– Niech pan posłucha, wiem, że pańskim zdaniem to zawracanie głowy. Sama mogę myśleć tak samo, ale dostałam polecenie. Przejdźmy więc do któregoś z pokojów, to nagram pańską wersję. Nie potrwa to długo. Potem będzie pan mógł wrócić do swojego śledztwa.
Bosch położył neseser na blacie. Wyjął z niego magnetofon. Pamiętał o nim przez cały czas, jeżdżąc po lokalnych szpitalach z wnioskami o wydanie dokumentacji.
– Skoro mówimy o taśmie, może najpierw zabierze pani tę do któregoś pokoju i ją przesłucha? Miałem ją ze sobą wczoraj wieczorem. Powinna błyskawicznie wyjaśnić mój udział w sprawie.
Carol Bradley z wahaniem wzięła magnetofon do ręki. Bosch wskazał korytarz, przy którym znajdowały się trzy pokoje przesłuchań.
– Mimo to będę musiała…
– Doskonale. Niech pani posłucha taśmy, potem porozmawiamy.
– Z pańskim partnerem również.
– Powinien tu być lada chwila.
Carol Bradley wyszła z magnetofonem na korytarz. Bosch wreszcie usiadł przy biurku, na innych detektywów nawet nie spojrzał.
Nie minęło jeszcze południe, a już czuł się wyczerpany. Ranek spędził na czekaniu na sędziego w Van Nuys, by podpisał wnioski o wydanie dokumentacji, a następnie jeździł po mieście i doręczał je radcom prawnym dziewiętnastu różnych szpitali. Edgar wziął dziesięć wniosków i pojechał z nimi poza miasto. Wziął ich mniej, ale później miał pojechać do śródmieścia, by sprawdzić kryminalną kartotekę Nicholasa Trenta oraz odwrotne rejestry telefoniczne i akty własności domów przy Wonderland Avenue.
Bosch spostrzegł, że czeka na niego stos wiadomości telefonicznych i najnowszych informacji od ludności, przekazanych przez dyżurnych. Najpierw zajął się wiadomościami. Dziewięć z dwunastu zostawili dziennikarze; wszyscy bez wątpienia chcieli dowiedzieć się czegoś więcej o tym, co Kanał 4 podał poprzedniego wieczoru i retransmitował w porannym dzienniku. Pozostałe pochodziły od adwokata Trenta, Edwarda Mortona. Prawnik zadzwonił trzy razy między ósmą i dziewiątą trzydzieści.
Bosch nie znał Mortona, ale spodziewał się, że adwokat dzwoni ze skargą, że kartotekę jego klienta udostępniono mediom. Harry zwykle zwlekał z oddzwanianiem do adwokatów, ale uznał, że tym razem będzie lepiej mieć to z głowy. Zamierzał zapewnić Mortona, że to nie prowadzący śledztwo detektywi byli źródłem przecieku. Chociaż wątpił, by adwokat uwierzył w choć jedno jego słowo, wziął słuchawkę do ręki i wybrał numer. Dowiedział się od sekretarki, że Morton jest w sądzie, ale lada chwila powinien się z nią skontaktować. Bosch oznajmił, że w takim razie czeka na telefon.
Rozłączywszy się, wyrzucił różowe paski papieru z numerami dziennikarzy do kosza na śmieci. Zaczął przeglądać raporty z rozmów oficerów dyżurnych i szybko się zorientował, że zadają teraz pytania, które przekazał poprzedniego ranka Mankiewiczowi.
Jedenasty raport stanowił trafienie w dziesiątkę. Tego ranka o 8.41 zadzwoniła niejaka Sheila Delacroix i powiedziała, że dopiero co obejrzała materiał na Kanale 4. Oznajmiła, że jej młodszy brat Arthur zaginął w Los Angeles w 1980 roku. Miał wówczas dwanaście lat i od tej pory nie dał znaku życia.
W odpowiedzi na pytania natury medycznej kobieta podała, że kilka miesięcy przed zaginięciem jej brat doznał urazu wskutek upadku z deskorolki. Miał obrażenia czaszki, musiał być hospitalizowany i poddany zabiegowi neurochirurgicznemu. Nie pamiętała szczegółów, ale twierdziła, że szpitalem tym był Queen of Angels. Nie potrafiła sobie jednak przypomnieć nazwisk lekarzy zajmujących się bratem. W raporcie znajdowały się tylko te informacje oraz jej adres i numer telefonu.
Zakreślił na kartce słowa „deskorolka”. Otworzył neseser i wyjął wizytówkę Billa Gollihera. Zadzwonił pod pierwszy numer; zgłosiła się automatyczna sekretarka w gabinecie antropologa na uniwersytecie. Zatelefonował więc pod drugi numer i zastał Gollihera na lunchu w Westwood Village.
– Mam krótkie pytanie. O obrażenia, przez które trzeba było otwierać czaszkę.
