Jeffery Deaver - Modlitwa o sen

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Modlitwa o sen» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Modlitwa o sen: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Modlitwa o sen»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Z zakładu dla umysłowo chorych ucieka Michael Hrubek, pacjent ze schizofrenią paranoidalną. I ma przed sobą ściśle określony cel: odnaleźć Lis Atcheson – to jej zeznania sprawiły, że uznano go za potwora i skazano na zamknięcie.
Podczas burzy, sprzyjającej szaleńcowi, ścigają go teraz trzej ludzie: psychiatra Kohler – przekonany o niewinności swego pacjenta, zawodowy tropiciel Heck – liczący na nagrodę za schwytanie szaleńca, i Atcheson – mąż Lis, który musi dopaść Hrubeka, nim ten skrzywdzi jego żonę…

Modlitwa o sen — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Modlitwa o sen», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Adler odetchnął powoli.

– Jak długo on nie brał tych leków?

– Cztery dni. No, może pięć.

Adler przypomniał sobie stosowne informacje z psychofarmacji. Zachowania psychotyczne schizofreników ustają pod wpływem leków prze-ciwpsychotycznych. Thorazyna, inaczej niż narkotyki, nie powoduje uzależnienia. Ale przerwanie kuracji musiało u Hrubeka wywołać mdłości, zawroty głowy, poty i znaczną nerwowość, co z kolei musiało się przyczynić do wzmożenia ataków lęku.

A lęk powoduje, że schizofrenik staje się niebezpieczny.

Pacjenci tacy jak Hrubek, przerwawszy przyjmowanie thorazyny, często wpadają w pobudzenie psychotyczne. A czasami mordują.

Niekiedy słyszą głosy, które ich chwalą za to, że zrobili tak wspaniały użytek z noża czy kija baseballowego, i które każą im powtórzyć swój wyczyn.

Hrubek, zauważył Adler, prawdopodobnie cierpi też na bezsenność. A to oznacza, że może nie zmrużyć oka przez dwie czy trzy doby. Stwarzało to doskonałą okazję do zbrodniczych działań.

Zawodzenie wzmogło się, było dobrze słyszalne w ciemnawym gabinecie. Adler położył sobie dłonie na policzkach. Znowu poczuł zapach żony. I znowu zapragnął cofnąć czas o godzinę. Pomyślał też, że chciałby nigdy nie słyszeć o Michaelu Hrubeku.

– W jaki sposób wykryło się, że nie brał leków?

– Jeden z sanitariuszy – wyjaśnił Grimes, poruszając wargami jak ryba – znalazł pigułki pod materacem Hrubeka.

– Który to był sanitariusz?

– Stu Lowe.

– Kto jeszcze o tym wie? O tym, że on chował pigułki za policzkiem.

– Ja, pan. Siostra oddziałowa. Lowe jej powiedział.

– No, to wspaniale. A teraz niech pan posłucha. Niech pan powie Stuartowi Lowe, że ma trzymać język za zębami. Ma nie pisnąć słowa. Aha, zaraz – Adlerowi przyszła do głowy jakaś niepokojąca myśl. – Kostnica jest na Oddziale C. Jak, do cholery, Hrubek się tam dostał?

– Nie wiem.

– No, to niech się pan dowie.

– To wszystko działo się tak szybko, naprawdę bardzo szybko – wybuchnął zdenerwowany asystent. – Nie mamy połowy potrzebnych informacji. Zaglądam w papiery, dzwonię do ludzi…

– Niech pan do nikogo nie dzwoni.

– Słucham?

– Niech pan nie dzwoni do nikogo. Chyba że dam na to pozwolenie.

– No, ale Zarząd…

– O Boże, człowieku, zwłaszcza do nikogo z Zarządu.

– Jeszcze tego nie zrobiłem – powiedział pospiesznie Grimes, zastanawiając się równocześnie, gdzie się podziała jego odwaga.

– A policja? Chyba pan jej jeszcze nie zawiadomił?

– Nie, nie. Oczywiście, że nie.

Miał dzwonić na policję w chwili, gdy Adler pojawił się w szpitalu. Teraz, przerażony, zauważył, że drżą mu palce. Zastanawiał się, czy za chwilę nie zawiedzie go nerw błędny, powodując omdlenie. Albo czy się nie zsiu-sia na podłogę w gabinecie.

– No dobrze, zastanówmy się – myślał głośno Adler. – On na pewno krąży gdzieś w pobliżu… Gdzie to było?

– W Stinson.

Adler powtórzył cicho nazwę miejscowości, a potem przycisnął papiery końcami palców, jakby chcąc zapobiec ich uniesieniu się w ciemną stra-tosferę swego wiktoriańskiego gabinetu. Humor trochę mu się poprawił.

– Którzy sanitariusze przenieśli ciało z kostnicy do karawanu?

– Lowe i chyba Frank Jessup.

– Niech ich pan do mnie przyśle.

Zapominając o opadających spodniach, Adler wstał i podszedł do brudnego okna, które po raz ostatni myto przed pół rokiem.

– Ta historia ma się nie wydać. Odpowiada pan za to – powiedział surowo.

– Tak, panie doktorze – zgodził się odruchowo Grimes.

– I niech się pan dowie, jak on się wydostał z Oddziału E.

– Oczywiście.

