Tom Clancy - Czerwony Sztorm
Здесь есть возможность читать онлайн «Tom Clancy - Czerwony Sztorm» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwony Sztorm
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwony Sztorm: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony Sztorm»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwony Sztorm — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony Sztorm», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Z całą pewnością.
– Więc jeśli ujrzą nas z tych wzgórz, mogą przesłać tą drogą wiadomość do okrętu podwodnego.
– O tym nie pomyślałem – przyznał chorąży.
– No cóż, jestem przekonany, że Iwan tak właśnie uczyni.
O'Malley ponownie popatrzył na północ. Na tych okrętach mrowiło się trzy tysiące marines. Żołnierz piechoty morskiej w Wietnamie nie raz uratował pilotowi życie. "Reuben James" i O'Malley osłaniali łodzie desantowe od strony lądu, a okręty i helikoptery brytyjskie strzegły ich od otwartego morza. Ponieważ wody były tu stosunkowo płytkie, wszystkie jednostki musiały zwinąć anteny holowane.
– Willy, zrzucaj teraz, natychmiast!
Do wody wpadła pierwsza aktywna pława sonarowa. W ciągu kilku minut znalazło się tam pięć dalszych. Stosowane na otwartym oceanie pasywne hydrolokatory tutaj nie były potrzebne. Skoro Rosjanie i tak znali dokładnie pozycje przeciwnika, nie było sensu się czaić. Lepiej wypłoszyć groźne jednostki, niż bawić się w skomplikowane gry.
Trzy godziny – pomyślał O'Malley.
– Młot, tu Romeo – odezwał się Morris. – Bravo i India mają chyba jakiś kontakt. Odległość: dwadzieścia dziewięć mil. Współrzędne: dwa-cztery-siedem.
– Romeo, przyjąłem – odparł O'Malley i dodał zgryźliwie do Ralstona: – Skubaniec, dostał się na odległość, z której może zaatakować rakietą. Chłopcy z piechoty morskiej będą się cieszyć.
– Kontakt! Prawdopodobnie kontakt na pławię cztery – odezwał się Willy znad ekranu hydrolokatora. – Sygnał jest słaby.
O'Malley zawrócił i ponownie skierował maszynę nad linię pław.
Keflavik, Islandia
– Jak myślicie, gdzie mogą być? – spytał Andrzejew oficera łącznikowego marynarki. Aktualne pozycje formacji NATO nanoszono na nakres na podstawie meldunków składanych przez posterunki obserwacyjne rozmieszczone na wierzchołkach wzgórz.
Zapytany potrząsnął głową.
– Pewnie już niedaleko.
Generał pamiętał własne przeżycia ze statku. Pamiętał, jak czuł się tam bezbronny i ile niebezpieczeństw czyhało na jego życie. Jakąś częścią podświadomości współczuł amerykańskiej piechocie morskiej, ale taka galanteria stanowiła luksus, na który generała nie było stać. Jego spadochroniarze toczyli morderczy bój i nie potrzebowali kolejnych kontyngentów nieprzyjacielskiego wojska i sprzętu.
Dywizja Andriejewa miała nie dopuścić Amerykanów w rejony Reykjaviku i Keflaviku. Cały czas obowiązywał rozkaz z pierwszych dni wojny: bronić bazy lotniczej w Keflaviku. To akurat generał był w stanie wykonać, choć za cenę zagłady swych elitarnych oddziałów. Nurtował go problem lotniska w Reykjaviku. Wiedział, że byłoby również niebywale użyteczne dla przeciwnika, ale jedna lekka dywizja nie była w stanie obronić obu lotnisk.
Obserwatorzy donieśli o zbliżających się do brzegu okrętach desantowych, na których płynął pułk wojska i sprzęt. Jednostkom towarzyszyły helikoptery, które mogły przetransportować te siły w dowolne miejsce na wyspie. Andriejew zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli rozciągnie linie obrony, grozić to będzie katastrofą. Jeśli natomiast ruszy rezerwy, to znajdą się one w odkrytym terenie, gdzie zmasakruje je ogień z dział okrętowych i lotnictwo. Wiedział, że przybywająca jednostka nie będzie wzmacniała wojsk, które już walczą z jego spadochroniarzami, ale błyskawicznie wykorzysta chwilę załamania się obrońców. Jednostki desantowe zaczekają spokojnie do zmroku i wtedy żołnierze bezpiecznie sforsują wodę, a następnie dołączą do swoich kolegów na lądzie. Jak więc on powinien teraz postąpić? Nie miał już radarów, została mu tylko jedna wyrzutnia SAM-ów, a działa okrętowe systematycznie niszczyły rosyjską artylerię.
– Ile naszych okrętów podwodnych tam operuje?
– Nie wiem, towarzyszu generale.
