Schował rewolwer do kabury, uklęknął pod pulpitem kontrolnym i zaczął rozkręcać pokrywę, zasłaniającą dostęp do głównych przewodów. Przeżegnał się. Wsunął się do środka konsoli i zaczął sprawdzać poszczególne kable.
Wystarczył jeden wybuch jądrowy, żeby zniszczyć delikatną powłokę ziemskiej atmosfery, a tutaj stało dwanaście rakiet!
Czy zostaną wystrzelone?
Annie usiadła na łóżku. Położyła się niedawno, nękana silnym bólem głowy. Teraz głowa bolała ja jeszcze bardziej.
Miała sen. Tylko ona od momentu przebudzenia miewała sny na jawie. Widziała obrazy.
Teraz ujrzała ojca.
Nocna koszula lepiła się do mokrego od potu ciała. Dziewczyna owinęła się kocem.
Widziała ojca.
Ujrzała też wyrzutnię, silosy otwarte do góry, w ciemność. Ruch jego dłoni. Dźwięk. Przenikliwy dźwięk, zdolny doprowadzić do szału. Pogmatwana plątanina kabli, światełek i przycisków. Ujrzała ręce Johna, poruszające się pomiędzy przewodami. Myślał o niej, o Sarah, o jej dziecku, o Michaelu, o Paulu i o Natalii. Nie wiedział, co robić. Te wszystkie kable!
I dużo czerwonych światełek, które utworzyły rząd. Rząd cyfr, szybko się zmieniających.
Dźwięk był coraz głośniejszy.
Wtedy skończył się jej sen.
Zaschło Annie w ustach, przeszedł ją dreszcz.
– Tatusiu!…
Przymknęła oczy, siedząc w ciemności.
Wiedziała już, co się stało.
Sygnał radiowy był bardzo słaby, ale głos z pewnością należał do Johna.
– Paul! Spróbuj jakoś wystartować. Leć na północ. Po krótkim czasie natrafisz na plac. Na tym placu, otoczonym siatką, zobaczysz kompleks bunkrów. Z każdej strony kompleksu zobaczysz sześć silosów rakietowych. Jeśli dojrzysz mnie na dole i będziesz mógł lądować – zrób to. Jeśli mnie tam nie będzie – po prostu odleć i… Po prostu odleć. Czy nawiązałeś łączność z “Archangielskiem”? Odbiór!
– John! Co jest grane? Tak, jestem z nimi w kontakcie. Co się stało?
– Przekaż im, żeby natychmiast powiadomili Mid-Wake o konieczności ewakuacji. Tutaj znajduje się dwanaście uzbrojonych rakiet nuklearnych, Paul.
Paul upuścił mikrofon. Żołądek podszedł mu do gardła.
– Poza tym – kontynuował John – włączono mechanizm samodestrukcyjny. Myślę, że sobie z nim poradzę. Gdyby to wybuchło, eksplozja paliwa w silnikach rakiet mogłaby rozwalić całą wyspę. To wszystko. Ale pociski mogą być odpalone jeszcze przed samozniszczeniem bazy. Ludzie, których załatwiliśmy, próbowali wydostać się z wyspy. Przypuszczali, że rakiety zostaną wystrzelone. Wygląda mi to na jakąś fatalną pomyłkę. Oni dokonali sabotażu, uruchamiając mechanizm samozniszczenia, gdyż wiedzieli, że wystrzelenie tylu rakiet mogłoby doprowadzić do zniszczenia wyspy. Zabili jednego podoficera i dwóch starszych oficerów. Nie mam już czasu. Spróbuj mnie znaleźć. Wyłączam się.
– John! Halo! John!
Paul oblizał wysuszone wargi. Odłożył mikrofon. Nałożył hełmofon i włączył nadajnik. Jednocześnie rozpoczął nadawanie i włączył rozrusznik śmigłowca.
– Helikopter wzywa “Archangielsk”! Darkwood, zgłoś się! Odbiór!
– Helikopter! Czy coś nie w porządku? Odibór!
– Wszystko! Wszystko jest nie w porządku! – powiedział Rubenstein.
Zaschło w gardle.
Łopaty śmigła zaczęły poruszać się z coraz większą prędkością. Czas naglił. John powinien rozłączyć przewody mechanizmu szybciej, aniżeli Paulowi udałoby się wystartować.