– Krwiak.
– Właśnie. Mógł go spowodować upadek z deskorolki?
Nastąpiło milczenie. Bosch pozwolił Golliherowi się zastanowić. Pracownik, odbierający telefony na ogólnych liniach, podszedł do stołów detektywów z wydziału zabójstw i pokazał Boschowi pacyfę. Harry zakrył słuchawkę.
– Kto dzwoni?
– Kiz Rider.
– Powiedz, żeby zaczekała. – Odsłonił słuchawkę. – Jest pan tam, doktorze?
– Tak, po prostu się zastanawiam. To możliwe, zależy, na co upadł. Powiedziałbym jednak, że nie, jeśli wywalił się po prostu na ziemię. Złamanie ma małą powierzchnię, co sugeruje, że obszar kontaktu był niewielki. Jest też położone w górnej części czaszki, a nie z tyłu. Obrażenie z tyłu czaszki jest charakterystyczne przy upadku na w miarę płaską powierzchnię. – Bosch poczuł się, jak balon, z którego wypuszczono powietrze. Miał nadzieję, że udało się zidentyfikować ofiarę. – Pyta pan o jakąś konkretną osobę? – spytał Golliher.
– Tak, właśnie dostaliśmy telefon.
– Macie prześwietlenia, dokumentację chirurgiczną?
– Pracuję nad tym.
– Cóż, chciałbym je obejrzeć dla porównania.
– Kiedy tylko je dostanę. A co z innymi obrażeniami? Mogły być skutkiem jeżdżenia na desce?
– Niektóre na pewno tak – odparł Golliher. – Powiedziałbym jednak, że nie wszystkie. Żebra, złamania wskutek skręcenia kończyn – a na dodatek złamania z bardzo wczesnego dzieciństwa. Chyba niewielu trzylatków jeździ na deskorolce.
Bosch pokiwał głową i spróbował jeszcze wymyślić jakieś pytania.
– Wie pan, detektywie, że w przypadkach maltretowania zgłaszane przyczyny obrażeń często nie odpowiadają prawdziwym?
– Zdaję sobie z tego sprawę. Ktokolwiek zabrał chłopaka do izby przyjęć, na pewno nie przyznał się, że uderzył go latarką czy czymś w tym rodzaju.
– Właśnie. Opowiedział zmyśloną historyjkę, a dziecko się jej trzymało.
– O wypadku na desce.
– Możliwe.
– No dobrze, doktorze, muszę kończyć. Dostarczę panu prześwietlenia, kiedy tylko je dostanę. Dzięki.
Wcisnął klawisz drugiej linii.
– Kiz?
– Cześć, Harry, co słychać?
– Urwanie głowy. O co chodzi?
– Strasznie się czuję, Harry. Chyba spieprzyłam.
Bosch odchylił się na fotelu. Nie podejrzewałby, że to ona.
– Kanał 4?
– No… Hm, wczoraj, kiedy wyjechałeś już z centrali, mój parter skończył oglądać mecz i zapytał mnie, co tam porabiałeś, no i mu powiedziałam. Wciąż staram się ułożyć z nim jakoś stosunki, rozumiesz, Harry? Powiedziałam mu, że sprawdzałam dla ciebie nazwiska i mieliśmy jedno trafienie. Że jeden z sąsiadów jest notowany za molestowanie dziecka. Tylko tyle mu wygadałam. Przysięgam, Harry.
Bosch westchnął ciężko. W istocie poczuł się lepiej. Instynkt nie zwiódł go co do Kiz Rider. Nie ona była źródłem przecieku. Po prostu powiedziała prawdę komuś, komu powinna ufać.
– Kiz, już mi za to siedzi na karku wydział spraw wewnętrznych. Skąd wiesz, że to Thornton nadał sprawę Kanałowi 4?
– Kiedy dzisiaj rano szykowałam się do pracy, widziałam materiał w telewizji. Wiem, że Thornton zna tę dziennikarkę. Tę Surtain. Pracowałam z nim kilka miesięcy nad pewną sprawą – chodziło o morderstwo w Westside popełnione dla polisy ubezpieczeniowej. Było o niej trochę głośno w mediach, a Thornton przekazywał tej dziennikarce nieoficjalnie informacje. Wczoraj, kiedy wypaplałam mu o trafieniu, powiedział, że musi iść do ubikacji. Zabrał rubrykę sportową z gazety i poszedł, ale nie było go w toalecie. Mieliśmy wezwanie, dlatego udałam się za nim i waliłam w drzwi, że musimy się zwijać. Nie odpowiadał. Nie zastanawiałam się nad tym, aż dzisiaj rano zobaczyłam wiadomości. Myślę, że nie poszedł do toalety, ale do innego gabinetu albo do telefonu w holu, żeby do niej zadzwonić.
Читать дальше