Dean Koontz - Szepty

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Szepty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szepty: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szepty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Piękna hollywoodzka scenarzystka uśmierca napastnika, który wdarł się do jej domu. Niebawem zaczyna ją prześladować nieznajomy, łudząco podobny do zabitego. Tymczasem z ręki szaleńca padają kolejne ofiary.

Szepty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szepty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To jest rejestracja z adresem z San Francisco.

– Wynajmowałam mieszkanie w North Beach, ponieważ było tanie, a nie miałam wtedy za wiele pieniędzy. Samotna kobieta w takiej dzielnicy z pewnością potrzebuje broni.

– Panno Thomas, czy pani nie wie, że trzeba wypełnić nową kartę rejestracyjną, kiedy się przenosi z jednego okręgu do drugiego?

– Nie.

– Naprawdę nie wie tego pani?

– Proszę posłuchać, ja tylko piszę do filmu. Broń nie należy do mojej specjalności.

– Jeżeli pani trzyma w domu broń, jest pani zobligowana do znajomości prawa dotyczącego jej rejestracji i używania.

– No dobrze, dobrze. Zarejestruję ją, gdy tylko będę mogła.

– Tylko, że widzi pani, pani będzie musiała się zgłosić i ją zarejestrować, jeśli ją będzie pani chciała odzyskać.

– Odzyskać?

– Jestem zmuszony ją zabrać.

– Pan żartuje?

– Takie są przepisy, panno Thomas.

– Chce mnie pan tak zostawić, bez broni?

– Nie ma pani powodów do niepokoju…

– Kto pana do tego namówił?

– Ja tylko wykonuję swoją pracę.

– To Howard tak panu kazał, prawda?

– Detektyw Howard rzeczywiście sugerował, żebym sprawdził dokument rejestracji. Ale nie…

– Jezus Maria!

– Musi pani po prostu się zgłosić, uiścić odpowiednią opłatę, wypełnić nową kartę rejestracyjną i zwrócimy pani pistolet.

– A jeśli Frye wróci tu dzisiejszej nocy?

– To niezbyt prawdopodobne, panno Thomas.

– A jeśli to zrobi?

– Proszę do nas dzwonić. W okolicy jest kilka wozów patrolowych. Przyjedziemy…

– …na czas, żeby wezwać księdza i wóz z kostnicy.

– Nie ma się pani czego obawiać, oprócz…

– …samego strachu? Niech, mi pan powie, Farmer, czy zanim zostajecie glinami, musicie przechodzić kursy mówienia bredni?

– Spełniam tylko swój obowiązek, panno Thomas.

– No tak… szkoda gadania.

Farmer zabrał pistolet, a Hilary miała cenną nauczkę. Policja działała w imieniu rządu, a zatem na rządzie nie można polegać w żadnej sprawie. Skoro rząd nie potrafi utrzymać równowagi budżetowej i powstrzymać inflacji własnej waluty, skoro nie potrafi znaleźć metody na opanowanie korupcji panoszącej się we własnych urzędach, skoro nawet zaczyna, tracić energię i środki do utrzymania wojska i zapewnienia bezpieczeństwa wewnętrznego, to jak mogła od niego oczekiwać, że powstrzyma pojedynczego maniaka przed poderżnięciem jej gardła?

Dawno temu nauczyła się, że niełatwo jest znaleźć kogoś, w kim mogłaby pokładać wiarę i zaufanie. Nie w rodzicach. Nie w krewnych, którzy woleli się do niczego nie mieszać. Nie w pracownikach socjalnych szeleszczących papierami, do których zwracała się o pomoc, kiedy była dzieckiem. Nie w policji. W sumie wiedziała teraz, że jedyną osobą, na której może polegać i której może wierzyć, jest ona sama.

W porządku, pomyślała ze złością. Dobrze. Sama się zajmę Bruno Frye’em.

Ale jak? Jakoś.

Wyszła z kuchni z nożem w ręku, podeszła do wyłożonego lustrami barku alkoholowego, osadzonego w niszy między salonem a gabinetem, i nalała sobie sporą porcję remy martina do dużego, kryształowego kieliszka. Zaniosła nóż i brandy na górę do pokoju gościnnego, ostentacyjnie gasząc po drodze wszystkie światła.

Zamknęła drzwi od łazienki, przekręciła zamek i rozejrzała się nad sposobem zabarykadowania się. Przy ścianie po lewej stronie drzwi stała szafka z ciemnej sosny, ciężka i wyższa od niej. Ważyła zbyt dużo, żeby ją przesunąć za jednym zamachem, ale Hilary podołała jej, gdy wyjęła i odstawiła na bok wszystkie szuflady. Przeciągnęła wielką drewnianą skrzynię po dywanie, ustawiła ją pod drzwiami i ponownie włożyła szuflady. W odróżnieniu od innych szafek, ta nie miała nóżek, tylko spoczywała płasko na podłodze i miała stosunkowo nisko położony środek ciężkości, dzięki czemu stanowiła teraz znaczną przeszkodę dla każdego, kto chciałby się włamać do pokoju.

