Jeffry Lindsay - Dekalog Dobrego Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffry Lindsay - Dekalog Dobrego Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dekalog Dobrego Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dekalog Dobrego Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dexter, znany z Demonów dobrego Dextera uroczy potwór w ludzkiej skórze, w drugim thrillerze Jeffa Lindsaya wciąż trzyma się swojej zasady: zabija tylko innych seryjnych zabójców. Nikt nie podejrzewa, że wzorowy pracownik policyjnego laboratorium nocami staje się katem, który wymierza swoją sprawiedliwość. Nikt, poza jednym wścibskim policjantem. Tak, sierżant Doakes to pierwszy problem Dextera. Drugi: wyrafinowany morderca, przy którym "metody pracy” Dextera wydają się jemu samemu dziecinną zabawą. Ale najgorsze, że coś łączy te dwa problemy…

Dekalog Dobrego Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dekalog Dobrego Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sierżant Doakes minął mnie i pojechał do końca uliczki, a kiedy pukałem do drzwi, stanął po drugiej stronie jezdni.

Drzwi otworzyły się na oścież i pojawiła się w nich Rita.

– Och! – rzekła. – Dexter.

– We własnej osobie – powiedziałem. – Byłem w okolicy i zastanawiałem się, czy zdążyłaś już wrócić do domu.

– Hm, ja… właśnie weszłam w drzwi. Muszę strasznie wyglądać… Hm, wejdź. Chcesz piwa?

Piwo, co za myśl. Nigdy nie tknąłem tego świństwa, a jednak było tak szalenie normalne. Tak perfekcyjnie w stylu „odwiedziny u dziewczyny po pracy”, że nawet na Doakesie powinno zrobić wrażenie. To był właściwy ruch.

– Z przyjemnością – powiedziałem i poszedłem za nią do względnie chłodnego salonu.

– Usiądź, proszę – powiedziała. – Mam zamiar trochę się odświeżyć. – Uśmiechnęła się do mnie. – Dzieci są na podwórku za domem, ale myślę, że zaraz tu wpadną, kiedy tylko odkryją, że przyjechałeś – dodała i poszła w głąb korytarza, a po chwili wróciła z puszką piwa. – Zaraz wracam – rzekła, a potem przeszła do sypialni na tyłach domu.

Siedziałem na kanapie i patrzyłem na piwo, które trzymałem w ręku. Nie piję alkoholu – naprawdę, alkohol nie jest zalecany drapieżnikom. Osłabia refleks, mąci zmysły i przeciera na łokciach kaftanik ostrożności, co zawsze wydawało mi się bardzo złą rzeczą. Ale oto ja, demon na wakacjach, składałem ofiarę ostateczną ze swoich mocy, stając się człowiekiem – a piwo było tym, czego potrzebował Dexter Abstynent.

Pociągnąłem łyk. Smak był gorzki i mdły. Też stałbym się taki, gdybym musiał za długo trzymać Mrocznego Pasażera przypiętego na tylnym siedzeniu pasem bezpieczeństwa. Myślę jednak, że smak piwa trzeba polubić. Znów upiłem łyk, czułem, jak bulgocze w drodze na dół i rozlewa się po żołądku. I wtedy przyszło mi do głowy, że z powodu wszystkich tych emocji i frustracji dnia nie zjadłem lunchu. Ale co, u diabła, to tylko piwko; albo jak dumnie głosił napis na puszce: Piwo JASNE.

Wziąłem większy łyk. Nie było takie złe, jak się do niego przyzwyczaiło. Do licha, naprawdę relaksowało. Przynajmniej ja czułem się coraz bardziej rozluźniony z każdym kolejnym łykiem. Jeszcze jedno odświeżające pociągnięcie – nie pamiętam, żeby tak dobrze smakowało w college'u, kiedy go próbowałem. Oczywiście, wtedy byłem tylko chłopcem, a nie mężczyzną dojrzałym, ciężko pracującym, uczciwym obywatelem, którym stałem się potem. Przechyliłem puszkę, ale już nic z niej nie wyciekło.

Cóż – jakoś udało mi się ją opróżnić. A mimo to nadal byłem spragniony. Czy ta nieprzyjemna sytuacja naprawdę może być tolerowana? Pomyślałem, że nie. Rzecz absolutnie nie do zniesienia. Nie miałem zamiaru jej tolerować. Wstałem i poszedłem do kuchni mocnym i zdecydowanym krokiem. W lodówce było jeszcze kilka puszek jasnego piwa, wziąłem więc jedną i wróciłem na kanapę.

Usiadłem. Otworzyłem piwo. Pociągnąłem łyk. Znacznie lepiej. A przy okazji, cholera z tym Doakesem. Może powinienem zanieść mu jedno piwo. Mogłoby to go odprężyć, złagodniałby wtedy i odwołał całą imprezę. W końcu, byliśmy po tej samej stronie, prawda?

Łyknąłem. Wróciła Rita w dżinsowych szortach i białej bluzce z maleńką satynową muszką pod szyją. Musiałem przyznać, że wyglądała bardzo ładnie. Niezłe maskowanie wybrałem.

