Dean Koontz - Przy Blasku Księżyca

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Przy Blasku Księżyca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Przy Blasku Księżyca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przy Blasku Księżyca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Spokojny, żyjący w harmonii ze światem malarz, Dylan O'Conner, pewnego wieczoru zostaje napadnięty przez zagadkowego człowieka, który w pokoju motelowym aplikuje mu tajemniczy zastrzyk.
Wkrótce dowiaduje się, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo – musi uciekać przed bezwzględnymi mordercami, którzy nie cofną się przed niczym, by wyeliminować każdego, kogo obłąkany "doktor" dostał w swoje ręce.
Towarzyszy mu młodszy brat cierpiący na autyzm oraz Jilly, dziewczyna próbująca swoich sił jako komik na estradach Południowego Zachodu, której również wstrzyknięto tajemniczą substancję. Muszą stawić czoło nie tylko pościgowi, ale także dziwnym, niepojętym zmianom, jakie zaczynają w nich zachodzić pod wpływem zastrzyku.
Wbrew własnej woli stają się uczestnikami wydarzeń, które na pozór nie mają żadnego związku z grożącym im niebezpieczeństwem.
Wydaje się, że chory Shepherd będzie im utrudniał ucieczkę… ale czy rzeczywiście?

Przy Blasku Księżyca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przy Blasku Księżyca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Istotnie, ukradkowe spojrzenia Dylana, aż ociekające współczuciem, rozdrażniły Jilly, która postanowiła od nich uciec. Odpięła pas, podwinęła nogi, zostawiając donicę Freda na podłodze pod siedzeniem, i odwróciła się bokiem, sprawdzając, czy u Shepa wszystko w porządku, i umożliwiając jego bratu skupienie się na prowadzeniu samochodu.

Dylan zostawił Shepowi apteczkę. Ku zdziwieniu Jilly młody człowiek otworzył ją, położył na siedzeniu obok siebie i we właściwy sposób skorzystał z jej zawartości, choć w tak intensywnym skupieniu i z tak nieobecnym wyrazem twarzy, że wyglądał jak automat. Tamponami nasączonymi wodą utlenioną cierpliwie zmywał zakrzepłą krew z nosa, którym wydawał świst przy każdym wdechu. Postępował z tak niezwykłą delikatnością, że ciemnoczerwony strumyczek przestał płynąć. Brat powiedział mu, że to tylko zwykłe krwawienie i nie złamał nosa, a Shep zdawał się potwierdzać diagnozę, opatrując swój uraz bez żadnego skrzywienia czy syku bólu. Za pomocą wacików zmoczonych alkoholem zmył zaschłą krew z górnej wargi, kącika ust i podbródka. Kiedy bił się po twarzy, zdarł skórę z kostek dłoni, zahaczając o zęby; te zadrapania też przemył alkoholem, a potem nałożył odrobinę neosporyny. Kciukiem i palcem wskazującym prawej ręki zaczął sprawdzać po kolei wszystkie zęby, najpierw górne, potem dolne; za każdym razem, gdy upewnił się, że ząb mocno tkwi na swoim miejscu, przerywał zabiegi i mówił:

– Jest, jak ma być, panie.

Shep unikał kontaktu wzrokowego, jego mina wskazywała, że znajduje się w zupełnie innym świecie, w fordzie nie było żadnego szlachcica – lorda ani księcia, ani królewicza – wynikało więc z tego, że nie mówi do nikogo z obecnych.

– Jest, jak ma być, panie.

Działał metodycznie niemal jak robot, ale chwilami w jego ruchach dało się zauważyć pewną nieporadność, jak gdyby podczas konstrukcji i programowania mechanizmu popełniono błędy, których jeszcze nie wyeliminowano.

Jilly kilka razy próbowała zagadać do Shepa, lecz jej wysiłki spełzły na niczym. Mówił tylko do Pana Zębów, posłusznie składając mu meldunki o stanie swojego zdrowia.

– Shep umie rozmawiać – rzekł Dylan. – Chociaż nawet gdy jest w najlepszej formie, nie można się raczej po nim spodziewać błyskotliwych ripost, które zrobiłyby z niego duszę towarzystwa. Mówi po shepowemu, jak ja to nazywam, ale całkiem ciekawie.

Sprawdziwszy kolejny ząb, Shep oświadczył z tylnego siedzenia:

– Jest, jak ma być, panie.

– Ale na razie nie uda ci się z nim nawiązać dialogu – ciągnął Dylan. – Jest wytrącony z równowagi. Nie radzi sobie za dobrze z żadnym zamieszaniem ani zaburzeniem codziennego rozkładu dnia. Najlepiej jest, kiedy dzień przebiega dokładnie tak, jak się spodziewa. Kiedy śniadanie, obiad i kolacja są o właściwej porze, a każdy posiłek składa się z dań, które akceptuje, a jest ich bardzo niewiele, kiedy nie spotyka zbyt wielu nieznajomych, którzy próbują z nim rozmawiać… wtedy udaje się z nim nawiązać kontakt i nagadać do woli.

– Jest, jak ma być, panie – oznajmił Shep, na pozór nie potwierdzając słów brata.

– Co mu dolega? – spytała Jilly.

