Stephen King - Strefa Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen King - Strefa Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strefa Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strefa Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody nauczyciel Johnny Smith pada ofiarą groźnego wypadku samochodowego. Przez kilka lat pozostaje w szpitalu w stanie śpiączki. Kiedy jednak odzyskuje świadomość, że jest bogatszy o niezwykły talent – zdolność jasnowidzenia. Dzięki temu będzie mógł zdemaskować seryjnego mordercę, a także przewidzieć tragiczny w skutkach pożar. Dar jasnowidzenia popchnie go do dramatycznej konfrontacji z charyzmatycznym i bardzo niebezpiecznym kandydatem na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych…

Strefa Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strefa Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Cieszę się, że pan przyjechał. Kawy?

– Proszę.

– A może porcję chili? Robią tu cholernie dobrą chili. Nie powinienem jej jeść z moimi wrzodami, ale jem. – Zobaczył zaskoczenie na twarzy Johnny'ego i uśmiechnął się. – Wiem, to jakoś głupio, żeby taki wielki facet jak ja miał wrzody, prawda?

– Chyba każdy może się ich dorobić.

– To prawda. Co sprawiło, że zmienił pan zdanie?

– Wiadomości. Ta dziewczynka. Jest pan pewien, że to ten sam facet?

– To ten sam gość. Działał tak samo. Ten sam rodzaj spermy. Do stolika podeszła kelnerka, Bannerman wpatrywał się w twarz Johnny'ego.

– Kawa? – zapytała.

– Herbata – odparł Johnny.

– I przynieś mu miskę chili – wtrącił szeryf, a kiedy kelnerka odeszła, mówił dalej: – Lekarz, Sam, on twierdzi, że jeśli pan czegoś dotknie, to czasami może pan wiele się dowiedzieć.

Johnny uśmiechnął się.

– Cóż – powiedział – potrząsnąłem tylko pana ręką i już wiem, że ma pan setera irlandzkiego wabiącego się Rusty. Jest stary, ślepnie i pan sądzi, że należałoby go już uśpić, ale nie wie pan, jak to wytłumaczyć córeczce.

Bannerman wypuścił łyżkę z ręki; wpadła w miskę chili – plum! Patrzył na rozmówcę z otwartymi ustami.

– Na Boga! Dowiedział się pan tego ode mnie? Tu, teraz? Johnny przytaknął. Szeryf potrząsnął głową.

– Usłyszeć coś takiego to jedno, a… nie męczy to pana? Johnny spojrzał na Bannermana zaskoczony. Nigdy przedtem nikt nie zadał mu tego pytania.

– Tak. Tak, męczy.

– Ale pan wiedział. Niech mnie diabli!

– Szeryfie…

– George. Wystarczy George.

– Dobrze. Jestem Johnny. Wystarczy Johnny. George, to, czego o tobie nie wiem, wypełniłoby kilka tomów. Nie wiem, gdzie dorastałeś, gdzie chodziłeś do szkoły policyjnej, jakich masz przyjaciół, gdzie mieszkasz. Wiem natomiast, że masz córeczkę – chyba Cathy, ale nie jestem pewien. Nie wiem, co robiłeś w zeszłym tygodniu, jakie lubisz piwo i jaki jest twój ulubiony program w telewizji.

– Moja córka ma na imię Katrina – powiedział cicho Bannerman. – Też ma dziewięć lat. Chodziła do jednej klasy z Mary Kate.

– Próbuję powiedzieć, że moja „wiedza" bywa mocno ograniczona. Z powodu martwej strefy.

– Martwej strefy?

– Pewne sygnały nie przechodzą – tłumaczył Johnny. – Nigdy nie pamiętam nazw ulic i adresów. Z cyframi jest trudno, ale czasami się pojawiają. – Wróciła kelnerka z herbatą i chili. Johnny spróbował i skinął głową. – Miałeś rację. Jest dobra. Zwłaszcza w taką noc jak ta.

– To zajadaj. Człowieku, uwielbiam dobrą chili, mimo że wrzody wrzeszczą pod niebiosy. Pieprzcie się, mówię im. Jemy.

Na chwilę zapadło milczenie. Johnny pałaszował swoją porcję, a Bannerman przyglądał mu się z zainteresowaniem. Smith mógł dowiedzieć się, że ma psa imieniem Rusty, jak i tego, że Rusty jest stary i prawie ślepy. Pójdźmy krok dalej. Jeśli znał imię Katriny, mógł wymyślić to zdrobnienie – Cathy, żeby dodać sprawie właściwego posmaczku. Ale po co? Również nic nie tłumaczyło tego dziwnego przepływu energii, który poczuł w głowie, kiedy Smith dotknął jego ręki. Jeśli był oszustem, to cholernie dobrym.

Na dworze wiatr nabrał nagle mocy, z wyciem zatrząsł całym budynkiem, aż zadrżały fundamenty. Śnieg uderzył w okna klubu bilardowego po drugiej stronie ulicy.

