Philip Pullman - Zorza Północna
Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Pullman - Zorza Północna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zorza Północna
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zorza Północna: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zorza Północna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Akcja drugiego tomu dzieje się we wszechświecie, który znamy.
Tom trzeci to podróż między tymi wszechświatami.
Zorza Północna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zorza Północna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Roger! Roger! – zawołała Lyra, a Pantalaimon w postaci bystrookiej sowy, pohukując, dał swojej właścicielce znak, że dostrzegł jej przyjaciela.
Chwilę później dzieci się odnalazły.
– Powiedz wszystkim, żeby szli za mną! – krzyknęła Lyra w ucho chłopca.
– Nie pójdą… Wszyscy są tacy wystraszeni…
– Powiedz im, co stało się z dziećmi, które zniknęły! Powiedz, że lekarze wielkimi nożami odcięli im dajmony! Opowiedz, co widziałeś dziś po południu… Powiedz o tych wszystkich dajmonach, które wypuściliśmy! Wyjaśnij im, co się z nimi stanie, jeśli nie uciekną!
Roger gapił się na nią ze zdumieniem, potem jednak ochłonął i pobiegł do najbliższej grupy dzieci. Lyra podbiegła do innej. Kiedy wiadomość się rozeszła, niektóre dzieci zaczęły krzyczeć ze strachu, każde przyciskało do siebie dajmona.
– Chodźcie ze mną! – zawołała głośno Lyra. – Nadchodzi pomoc! Musimy uciec ze Stacji! Szybciej, biegnijmy!
Dzieci ruszyły za nią. Opuściły ogrodzony teren i skierowały się ku oświetlonej alei. Na mocno ubitym śniegu słychać było tupot i skrzypienie ich butów.
Za nimi panował chaos: dorośli krzyczeli, rozległ się huk i łomot, gdy zawaliła się kolejna część budynku.
Iskry trysnęły w powietrze, zafalowały płomienie, rozległy się dźwięki przywodzące na myśl rozdzieranie materiału. Potem pojawił się inny odgłos, bardzo bliski i przerażający. Lyra nigdy wcześniej czegoś takiego nie słyszała, ale od razu zrozumiała, co oznacza: było to wycie wilków – dajmon tatarskich strażników. Słysząc je, dziewczynka poczuła słabość w całym ciele, a wiele dzieci przeraziło się i stanęło w miejscu. Szybkimi, równymi susami biegł w ich kierunku pierwszy z wartowników, w rękach trzymał gotowy do strzału karabin, a obok niego pędziło potężne, szare stworzenie – wilczyca.
Później pojawili się kolejni Tatarzy. Wszyscy ubrani byli w kolczugi i wydawali się nie mieć oczu – w każdym razie, nie było ich widać za szczelinami wyciętymi w hełmach; dostrzec można było jedynie płonące żółto ślepia ponad ociekającymi śliną szczękami ich dajmon oraz przypominające oczy wyloty luf karabinów.
Lyra zawahała się. Nawet przez chwilę nie wyobrażała sobie, że te wilki będą tak przerażające. W dodatku teraz, kiedy wiedziała, jak łatwo przychodzi ludziom z Bolvangaru przełamywanie tabu, niemal zamarła na myśl o tych ociekających śliną zębach…
Tatarzy zatrzymali się niedaleko grupy dzieci, a następnie ustawili w szeregu przy bramie prowadzącej w aleję świateł, ich dajmony stały obok, równie zdyscyplinowane i wyćwiczone, jak oni sami. Po chwili, kiedy nadbiegli kolejni strażnicy, za pierwszą linią stanęła druga, a Lyra pomyślała z rozpaczą, że przecież dzieci nie są w stanie walczyć z żołnierzami. Nie była to z pewnością bitwa na oksfordzkich Gliniankach, gdy dziewczynka wraz z przyjaciółmi ciskała grudami błota w dzieci ceglarzy.
A może jednak! Przypomniała sobie, jak rzuciła garść gliny prosto w szeroką twarz pewnego ceglarskiego syna, który zamierzał ją zaatakować. Chłopiec zatrzymał się, aby zetrzeć glinę, a wtedy ruszyły na niego dzieci z miasta.
Lyra natychmiast uświadomiła sobie, że teraz także stoi na czymś, co nadaje się do walki. Śnieg!
Tak samo jak podczas popołudniowego alarmu, tyle że tym razem nie dla zabawy, zgarnęła garść białego puchu i cisnęła w stojącego najbliżej niej Tatara.
– Celujcie w oczy! – krzyknęła do swoich towarzyszy i rzuciła następną kulę.
Inne dzieci przyłączyły się do niej, a wtedy czyjś dajmon wpadł na pomysł, by podfrunąć do napastnika i skierować śnieżkę prosto w szczelinę w hełmie, wszystkie inne dajmony natychmiast poszły w jego ślady i kilka sekund później Tatarzy zaczęli się miotać, prychać, przeklinać, próbując usunąć śnieg z wąskich szczelin hełmów.
