarną garsonkę oraz jedwabną białą bluzkę marszczoną na piersiach, która niezbyt pasowała do reszty stroju.

– Istotnie – odparł Milo. – Naprawdę mi przykro, pani Rambo. Mam nadzieję, że nie uraziliśmy jego godności własnej.

Kobieta roześmiała się niskim nosowym głosem.

– Leon zachowuje się czasem jak primadonna. Trzymam go dla dekoracji. – Wyciągnęła z pudełka bardzo długiego czarnego shermana i go zapaliła. Zaciągnęła się, wypuściła chmurę dymu i obserwowała, jak wznosi się pod sufit. Kiedy dym rozproszył się całkowicie, kontynuowała: – Od razu udzielę panom odpowiedzi na trzy główne pytania. Po pierwsze: moje pracownice są posłańcami, nie kurwami. Po drugie: to, co moi ludzie robią w swoim wolnym czasie, pozostaje ich osobistą sprawą. Po trzecie: tak, to jest mój ojciec i rozmawiamy przez telefon mniej więcej raz w miesiącu.

– Nie jestem z obyczajówki – zauważył obojętnie Milo. – I nic mnie nie obchodzi, czy pani dziewuszki odstawiają niewinne, czy bardziej pieprzne pokazy przed napalonymi starymi dziadami. Może tylko ich kuszą, a może nie.

– Ależ pan jest tolerancyjny – mruknęła ironicznie.

– Jestem znany z tolerancji. Żyj i pozwól żyć innym.

– W takim razie, czego pan chce?

Podał jej swoją wizytówkę.

– Wydział zabójstw? – Uniosła brwi i dodała obojętnym tonem: – Kogo zamordowano?

– Może nikogo, ale parę osób zniknęło bez śladu. Pewna rodzina spod meksykańskiej granicy. Dziewczyna pracowała dla pani. Nona Swope.

Kobieta zaciągnęła się głęboko i papieros intensywnie się zajarzył.

– Ach, Nona. Rudowłosa piękność. Jest podejrzaną czy ofiarą?

– Proszę powiedzieć, co pani o niej wie – rzekł Milo i wyjął notes.

Jan Rambo otworzyła szufladę biurka, wzięła z niej klucz, po czym wstała, poprawiła spódnicę i podeszła do szafki z aktami. Była to kobieta bardzo niska – miała najwyżej sto pięćdziesiąt pięć, sto pięćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu.

– Pewnie dla własnego dobra powinnam z wami współpracować, zgadza się? – Włożyła klucz do zamka szafki, przekręciła i wysunęła wielką szufladę. – Jeśli nie dam wam tych informacji, będę musiała dzwonić po prawnika?

– Tak brzmiałby scenariusz Leona.

Stwierdzenie Mila ją rozbawiło.

– Leon to dobry ochroniarz. W porządku – dodała, wyjmując teczkę – pokażę wam akta Nony. Nie mam nic do ukrycia, a ta dziewczyna niewiele dla mnie znaczy.

Ponownie usiadła za biurkiem i podała mojemu towarzyszowi teczkę. Milo otworzył ją, ja zaś zajrzałem mu przez ramię. Pierwszą stronę stanowił formularz podania o pracę wypełniony chwiejnym pismem.

Pełne nazwisko Nony brzmiało Annona Blossom Swope. Dziewczyna wpisała dokładną datę urodzenia, z której wynikało, że niedawno skończyła dwadzieścia lat, oraz podała wymiary pasujące do mojego wspomnienia jej figury. Pod miejscem zamieszkania widniał adres: Bulwar Zachodzącego Słońca, Zachodnie Pediatryczne Centrum Medyczne; bez numeru telefonu.

Fotki z teczki – formatu dwadzieścia na dwadzieścia pięć centymetrów – wykonano w biurze. Rozpoznałem skórzane meble. Nona prezentowała się w różnych pozycjach, bardzo kuszących zresztą. Fotografie były czarnobiałe, toteż nie oddawały dobrze jej karnacji, niemniej jednak dziewczyna miała w sobie coś, co wpadało w oko.

Przerzuciliśmy je szybko. Nona w bikini; cienki paseczek nad biodrami na modłę brazylijską. Nona w dżinsach i króciutkim podkoszulku; ponieważ nie miała stanika, jej sutki sterczały pod materiałem. Nona w prowokującej pozycji na sofie. Kocica w przezroczystym negliżu; jej ciemne oczy wyraźnie zachęcały: Przeleć mnie.

