Patricia Cornwell - Post Mortem
Здесь есть возможность читать онлайн «Patricia Cornwell - Post Mortem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Post Mortem
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Post Mortem: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Post Mortem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Na pozór ofiary nie mają ze sobą nic wspólnego. Doktor Kay Scarpeta, naczelny koroner stanu Wirginia, oraz Pete Marino, sierżant z wydziału zabójstw policji Richmond, muszą pokonać wzajemne animozje, by ująć zbrodniarza. Nie będzie to łatwe, tym bardziej że ktoś sabotuje dochodzenie od wewnątrz.
Post Mortem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Post Mortem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– A ten zapach, o którym wspomniał Petersen? – spytałam spokojnie. – Czy gdy pojawiłeś się na miejscu, poczułeś coś podobnego?
– Nie. Zupełnie nic nie czułem. Prawdę mówiąc, coś mi się zdaje, że on poczuł tylko płyn nasienny i nic więcej.
– A może sobie przypominasz, czy przy poprzednich zabójstwach ktoś wspominał coś o dziwacznym zapachu?
– Nie, łaskawa pani. A to tylko potwierdza moje podejrzenia, że albo Mattowi się przywidziało, albo zmyślił to sobie, by zmylić tropy.
Wtedy coś sobie uświadomiłam.
– Ale przecież w trzech pierwszych sprawach ciała nie zostały znalezione tak szybko… w każdym przypadku upłynęło co najmniej dwanaście godzin.
Marino zatrzymał się w drzwiach, a na jego twarzy zagościło zdumienie.
– Chcesz powiedzieć, że Matt wszedł do domu zaraz po tym, jak morderca wyszedł, i że drań ma jakiś charakterystyczny zapach ciała?
– Mówię tylko, że to prawdopodobne.
Skrzywił się ze złością, a gdy szedł już korytarzem, usłyszałam, jak mruczy pod nosem:
– Niech szlag trafi baby…
Rozdział piąty
Centrum handlowe Marketplace na Sixth Street jest jedną tych dużych, słonecznych budowli ze stali i szkła, znajdujących się na północnym krańcu handlowej dzielnicy Richmond. Rzadko mogłam wyrwać się gdzieś na lunch, a tego popołudnia z całą pewnością nie miałam czasu na zbytnie luksusy. Byłam umówiona na spotkanie za niecałą godzinę, w kostnicy czekały na mnie dwa przypadki nagłych zgonów i jeden samobójca, lecz musiałam się odprężyć.
Marino działał mi na nerwy; jego stosunek do mnie przypominał mi czasy akademii medycznej.
Byłam jedną z czterech kobiet w mojej grupie na zajęciach w Akademii Medycznej Hopkinsa. Z początku nie mogłam zrozumieć, co się dzieje; nagłe skrzypienie krzeseł i głośne przekładanie papierów, gdy profesor wzywał mnie do odpowiedzi, nie były przypadkowe. Gdy zeszłoroczne testy z egzaminów krążyły po wydziale, jakoś nigdy nie trafiały w moje ręce. Wymówki – „Nie dasz rady odczytać mojego pisma” czy „Ktoś inny w tej chwili pożyczył moje notatki” – były zbyt uniwersalne, gdy chodziłam od studenta do studenta przy tych kilku nieczęstych okazjach, kiedy nie uczestniczyłam w wykładzie i chciałam przepisać czyjeś notatki. Byłam tylko małym robaczkiem usiłującym dać sobie radę we wspaniale zorganizowanej sieci męskich szowinistów, którzy mogli mnie tolerować, lecz nigdy do końca nie zaakceptowali.
Izolacja jest najokrutniejszą karą i nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że jestem gorszym rodzajem człowieka tylko dlatego, że nie jestem mężczyzną. Jedna z moich koleżanek nie zniosła napięcia i rzuciła studia, druga przeżyła załamanie nerwowe i także odeszła. Przetrwanie było moją jedyną nadzieją, a zemsty dopatrywałam się tylko w możliwości odniesienia sukcesu.
Myślałam, że te dni już na zawsze minęły, lecz Marino przypomniał mi o wszystkim. Obecnie byłam jeszcze bardziej narażona na ciosy, gdyż morderstwa tych kobiet mocno mnie poruszyły. Nie chciałam być zmuszona do samotnego radzenia sobie z tym; jednak zdawało się, że Marino miał już wyrobioną opinię nie tylko na temat Matta Petersena, ale także na mój.
Spacer w południe ukoił nieco moje zszarpane nerwy; słońce świeciło jasno i odbijało się w szybach przejeżdżających samochodów. Szeroko otwarte podwójne szklane drzwi Marketplace wpuszczały do środka wonne wiosenne powietrze, a bar na parterze był tak zatłoczony, jak się tego spodziewałam. Czekając na swoją kolejkę przy kontuarze z sałatkami, przyglądałam się ludziom przechodzącym obok i młodym parom siedzącym przy stolikach, śmiejącym się, rozmawiającym i jedzącym. Zwróciłam uwagę na kilka samotnych kobiet – pogrążonych we własnych myślach, modnie ubranych kobiet sukcesu w drogich kostiumach, popijających dietetyczną coca-colę lub skubiących kanapki z ciemnego chleba.
