Dan Brown - Cyfrowa Twierdza

Здесь есть возможность читать онлайн «Dan Brown - Cyfrowa Twierdza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cyfrowa Twierdza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cyfrowa Twierdza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Błyskotliwy technothriller. NSA konstruuje potężny superkomputer, pozwalający złamać każdy szyfr metodą brutalnego ataku. Dzięki niemu amerykański wywiad może czytać komunikaty przesyłane przez terrorystów i szpiegów, oraz udaremniać ich plany. Genialnemu japońskiemu kryptologowi udaje się stworzyć nie dający się złamać szyfr nazwany Cyfrową Twierdzą. Grozi, że przekaże go do publicznego użytku. Susan Fletcher, piękna matematyczka pracująca dla NSA, prowadzi dramatyczny wyścig z czasem, by ocalić agencję, zdemaskować zdrajcę w jej szeregach i odkryć szczegóły planu, którego celem jest zniszczenie banku danych wywiadowczych USA. Stawką jest jej życie… i życie mężczyzny, którego kocha.

Cyfrowa Twierdza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cyfrowa Twierdza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Proszę pana! – Becker uniósł dłonie, jakby chciał skłonić go do rozejmu. – Nie interesuje mnie pański felieton! Jestem pracownikiem kanadyjskiego konsulatu. Przyszedłem sprawdzić, czy ma pan właściwą opiekę!

Nagle w sali gimnastycznej zapadła cisza. Cloucharde mierzył Beckera podejrzliwym spojrzeniem.

– Przyszedłem tu, by sprawdzić, czy mogę panu jakoś pomóc – dodał szeptem Becker. Na przykład przynieść valium.

– Z konsulatu? – powiedział Cloucharde po dłuższej chwili. Teraz mówił znacznie spokojniejszym tonem.

Becker przytaknął.

– Zatem nie przyszedł pan tutaj w sprawie mojego felietonu?

– Nie, w żadnym wypadku.

Z Cloucharda nagle uszło powietrze. Powoli opadł na stertę poduszek. Wydawał się załamany.

– Myślałem, że jest pan z ratusza… chce mnie pan namówić, bym nie pisał… – urwał, po czym spojrzał na Beckera. – Jeśli nie chodzi panu o mój felieton, to dlaczego pan tu się pojawił?

Dobre pytanie, pomyślał Becker i wyobraził sobie Smoky Mountains.

– To nieformalna dyplomatyczna uprzejmość – skłamał.

– Dyplomatyczna uprzejmość? – zdziwił się stary.

– Tak, proszę pana. Człowiek o pana pozycji z pewnością zdaje sobie sprawę, że rząd kanadyjski bardzo stara się chronić swych obywateli przed wszelkimi niewygodami w… powiedzmy, mniej wyrafinowanych krajach.

– Oczywiście… jak przyjemnie. – Cloucharde rozchylił cienkie wargi w domyślnym uśmiechu.

– Jest pan kanadyjskim obywatelem, nieprawdaż?

– Tak, oczywiście. Jaki byłem głupi. Proszę mi wybaczyć. Człowiek taki jak ja często spotyka się z propozycjami… pan rozumie.

– Tak, oczywiście, panie Cloucharde, doskonale rozumiem. To cena sławy.

– Ma pan racje. – Cloucharde ciężko westchnął. Był męczennikiem, który musi znosić uwielbienie mas. – Czy może pan uwierzyć, że jestem w takim koszmarnym miejscu? – przewrócił oczami. – To jakaś kpina. Na dokładkę zatrzymali mnie tu na noc.

– Rozumiem. – Becker rozejrzał się dookoła. – To straszne. Bardzo mi przykro, że nie mogłem przyjść wcześniej.

– Nawet nie wiedziałem, że pan przyjdzie – Cloucharde wydawał się nieco zakłopotany.

– Ma pan wielkiego guza na czole – Becker zmienił temat. – Czy bardzo boli?

– Nie, to drobiazg. Miałem rano wypadek. To cena, jaką się płaci za bycie dobrym samarytaninem. Boli mnie nadgarstek. Głupi gwardzista. Naprawdę! Co za pomysł, wozić człowieka w moim wieku na motocyklu! To godne potępienia.

– Czy mogę panu jakoś pomóc?

– Hm… – Cloucharde zastanawiał się przez chwilę, ciesząc się uwagą, jaką mu poświęcono. Pokręcił głową na boki. – Jeśli to nie kłopot, przydałaby mi się jeszcze jedna poduszka.

– Żaden problem. – Becker wziął poduszkę z najbliższego wolnego łóżka i pomógł Cloucharde’owi wygodnie się ułożyć.

– Teraz jest znacznie lepiej – starszy pan westchnął z zadowoleniem. – Dziękuję panu.

Pas du tout – odpowiedział Becker.

– Ach! – Cloucharde uśmiechnął się serdecznie. – Więc mówi pan językiem cywilizowanego świata.

– To mniej więcej wszystko, co umiem – Becker uśmiechnął się z zawstydzeniem.

– Nie ma sprawy – dumnie stwierdził Cloucharde. – Mój felieton jest publikowany w Stanach, znam doskonale angielski.

