Dance wspomniała o nagraniu z przesłuchania, które obejrzała z Michaelem O’Neilem, gdzie Pell mówił o brutalności ojca, wymuszaniu pieniędzy na czynsz, porzuceniu rodziny i śmierci rodziców.
– Same kłamstwa – odparł Walker. – Ale nie ulega wątpliwości, że ojciec był człowiekiem niełatwym we współżyciu. Był religijny – bardzo religijny, bardzo surowy. Został wyświęcony na pastora – jakiegoś konserwatywnego odłamu prezbiterian w Bakersfield – ale nigdy nie miał własnego kościoła. Pełnił funkcję młodszego pastora, dopóki nie zwolniono go z obowiązków. Parafianie skarżyli się, że jest nietolerancyjny i niesłusznie ich krytykuje. Próbował założyć własny kościół, ale prezbiteriański synod w ogóle nie chciał z nim rozmawiać, więc w końcu zajął się sprzedażą książek religijnych i ikon. Możemy jednak założyć, że uprzykrzał życie synowi. Przypuszczam, że nałóg matki Pella też mógł mieć coś wspólnego z jej mężem.
Religia nie odgrywała istotnej roli w życiu Dance. Razem z Wesem i Maggie obchodziła Wielkanoc i Boże Narodzenie, choć głównymi symbolami wiary były zajączek i wesoły brodacz w czerwonym ubraniu. Wpajała dzieciom własną etykę opartą na trwałych, niepodważalnych zasadach, wspólnych dla większości głównych wyznań. Jednakże wystarczająco długo pracowała w biurze śledczym, by wiedzieć, że religia bywa częstym motywem przestępstw. Nie tylko popełnianych z premedytacją aktów terroryzmu, lecz bardziej prozaicznych zdarzeń. Dance i Michael O’Neil spędzili kiedyś prawie dziesięć godzin w pobliskim miasteczku Marina, prowadząc negocjacje z ortodoksyjnym pastorem, który postanowił w imię Jezusa zabić żonę i córkę, ponieważ nastolatka zaszła w ciążę. (Ocalili rodzinę, ale Dance wyciągnęła z tej sprawy niepokojący wniosek, że duchowa prawość może być bardzo niebezpieczna).
Walker ciągnął:
– Ojciec Pella przeszedł na emeryturę, wyprowadził się do Phoenix i ponownie się ożenił. Jego druga żona zmarła dwa lata temu, a Joseph w zeszłym roku, na atak serca. Pell najprawdopodobniej nie utrzymywał z nim kontaktów. Nie ma wujów ani stryjów, a jego jedyna ciotka mieszka w Bakersfield.
– To ta kobieta z chorobą Alzheimera?
– Tak. Ale Pell ma brata.
A więc nie był jedynakiem, jak twierdził.
– Jest starszy od niego. Wiele lat temu wyprowadził się do Londynu. Kieruje działem sprzedaży amerykańskiej firmy importowo-eksportowej. Nie udziela wywiadów. Wiem tylko, jak się nazywa. Richard Pell.
– Każę komuś go znaleźć – powiedziała do Kellogga Dance.
– Kuzyni? – zapytał agent FBI.
– Ciotka nigdy nie wyszła za mąż. – Chichocząc, postukał palcem w jakiś fragment tekstu. – Jako starszy nastolatek Pell zaczął być częstym gościem poprawczaków – głównie za drobne kradzieże w sklepach i kradzieże samochodów. Ale nie ma na koncie poważnych aktów prze mocy. Początki miał zaskakująco spokojne. Brak informacji o ulicznych burdach, napaściach, żadnej wzmianki, żeby kiedykolwiek stracił nad sobą panowanie. Pewien funkcjonariusz zasugerował mi, że Pell krzywdził ludzi tylko wtedy, gdy miał z tego taktyczny pożytek. Przemoc nie sprawiała mu przyjemności ani nie wzbudzała w nim odrazy. Traktował ją jak narzędzie.
Dance pomyślała o swojej ocenie Pella – uznała go za człowieka, który beznamiętnie zabija, jeśli tylko na tym skorzysta.
– Nie dotarłem też do żadnych informacji o narkotykach. Pell prawdo podobnie nigdy nie brał. I nie pije – a w każdym razie nie pił – alkoholu.
– Co wiemy o jego wykształceniu?
– Ciekawa rzecz. Wybitnie zdolny. W szkole średniej miał celujące wyniki. Na zajęciach indywidualnych zbierał najwyższe oceny, ale nigdy się nie zjawiał, kiedy obecność była obowiązkowa. W więzieniu uczył się prawa i sam złożył wniosek o apelację w sprawie Croytonów.
