Miller przestał obracać długopis.
Nie?
Nie, proszę pana. Pamiętam, jaka była mama Sandy, kiedy spodziewała się dziecka. Przez pierwsze trzy miesiące Missy ledwie była w stanie wstać z łóżka, taka była zmęczona i dręczona nudnościami. Tak samo było z Sandrą. Nagle zrobiła się chora, na tyle, aby siedzieć w domu i na okrągło spać. Sądziłem, że złapała jakiegoś wirusa, ale kiedy trwało to już zbyt długo, zacząłem podejrzewać prawdę. Krótko później zaczęła dochodzić do siebie. Nawet znowu wychodziła wieczorami. I dopiero wtedy po raz pierwszy wspomniała o tym nowym mężczyźnie, którego poznała, Jasonie Johnsonie
Chwileczkę. Twierdzi pan, że Sandy zaciążyła, a potem dorwała zamożnego starszego faceta i nakłoniła go do tego, aby się z nią ożenił?
Można i tak to ująć.
Hej, przepraszam bardzo, ale czy to nie byłby powód do radości? Pańska córka z niezamężnej nastoletniej mamy staje się zamożną panną młodą. Chyba nie można nienawidzić za to Jasona.
Jason Johnson odebrał mi córkę.
Powiedział jej pan, że nie może wyjść za mąż. Mówił pan, że zna swoje dziecko? Gdy tylko jej pan tego zabronił, to oczywiste, że zamierzała uciec.
Była zbyt młoda na ślub!
Proszę powiedzieć to temu facetowi, który ją zapłodnił. Dla mnie wygląda to tak, że miała szczęście, iż Jason posprzątał bałagan po jakimś innym gościu.
Johnson wykorzystał jej bezbronność. Gdyby nie była taka przerażona, nigdy by mnie nie opuściła dla jakiegoś nieznajomego.
Opuściła pana?
Opuściła bezpieczeństwo własnego domu poprawił się Maxwell. Proszę się nad tym zastanowić. Ten trzydziestoletni mężczyzna pojawia się nie wiadomo skąd, zawraca w głowie mojej bezbronnej młodej córce i wywozi ją, nawet nie pytając o moją zgodę.
Jest pan zły, że nie poprosił pana o rękę pańskiej córki?
Tam, gdzie mieszkamy, takie rzeczy mają znaczenie. To swego rodzaju protokół. Nawet więcej…
to dobre maniery.
Miał pan okazję poznać Jasona?
Raz. Nie spałem jeszcze, kiedy pewnego wieczoru moja córka wróciła do domu. Wyszedłem, kiedy usłyszałem na podjeździe samochód. Jason wysiadł z niego i wchodził razem z córką po schodach.
Dla mnie nie wygląda to na złe maniery.
Ściskał jej ramię, mocno, tuż nad łokciem. Uderzyło mnie wtedy to, w jaki sposób jej dotyka. W
sposób zaborczy, jakby do niego należała.
Co pan powiedział?
Zapytałem, czy jest świadomy faktu, iż moja córka ma zaledwie osiemnaście lat.
Był świadomy?
Powiedział, i tu cytuję: „Dobry wieczór panu". Nie odpowiedział na moje pytanie. W ogóle nie zwrócił na mnie uwagi. Minął mnie, odprowadził ją do drzwi, następnie zszedł spokojnie po schodach i wsiadł do samochodu. W ostatniej chwili skinął głową, rzucił: „Dobranoc panu" i to by było na tyle.
Ten arogancki sukinsyn odjechał, jakby miał prawo paradować po mieście z uczennicą liceum.
Maxwell poprawił się na krześle. I powiem panu coś jeszcze, detektywie. Wtedy, kiedy Jason się odezwał, brzmiał tak samo jak ja. Może i ma teraz akcent jankeski, ale kiedyś mieszkał na Południu, jestem o tym przekonany. Chcecie się z nim zabawić, to zabierzcie go na kaszę kukurydzianą. Założę się, że poleje ją masłem.
Po drugiej stronie szyby D.D. zanotowała w myślach: Jason Johnson, być może urodzony w Georgii lub którymś z sąsiednich stanów. Interesujące. Ponieważ teraz, kiedy sędzia o tym wspomniał, przypomniało jej się, że od czasu czasu w głosie Jasona pojawiały się naleciałości z Południa. Zawsze się kontrolował i mówił jednostajnie, jednak się czaiło w tle. Najwyraźniej ich główny podejrzany potrafił mówić, przeciągając samogłoski.
