Wpadła do środka budynku. Na szczycie schodów stała kobieta w białym kitlu, która kierowała ruchem. Annie krzyknęła do niej:
– Gdzie jest major Tiemierowna?
Kobieta odwróciła się, przyglądając się jej ze zdumieniem. Annie rozpoznała w niej pielęgniarkę odpowiedzialną za oddział, na którym przebywała Natalia.
– Gdzie jest Natalia Tiemierowna? Czy już ją wyprowadzone?
Pielęgniarka zbiegła w dół po schodach ku Annie.
– Dzięki Bogu, że pani przyszła! Ten niemiecki oficer próbuje wydostać ją z pokoju. Kiedy alarm się włączył, Natalia przebudziła się ze śpiączki. Nie wiem jak to mogło się stać. Zaaplikowano jej tyle środków uspokajających…
– Co się z nią dzieje? – przerwała jej Annie.
– Sanitariusz chciał jej zrobić zastrzyk. Ona złapała go i w jakiś sposób wysunęła mu pasek ze spodni. Szybko owinęła go wokół jego szyi i powiedziała, że albo wszyscy się od niej odsuną, albo ona go zabije. Ten Niemiec…
Annie pobiegła za pielęgniarką na górę.
– Ten niemiecki oficer próbuje z nią rozmawiać, ale ona nie chce go słuchać. Musimy kończyć ewakuację, a ona…
Annie nie mogła dosłyszeć nic więcej z powodu panującego tu hałasu.
John podłączył niebieski przewód do zegara, po czym posunął chronometr o dziesięć sekund do przodu. Do odpalenia rakiet pozostało jeszcze dwadzieścia sześć sekund, a do detonacji mechanizmu destrukcyjnego zaledwie szesnaście. Doktor miał nadzieję, że się nie pomylił.
Zostawił karabin, rękawice i większość rzeczy, które miał ze sobą. Jeśli nie zdąży dopaść do śmigłowca, nigdy już nie będzie ich potrzebował. Podbiegł do drzwi. Nagle stanął i odwrócił się. Na pulpicie kontrolnym leżał jego nóż.
– Niech to diabli! – warknął.
Podbiegł do pulpitu, chwycił nóż i, nie wkładając go do pochwy, wybiegł na zewnątrz. Na dworze, ślizgając się po oblodzonej ziemi, cały czas liczył umykające sekundy:
– … dziewięć, osiem…
Nad głową, pośród ryku wichury, usłyszał śmigłowiec. Spojrzał w górę. Paul. Helikopter.
– … sześć, pięć…
Śmigłowiec zbliżał się od strony ogrodzenia. Rourke schował nóż do pochwy.
– … cztery, trzy…
Uniósł ramiona w górę. Podbiegł do maszyny od strony dziobu i, odpychając kadłub śmigłowca, zaczął krzyczeć do Paula:
– Unieś go w górę! Nie siadaj na ziemi! Unieś się w górę! Helikopter zakołysał się i gwałtownie wzniósł się w powietrze.
– …jeden…
To było jak błysk i grzmot pioruna. Gigantyczne dymy, wydobywające się z silników, które miały pchnąć rakiety ku przestworzom, uformowały wokół nich olbrzymią chmurę, która wirując z zawrotną prędkością, sięgała już dolnej części śmigłowca. Syrena alarmowa wyła przeraźliwie. I nagle ziemia zadrżała. Ryk syreny zginął w ogłuszającej eksplozji bunkra. Języki ognia sięgały nieba. John odwrócił twarz. Helikopterem mocno zakołysało. Płomienie odbijały się w szybach maszyny.
Impet wybuchu odrzucił Johna. Wysoka temperatura uniemożliwiała oddychanie. Wstrzymał więc oddech i przycisnął twarz do śniegu. Ziemia znowu zadrżała; zdawało się, że lada chwila małą wysepkę pochłonie morze.
Jedna z rakiet zaczęła powoli unosić się w górę. Za nią ruszyła druga. Doktor patrzył na nie bezsilny. Jednakże oba pociski opadły zaraz w dół, wprost w chmurę dymu i ognia. Przewracały się jedna po drugiej.
Języki ognia nadał muskały helikopter. Skostniałymi rękoma Rourke uchwycił się śmigłowca, który dziwnym trafem przez chwilę znalazł się tuż nad nim.
Annie mocniej owinęła się szlafrokiem i wpadła do pokoju. Siedzący na plastikowym taborecie obok łóżka Otto Hammerschmidt robił wrażenie bezradnego.
