Lewis Perdue - Córka Boga

Здесь есть возможность читать онлайн «Lewis Perdue - Córka Boga» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Córka Boga: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Córka Boga»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Znakomity thriller dotykający wątków historycznych, religijnych i artystycznych. Z jednej strony – zaskakujące zwroty akcji, agenci KGB, sekrety Watykanu, skradzione przez nazistów dzieła sztuki, profesor teologii, wcześniej glina, poszukujący uprowadzonej żony, z drugiej – refleksja i próba zrozumienia zdumiewającego problemu boskiej woli w świecie moralnego zepsucia, gwałtu i kłamstw.
Zoe Ridgeway, wybitna brokerka sztuki, z mężem Sethem jedzie do Szwajcarii po bogaty zbiór od tajemniczego kolekcjonera sztuki. Zanim jednak Zoe dopełni transakcji, ona i mąż zostaną wciągnięci w tysiącletnią pajęczynę konspiracji, morderstwa, intryg, które zaczynają się i kończą tajemnicą Mesjasza – kobiety. Jeśli jej istnienie zostanie udowodnione, spowoduje rozpad podwalin zachodniej kultury.

Córka Boga — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Córka Boga», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie miała pojęcia, jak długo płakała, kiedy kolejny raz poczuła w sobie pragnienie modlitwy.

– Nie!

Potrząsnęła głową, sprzeciwiając się własnym myślom, potem wstała i wzięła rolkę papieru stojącą przy nocniku. Otarła łzy spływające po policzkach.

– Cholera! – westchnęła głośno, potem odrzuciła rolkę w poprzek pokoju w kierunki kosza na śmieci.

Zanim ponownie zebrała w sobie siły, pragnienie odmówienia modlitwy całkowicie ją opanowało; przez moment widziała w pomieszczeniu mnóstwo prehistorycznych bogiń i słyszała echo słów Thalii. Usiadła na łóżku, złożyła dłonie między kolanami, pochyliła głowę.

Pan jest moim pasterzem – powiedziała cicho, rozpoczynając Psalm dwudziesty trzeci, którego nauczyła się na pamięć jako dziecko w niedzielnej szkółce, i który recytowała przed rozpoczęciem każdej lekcji. Tym razem jednak pasterz miał kobiecą twarz.

Nie brak mi niczego – kontynuowała, starając się wydobyć z pamięci słowa, które przez lata wyblakły.

Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach; prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć.

…Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.

– Zła się nie ulęknę.

Myśl ta rozluźniła supeł, jaki zawiązał się w jej sercu. Chodziła po pomieszczeniu, starając się wygrzebać słowa głęboko zakopane w pamięci.

Twój kij… – przypominała sobie z trudem. – Twój kij i twoja laska właśnie mnie pocieszają.

Uśmiechnęła się nieśmiało; przypomniała sobie, jak chłopcy w tym momencie chichotali oraz jak bardzo zarumieniła się, kiedy w końcu zrozumiała przyczynę ich śmiechu.

Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; namaszczając mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity…

Kiedy ta myśl przyszła jej do głowy, niemal szarpnęła ją fizycznie, zatrzymując w pół kroku.

O mój Boże, pomyślała, gdy podniosła wzrok do góry.

– To jest to! – wykrzyknęła.

Uśmiechnęła się szeroko, a jej oczy po raz kolejny rozglądały się po pomieszczeniu. Po raz pierwszy jednak zobaczyły to, co powinny widzieć.

To właśnie jest wyjście z tej dziury.

Całe ciało Zoe zdawało się drżeć, gdy usiłowała zapanować nad nagłą euforią.

– Dlaczego nie dostrzegłam tego wcześniej? Przecież nic się nie zmieniło. Wszystko to było cały czas widoczne.

Pomyślała, że być może potrzebne były całe miesiące duchowych przygotowań, zapisywania w pamięci każdego możliwego detalu, nieustanna praca nad możliwymi scenariuszami, kombinacjami i rekombinacjami – wszystko, co pomogło skoncentrować się na działaniach wymuszonych przez nieuchronnie nadchodzącą śmierć.

Mogło tak być, pomyślała. Potem jej myśli pobiegły ku biblijnej przypowieści o człowieku, któremu spadły z oczu łuski.

– Dzięki Ci, Boże – wydusiła z siebie w końcu.

Rozdział 15

Po drugiej stronie torów tramwajowych, nieco na zachód od głównego dworca kolejowego w Amsterdamie, znajduje się niewielki bar, który już od pięciuset lat słynie z podawanego tu dżinu. Nie jest to zniewieściały dżin, faworyzowany przez rozgorączkowanych angielskich graczy w krykieta czy też amerykańskich dyletanckich tenisistów, lecz holenderski dżin o silnym aromacie i niezłej mocy, który jego wytwórcy nazywają geneverem.