Zostawiła nóż i kieliszek z brandy na podłodze łazienki. Napełniła wannę najgorętszą wodą, jaką mogła wytrzymać, rozebrała się i zanurzała się powoli, krzywiąc się i posykując. Od czasu, gdy leżała unieruchomiona pod Frye’em na podłodze sypialni, odkąd poczuła jego dłoń wczepioną w jej krocze i rozdzierającą jej pasek do pończoch, czuła się brudna i skażona. Namydlała się teraz z wielką przyjemnością; zrobiła sobie gęstą pianę o zapachu bzu, szorowała się energicznie myjką, robiła krótkie przerwy, by pociągnąć łyk remy martina. Kiedy wreszcie poczuła, że jest dokładnie umyta, odłożyła kostkę mydła na bok i usadowiła się jeszcze głębiej w pachnącej wodzie. W ciele Hilary parowało brandy, wokół niej unosiła się para wodna i ta przyjemna kombinacja wewnętrznego i zewnętrznego ciepła sprawiła, że jej czoło zaperliło się odrobiną potu. Hilary zamknęła oczy i skoncentrowała się na zawartości kryształowego kieliszka. Ciało ludzkie nie funkcjonuje długo, gdy nie dba się o nie odpowiednio. Jest przecież maszyną, cudowną maszyną wykonaną z wielu rodzajów tkanek i płynów, substancji chemicznych i mineralnych; skomplikowanym mechanizmem z jednym silnikiem – sercem i wieloma mniejszymi silniczkami, systemem oliwiącym i chłodzącym, komputerem – mózgiem, który nim steruje, wagonami mięśni i pomysłowej konstrukcji wapniowej, na której wsparta jest jego całość. Do działania jest mu potrzebne wiele czynników, do których jak najbardziej zalicza się pożywienie, odpoczynek i sen. Hilary myślała, że nie będzie w stanie usnąć po tym, co się wydarzyło, że całą noc jak kot z postawionymi uszami będzie nasłuchiwała, czy coś jej nie zagraża. Nadwyrężyła się jednak tej nocy z wielu powodów i chociaż jej czujny umysł zamiast się regenerować, bezustannie chciał pracować, jej podświadomość wiedziała, że jest to konieczne i nieuchronne. Zanim dokończyła brandy, była tak senna, że oczy same jej się zamykały.

Wygramoliła się z wanny, wyjęła korek i wytarła się wielkim, puszystym ręcznikiem. Podniosła nóż i wyszła z łazienki, zostawiając zapalone światło i półotwarte drzwi. Pogasiła światła w pokoju. Poruszając się ociężale w miękkiej poświacie i aksamitnych cieniach, położyła nóż na szafce nocnej i wślizgnęła się nago do łóżka.

Poczuła rozluźnienie, jakby gorąco rozkręciło jej stawy.

Poza tym lekko się upiła.

Leżała z twarzą skierowaną ku drzwiom. Barykada była uspokajająca. Wyglądała na bardzo solidną. Nie do pokonania. Bruno Frye się przez nią nie przedostanie, powiedziała sobie. Nawet gdyby użył do tego szarżującego barana. Mała armia miałaby trudności z przedostaniem się przez te drzwi. Nie poradziłby im nawet czołg. A wielki, stary dinozaur? – zastanawiała się sennie. Jeden z tych wielkich tyrannosaurusów rexów z tych śmiesznych filmów o potworach. Godzilla. Czy Godzilla walnąłby w te drzwi…?

O drugiej w nocy Hilary zasnęła.

* * *

W czwartek, o 2.25 w nocy, Bruno Frye przejechał wolno obok domu Hilary Thomas. Mgła napływała już do Westwood, ale nie była tak mętna, jak w pobliżu oceanu. Widział budynek wystarczająco dobrze, by stwierdzić, że w żadnym z okien od frontu nie paliło się światło.

Przejechał dwie przecznice, zakręcił i przejechał znowu pod tamtym domem, tym razem jeszcze wolniej, uważnie przyglądając się samochodom zaparkowanym przy ulicy. Nie sądził, że jest strzeżona przez policję, ale nie chciał ryzykować. Samochody były puste; dom nie był pod nadzorem.

Ustawił dodge’a dwie przecznice dalej, między dwoma volvo, i ruszył w stronę budynku przez kałuże mglistego mroku, przez blade kręgi niewyraźnego światła dobiegającego z okrytych mgłą latarni. Kiedy szedł przez trawnik, jego buty wydawały świszczący odgłos w wilgotnej od rosy trawie, dźwięk, który mu uświadamiał, jak mimo wszystko nieziemsko spokojna jest ta noc.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szepty»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szepty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Szepty»

Обсуждение, отзывы о книге «Szepty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x