– Według diagnozy jest autystą, chociaż o wysokim stopniu sprawności. Nie wykazuje skłonności do przemocy, a bywa bardzo rozmowny, więc kiedyś postawiono nawet diagnozę, że to syndrom Aspergera.

– Syn Dromaspergera?

– Zespół Aspergera, zaburzenia rozwojowe. Czasem wydaje się, że Shep funkcjonuje bardzo sprawnie, ale czasem nie tak sprawnie, jak by się chciało. W każdym razie chyba nie można mu przyczepić jednoznacznej etykietki. To po prostu Shep, jedyny w swoim rodzaju.

– Jest, jak ma być, panie.

– Powiedział to już czternaście razy – zauważył Dylan. – Ile człowiek ma zębów?

– Chyba… trzydzieści dwa, razem z zębami mądrości. Dylan westchnął.

– Dzięki Bogu usunięto mu zęby mądrości.

– Mówiłeś, że Shep potrzebuje stabilności. To na pewno dobrze, że tłuczecie się po kraju jak Cyganie?

– Jest, jak ma być, panie.

– Wcale się nie tłuczemy – odparł Dylan wyraźnie urażony pytaniem, choć Jilly wcale nie miała zamiaru go drażnić. – Mamy swój plan, stały porządek, cele, jakie chcemy osiągnąć. Mamy do czego dążyć. Podróżujemy z fasonem. To nie jest wóz konny z wymalowanymi na bokach magicznymi znakami.

– Chciałam przez to powiedzieć, że może lepiej by mu było w jakimś zakładzie.

– Nigdy tam nie trafi.

– Jest, jak ma być, panie.

– Nie wszystkie są takie straszne, jak się powszechnie uważa – powiedziała Jilly.

– Shep ma tylko mnie. Gdybym go wsadził do zakładu, nie miałby już nic.

– Może jednak byłoby mu lepiej. – Nie. Umarłby tam.

– Przede wszystkim chyba nie pozwoliliby, żeby robił sobie krzywdę.

– Shep nie zrobi sobie krzywdy.

– Właśnie robił – zauważyła. – Jest, jak ma być, panie.

– To był pierwszy raz, przypadek – rzekł Dylan, lecz w jego głosie zamiast głębokiego przekonania zabrzmiała nuta niepewności. – Na pewno tego nie powtórzy.

– Wcześniej też ci się tak wydawało.

Mimo że przekroczyli już dopuszczalną prędkość, a ruch na autostradzie nie sprzyjał szybkiej jeździe, Dylan cały czas przyspieszał.

Jilly wyczuła, że próbuje uciec nie tylko od mężczyzn w czarnych chevroletach.

– Możesz jechać nie wiem jak szybko, ale Shep ciągle siedzi z tyłu.

– Jest, jak ma być, panie.

– Stuknięty lekarz daje ci zastrzyk – rzekł Dylan – a jakąś godzinę później doświadczasz odmiennego stanu świadomości… – Przecież prosiłam o przerwę w tej rozmowie.

– A ja nie chcę rozmawiać właśnie o tym – oświadczył stanowczo. – O zakładach, sanatoriach, domach opieki, miejscach, gdzie ludzi traktuje się jak puszki z mięsem, odstawia na półkę i od czasu do czasu odkurza.

– Jest, jak ma być, panie.

– W porządku – ustąpiła Jilly. – Przepraszam. Rozumiem. Zresztą to i tak nie moja sprawa.

– Zgadza się – przytaknął Dylan. – Shep to nie nasza sprawa. Tylko moja.

– W porządku. – No.

– Jest, jak ma być, panie.

– Dwadzieścia – policzyła Jilly.

– Ale twój odmienny stan świadomości dotyczy nas obojga, nie tylko ciebie, ale ciebie i mnie, bo ma związek z zastrzykiem…

– Tego nie możemy być pewni.

Na jego szerokiej i gumowatej twarzy niektóre miny przybierały karykaturalną formę, jak gdyby rzeczywiście był rysunkowym misiem, który przybył do prawdziwego świata prosto z animowanej krainy, zgolił futro na pysku i zapragnął udawać człowieka. W tej chwili niedowierzanie odmalowało się na jego obliczu tak plastycznie, że wyglądał jak kot Sylwester, który mimo swojej przebiegłości dał się zwabić ptaszkowi Tweetie na skraj urwistej skały.

– Och, możemy być pewni. – Wcale nie – upierała się. – Jest, jak ma być, panie.

– Poza tym – ciągnęła Jilly – określenie „odmienny stan" wcale nie podoba mi się bardziej niż „halucynacja". Brzmi, jakbym była jakimś ćpunem.

– Chyba nie będziemy się kłócić o słownictwo.

– Ja się nie kłócę. Mówię tylko, co mi się nie podoba.

– Jeżeli mamy rozmawiać na ten temat, musimy to jakoś nazwać.

– Wobec tego w ogóle o tym nie rozmawiajmy – zaproponowała.

– Musimy. Co twoim zdaniem mamy robić – przez resztę życia jeździć w kółko po całym kraju, nigdzie się nie zatrzymywać i w ogóle o tym nie mówić?

– Jest, jak ma być, panie.

– A propos jazdy – powiedziała Jilly – jedziesz o wiele za szybko.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przy Blasku Księżyca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przy Blasku Księżyca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Przy Blasku Księżyca»

Обсуждение, отзывы о книге «Przy Blasku Księżyca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x