Bar jest stary, o ścianach pokrytych ciemnym drewnem, które przez całe stulecia dodatkowo pociemniało od tytoniowego dymu. Podłoga z desek wytarta jest butami, które stąpały po niej przez kilka wieków, a szerokie szczeliny między deskami wypełnione są brudem, który nanieśli tu ludzie współcześni Rembrandtowi i van Goghowi. Wewnątrz zawsze panuje przytłumiony gwar i snuje się nikotynowy dym.

Seth Ridgeway siedział przy mahoniowym barze, rozkoszując się szklaneczką dżinu genever i obserwując jednocześnie człowieka, który chodził za nim przez ostatnie trzy dni. Mężczyzna miał bladą, ascetyczną twarz, krzaczaste ciemne brwi oraz oczy, jakie dawni mistrzowie malowali na twarzach ludzi opętanych. Płaszcz wisiał na nim jak na kiju, a resztka włosów na jego głowie była chyba koloru ciemnokasztanowego.

Seth pociągnął łyk i przez chwilę rozkoszował się smakiem alkoholu, zanim przełknął. W lustrze za barem widział odbicie tamtego; siedział sam przy małym okrągłym stoliku ze szklanką jasnego piwa, pogrążony w lekturze książki w papierowej oprawie.

Seth po raz pierwszy zauważył go na lotnisku w Schiphol, gdy stał na korytarzu tuż za stanowiskiem kontroli paszportowej. Facet ubrany był w niedopasowany garnitur, sprawiający wrażenie kupionego w jakimś sklepie z używaną odzieżą i wyglądał zupełnie jak jeden z meneli, ulicznych kloszardów, żebraków, ludzi naprawdę bezdomnych, których Holandia przyciągnęła liberalnym podejściem oraz jeszcze bardziej liberalnym programem pomocy społecznej. Minął go wtedy, a mężczyzna spojrzał mu prosto w oczy i zrobił w jego kierunku niepewny krok. Seth rozejrzał się szybko i ruszył wartkim krokiem, chcąc uniknąć prośby, jak się spodziewał, o parę drobnych. Wystarczyło, by wsiadł do taksówki, a już o nim zapomniał. Jechał do centrum Amsterdamu, a zmęczenie spowodowane długą podróżą samolotem wyssało energię najpierw z jego ciała, a potem z umysłu. Następnego jednak ranka, kiedy zszedł na śniadanie mężczyzna ten siedział już w hotelowym holu.

Seth dopił dżin i dał barmanowi znak, że zamawia jeszcze jedną kolejkę. Potem przesunął się trochę, a ukryte w kieszeni płaszcza magnum kaliber dziewięć milimetrów, które kupił za grosze poprzedniego wieczora, uderzyło miękko o drewnianą ścianę baru.

Początkowo zakładał, że człowiek ten pracuje dla Strattona; zmienił jednak zdanie po swoim telefonie do NSA, kiedy informował o tym, co się dzieje.

– Mój człowiek? – W głosie Strattona słyszał niepokój. – Nie mam żadnego człowieka w Amsterdamie. Przynajmniej jak dotąd.

Seth poczuł, jak uginają się pod nim nogi. Pozwolił sobie na odrzucenie ochronnej gardy, w efekcie tamten miał wiele okazji, by go zabić. A jednak nie zrobił mu nic złego.

– To nie znaczy wcale, że niczego nie zrobi później – denerwował się Stratton. – W ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin zdobyliśmy pewne dodatkowe informacje, które dowodzą, że w tej grze bierze udział więcej graczy, niż początkowo sądziliśmy. Wszyscy są niebezpieczni.

– W grze? – zdziwił się Seth. – Czy to jest dla ciebie tylko grą? Przecież to jest moje życie… oraz życie mojej żony. To nie jest żadna gra.

– To wszystko jest gra, Seth – odparł spokojnym głosem Stratton. – Kłopoty zaczynają się dopiero wtedy, kiedy zaczynasz to traktować poważnie. Straciłeś do tego dystans. Dlatego właśnie powinieneś wrócić. Możemy zapewnić ci ochronę. To nie jest zabawa w policjantów, Seth. To inna gra, zupełnie inna gra.

Seth nie miał gotowej odpowiedzi. Być może była to gra, a być może nie. Ale Stratton w jednym się nie mylił: czymkolwiek to było, z pewnością nie było zabawą w policjantów. Obraz, który spoczywał bezpiecznie na lotnisku w Amsterdamie, był zbyt niebezpieczny, żeby sam jeden mógł się nim zająć. Bo była to w większym stopniu gra Strattona; Ridgeway nawet nie znał wszystkich jej reguł.

– Zostań w swoim pokoju, Seth. Niech ci tam przynoszą posiłki. Nie wychodź na ulicę. Zaczekaj, aż do ciebie dojadę.

Seth przypomniał sobie te słowa, gdy barman przesunął w jego kierunku kolejny kieliszek dżinu. Rozmowa odbyła się dwa dni temu. Co się stało ze Strattonem? Dzwonił pod numer, który agent mu podał, ale nikt nie odbierał. Nikt też nie zostawił mu żadnej wiadomości w hotelowej recepcji.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Córka Boga»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Córka Boga» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Córka Boga»

Обсуждение, отзывы о книге «Córka Boga» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x