USS "Reuben James"
Morris obserwował wskazania hydrolokatora. Kontakt na pławię sonaru znikł po kilku minutach. To pewnie ławica śledzi – pomyślał. Okoliczne wody obfitowały w ryby i większe skupisko mogło zaalarmować sonar aktywny. Kiedy "Reuben James" płynął z pełną szybkością, dotrzymując tempa łodziom desantowym, hydrolokator był całkowicie bezużyteczny. Główny dowódca formacji najbardziej obawiał się okrętów podwodnych atakujących od strony morza – każdy kontakt oznaczał przypuszczalnie jednostkę uzbrojoną w samosterujące rakiety dalekiego zasięgu.
O'Malley ponownie spuścił sonar zanurzany, próbując odzyskać utracony kontakt z celem. Pilot był jedyną osobą, która mogła sobie z tym poradzić.
– Romeo, tu Bravo. W okolicy kręci się chyba rakietowy okręt podwodny. Cały czas go szukamy. – Doug Perrin wolał zawsze zakładać najgorsze.
– Bravo, przyjąłem.
Z obrazu na ekranie wynikało, że wspierana trzema helikopterami "Battleaxe" przyjęła pozycję między przypuszczalnym kontaktem a łodziami desantowymi.
Uważaj na siebie, Doug – szepnął Morris.
– Kontakt! – oznajmił Willy.- Kontakt na sonarze aktywnym. Pozycja: trzy-zero-trzy. Odległość: dwa trzysta. O'Maley nie musiał nawet patrzeć na wykres taktyczny. Między niego a okręty desantowe wdarł się okręt podwodny.
– Kopuła w górę!
Pilot utrzymywał helikopter w bezruchu, a podoficer wyciągał przetwornik. Sprawę niebywale komplikował fakt, że przeciwnik wiedział już, że na niego polują.
– Romeo, tu Młot. Chyba mamy cel.
– Zrozumiałem. Powiadom "Nassau", że w pobliżu czai się okręt podwodny.
Morris spojrzał na ekran. Polecił nadać fregacie pełną szybkość i zbliżyć się do tamtego miejsca. Nie była to finezyjna zagrywka, ale musieli przygwoździć napastnika, zanim ten podejdzie do łodzi desantowych na odległość strzału.
– Kopuła w dół! – zarządził O'Malley. – Spuszczaj na sto trzydzieści i uderzaj!
Kiedy sonar znalazł się na wymaganej głębokości, Willy uaktywnił urządzenie. Ekran wypełnił się masą ech. Sonar był tak blisko dna, że rejestrował dwadzieścia skalnych iglic. Odpływ morza też sprawy nie ułatwiał. Szum kłębiącej się między skałami wody nawet na lampach sonaru biernego wywoływał szereg fałszywych cieni.
– Sir, ogromna ilość niczego.
– Czuję, że tu jest. Ostatnim razem, kiedy wysyłaliśmy impulsy, znajdował się na peryskopowej, ale do teraz zapewne zszedł dużo niżej.
– Tak szybko? – zdziwił się Ralston.
– Tak szybko.
– Szefie, jedno z ech przesunęło się nieznacznie.
O'Malley włączył radio i Morris zezwolił mu użyć broni. Ralston zaprogramował torpedę na poszukiwania po okręgach, pilot wystrzelił pocisk. Natychmiast włączył słuchawki. Usłyszał wycie silników torpedy, a następnie impulsy wysokiej częstotliwości wysyłane przez zainstalowany w pocisku sonar kierunkujący. Torpeda przez pięć minut zataczała kręgi, by w końcu przejść na ciągłe wysyłanie impulsów…
Eksplozja.
– Bardzo dziwny dźwięk, sir – odezwał się Willy.
– Młot, tu Romeo. Raportuj.
– Romeo, tu Młot. Myślę, że zatopiliśmy skałę… – O'Malley urwał na chwilę. – Romeo, choć nie potrafię tego udowodnić, twierdzę, że coś się tutaj kręci.
– Skąd ta pewność?
– Bo to idealne miejsce na kryjówkę.
– Zgadzam się – Morris nauczył się ufać przeczuciom O'Malleya. Wywołał przebywającego na pokładzie "Nassau" dowódcę łodzi desantowych.
– November, tu Romeo. Mamy przypuszczalny kontakt. Proponuję, byście na czas naszych poszukiwań odbili trochę na północ.
– Nie ma takiej możliwości, Romeo – odparł natychmiast dowódca. – India też tropi przypuszczalny, powtarzam: przypuszczalny kontakt, który zachowuje się jak rakietowy okręt podwodny. Ruszamy z pełną prędkością do celu. Życzę ci udanego polowania, Romeo.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwony Sztorm»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony Sztorm» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony Sztorm» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.