Przypomniała sobie wygłoszoną przez niego podczas przesłuchania uwagę na temat absolwentów prawa z Hastings.
– Udało mu się doprowadzić sprawę do Sądu Najwyższego Kalifornii – dopiero w zeszłym roku wydano niekorzystny dla niego wyrok. Przypuszczam, że to był poważny cios. Uważał, że wygra.
– Być może jest inteligentny, ale nie na tyle, żeby uniknąć pudła. – Kellogg wskazał akapit biografii opisujący około siedemdziesiąt pięć aresztowań. – To się nazywa kartoteka.
– A to tylko czubek góry lodowej; Pell zwykle nakłaniał innych do popełniania przestępstw. Pewnie stoi za setkami czynów, za które po szedł siedzieć ktoś inny. Rabunki, włamania, kradzieże kieszonkowe. Z tego żył. Zmuszając innych ludzi do odwalania brudnej roboty.
– Oliver – powiedział Kellogg.
– Co takiego?
– Karol Dickens. „Oliver Twist”… czytaliście?
– Widziałam film odrzekła Dance.
– Dobre porównanie. Pell to Fagin, herszt bandy złodziejaszków.
– Proszę pana, ja proszę więcej – powiedział Kellogg z kiepskim londyńskim akcentem. Dance parsknęła śmiechem, a on wzruszył ramionami.
– Pell wyjechał z Bakersfield do San Francisco. Zadawał się tam z jakimiś ludźmi, kilka razy był zatrzymany, nic poważnego. Przez jakiś czas nie było o nim słychać – dopóki nie zgarnęli go w Karolinie Pół nocnej w sprawie o zabójstwo.
– Zabójstwo?
– Aha. Morderstwo Charlesa Pickeringa w Redding. Pickering był pracownikiem jakiejś instytucji okręgowej. Został zadźgany nożem na wzgórzach za miastem, godzinę po tym, jak widziano go rozmawiające go z kimś podobnym do Pella. To był okrutny mord. Kilkadziesiąt ran kłutych. Jatka. Ale Pell miał alibi – zeznanie dziewczyny, z którą był. Nie znaleziono żadnych dowodów fizycznych. Miejscowa policja przy mknęła go na tydzień za włóczęgostwo, ale w końcu go puścili. Sprawcy nie znaleziono.
Potem założył swoją Rodzinę w Seaside. Znowu kilka lat kradzieży. Parę napaści. Jakieś podpalenie. Pell był podejrzany o pobicie członka gangu motocyklowego, który mieszkał niedaleko, ale ofiara nie wniosła skargi. Mniej więcej miesiąc później doszło do morderstwa Croytonów. Odtąd – to znaczy do wczoraj – siedział w więzieniu.
– Co może nam powiedzieć ta dziewczyna?
– Dziewczyna?
– Śpiąca Laleczka. Theresa Croyton.
– A co mogłaby wam powiedzieć? Kiedy odbył się mord, spała. Tak ustalono.
– Doprawdy? – spytał Kellogg. – Kto to ustalił?
– Przypuszczam, że prowadzący śledztwo. - W jego głosie zabrzmiała nuta niepewności. Widocznie nigdy się nad tym nie zastanawiał.
– Teraz ma… – Dance szybko policzyła -…siedemnaście lat. Chciałabym z nią porozmawiać. Być może wie coś ważnego. Mieszka ze swoją ciotką i wujem, zgadza się?
– Tak, adoptowali ją.
– Mogę dostać ich numer?
Walker zawahał się. Przebiegł wzrokiem blat stołu; jego oczy straciły filuterny błysk.
– Jakiś problem?
– Obiecałem ciotce, że nikomu nic nie powiem o dziewczynie. Bardzo chroni siostrzenicę. Nawet ja nie miałem jeszcze okazji jej poznać. Z początku ciotka stanowczo odmówiła, kiedy poprosiłem o rozmowę.
Myślę, że w końcu się zgodzi, ale jeżeli dam wam jej numer, bardzo wątpię, czy będzie chciała z wami rozmawiać i podejrzewam, że już nigdy nie dostanę od niej żadnej wiadomości.
– Powiedz nam tylko, gdzie mieszka. Znajdziemy nazwisko w biurze numerów. W ogóle o tobie nie będę wspominać.
Pokręcił głową.
– Zmienili nazwisko i wyprowadzili się w inne okolice. Bali się, że ktoś z Rodziny będzie ich prześladować.
– Podał pan Kathryn nazwiska tych kobiet – zauważył Kellogg.
Читать дальше