– Uciekajcie! – krzyknęła Lyra i rzuciła się ku bramie prowadzącej w aleję świateł.
Wszystkie dzieci, uchylając się przed kłapiącymi wilczymi paszczami, gromadnie popędziły za nią przez aleję. Kierowały się ku ciemnej otwartej przestrzeni.
Za sobą usłyszały chrapliwy okrzyk tatarskiego oficera, odgłos towarzyszący ładowaniu dwudziestu karabinów i kolejną komendę. Później słychać było już tylko tupot biegnących małych uciekinierów i ich głośne sapanie.
Tatarzy celowali. Lyra wiedziała, że z pewnością nie chybią.
Zanim jednak strażnicy zdążyli wystrzelić, jeden z nich zaczął rozpaczliwie łapać oddech, drugi natomiast krzyknął zaskoczony.
Lyra zatrzymała się i odwróciła, a wówczas zobaczyła leżącego na śniegu mężczyznę, z którego pleców sterczała szaropióra strzała. Ranny wił się, szarpał i kaszlał krwią, natomiast pozostali wartownicy rozglądali się na wszystkie strony, szukając łucznika; nigdzie go jednak nie było.
Wtedy kolejna strzała nadleciała z nieba i trafiła w kark drugiego mężczyznę, który natychmiast upadł. Oficer krzyknął i wszyscy podnieśli oczy na ciemne niebo.
– Czarownice! – stwierdził Pantalaimon.
Rzeczywiście: dostojne, czarne postacie przesuwały się wysoko w górze. Towarzyszył im szum i świst powietrza wśród igieł gałęzi sosny obłocznej, na których latały. Lyra zauważyła, że jedna z czarownic zniża lot, wypuszcza strzałę i w chwilę później kolejny Tatar upadł na ziemię.
Wówczas wszyscy strażnicy wycelowali karabiny w górę i wypalili w ciemność, strzelali na oślep do cieni i chmur. Odpowiedzią był deszcz strzał.
Dowódca Azjatów, widząc, że dzieciom już się prawie udało uciec, rozkazał swoim ludziom natychmiast ruszyć za nimi w pościg. Najpierw kilkoro, potem coraz więcej dzieci zaczęło krzyczeć. Nie biegły już, zatrzymały się, zdezorientowane i przerażone – zwłaszcza widokiem ogromnej postaci, która pędziła wprost na nich z ciemnej przestrzeni za aleją świateł.
– Iorek Byrnison! – krzyknęła Lyra z całych sił. Jej serce przepełniała radość.
Pancerny niedźwiedź posuwał się lekko, jak gdyby nie miał na sobie żadnego ciężaru. Błyskawicznie przebiegł obok Lyry i rzucił się na Tatarów, rozpędzając ich na wszystkie strony, oraz ich dajmony. Potem, szybki i silny, zatrzymał się i zadał dwa potężne ciosy – w lewo i w prawo, uderzając dwóch najbliższych strażników.
Wtedy skoczyła na niego wilczyca-dajmona. Niedźwiedź uderzył ją w powietrzu i zwierzę upadło w śnieg, ociekając krwią, potem zawarczało i zawyło, w końcu zniknęło. Jej właściciel umarł od razu.
Tatarski oficer nie wahał się, widząc, że jego ludzie zostali zaatakowani z dwóch stron. Wydał krzykliwie kilka rozkazów, a wtedy jego żołnierze podzielili się na dwa oddziały: zadaniem pierwszego była próba odpędzenia czarownic, a drugiego (większego) – bitwa z niedźwiedziem. Wszyscy Tatarzy byli świetnie wyszkoleni i walczyli w tak skoordynowany sposób, jak gdyby odbywali ćwiczenia. Utworzyli czteroosobowe grupki, a wyznaczeni żołnierze w odpowiednim momencie przyklękali na jedno kolano i wypalali z karabinów. Żaden się nie cofnął ani o cal, mimo iż potężny Iorek pędził prosto ku nim. W chwilę później pierwsi z nich padli martwi.
Niedźwiedź znowu zaatakował – uderzał, warczał, miażdżył – a pociski przelatywały obok niego niczym osy lub muchy, nie czyniąc mu najmniejszej krzywdy. Lyra przynaglała dzieci do dalszej drogi, kierując je w ciemność za aleją świateł. Wiedziała, że muszą uciekać, ponieważ od walecznych Tatarów o wiele niebezpieczniejsi byli dorośli z Bolvangaru.
Wołała więc do dzieci, kiwała na nie i ponaglała, pragnąc skłonić do dalszej wędrówki. Światła za nimi tworzyły długie cienie na śniegu, a wtedy Lyra uświadomiła sobie, że jej serce rwie się ku głębokiej ciemności arktycznej nocy i ku orzeźwiającemu chłodowi. Kochała swobodę tak samo mocno jak Pantalaimon, który – obecnie w postaci królika – rozkoszował się własnym biegiem.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zorza Północna»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zorza Północna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zorza Północna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.