– Więc my tam będziemy.
Nalały sobie mętnej kawy ze służbowego dzbanka i poszły do pokoju przesłuchań. Stacy zamknęła drzwi i wskazała stojący na środku stół, ale żadna nie usiadła. Stały, patrząc na siebie i ściskając styropianowe kubki. Zaległa nieprzyjemna, denerwująca cisza.
– No i jak się miewasz? – spytała w końcu Jane.
– Dobrze. A ty?
– Świetnie. Nie mogę się doczekać mojej wystawy.
– Doskonale ci idzie. Bardzo się cieszę.
– Chciałabym w to wierzyć.
– Dlaczego miałabym się nie cieszyć?
Ciche słowa Stacy zabrzmiały bardziej jak wyzwanie niż pytanie. Ale o co jej mogło chodzić? Żeby Jane udowodniła jej kłamstwo?
Dave powiedział, że obie są odpowiedzialne za to, co się między nimi dzieje. Musi o tym pamiętać. Również od niej zależy, jak im się będzie układać w przyszłości.
Jedna z nich powinna się więc zdobyć na całkowitą szczerość.
Jane postawiła kawę na stole i spojrzała siostrze w oczy.
– Kiedy zrobiło się tak źle między nami, Stacy? Kiedy przestałyśmy ze sobą rozmawiać?
– Przepraszam, nie mogę się skupić. Ciągle myślę o tym morderstwie.
– A dwa dni temu mogłaś? Albo tydzień? Żyjemy jak dwie zupełnie obce osoby.
Siostra milczała.
– Kiedyś byłyśmy sobie bardzo bliskie, prawda? – dodała Jane.
Stacy zrobiła niezbyt pewną minę.
– Możliwe. Ale dorastałyśmy oddzielnie. Jak wiele innych rodzeństw.
– Przepraszam za babcię.
– Nie chciałam jej pieniędzy!
Stacy potrzebowała jej miłości. Jane położyła dłoń na ramieniu siostry, chcąc ją pocieszyć.
– Myliła się. Tata kochał cię tak samo jak mnie. Stacy z trudem przełknęła ślinę, potem postawiła kubek na stole.
– Muszę wracać do pracy.
– Zaczekaj! Jeszcze chwilę… – Jane zdziwiła się, słysząc rozpacz w swoim głosie. Nie miała pojęcia, skąd się mogła wziąć. -To, jak cię traktowała babcia, nie powinno wpływać na nasze stosunki. Przecież teraz mamy tylko siebie.
– Nie do końca. Ty masz Iana.
Te słowa były jak policzek. Ręce same jej opadły. Jane cofnęła się do drzwi.
– To nie to samo. Jesteś moją rodziną. Siostrą…
– Tylko przyrodnią.
– Nie mów tak! Zachowujesz się, jakbyś… Stacy potrząsnęła głową.
– Jesteś potworną hipokrytką, Jane. Pleciesz o siostrzanej miłości, a tak naprawdę chodzi ci tylko o wczorajszy wieczór. I o Iana, a konkretnie o pytanie, które mu zadałam.
„Czy twoja znajomość z Elle Vanmeer miała wyłącznie zawodowy charakter?”.
– No i jak, będziesz naprawdę szczera czy zamierzasz dalej grać? – ciągnęła Stacy. – Może chcesz udawać, że to pytanie cię nie dotknęło?
Słysząc sarkazm w głosie siostry, Jane poczuła, że robi jej się gorąco. Uniosła jednak dumnie brodę.
– A jeśli nawet z nią chodził? Albo spał? To nie dotyczy naszego małżeństwa i nie ma żadnego związku ze śmiercią tej kobiety.
– Jesteś pewna?
– Tak.
– Jak dobrze znasz swego męża, Jane?
– Co takiego?
Stacy pochyliła się w jej stronę.
– Może nie znasz go tak dobrze, jak ci się wydaje. Jane zakręciło się w głowie. Na szczęście udało jej się chwycić jakieś krzesło i usiąść. Dopiero wtedy odważyła się spojrzeć siostrze w oczy.
– Ian nie ma nic wspólnego ze śmiercią tej kobiety, Mam nadzieję, że sama wiesz to najlepiej.
– Na czym mam oprzeć to przekonanie? Na pobożnych życzeniach?
– Znasz Iana.
– Ludzie potrafią bronić swoich sekretów. Maskować się. Ukrywać swoje motywy.
– I uczucia – dodała Jane, chcąc powrócić do rozmowy o ich stosunkach. – Prawdziwe uczucia.
– Nie mam dziś na to czasu.
