Oczywiście! Rozpytywałem dookoła tak jak i wy i okazuje się, że nie jest dobrze. Moja wnuczka nie ma żadnych przyjaciół, żadnej dalszej rodziny, żadnego innego opiekuna. Jej ojciec prawdopodobnie zamordował matkę. Kiedy, jak nie teraz ta mała dziewczynka będzie potrzebować dziadka?
Zamierza się pan ubiegać o prawa do opieki?
Będę walczyć.
Jason Jones mówi, że Sandy byłaby temu przeciwna.
Błagam, detektywie… Jason Jones to kłamca. Proszę sprawdzić Jasona Johnsona, abyście przynajmniej wiedzieli, z kim macie do czynienia.
Ma pan wypożyczony samochód, panie sędzio?
Słucham?
Z lotniska. Wynajął pan samochód czy korzysta z taksówek?
Ja, eee, oczywiście, że wynająłem samochód. Uznałem, że będę musiał być mobilny.
Poproszę o nazwę wypożyczalni. O której godzinie odebrał pan auto i kiedy ma je pan zwrócić.
Dobrze, dobrze, dobrze. Dlaczego mnie tak męczycie? To nie ja jestem podejrzanym, lecz Jason Johnson.
Jason Jones vel Jason Johnson. Dlaczego więc nie bierze pan udziału w poszukiwaniach córki?
Już to mówiłem: jedynym sposobem na odnalezienie Sandy jest zdemaskowanie jej męża.
To smutne, stracić córkę i żonę, obie w tak młodym wieku.
Skupiam się na wnuczce. Nie mogę się nad sobą użalać z powodu własnych tragedii. Teraz liczy się wyłącznie moja wnuczka.
I zrównanie z ziemią Jasona Jonesa.
Odebrał mi córkę.
Nie zaskoczył pana fakt, że pańska córka dobrze tu sobie radzi? Oddana mama, szanowana nauczycielka, dobra sąsiadka. Z całą pewnością nie odkryliśmy niczego, co by sugerowało depresję, nadużywanie alkoholu czy ogólnie akty autodestrukcji. Może po urodzeniu córki Sandra w końcu wszystko sobie poukładała.
Maxwell jedynie się uśmiechnął.
Widać, detektywie, że nie zna pan mojej córki.
Pamiętacie moment, w którym się zakochaliście? To, jak wasze ciało drżało, kiedy staliście zbytblisko siebie? I jak musieliście wpatrywać się w miejsce tuż za jego ramieniem, dlatego że gdybyściespojrzeli mu prosto w oczy, jego piękne, orzechowe, nakrapiane zielenią oczy, spłonęlibyścierumieńcem?
Czwartek stał się moim ulubionym dniem tygodnia. A jego wieczór kulminacją e maili, jakieWayne i ja wysyłaliśmy do siebie przez cały tydzień. Nic gorącego. Nic oczywistego. Ja mu pisałam oRee, że nauczyła się używać noża do masła i że teraz chce jeść tylko to, co może przeciąć na pół,nieważne, czy są to paluszki z kurczaka, czy winogrona. On opisywał mi swoje ostatnie zadanie,analizę telefonu komórkowego z napadu na bank albo inicjatywę, mającą na celu zwiększeniezabezpieczeń ogólnodostępnych sieci bezprzewodowych. Ja opisywałam zabawną sytuację z lekcji,podczas której szóstoklasista usiłował znaleźć no mapie Bułgarię. On opowiadał mi o obiedzie wdomu siostry, gdzie Ethan dorwał się do BlackBerry ojca i większą część posiłku spędził nawłamywaniu się na stronę internetową dużego banku.
Kiedy przychodziła środa, zmieniałam się w jedno wielkie oczekiwanie. Jeszcze tylko jedna noc.
Dwadzieścia cztery godziny. Ree i ja odświętnie się ubierałyśmy, puszczałyśmy głośno LoreenęMcKennitt i skakałyśmy po domu, udając dwie wróżki, które urządziły sobie przyjęcie w domku nadrzewie. Później jadłyśmy kolację podaną na kolorowych talerzach w kwiatki i popijałyśmy mlekiemnalanym do małych kryształowych szklanek.
Zakochawszy się w Waynie Reynoldsie, czułam się młodsza. Lżejsza, szczęśliwsza we własnymciele. Częściej chodziłam w spódnicach. Malowałam paznokcie na różowo. Kupiłam mnóstwo nowejbielizny, łącznie ze stanikiem w lamparcie cętki z Victoria's Secret.