Głośnik wbudowany w ścianę sypialni zatrzeszczał. Odezwał się bardzo spokojny, kobiecy głos:
– Uwaga! Mid-Wake zostało zaatakowane. Uwaga. To nie są ćwiczenia. Uwaga. Należy kierować się do wyznaczonych punktów zbornych. Ewakuować się spokojnie, lecz tak szybko, jak to możliwe. Mamy wystarczająco dużo czasu na ewakuację. Proszę pamiętać: zachowasz spokój – więcej osób zdąży się uratować. Uwaga. Mid-Wake zostało zaatakowane. Uwaga. To nie są ćwiczenia. Uwaga…
Annie wstała, próbując włączyć światło. Nadal działało. Rozległo się głośne pukanie do drzwi.
– Pani Rubenstein! – Poznała głos jednej z osób ochrony osobistej. – Pani Rubenstein!
– Tak, tak!
Narzuciła na siebie włochaty szlafrok, wsunęła stopy w pantofle. Podbiegła do drzwi i otworzyła je. Kobieta z ochrony krzyknęła do niej, chwytając ją za ramię:
– Szybko!
Annie ruszyła biegiem.
Sen.
Jej ojciec nie zdążył.
Pomimo jedwabnych rękawiczek dłonie Johna Rourke’a zaczęły sztywnieć z zimna.
Za płytą ochronną znajdowały się przewody, podłączone do obwodów komputera sterującego odpalaniem rakiet. Przy użyciu noża oraz obcęgów, które znalazł na podłodze, doktor zaczął przecinać kable. Jednakże po kilku sekundach zorientował się, że właściwie nie ma sposobu, aby zapobiec samemu odpaleniu pocisków; ich wygląd świadczył wyraźnie o ich przeznaczeniu. Z pewnością uzbrojono je w głowice nuklearne. W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem było przyspieszenie samozniszczenia bazy.
John uważnie przyglądał się przewodom. Gdyby udało się podłączyć obwód niszczący do obwodu odpalającego rakiety, zostałoby zapewne wystarczająco dużo czasu. Być może.
Tych ośmiu żołnierzy, których załatwili razem z Paulem, było zapewne nieświadomych aktualnego stanu rzeczy, bowiem włączenie systemu wystrzeliwującego rakiety automatycznie uruchamiało mechanizm samozniszczenia. Wprawdzie, zabijając swoich dowódców, przypadkowo przecięli bagnetem niektóre przewody, ale, jak się okazało, odłączyli tylko urządzenia kontrolne obwodu od mechanizmu samozniszczenia. Wszystko wskazywało na to, że któryś z nich musiał orientować się trochę w tym systemie, gdyż widać tam było ślady nieudanej próby odpowiedniego połączenia kabli systemu kontrolnego. Z pewnością obawiali się rozłączenia mechanizmu destrukcyjnego i musieli uświadomić sobie, że odpalenie rakiet było nieuniknione. Uciekali, nie wiedząc dokąd i nie wiedząc, co może się stać. Zdawali sobie jedynie sprawę z tego, do czego sami doprowadzili.
Najprawdopodobniej ktoś wydał rozkaz odpalenia rakiet. W zasadzie nie mogło to być dziełem przypadku.
W obwodzie mechanizmu odpalającego rakiety znalazł usterkę. Okazało się bowiem, że system ten wielokrotnie rozpoczynał i kończył odliczanie. Usterka tkwiła w pamięci komputera, poprzez który przebiegał obwód. John nie wiedział, jak ją usunąć. Zresztą nie było na to czasu. Mechanizm samozniszczenia został wyraźnie włączony, by zapobiegać odpaleniu rakiet, lecz mimo to przynajmniej niektóre mogły zostać wystrzelone.
John wciąż usiłował zorientować się w systemie połączeń. Obwód był tak skomplikowany, że jakakolwiek próba rozmontowania go trwałaby zbyt długo. Rourke nie miał już czasu do stracenia. Nagłe rozłączenie przewodów zapewne spowodowałoby natychmiastowe uruchomienie mechanizmu odpalającego. Doktor wiedział, że musi zapewnić zrównoważenie ilości prądu, potrzebnego dla zachowania podstawowej pamięci obwodu. Nie było sposobu zlikwidowania ładunków głowic, a co za tym idzie, odłączenia dopływu prądu i uszkodzenia systemu odpalającego. Wiedział, że jeśli źle połączy przewody, natychmiast nastąpi wystrzelenie i samozniszczenie.
Tablice obwodu stanowiącego centrum całego systemu były już w połowie naprawione. Sporo wysiłku kosztowało go dokonanie ostatecznych połączeń. Ostrożnie zaczął się wycofywać.
Читать дальше