Teraz zrozumiała, że jest przeciwna karze śmierci.
– Jak… w Teksasie…? – urwała. Jednak Elton wiedział, o co jej chodzi.
– Śmiertelny zastrzyk. Jane chrząknęła, nie wiedząc, czy zdoła wydobyć z siebie głos.
– I… i myślisz, że prokurator…?
– Bardzo możliwe. Chociaż oskarżenie musi znaleźć tak zwane okoliczności specjalne.
– To znaczy jakie? Nie rozumiem…
– Jane, orientujesz się może, jak przebiega proces sądowy?
Pokręciła głową.
– Przykro mi, ale nigdy się tym nie interesowałam.
– I słusznie. – Uśmiechnął się lekko. – Chociaż wiele osób fascynuje się tym, co dzieje się na sali sądowej. Uważają się nawet za znawców… Ale wracając do rzeczy, pozwolisz, że spróbuję ci to wszystko wyjaśnić.
Skinęła głową i poprawiła się na swoim miejscu.
– Ian został oskarżony, ale nie postawiono mu jeszcze zarzutów. Od momentu aresztowania prokuratura ma czterdzieści osiem godzin na to, by przedstawić sprawę wielkiej ławie przysięgłych. Zwykle w formie pisemnej, w postaci aktu oskarżenia. Jeśli wielka ława przysięgłych zdecyduje się postawić podejrzaną osobę w stan oskarżenia, a mam przeczucie, że tak właśnie się stanie w przypadku twojego męża, akt oskarżenia trafia do obrońcy. Nie później niż po dwóch dniach Ian zostanie formalnie postawiony w stan oskarżenia i będzie musiał się przyznać lub nie przyznać do winy.
Jane słuchała, nie wtrącając ani słowa.
– Najważniejsze jest to, co znajduje się w formalnym akcie oskarżenia. Prokuratura nie będzie mogła zmienić zdania i wycofać niektórych zarzutów, ani też, co ważne, dodać nowych. Oskarżonego można skazać tylko za to, za co go sądzono. Dlatego przed postawieniem w stan oskarżenia prokurator bardzo uważnie sprawdza dowody, by ustalić, jakiej kary może zażądać. Sprytni oskarżają o wszystko, co tylko się da wymyślić w przypadku morderstwa. Na przykład zarówno o morderstwo pierwszego, jak i drugiego stopnia.
Jane westchnęła cicho, lecz wzrokiem poprosiła Eltona, by mówił dalej.
– Żeby wystąpić o karę śmierci, prokuratura musi znaleźć tak zwane okoliczności specjalne. Różnią się one trochę w zależności od stanu, ale ogólnie rzecz biorąc, aby skazany podlegał karze śmierci, musi popełnić wielokrotne morderstwo, morderstwo na tle rabunkowym, morderstwo z pobudek rasowych, musi zamordować policjanta, świadka, prokuratora lub sędziego, dokonać morderstwa ze szczególnym okrucieństwem lub zamordować dziecko poniżej szóstego roku życia. Przerwał tę wyliczankę, by Jane mogła trochę ochłonąć i przetrawić to wszystko, co jej powiedział.
– To, o co najprawdopodobniej oskarżą Iana, pasuje do kilku z tych kategorii – dodał, podsuwając jej pudełko z chusteczkami.
Jane nie miała pojęcia, że płacze. Wzięła kilka i wytarła zupełnie mokre policzki.
– Czy prokuratura może rozpatrywać te dwie sprawy oddzielnie? – wtrącił się Whit.
– To niewykluczone – przyznał Elton. – Z tego co wiem, śmierć Vanmeer można uznać za zbrodnię w afekcie i za zabójstwo. Natomiast w przypadku Tanner ewidentnie mamy do czynienia z morderstwem z premedytacją, i to ze szczególnym okrucieństwem.
Whit spojrzał na Jane.
– Zabójstwo w afekcie tym się różni od morderstwa, że nie jest zaplanowane i nie wynika z chęci pozbycia się ofiary – wyjaśnił.
– Właśnie – zgodził się Elton. – Jeśli prokurator zdecyduje się połączyć te dwie sprawy, może sporo ryzykować. Jeśli nie da się przekonać ławy przysięgłych, że ma do czynienia z mordercą Elle Vanmeer, druga sprawa też stanie się wątpliwa. Chociaż coś mi mówi, że zażądają kary śmierci za obie te zbrodnie. I że bardzo dokładnie przygotują się do procesu. – Przerwał na chwilę. – Proponuję więc, by aż do momentu formalnego postawienia Iana w stan oskarżenia rozpatrywać najgorszy możliwy scenariusz. To znaczy morderstwo pierwszego stopnia z okolicznościami specjalnymi.