Na łóżku, plecami do ściany, stała Natalia. Przed nią klęczał jakiś mężczyzna; w jego oczach malowało się przerażenie. Wyciągnął ręce przed siebie, jak gdyby o coś prosił. Na jego szyi zaciśnięty był pasek, którego koniec Rosjanka trzymała w lewej dłoni. Prawą ręką złapała go za podbródek, jakby była zdecydowana w każdej chwili skręcić mu kark. Jej szpitalna koszula zsunęła się, obnażając lewe ramię. W spojrzeniu Rosjanki Annie dostrzegła coś, czego jeszcze nigdy przedtem nie widziała. Był to paniczny strach.
– Natalia – powiedziała szeptem. Hammerschmidt odwrócił się.
– Pani Rubenstein!
– Otto! Wszystko będzie w porządku. Jak się czujesz?
– Dobrze… Czuję się dobrze – odrzekł, ale ton jego głosu przeczył tym zapewnieniom.
Annie skupiła uwagę na stojącej pod ścianą dziewczynie.
– Natalio! To ja, Annie. A tu jest Otto. Nie chcemy cię skrzywdzić, próbujemy tylko ci pomóc.
– Nie ruszaj się! – krzyknęła Rosjanka.
Naciągnęła mocniej pasek. Mięśnie na szyi pielęgniarza napięły się, oczy niemalże wychodziły z orbit. Annie oblizała zeschnięte wargi.
– Poczekaj chwileczkę, Natalia. Pamiętasz mnie, prawda? Jesteśmy przyjaciółmi. Dobrymi przyjaciółmi.
Natalia nie odezwała się. Jej włosy były w nieładzie. Mimo wszystko nadal wyglądała przepięknie. Annie mówiła do niej, co tylko przychodziło jej do głowy. Dopiero teraz zorientowała się, że gdzieś po drodze zgubiła prawy pantofel, bowiem stopa zaczęła jej marznąć.
Głos z głośnika monotonnie powtarzał informację o niebezpieczeństwie.
– Zrobisz błąd, zabijając tego człowieka. – Zrobiła krok do przodu. – On jest po naszej stronie. Jesteśmy tutaj, w Mid-Wake. Razem. Byłaś bardzo chora. Kiedy odezwałaś się do mnie – kolejny krok – nie mogłam w to uwierzyć. To były twoje pierwsze słowa od bardzo długiego czasu. Ojciec będzie bardzo zadowolony, jeśli…
Źrenice Natalii rozszerzyły się nieco, Rosjanka rozluźniła uchwyt. W tym momencie Annie skoczyła w jej kierunku, łapiąc ją wpół i przyciskając do ściany. Zacisnęła rękę na prawej dłoni dziewczyny, trzymającej do tej pory głowę pielęgniarza. Wszyscy troje upadli na łóżko. Annie zorientowała się, że koszula podciągnęła się jej do wysokości bioder ale nie było czasu, żeby się tym przejmować. Natalia uderzyła ją w twarz.
Nagle między nimi znalazł się Otto Hammerschmidt. Jednym ciosem pięści znokautował Natalię.
– Gott in Himmel! – wyszeptał Niemiec, klęcząc na łóżku.
Sanitariusz zaczął kaszleć. Annie przeczołgała się ponad Rosjanką i szybko rozplatała pasek na jego gardle.
– Oddychaj głęboko! Wszystko będzie dobrze.
W tej właśnie chwili do pokoju wpadły kobiety z ochrony Annie, trzymając w dłoniach pistolety.
– Nie ruszać się!
Annie przetoczyła się na drugą stronę łóżka i powiedziała:
– Dziewczyny, bądźcie poważne!
I dopiero wówczas zdała sobie sprawę, że w trakcie szamotaniny na łóżku z głośników przestał płynąć beznamiętny, kobiecy głos, ostrzegający o niebezpieczeństwie. Teraz dochodził z nich głos mężczyzny:
– Wszystko wraca do normy. Stan absolutnego bezpieczeństwa. Kryzys minął. Wszystko wraca do normy. Stan absolutnego…
W środku było ciepło. Mimo to esesman wciąż czuł się przemarznięty.
On znał tajemnicę. Żeby mógł ją poznać, zginęło ośmiu jego ludzi. Nie ma ich. Pozostaną na wieki pośród bohaterów Rzeszy.
Damien Rausch wyciągnął z plecaka koc termiczny. Musiał zostać tam, gdzie był. Sowiecki śmigłowiec przeprowadzał okresowe patrole. Siły niemieckie pod dowództwem Wolfganga Manna grasowały w okolicach Schronu Johna Rourke’a. Na nocnym niebie mogło być ich jeszcze więcej.
Читать дальше