Dwa tygodnie później Sandy zniknęła mówił teraz sędzia. Zostawiła po sobie zaścielone łóżko i na wpół opróżnioną szafę. I tyle.
Zostawiła list?
Nic oświadczył z emfazą sędzia, ale mówiąc to, nie patrzył na Millera. Pierwsze oczywiste kłamstwo Maxwella.
No i niech mi pan powie kontynuował szybko sędzia jakiego rodzaju mężczyzna zabiera niepostrzeżenie młodą dziewczynę do zupełnie nowego życia pod zupełnie nowym nazwiskiem? Kto zrobiłby coś takiego? I dlaczego?
Miller wzruszył ramionami.
Pan mi to powie. Dlaczego według pana Jason Johnson stał się Jasonem Jonesem?
Aby odizolować moją córkę! odparł natychmiast Maxwell. Aby ją odciąć od domu, miasta, rodziny. Aby mieć pewność, że nie będzie nikogo, do kogo Sandy mogłaby się zwrócić o pomoc, kiedy już zacznie robić to, co naprawdę chce.
A co Jason naprawdę chce robić?
Jak pan to elokwentnie ujął, detektywie, po cóż jeden mężczyzna miałby „sprzątać" bałagan po innym? Chyba, że pragnąłby dziecka. A raczej dostępu do dziecka, którego matka jest zbyt młoda, zbyt przytłoczona, zbyt strapiona, aby próbować je chronić. Jestem sędzią od ponad dwudziestu lat, wystarczająco długo, aby słyszeć o czymś takim częściej, niż byłbym w stanie zliczyć. Jason Johnson to jak nic zboczeniec. Za cel ataku obrał moją córkę. I z całą pewnością przygotowuje już małą Clarissę do tego, co dalej nastąpi. Musiał jedynie na dobre pozbyć się Sandy.
Kurwa mać, pomyślała D.D. Przysunęła się bliżej szyby. Czy dobry sędzia mówił to, co jej się wydawało?
Jason Jones jest pedofilem? zapytał Miller.
Zdecydowanie. Zna pan charakterystykę równie dobrze jak ja. Wykończona młoda żona, w której przeszłości pojawiała się depresja, aktywność seksualna, alkohol, narkotyki. Izolowana przez starszego partnera o dominującej naturze, który powoli, ale nieuchronnie coraz bardziej ją od siebie uzależnia.
Jason i mała Clarissa spędzają we dwójkę każde popołudnie. Czy nie jeżą się panu włosy na głowie, jak pan o tym myśli?
Zdawało się, że Miller się nad tym zastanawia. Nie odzywał się ani słowem. Tymczasem D.D. miała wrażenie, jakby w jej głowie rozbłysło pół tuzina żarówek. Tą charakterystyką sędzia trafił w dziesiątkę. I wiele elementów układanki wskoczyłoby wtedy na swoje miejsce skłonność Jasona do fałszywych nazwisk, ograniczanie kręgów towarzyskich córki i żony, jego panika, gdy się dowiedział, że Sandy zaczęła grzebać w domowym komputerze.
D.D. musiała natychmiast przefaksować zdjęcie Jasona do NCMEC*. Wrzucą je do bazy danych ze zdjęciami pochodzącymi z różnych źródeł i innych spraw o wykorzystywanie seksualne. Gdyby udało im się dopasować Jasona do któregoś z mężczyzn z bazy danych, miałaby podstawy do aresztowania, nie mówiąc o ponownym przesłuchaniu Clarissy Jones. Nagle coś się zaczynało układać.
*National Center for Missing & Exploited Children Krajowe Centrum Zaginionych i Wykorzystywanych Dzieci (przyp. tłum
). Tyle że wtedy znowu ogarnął ją niepokój. Przypomniało jej się, jak Ree rzuciła się w ramiona ojca po przesłuchaniu, przypomniała jej się nieskrywana czułość na jego twarzy. W tamtym momencie D.D.
wierzyła, że ich miłość jest prawdziwa, ale może działo się tak tylko dlatego, że Ree nie ujawniła ich tajemnicy?
Czasami ta praca była trochę do dupy, a czasami bardzo.
Miller nadal maglował sędziego Maxwella Blacka.
Myśli pan, że pańska córka nie żyje?
Maxwell obdarzył detektywa spojrzeniem pełnym politowania.
A czy któraś z tych kobiet znaleziono kiedyś żywą? Jason Jones zamordował moją córkę; nie mam co do tego żadnych wątpliwości. I teraz pragnę sprawiedliwości.
Dlatego właśnie złożył pan wniosek o prawo widywania się z wnuczką?
Читать дальше