Jane słuchała obu prawników, nie bardzo wiedząc, o czym mówią. Brzmiało to trochę jak negocjacje handlowe, a chodziło przecież o życie jej męża! Pomyślała jednak, że musi nauczyć się tego wszystkiego dla dobra Iana.
– O karze śmierci decyduje się dopiero po uznaniu oskarżonego winnym – dodał Elton. – W czasie tej części procesu, która jest przeznaczona na wydanie wyroku. W Teksasie przysięgli muszą zdecydować, czy wyrok śmierci będzie odpowiedni i sprawiedliwy. Dlatego odpowiadają na następujące pytania: Czy oskarżony popełnił morderstwo z własnej woli, spodziewając się, że ofiara umrze? Czy oskarżony stanowi trwale zagrożenie dla społeczeństwa? Czy zachowanie oskarżonego było pozbawione podstaw i nie wynikało z prowokacji ofiary? Jeśli ława przysięgłych odpowie twierdząco na wszystkie trzy pytania, sędzia musi skazać oskarżonego na śmierć.
– Ale Ian tego nie zrobił – powiedziała słabym głosem. – On nie zabił tych kobiet.
Elton pochylił się do niej, a jego policzki stały się jeszcze bardziej rumiane.
– A teraz przynajmniej jedna dobra wiadomość, Jane – rzekł szczerze. – Nie muszę udowadniać niewinności twojego męża. Pozostaje niewinny aż do momentu, kiedy oskarżenie bez cienia wątpliwości dowiedzie jego winy. To oni muszą to zrobić. My musimy tylko osłabić ich argumenty. Posiać wątpliwości.
– Ale jak?- Wreszcie zaczęła kiełkować w niej nadzieja.
– Musimy sprawdzić dowody i znaleźć ich słabe strony. Jestem w tym ekspertem, zwłaszcza jeśli idzie o procesy poszlakowe. A z tego co wiem, nie zanosi się na nic innego. To prawda, że wiele osób skazano w procesach poszlakowych, ale nie reprezentowałem żadnej z nich. Będę szczery – jestem najlepszym obrońcą w tego typu sprawach.
Spojrzała na Whita, a potem na Eltona.
– Bardzo się cieszę.
– Chcę cię jednak ostrzec, że sytuacja zmieni się diametralnie, jeśli pojawią się dowody materialne. Lawa przysięgłych uwielbia dowody materialne. Ławnicy mają wtedy coś, na czym mogą się oprzeć. Badania DNA, odciski palców, naocznych świadków czy włosy lub nitki.
– Nic takiego się nie pojawi – stwierdziła twardo -ponieważ Ian tego nie zrobił.
– Więc powinno nam być łatwiej. – Złożył dłonie, a Jane uznała, że jego pucołowata twarz budzi zaufanie. – Ale być może mówię to przedwcześnie. Czy chcesz mnie zatrudnić, żebym reprezentował twojego męża?
Spodobał jej się, mimo tego, co mówił o samym procesie. Wyglądał na uczciwego człowieka. Przecież ktoś, kto przypomina Świętego Mikołaja, nie może kłamać. Mogła się założyć, że członkowie ławy przysięgłych też tak myśleli. Coś jej mówiło, że nie znajdzie lepszego obrońcy dla Iana.
– Oczywiście – odparła.
– Mam ci podać mój cennik?
– Nie interesuje mnie to. Whit twierdzi, że jesteś najlepszy, a ja mu wierzę. Chcę, żeby Ian wrócił do domu.
– Więc dobrze. – Elton wstał. – Najwyższy czas wziąć się do roboty.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY
Czwartek, 23 października 2003 r. 15. 30
Więzienie Stanowe im. Jesse’ego Dawsona, gdzie przeniesiono Iana, było wielkim, ponurym budynkiem, stojącym na pustym placu. O ile zbudowany z czerwonej cegły areszt tymczasowy, mieszczący się w gmachu sądu, wyglądał pięknie i imponująco, co było zgodne z koncepcją architektoniczną, o tyle znajdujące się po drugiej stronie ulicy więzienie sprawiało przygnębiające wrażenie. Być może po to, by rodzice mogli mówić do swoich pociech: „Bądź grzeczny, bo inaczej skończysz w czymś takim”.
Читать дальше