– Tak, słyszałem – uśmiechnął się znowu Becker. Usiadł na skraju łóżka. – Jeśli nie ma pan nic przeciwko, chciałbym zadać panu kilka pytań. Jak to się stało, że człowiek taki jak pan wylądował tutaj? W Sewilli są znacznie lepsze szpitale.

– To przez tego policjanta… – gniewnie stwierdził Cloucharde. – Zrzucił mnie z motocykla i zostawił na ulicy, choć krwawiłem jak zarzynana świnia. Musiałem tu przyjść.

– Nie zaproponował, że zawiezie pana do lepszego szpitala?

– Na tym przeklętym motocyklu? Nie, dziękuję!

– Co właściwie stało się dziś rano?

– Opowiedziałem już porucznikowi.

– Rozmawiałem z nim i…

– Mam nadzieję, że udzielił mu pan reprymendy! – przerwał Cloucharde.

– Użyłem bardzo ostrych słów – kiwnął głową Becker. – Konsulat złoży oficjalne zażalenie na piśmie.

– Mam nadzieję.

– Panie Cloucharde – powiedział Becker, wyciągając z kieszeni pióro. – Chciałbym złożyć oficjalny protest do władz miasta. Czy zechce pan pomóc? Zeznania człowieka o pańskiej reputacji miałyby bardzo duże znaczenie.

Cloucharde wydawał się ucieszony perspektywą, że zostanie zacytowany.

– Tak, oczywiście… Z przyjemnością.

– Dobrze, zacznijmy od tego, co zdarzyło się dziś rano… – Becker wyjął niewielki notatnik. – Proszę mi opowiedzieć o wypadku.

– To naprawdę tragiczne – starszy pan ciężko westchnął. – Ten biedak z Azji nagle zasłabł. Próbowałem mu pomóc, ale na próżno.

– Czy zrobił pan masaż serca?

– Niestety nie umiem – przyznał Cloucharde z pewnym zawstydzeniem. – Wezwałem pogotowie.

Becker przypomniał sobie niebieskawe ślady na klatce piersiowej Tankada.

– Czy lekarze z pogotowia zrobili masaż?

– Boże, nie! – zaśmiał się Cloucharde. – To już nie miało sensu. Nim przyjechali, on nie żył. Sprawdzili puls i zabrali go, zostawiając mnie z tym okropnym policjantem.

To dziwne, pomyślał Becker, zastanawiając się nad pochodzeniem siniaków na piersi Tankada. Zmusił się, by skupić się na rozmowie.

– A co z tym pierścieniem? – zapytał możliwie nonszalancko.

– Porucznik powiedział panu o pierścionku? – zdziwił się Kanadyjczyk.

– Tak.

– Naprawdę? – Cloucharde był tym wyraźnie zaskoczony. – Miałem wrażenie, że w ogóle mi nie uwierzył. Był bardzo nieuprzejmy, tak jakbym kłamał. Oczywiście mówiłem prawdę. Jestem dumny ze swej wiarygodności.

– Gdzie jest pierścień? – naciskał Becker.

Wydawało się, że Cloucharde nie usłyszał pytania. Patrzył w przestrzeń szklistymi oczami.

– Dziwny pierścionek, z jakimiś literami. Nie przypominały żadnego znanego mi języka.

– Może to japońskie ideogramy? – podsunął Becker.

– Na pewno nie.

– Zatem pan przyjrzał się temu pierścionkowi?

– Na Boga, oczywiście! Gdy ukląkłem, żeby pomóc temu biedakowi, dosłownie wepchnął mi palce w twarz. Chciał dać mi ten pierścionek. To było bardzo dziwne, naprawdę okropne… miał strasznie zdeformowane ręce.

– Czy wtedy wziął pan pierścionek?

– Czy to powiedział panu ten policjant? – Cloucharde otworzył szeroko oczy ze zdumienia. – Że ja wziąłem pierścionek?

Becker poruszył się niespokojnie, siedząc na łóżku.

– Wiedziałem, że nie słucha! – wybuchł Cloucharde. – Tak rodzą się plotki! Powiedziałem mu, że ten Japończyk oddał pierścionek, ale wcale nie mnie! W żadnym razie nie wziąłbym niczego od umierającego człowieka! Na litość boską! Co za pomysł!

– Zatem pan nie ma tego pierścionka? – spytał Becker, przeczuwając kolejny kłopot.

– Oczywiście, że nie!

– To kto go ma? – Becker poczuł skurcz w żołądku.

– Ten Niemiec! – Cloucharde spojrzał na niego z oburzeniem. – Niemiec zabrał pierścionek!

– Niemiec? Jaki Niemiec? – Becker czuł się tak, jakby podłoga zawaliła mu się pod nogami.

– Niemiec z parku! Powiedziałem policjantowi o nim! Ja nie przyjąłem pierścionka, ale ta faszystowska świnia nie wahała się ani chwili!

Becker odłożył pióro i notatnik. Przedstawienie się skończyło. Kolejny kłopot.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cyfrowa Twierdza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cyfrowa Twierdza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Cyfrowa Twierdza»

Обсуждение, отзывы о книге «Cyfrowa Twierdza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x