Możliwe, że to właśnie w takim miejscu on namierza swe ofiary; w jakimś ogromnym, anonimowym, zatłoczonym pomieszczeniu, gdzie jedyną cechą wspólną tych kobiet było jedzenie, jakie zamówiły przy kontuarze.
Jednak największym i najbardziej tajemniczym problemem w tym dochodzeniu było to, że zamordowane kobiety nie tylko nie mieszkały, ale także nie pracowały w tych samych dzielnicach. Richmond jest dużym miastem, zajmującym ogromną połać ziemi, ma mnóstwo centrów handlowych i supermarketów w każdym z czterech podstawowych sektorów: ludzie mieszkający na Northside zaopatrują się w Northside, tam załatwiają swe interesy i tam szukają rozrywki. Mieszkańcy dzielnic leżących po południowej stronie rzeki najczęściej nie jeżdżą z interesami na drugi brzeg; to samo dotyczy mieszkańców wschodniego dystryktu. Ja także ograniczałam się do robienia zakupów w supermarketach i centrach handlowych na zachodnim krańcu miasta, gdzie mieszkałam; chyba że byłam w pracy i chciałam się wyrwać gdzieś na obiad.
Kobieta za kontuarem, która przyjmowała moje zamówienie na grecką sałatkę, przyglądała mi się przez dłuższą chwilę, jakby mnie skądś znała, tylko nie była pewna skąd. Z zażenowaniem pomyślałam, że mogła widzieć moje zdjęcie w sobotniej gazecie albo w telewizyjnej migawce z którejś z rozpraw sądowych.
Zawsze marzyłam o tym, by móc przejść przez miasto niezauważona i wykonywać swą pracę w ciszy i spokoju, lecz w moim przypadku nie było to takie proste. Po pierwsze w Stanach Zjednoczonych niewiele jest kobiet na stanowisku naczelnego koronera stanowego i dzięki temu reporterzy bardzo lubili mnie cytować w swych artykułach. Poza tym rozpoznawali mnie już z dużej odległości, gdyż jestem „naturalną blondynką”, mam „dumną posturę” i Bóg jeden wie, co jeszcze wypisywali. Moi przodkowie wyemigrowali z północnozachodniej Italii, gdzie mieszka sporo błękitnookich, jasnowłosych Włochów, w których żyłach płynie krew ich sąsiadów z Austrii i Szwajcarii.
Ród Scarpettów jest w zasadzie etnocentryczny – czyli moi przodkowie, nawet w tym kraju, żenili się i wychodzili za mąż tylko za Włochów, by zachować czystość rasową. Największą porażką mojej matki – o czym często mi przypominała – jest to, że nie ma syna, a jej dwie córki okazały się genetycznymi ślepymi uliczkami. Dorothy zakończyła linię Scarpettów, wydając na świat Lucy, która jest pół Włoszką, pół Meksykanką, natomiast mój status małżeński oraz wiek nie dają większej nadziei na to, bym jeszcze kiedykolwiek cokolwiek wydała na świat.
Moja matka nie może pogodzić się z tą myślą i często rozpacza nad faktem, iż krew jej przodków została zmarnowana. „Wszyscy ci wspaniali ludzie! – zdarza się jej zawodzić, zwłaszcza podczas świąt, kiedy powinna być otoczona wianuszkiem ślicznych i mądrych wnucząt. – Jaka to szkoda! Jaki wstyd! Nasi przodkowie w grobie się pewnie przewracają! Wszyscy ci architekci, malarze! Kay, Kay, dlaczego pozwoliłaś, by nasza krew się zmarnowała…”
Moja rodzina pochodzi z Werony, prowincji Romea z rodu Montekich i Julii z Kapuletów, Dantego, Tycjana, Belliniego i Paolo Cagliariego, wedle słów mojej matki. Cały czas z podziwu godnym uporem twierdzi, że w jakiś pokrętny sposób jesteśmy spokrewnieni z tymi wszystkimi sławnymi ludźmi, mimo iż często jej powtarzam, że choć Tycjan i Bellini owszem wpłynęli na szkołę z Werony, to pochodzili z Wenecji, Dante zaś był florentyńczykiem i gdy został wygnany z miasta, w Weronie zatrzymał się tylko na chwilę podczas podróży do Rawenny. W rzeczy samej nasi przodkowie wywodzą się od skromnych rolników i pracowników kolejowych, biedaków, którzy wyemigrowali ze starego kraju zaledwie dwa pokolenia temu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Post Mortem»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Post Mortem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Post Mortem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.