Iain Banks - Most

Здесь есть возможность читать онлайн «Iain Banks - Most» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Most: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Most»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Most nie ma końca, na jego wielu poziomach żyją ludzie, a jednym z nich jest wyłowiony z rzeki John Orr. Bohater cierpi na amnezję i opowiada lekarzowi swoje dziwne sny. Jednak autor przenosi nas nagle i stajemy się świadkami życia pewnego dość przeciętnego Szkota. Cóż jest dalej? Wszystko zaczyna się mieszać i nie jesteśmy pewni o czyim śmie właśnie czytamy i co tak naprawdę jest snem a co rzeczywistością. Powieść Banks’a jest hybrydą łączącą w sobie obyczajową historię, fantastykę oraz jednocześnie jej parodię. To literacki eksperyment zabawa stylem, językiem i wyobraźnią.

Most — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Most», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mam sucho w ustach. Kobieta pojawia się ponownie przy chorym, ubrana w ciemny płaszcz. Stoi i patrzy na mężczyznę, a potem pochyla się i całuje go w czoło, odgarniając zeń jednocześnie kosmyk jego włosów. Podnosi torebkę z podłogi i wychodzi. Wyłączam telewizor.

Na ścianie kuchni wisi telefon. W słuchawce słychać znajomy sygnał, niezbyt regularny, chyba trochę częstszy niż poprzednio.

Wychodzę z mieszkania i windą jadę na pomost kolejowy.

Jest mglisto; światła wycinają z gęstej mgły żółte i pomarańczowe stożki. Obok, pobrzękując i gwiżdżąc, przejeżdżają tramwaje i pociągi. Wędruję po zewnętrznej stronie dźwigara mostu, z dłonią na wysokiej poręczy na skraju chodnika. Mgła przepływa powoli przez kratownice dźwigarów; z ukrytego w niej morza dolatuje buczenie rogów mgłowych.

Mijają mnie ludzie, głównie kolejarze. Wyczuwam we mgle parę oraz swąd spalonego węgla i oleju napędowego. W kolejowym hangarze siedzą wokół stołów umundurowani ludzie czytający gazety, grający w karty i popijający z dużych garnuszków. Idę dalej. Most drży pod moimi stopami, a skądś przede mną dolatuje zgrzytliwy, metaliczny łoskot. Rozbrzmiewa echem na całym moście, odbijając się od dobudowanych konstrukcji architektonicznych, przewalając przez stężałe od mgły powietrze. Kroczę przez gęstą ciszę, po czym, jeden po drugim, rozlegają się dźwięki rogów mgłowych. Słyszę, jak przejeżdżające w pobliżu pociągi i tramwaje zwalniają i się zatrzymują. Przede mną ożywają syreny i klaksony.

Idę samym skrajem mostu przez jarzącą się mgłę. Nogi znowu mnie bolą, w piersi czuję tępe, jakby współczujące pulsowanie. Myślę o Abberlaine; wspomnienie o niej powinno poprawić mi samopoczucie, ale tak nie jest. To się stało w domu, w którym straszy; duchy tego bezsensownego zakłócenia na linii i nie zmieniające się niemal obrazy były tam cały czas, na wyciągnięcie ręki, na przekręcenie wyłącznika, przypuszczalnie nawet wtedy gdy po raz pierwszy ją pocałowałem, nawet w chwili gdy zacisnęła ramiona i nogi na moim ciele, a ja krzyczałem z przerażenia.

Pociągów teraz nie słychać; od paru minut nie przejechał obok mnie ani jeden. Klaksony i syreny konkurują z wyjącymi rogami mgłowymi.

Owszem, z rozkoszą snułbym to świeże wspomnienie, rzeczywiście bardzo słodkie i dobre, ale coś we mnie nie chce do tego dopuścić; staram się odtworzyć zapach, dotyk i ciepło Abberlaine, ale pamiętam jedynie tę kobietę spokojnie szczotkującą włosy, patrzącą w niewidoczne lustro i szczotkującą bez ustanku. Próbuję sobie przypomnieć, jak wyglądał pokój, ale widzę go tylko w czerni i bieli, jedynie łóżko w nieładzie, a w nim mężczyznę.

Pociąg mija mnie we mgle, błyskając światłami, kierując się w stronę wciąż wyjących syren.

Co teraz? Och, więcej, o wiele więcej tego samego, mówi ta świeżo zaspokojona część mojej świadomości; proszę o całe noce i dnie tego, tygodnie i miesiące. Ale czego konkretnie? Następnej rozrywki, czegoś poza zaginionymi bibliotekami, niepojętymi misjami lotniczymi i zmyślonymi snami?

Tak czy inaczej, nie wyobrażam sobie, by z tego wyniknęło wiele dobrego.

Idę dalej, w kłębiące się mgły, w narastający zgiełk syren, wrzasków i trzaskającego ognia w płonącym wraku pociągu.