Stacy chciała wyjść, ale Jane ją powstrzymała.
– Tej nocy był ze mną w domu. Cały czas. Siostra wbiła w nią wzrok.
– Jesteś pewna?
– Tak. Zadowolona? – Od razu dostrzegła, że nie jest. I że nie powinna próbować tego zmieniać. – A wracając do tego, co mówiłaś, rzeczywiście byłam wczoraj zdenerwowana. Również z powodu tego pytania. I przyszłam tutaj także z powodu Iana. Ale nie tylko. Jesteś przecież moją siostrą i wydawało mi się, że można jakoś naprawić to, co nam nie wyszło. Teraz nie jestem już taka pewna…
– Świetne zagranie, Jane. I muszę przyznać, że przez chwilę bałam się, że mi tu zemdlejesz.
– Dlaczego jesteś taka okrutna, Stacy? Czemu mnie nienawidzisz? Nie jestem babką. Chodzi ci o Iana? O to, że pierwsza z nim chodziłaś?
Policzki Stacy nabrały ceglastego koloru.
– A może chodzi tylko o nas. O to, że zupełnie do siebie nie pasujemy.
– Nieprawda! Spędziłyśmy razem całą młodość. – Jane zaczęła drżeć. Wstała gwałtownie. – Jestem w ciąży, Stacy. Myślałam, że chciałabyś o tym wiedzieć.
Kolor nagle odpłynął z policzków Stacy. Zrobiła się biała jak ściana.
– W ciąży? Jak… długo?
– To już ósmy tydzień. – Jane założyła torebkę na ramię. – Teraz wiem, że cię to nie ucieszy. I nic z tym nie będę mogła zrobić, jeśli nie okażesz dobrej woli, tak jak ja przed chwilą. Jest mi bardzo przykro. Wiesz, gdzie mnie znaleźć, gdybyś chciała porozmawiać.
Milczenie Stacy było jedyną odpowiedzią, Jane stała chwilę przy drzwiach, a potem wyszła bez słowa.
Wtorek, 21 października 2003 r. 11. 55
Stacy stała w drzwiach pokoju przesłuchań, patrząc za oddalającą się siostrą. Walczyła z chęcią, by pobiec za nią i przeprosić. Naprawić to, co zniszczyła.
Kiedy tak naprawdę wszystko się między nimi popsuło? W dzieciństwie bardzo się lubiły. Uwielbiały się ze sobą bawić. To się zmieniło później, kiedy Stacy poszła do szkoły średniej. Jane włóczyła się za nią i jej przyjaciółmi. Zawsze chciała im zaimponować, żeby przyjęli ją do swego grona.
Tak też było wtedy, na jeziorze. Tamtego dnia wszystko się zmieniło.
Stacy zmarszczyła brwi. Jane miała rację – była dla niej nieprzyjemna, wręcz okrutna. Dlaczego? Czy była na nią tak zła? A może zazdrosna?
W ciąży. W ósmym tygodniu.
Ścisnęło ją w gardle. A potem poczuła płomień zazdrości, który palił się gdzieś głęboko w jej piersi. Jane zawsze wszystko się udawało! Nawet wypadek zmienił jej życie na lepsze.
– Wymyśliłaś lekarstwo na raka?
Dopiero teraz zauważyła stojącego nieopodal Maca, który przyglądał jej się z zainteresowaniem.
– Słucham?
– Tak głęboko się zamyśliłaś.
Spróbowała się uśmiechnąć, ale nie było to łatwe.
– Cóż, wspomnienia. Zbliżył się do niej.
– Więc to jednak prawda? Podobno pojawiła się gdzieś tu twoja siostra?
– Gdzieś tu? – Machnęła ręką za siebie. -Była w tym pokoju.
– Do licha, więc nawet nie odczekała jednego dnia. Przybiegła od razu, żeby zobaczyć, co się święci. To dobrze. Muszą być naprawdę poruszeni.
Stacy przyjęła te słowa z niechęcią, chociaż nie wiedziała dlaczego. Przecież oskarżyła siostrę o to samo.
– Nie, chodziło jej o coś innego.
Przez chwilę czekał na szczegóły. Kiedy ich jednak nie usłyszał, zmarszczył brwi.
– Musimy porozmawiać.
– Oczywiście. – Stacy wyrzuciła styropianowy kubeczek do śmieci. – Przy twoim biurku czy przy moim?
– A może tutaj. – Wskazał drzwi do pokoju przesłuchań.
– W porządku. Wszedł za nią do środka.
– Dowiedziałem się czegoś dzisiaj rano i chciałem cię zapytać, czy to prawda.
Читать дальше