– Tylko posłuchaj! – powiedział szeryf. – Ma tak wiać przez całą noc. Niech mi nikt nie mówi, że zimy są coraz łagodniejsze.

– Macie coś, co należało do faceta, którego szukasz?

– Naszym zdaniem, tak. – Potrząsnął głową. – Ale to cholernie mało.

– Opowiedz.

Bannerman zaczął mówić. Szkoła podstawowa i biblioteka stały naprzeciw siebie po dwóch stronach parku. Posyłanie dzieci do biblioteki po książki potrzebne do wypracowania czy klasówki należało do zwyczaju. Nauczyciel dawał im karteczkę, którą podpisywał bibliotekarz. Pośrodku parku teren nieco opadał. Po zachodniej stronie zagłębienia zbudowano estradę. W samym zagłębieniu ustawiono ławki, na których siadali ludzie podczas koncertów albo zebrań klubu futbolowego.

– Sądzimy, że po prostu usiadł sobie i czekał na przechodzące dziecko. Nie sposób go było dostrzec z obu krańców parku. Ścieżka biegnie wzdłuż północnej krawędzi zagłębienia, niedaleko ławek. – Bannerman powoli potrząsnął głową. – Najgorszy ze wszystkiego jest fakt, że ta Frechette została zabita właśnie na estradzie. W marcu na zebraniu rady miejskiej będą mnie za to obrzucać gównem – to znaczy, jeśli doczekam marca. No, mogę im pokazać notatkę, którą napisałem do sekretarza rady, domagając się, żeby w czasie godzin lekcyjnych w parku dyżurował ktoś z dorosłych. Nie, żebym się wtedy obawiał mordercy, Chryste, nie! W najgorszych koszmarach nie spodziewałem się, że zabije po raz drugi w tym samym miejscu.

– Sekretarz nie kupił pomysłu z dyżurami?

– Z powodu braku funduszy – stwierdził Bannerman. – Oczywiście, może teraz zrzucić winę na wszystkich członków rady, oni z kolei oskarżą mnie, a grób Mary Kate Hendrasen po-rośnie trawą i… – przerwał, a raczej zakrztusił się tym, co miał zamiar powiedzieć.

Johnny z sympatią przyglądał się jego pochylonej głowie.

– Być może nie zrobiłoby to żadnej różnicy – mówił dalej Bannerman spokojniejszym tonem. – Takie dyżury pełnią u nas zazwyczaj kobiety, a ten chuj, którego ścigamy, najwyraźniej nie zwraca uwagi na to, czy są stare, czy młode.

– Czy myślisz, że czekał na którejś z ławek?

Szeryf tak właśnie uważał. Właśnie przy końcu jednej z ławek znalazł równy tuzin niedopałków papierosów i jeszcze cztery przy samej estradzie, razem z pudełkiem. Na nieszczęście były to marlboro – drugi czy trzeci najpopularniejszy gatunek w kraju. Celofan pudełka został całkowicie wyczyszczony ze śladów palców, nie znaleziono na nim ani jednego.

– Ani jednego? – zapytał Johnny. – Trochę dziwne, prawda?

– Dlaczego dziwne?

– No, można by przypuścić, że morderca miał na rękach rękawiczki – nie dlatego, że myślał o odciskach palców, ale ponieważ był mróz – jednak na przykład ktoś, kto sprzedał mu papierosy…

Bannerman uśmiechnął się.

– Masz łeb do tej roboty, ale widać, że sam nie palisz.

– Nie. Kiedy byłem na uniwersytecie, paliłem trochę, lecz po wypadku nie wróciłem do nałogu.

– Papierosy trzyma się w kieszeni na piersiach. Wyjmujesz paczkę, wyjmujesz papierosa, wkładasz paczkę z powrotem. Jeśli nosisz rękawiczki i nie zostawiasz nowych śladów za każdym razem, po prostu wycierasz je z celofanu. Rozumiesz? I pominąłeś jeszcze jedną sprawę, Johnny. Mam ci powiedzieć, jaką?

Johnny przemyślał to sobie, a później stwierdził:

– Może wyjął paczkę z kartonu. A kartony są pakowane maszynowo.

– W tym sęk. J e s t e ś dobry.

– A co z banderolą na paczce?

– Maine.

– Więc jeśli palacz i morderca to ta sama osoba… – powiedział z namysłem Johnny. Szeryf wzruszył ramionami.

– Naturalnie, jest techniczna możliwość, że nie. Ale próbowałem wyobrazić sobie kogoś, kto siedziałby na ławce w parku w zimny, pochmurny, zimowy ranek wystarczająco długo, by wypalić tuzin albo i więcej papierosów – i nie udało się.

Johnny napił się herbaty.

– Żadne z dzieci, które tamtędy przechodziły, nie zauważyło jakichś śladów?

– Niczego – odparł Bannerman. – Rozmawiałem ze wszystkimi, które tego dnia dostały karteczkę do biblioteki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strefa Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strefa Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Strefa Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Strefa Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x