Najpierw spostrzegam płomienie, wznoszące się we mgle niczym grube, drżące maszty. Dym kłębi się jak zagęszczony cień we mgle. Krzyczą ludzie, błyskają światła. Paru kolejarzy mija mnie biegiem, kierując się w stronę wraku. Widzę tył pociągu, który przejechał obok mnie przed paroma minutami; to pociąg ratowniczy, załadowany żurawiami, wężami i z wagonami szpitalnymi w składzie. Powoli przesuwa się po torze, znikając za wagonami towarowymi następnego pociągu, stojącego dwa tory dalej, bliżej mnie; parę pierwszych jego wagonów wygląda normalnie, nadal stoją na szynach, ale trzy następne wypadły z toru, ich koła spoczywają w metalowych korytach, zgrabnie zakleszczone zgodnie z zamysłem projektantów mostu. Wagon za nimi stoi ukośnie względem toru, każda z jego osi obejmuje swymi kołami jedną szynę. Każdy następny wagon jest bardziej uszkodzony od poprzedniego. Płomienie nadal wznoszą się przede mną; znajduję się blisko ich źródła, czuję na twarzy żar, przebijający się przez mgłę. Zastanawiam się, czy nie powinienem się wycofać; przypuszczalnie nie jestem tu potrzebny. We mgle trudno się zorientować, ale chyba znajduję się przy końcu tego segmentu, w miejscu, gdzie most zwęża się niczym rozdęta klepsydra, aż do mostu w moście, którym jest przęsło łączące.

Tutaj, gdzie sieć zwrotnic prowadzi tory z głównego segmentu mostu w kierunku przewężenia na przęśle łączącym, z którego tylko parę linii dociera do następnego segmentu, wagony są porozrzucane na torach. Po tej stronie wykolejonego pociągu jest nieznośnie gorąco; strumienie wody z pociągu ratowniczego z drugiej strony wraku spadają łukiem na płonące wagony towarowe, sycząc na ich rozgrzanym drewnie i metalowych ramach. Kolejarze z gaśnicami chodzą tam i z powrotem, inni rozwijają brezentowe węże i podłączają je do hydrantów. Płomienie kołyszą się i drżą; ogień syczy pod uderzeniami wody. Przyśpieszam kroku, by uciec od żaru płomieni. Woda płynie korytami przy szynach i kanałami spustowymi pomostu, parując pod ciężkimi falami ciepła, jeszcze bardziej zagęszczając mgłę i wznoszący się czarny dym.

Coś zapaliło się nad płonącym pociągiem i spada ognistymi kroplami na piec roztrzaskanych wagonów.

Gdy mijam jedną z syren zawodzących we mgle na stanowisku przy torze, muszę zatkać uszy rękami. Obok mnie z krzykiem przebiegają następni kolejarze. Ogień płonie teraz za moimi plecami, wypełniając swym trzaskiem zaśmieconą przestrzeń dźwigara. Przede mną roztrzaskany pociąg leży na boku, poskręcany i przekrzywiony, rzucony w poprzek torów niczym coś spuszczonego z góry, niczym martwy wąż; korpusy rozbitych wagonów to jego połamane żebra.

Za nim widzę jeszcze jeden pociąg — większy i z długimi przeszklonymi wagonami zamiast wagonów towarowych o pełnych ścianach. Ludzie tłoczą się wokół ich rozdartych blach w miejscu, gdzie zlewają się z długim, wciąż masywnym kształtem lokomotywy pociągu towarowego, wbitej w jeden z długich wagonów. Widzę ludzi wyciąganych z wraku. Obok toru leżą nosze; w pobliżu słychać następne klaksony, zagłuszające rogi mgłowe. Obłędna energia tej rozpaczliwej sceny zatrzymuje mnie w miejscu; obserwuję akcję ratowniczą. Z pociągu osobowego wynoszone są następne jęczące i zakrwawione osoby. We wraku za mną następuje eksplozja; ludzie biegną ku tej nowej scenie katastrofy.

— Ty! — krzyczy do mnie jeden z ratowników; klęczy przy noszach, trzymając zakrawionę ramię jakiejś kobiety, podczas gdy drugi mężczyzna zawiązuje na nim opaskę uciskową. — Pomóż nam i chwyć nosze z jednej strony, dobrze?

Przy torach leży ich z dziesięć, może dwanaście; ratownicy podbiegają i je wynoszą, lecz wiele osób leży dalej w oczekiwaniu na swoją kolej. Przechodzę przez balustradę z chodnika na torowisko, podchodzę do noszy i pomagam kolejarzowi zanieść rannego do pociągu ratowniczego, w którym odbierają go sanitariusze.

W rozbitym pociągu towarowym słychać następny wybuch. Gdy wracamy z następną ofiarą, pociąg ratowniczy został już odsunięty dalej od groźby wybuchów; musimy nieść nosze z jęczącym i krwawiącym człowiekiem o dwieście metrów dalej, do końca pociągu towarowego, gdzie wyręczają nas sanitariusze. Wracamy biegiem do pociągu osobowego.

Następny ranny równie dobrze może już nie żyć; krew wylewa się z niego, gdy tylko go podnosimy. Kierujący nami urzędnik kolejowy nakazuje zanieść go nie do pociągu ratowniczego, lecz do innego, usytuowanego po przeciwnej stronie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Most»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Most» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Iain Banks - Der Algebraist
Iain Banks
Iain Banks - L'Algébriste
Iain Banks
Iain Banks - A barlovento
Iain Banks
Iain Banks - Inversiones
Iain Banks
Iain Banks - El jugador
Iain Banks
Iain Banks - Dead Air
Iain Banks
Iain Banks - The Algebraist
Iain Banks
Отзывы о книге «Most»

Обсуждение, отзывы о книге «Most» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x