– Jeżeli ktoś… Niech pan powie personelowi: ten, kto piśnie słowo dziennikarzom, wyleci z roboty. Żadnych rozmów z policjantami, żadnych rozmów z dziennikarzami. Jeżeli się tu zjawią, proszę ich przysłać do mnie. Ciężki mamy orzech do zgryzienia. Zgodzi się pan, prawda? A teraz niech tu przyjdą ci sanitariusze.

Ronnie, czujesz się lepiej?

– Czuję się świetnie – warknął młody, solidnie zbudowany człowiek. – No i co z tego? Co pan ma zamiar zrobić? Co? Ale tak szczerze.

Doktor Richard Kohler wyczuł, jak sprężyny łóżka uginają się pod ciężarem Ronniego, kiedy ten wycofuje się w drugi jego koniec jak ktoś napastowany. Rozbiegane oczy Ronniego przesuwały się z góry na dół i z powrotem – Ronnie przyglądał się badawczo człowiekowi, który od sześciu miesięcy był jego ojcem, bratem, przyjacielem, nauczycielem i lekarzem. Uważnie patrzył na kędzierzawe, rzednące włosy Kohlera, na jego kościstą twarz, wąskie ramiona i szczupłe biodra. Wyglądał tak, jakby uczył się rysów lekarza na pamięć, po to, żeby móc go dobrze opisać, składając na niego meldunek w policji.

– Czy źle się czujesz, Ronnie?

– Nie mogę, panie doktorze, nie mogę. Za bardzo się boję – powiedział Ronnie płaczliwym głosem niesłusznie oskarżonego dziecka, a potem nagle zmienił ton i stwierdził rzeczowo: – Chodzi przede wszystkim o otwieracz do konserw.

– Czy to przez tę pracę w kuchni?

– Nie, nie, nie – zajęczał Ronnie. – To otwieracz. Miałem już tego dosyć. Nie wiem, dlaczego pan tego nie rozumie.

Kohler ziewnął potężnie. Odczuwał dotkliwą potrzebę snu. Nie spał od trzeciej nad ranem, a tutaj, na oddziale przejściowym, przebywał od dziewiątej. Pomógł pacjentom przygotować śniadanie i pozmywać po nim. O dziesiątej zawiózł do pracy czterech z nich, zatrudnionych na pół etatu. Porozmawiał z pracodawcami na ich temat, występując przy tym jako mediator w sporach i orędując za pacjentami.

Resztę dnia spędził z pozostałymi pięcioma pacjentami, którzy albo nie byli zatrudnieni, albo mieli wolne, bo była niedziela. Byli to młodzi ludzie – kobiety i mężczyźni. Kohler odbył z nimi indywidualne sesje psychoterapeutyczne, a potem powrócili oni do codziennych zajęć gospodarskich. Podzielili się na grupy zadaniowe, żeby zrobić to, co dla zdrowych byłoby absurdalnie łatwe: obrać kartofle, umyć sałatę, umyć okna i toalety, posegregować śmieci i czytać na głos. Niektórzy wykonywali swoje zadania ze spuszczonymi głowami, zmarszczonymi brwiami i widoczną determinacją. Inni zagryzali wargi albo skubali sobie brwi, albo płakali, albo zbliżali się z wysiłku do stanu hiperwentylacji. W końcu prace zostały wykonane.

I wtedy, bezpośrednio przed kolacją, nastąpiła katastrofa.

Ronnie dostał ataku. Pacjent stojący obok niego otworzył puszkę tuńczyka otwieraczem elektrycznym. Ronnie z krzykiem uciekł z kuchni, co spowodowało, że – na zasadzie reakcji łańcuchowej – kilkoro innych pacjentów wpadło w histerię. Kohler w końcu przywrócił porządek, po czym wszyscy, wraz z nim, zasiedli do kolacji. Kolacja została zjedzona, a naczynia pozmywane. Następnie posprzątano, pograno w różne gry, pooglądano telewizję (tego wieczora większość chciała obejrzeć Zdrówko, a mniejszość optująca za M*A*S*H*, aczkolwiek niechętnie, musiała się na to zgodzić). A potem wzięto leki, popijając sokiem, albo przełknięto thorazynę w postaci płynu o smaku pomarańczowym i nadszedł czas snu.

Kohler znalazł Ronniego w kącie w pokoju, w którym Ronnie się schował.

– Co chciałbyś zrobić w sprawie tego hałasu? – zapytał go.

– Me wiem.

Pacjent mówił stłumionym głosem i poruszał językiem, chcąc zwalczyć polekową suchość w ustach spowodowaną proketazyną.

Procesy adaptacyjne powodują stres – pomyślał Kohler – a stres jest rzeczą, z którą schizofrenikom najtrudniej sobie poradzić, tymczasem tutaj, na oddziale przejściowym, Ronnie musiał adaptować się do wielu rzeczy. Musiał podejmować decyzje. Musiał brać pod uwagę upodobania innych, przebywających wraz z nim na oddziale, a także uwzględniać to, że ci inni czegoś nie lubią. Stracił poczucie bezpieczeństwa, które miał w szpitalu. Każdego dnia stawał w obliczu tych problemów i zmartwiony Kohler widział, że sobie nie radzi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Modlitwa o sen»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Modlitwa o sen» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Modlitwa o sen»

Обсуждение, отзывы о книге «Modlitwa o sen» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x