Stałam się lepszą matką. Miałam więcej cierpliwości, jeśli chodzi o rutynowe karmienie, kąpanie iopiekowanie się małym dzieckiem. Chętniej śmiałam się z wydumanych żądań Ree, aby akurat tenwidelec leżał dokładnie w ten sposób na tym akurat talerzyku.
O ironio, stałam się nawet lepszą żoną. Z jednej strony kupiłam pusty twardy dysk, na którymiałam skopiować zawartość domowego komputera, z drugiej jednak coraz rzadziej ponawiałampróby, jako że gdybym znalazła się w posiadaniu „odpowiedniej do analizy" kopii, nie miałabym jużpowodu do kolejnego spotkania z Wayne'em.
Szukałam więc usprawiedliwień dla mego męża. Jedno jedyne zdjęcie w ciągu kilku miesięcy nieczyniło z nikogo miłośnika pornografii. Najprawdopodobniej zdjęcie to pomyłkowo ściągnęło się najego komputer. Wszedł na niewłaściwą stronę, skopiował niewłaściwy plik. Mój mąż nie mógł byćpedofilem. Wystarczyło przyjrzeć się, jak uśmiecha się do córki albo ile ma cierpliwości, kiedy Reepróbuje mu czesać gęste, faliste włosy, albo jak cały pierwszy śnieżny dzień tej zimy spędził razem znią na sankach. To zdjęcie było po prostu jakąś dziwaczną, nieco przerażającą anomalią.
Przygotowywałam ulubione dania mego męża. Chwaliłam jego artykuły. I wyganiałam go dopracy, dlatego że im szybciej wychodził, tym szybciej mogłam się zalogować w sieci i rozmawiać zWayne'em.
Jason nie zadawał pytań odnośnie do mojego nowego, lepszego humoru. Wiedziałam, że nadalpamięta moją prośbę o drugie dziecko i jest wdzięczny, że mu odpuściłam.
Nie próbowałam więcej dotykać mego męża, a on był zadowolony.
Ree i ja wypracowałyśmy w czwartki nowy porządek. Przejmowałam ją w domu i udawałyśmy sięrazem do niewielkiego bistro tuż za rogiem na wczesną babską kolację. Po niej jechałyśmy do szkołyna mecz koszykówki, gdzie Ree zajmowała miejsce obok Ethana, a kiedy rozpoczynał się mecz, jaznikałam w towarzystwie Wayne'a.
Idziemy na mały spacer mówiłam Ree, a ona kiwała spokojnie głową, zbyt zajętazamęczaniem Ethana pytaniami, żeby się tym przejąć.
Zawsze zaczynaliśmy od rozmowy o komputerach. Wayne pytał, czy skopiowałam już twardydysk. Ja informowałam go o wielu nieudanych próbach. Wyjaśniałam, że grafik Jasona jestnieprzewidywalny. Mógł wrócić do domu już o jedenastej, a ja najpierw musiałam położyć spać Ree,potem sprawdzić klasówki, a kiedy już to zrobiłam, strasznie denerwowałam się tym, że Jason możew każdej chwili wrócić do domu. Próbowałam, przerywałam. Trudno mi się było skoncentrować…
To wszystko wykańcza mnie nerwowo mówiłam.
Wayne ściskał mi ze zrozumieniem dłoń, a moją całą rękę przechodził dreszcz.
Nie trzymaliśmy się za ręce. Nie szukaliśmy ustronnych miejsc. Nie chowaliśmy się na tylnymsiedzeniu jego auta i nie obmacywaliśmy się niczym nastolatki. Zbyt mocno świadoma byłam tego, żeprzebywamy w moim miejscu pracy, które wszędzie miało oczy i uszy. A jeszcze bardziej byłamświadoma obecności mojej małej córki, która w każdej chwili mogła mnie potrzebować.
Chodziliśmy więc po korytarzach. Rozmawialiśmy naprawdę niewinnie. A im dłużej Wayne mnienie dotykał, im dłużej jego ręce nie przesuwały się po moich piersiach, a jego usta nie muskały megoobojczyka, tym bardziej go pragnęłam. Bardzo, szaleńczo, aż w końcu za każdym razem. kiedy naniego patrzyłam, myślałam, że całe moje ciało eksploduje.
On także mnie pragnął. Widać to było po sposobie, w jaki dotykał dłonią mych pleców, pomagającmi wejść na trybuny. Albo po tym, jak stawał na końcu pustego korytarza, nic nie mówił, ale jegospojrzenie wwiercało się w moje, nim w końcu, niechętnie, oboje odwracaliśmy się i wracaliśmy domniej pustych miejsc.
Читать дальше