Milo gwizdnął cicho. Poczułem mimowolne podniecenie.

– Niezła laska, co? – spytała Jan Rambo. – Mnóstwo ich przeszło przez te drzwi, ale Nona przebiła wszystkie na głowę. Nazywałam ją „małą stokrotką”, ponieważ miała w sobie sporo dziewczęcej naiwności. Mimo to dobrze wiedziała, czego chce.

– Kiedy wykonano te fotki? – spytał Milo.

– W dniu, w którym przyszła do mnie po raz pierwszy. Jakiś tydzień temu. Skoro tylko ją ujrzałam, natychmiast zawołałam fotografa. Pstryknął zdjęcia i wywołał jeszcze tego samego dnia. Uznałam Nonę za dobrą inwestycję.

– Co właściwie miała tu robić? – spytał.

– Wykonywać pracę posłańca. Mamy kilka podstawowych numerów, które prezentują nasze pary: doktor i pielęgniarka, profesor i studentka, Adam i Ewa, niewolnik i jego pani albo odwrotnie. Niby nic nowego, ale przeciętni klienci wybierają je najchętniej. Facet wybiera układ, my wysyłamy parkę. „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, panie Joe Smith. A oto prezencik od kumpli z wtorkowego pokera”. Potem odbywa się pokaz. Wszystko jest całkowicie legalne. Moje aniołki żartują sobie z klientem, ale bynajmniej nie naruszają prawa.

– Ile kosztuje ten podarek od kumpli?

– Dwieście dolarów. Sześćdziesiąt dzieli między siebie parka dostawców, po trzydzieści na łebka. Plus napiwki.

Dokonałem w pamięci szybkich obliczeń. Pracując na pół etatu, Nona mogła zarobić dziennie sto dolców lub więcej. Duże pieniądze dla wiejskiej dziewczyny.

– Co się dzieje, jeśli klient chce dopłacić i zobaczyć coś więcej? – spytałem.

Popatrzyła na mnie ostro.

– Wiedziałam, że o to zapytacie. Powiedziałam już, że moi pracownicy w swoim wolnym czasie mogą robić, co im się żywnie podoba. A ich wolny czas rozpoczyna się tuż po zakończeniu skeczu. Lubi pan jazz?

– Bardzo – odparłem.

– Ja również. Milesa, Coltraine’a czy Birda. Wie pan, skąd bierze się ich wielkość? Ponieważ wspaniałe potrafią improwizować. Z tego też względu nigdy nikogo nie zniechęcam do improwizacji.

Wyjęła kolejnego papierosa i zapaliła go od poprzedniego, który tlił się jeszcze jej w ustach.

– Tylko na tym polegała praca Nony? Tak? – drążył temat Milo. – Na odgrywaniu skeczy?

– Mogła dokonać znacznie więcej. Miałam wobec niej wielkie plany. Filmy, rozkładówki do magazynów. – Skrzywiła się w uśmiechu. – Dziewczyna była chętna do współpracy. Zdejmowała ciuszki bez mrugnięcia okiem. Ciekawe, że tak wychowuje się teraz panny na przygranicznym zadupiu. – Przesunęła papierosa w krótkich pękatych palcach. – Tak, miałam wobec niej plany, lecz Nona popracowała tydzień, potem odwróciła się na pięcie i odeszła. Trzasnęła drzwiami i już jej nie było!

– Dokąd mogła się udać?

– Nie mam pojęcia. Moja agencja nie jest rodziną zastępczą. To biznes. Nie gram tu roli mamusi. Ładne dziewczyny i chłopcy przychodzą i odchodzą… W naszym mieście mnóstwo jest takich, którzy sądzą, że dzięki swojemu ciału zdobędą prawdziwe bogactwo. Niektórzy uczą się szybciej niż inni. Wysoki poziom, to wysokie zarobki. A jednak – przyznała – ta mała ruda miała w sobie coś.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Test krwi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Test krwi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jonathan Kellerman - Devil's Waltz
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Blood Test
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Billy Straight
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Obsesión
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Compulsion
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Dr. Death
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - True Detectives
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Evidence
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - The Conspiracy Club
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Rage
Jonathan Kellerman
Jonathan Kellerman - Gone
Jonathan Kellerman
Отзывы о книге «Test krwi»

Обсуждение, отзывы о книге «Test krwi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x