– Cóż. – Usiadła na kanapie obok mnie. – Miło cię widzieć, tak ni z tego, ni z owego.

– Ano, tak się złożyło – powiedziałem.

Przechyliła głowę na bok i popatrzyła na mnie śmiesznie.

– Miałeś ciężki dzień w pracy?

– Koszmarny – odparłem i pociągnąłem łyk. – Musiałem wypuścić złego typa. Bardzo złego.

– Och – zachmurzyła się. – Dlaczego… chciałam powiedzieć, czy nie mogłeś…

– Chciałem móc – rzekłem. – Ale nie mogłem. – Uniosłem puszkę z piwem ku niej. – Polityka. – Znów pociągnąłem łyk.

Rita pokręciła głową.

– Nadal nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że, że… chodzi mi o to, że z zewnątrz to wygląda tak rutynowo. Znajdujesz złego typa, usuwasz go. Ale polityka? To znaczy… co on zrobił?

– Pomógł zabić kilkoro dzieci – powiedziałem.

– Och. – Była wstrząśnięta. – Mój Boże, musisz coś z tym zrobić. Uśmiechnąłem się do niej. Widziała to we właściwym świetle. Co za dziewczyna. Czy nie mówiłem, że nieźle ją wybrałem?

– Pokazałaś to jak palcem – stwierdziłem i wziąłem ją za rękę, żeby popatrzeć na ten palec. – Jest coś, co mogę zrobić. I to bardzo dobrze. Potrzebny jest tylko sposób. – Poklepałem ją po ręku, rozlewając tylko trochę piwa. – Wiedziałem, że zrozumiesz.

Wyglądała na speszoną.

– Och – westchnęła znowu. – Jaki sposób… to znaczy… co masz zamiar zrobić?

Pociągnąłem łyk. Dlaczego jej nie powiedzieć? Widziałem, że już się połapała. Czemu nie? Otworzyłem usta, ale zanim zdołałem wyszeptać choćby jedną sylabę o Mrocznym Pasażerze i moim niewinnym hobby, do pokoju wpadli Cody i Astor, zatrzymali się nagle na mój widok i stali, zerkając na matkę.

– Cześć, Dexter. – Astor szturchnęła brata.

– Cześć – zawtórował jej cichutko. Nie był gadułą. Nigdy wiele nie mówił. Biedny dzieciak. Cała ta sprawa z ojcem naprawdę namieszała mu w głowie. – Jesteś pijany? – zapytał mnie.

– Cody! – powiedziała Rita. Dzielnie machnąłem na nią ręką i zwróciłem się do niego bezpośrednio.

– Pijany? – zapytałem. – Ja?

– Pokiwał głową.

– Tak.

– Z całą pewnością nie – zaprzeczyłem stanowczo, patrząc na niego groźnie i dostojnie. – Możliwe, że troszeczkę podchmielony, ale to zupełnie co innego.

– Och – zdziwił się, a siostrzyczka wtrąciła się do rozmowy:

– Zostajesz na obiad?

– Hm, myślę, że powinienem już iść – powiedziałem, ale Rita z zadziwiającą stanowczością położyła mi dłoń na ramieniu.

– W takim stanie nie będziesz prowadził – oświadczyła.

– W jakim stanie?

– Podchmielony – odparł Cody.

– Nie jestem podchmielony.

– Powiedziałeś, że jesteś – przypomniał Cody. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz słyszałem, jak wypowiedział trzy słowa od razu i byłem z niego bardzo dumny.

– Powiedziałeś – dodała Astor. – Powiedziałeś, że nie jesteś pijany, tylko troszeczkę podchmielony.

– Tak mówiłem? – Oboje pokiwali głowami. – Och. Cóż, zatem…

– Zatem – wtrąciła Rita – proponuję, żebyś został na obiad.

No cóż. Chyba powinienem tak zrobić. W każdym razie miałem pewność, że tak zrobię. Wiem, że w pewnym momencie, kiedy poszedłem do lodówki po jasne piwo, odkryłem, że wszystkie zniknęły. A trochę później znów siedziałem na kanapie. Telewizor był włączony, a ja próbowałem domyślić się, co mówią aktorzy i dlaczego niewidzialna widownia myślała, że to najweselsze dialogi na świecie.

Rita usiadła na kanapie obok mnie.

– Dzieci są w łóżku. Jak się czujesz?

– Czuję się cudownie – rzekłem. – Gdybym tylko był w stanie domyślić się, co tam jest takiego śmiesznego.

Rita położyła mi dłoń na ramieniu.

– To naprawdę cię gryzie, prawda, że musiałeś puścić złego typa? Dzieci… – Przysunęła się bliżej i objęła mnie, kładąc głowę na moim ramieniu. – Ty jesteś takim fajnym facetem, Dexter.

– Nie, nie jestem – odparłem, zastanawiając się, dlaczego powiedziała coś tak dziwnego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dekalog Dobrego Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dekalog Dobrego Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dekalog Dobrego Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Dekalog Dobrego Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x