Harlan Coben - W głębi lasu

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - W głębi lasu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W głębi lasu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W głębi lasu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowsza powieść niekwestionowanego mistrza thrillera z fabułą stworzoną według sprawdzonej recepty Alfreda Hitchcocka – najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie musi wzrosnąć. Dwadzieścia lat temu czworo nastolatków wymknęło się do lasu z letniego obozu. Dwoje odnaleziono później z poderżniętymi gardłami. Pozostała dwójka jakby zapadła się pod ziemię, nie pozostawiając po sobie nawet najdrobniejszego śladu. Była wśród nich siostra Paula Copelanda, obecnie prokuratora i owdowiałego ojca sześcioletniej Cary. Paul ma ambicje polityczne, ale jego plany mogą lec w gruzach, gdy w zastrzelonym na Manhattanie mężczyźnie rozpoznaje ofiarę tamtej tragedii. Nie ma wyjścia, musi postawić sobie pytanie – czy jego siostra żyje? Jaką tajemnicę skrywa milczący las? Co naprawdę wydarzyło się owej pamiętnej nocy?

W głębi lasu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W głębi lasu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie mam obowiązku, Wayne. Nie zostałeś skazany za te morderstwa. Osądzono cię i skazano za morderstwa w Indianie i Wirginii.

Rozłożył ręce.

– To co ci szkodzi powiedzieć mi, czego się dowiedziałeś?

Zastanowiłem się. Miał trochę racji. Gdybym mu powiedział, że Gil Perez do niedawna wciąż żył, w niczym nie podważyłoby to jego wyroku, ponieważ nie został skazany za zabicie Gila. Jednak ten fakt rzuciłby długi cień. Sprawa seryjnego mordercy jest dosłownie i w przenośni jak dom pełen trupów. Gdyby okazało się, że jedna z ofiar wcale nie została zamordowana – a przynajmniej nie wtedy, kiedy przypuszczano, i nie przez seryjnego mordercę – osłabiłoby to fundamenty całej konstrukcji.

Na razie postanowiłem zachować dyskrecję. Poza tym nie miałem podstaw, by coś mówić, dopóki nie zidentyfikujemy Gila Pereza. Spojrzałem na Wayne'a. Czy jest szaleńcem? Tak uważałem. Tylko czy mogłem być tego absolutnie pewny? Tak czy inaczej dowiedziałem się już wszystkiego, czego mogłem się dziś dowiedzieć. Wstałem.

– Żegnaj, Wayne.

– Zegnaj, Cope.

Ruszyłem do drzwi.

– Cope? Odwróciłem się.

– Wiesz, że ich nie zabiłem, prawda?

Nie odpowiedziałem.

– A jeśli ja ich nie zabiłem – ciągnął – to musisz na nowo przemyśleć wszystko, co wydarzyło się tamtej nocy – nie tylko Margot, Dougowi, Gilowi i Camille. Również to, co przydarzyło się mnie. I tobie.

27

– Ira, popatrz na mnie przez chwilę.

Lucy zaczekała na jedną z tych chwil, kiedy ojciec wydawał się niemal zupełnie przytomny. Siedziała naprzeciwko niego w jego pokoju. Ira powyjmował dziś stare płyty. Na okładkach był długowłosy James Taylor z Sweet Baby Jane i Beatlesi przechodzący Abbey Road (z bosonogim, a więc „martwym" Paulem). Marvin Gaye spoglądał w górę na What's Going On, a osowiały Jim Morrison emanował seksem na okładce oryginalnego albumu Doorsów.

– Ira?

Uśmiechał się do starego zdjęcia z obozu. Żółty volkswagen garbus został ozdobiony przez dziewczyny z najstarszej grupy. Umieściły na nim kwiaty i pacyfki. Ira stał w środku z rękami skrzyżowanymi na piersi. Dziewczęta otoczyły samochód. Wszyscy nosili szorty, bawełniane koszulki i promiennie się uśmiechali. Lucy pamiętała tę chwilę. To był dobry dzień, jeden z tych, które chowasz w pudełku na dnie szuflady i wyciągasz, kiedy jest ci naprawdę smutno.

– Ira?

Odwrócił się do niej.

– Słucham.

Barry McGuire śpiewał swój klasyczny antywojenny hymn Eve of Destruction. Choć niepokojący, ten utwór zawsze Lucy uspokajał. Ukazuje szczególnie przygnębiającą wizję świata. Mówi o eksplozjach, o ciałach w rzece Jordan, o lęku przed wybuchem wojny nuklearnej, o nienawiści w czerwonych Chinach i w Selmie w stanie Alabama (kiepski rym, ale przeszedł), o całej hipokryzji i nienawiści tego świata – a chór niemal drwiąco pyta, jak słuchacz może być tak naiwny, by sądzić, że nie znajdujemy się w przededniu samozagłady.

Dlaczego to ją pocieszało?

Ponieważ było prawdą. Ten świat był straszny, okropny. Planeta znajdowała się na skraju przepaści. Jednak przetrwała – a niektórzy mogliby nawet powiedzieć, że rozkwitła. Dzisiejszy świat też wydaje się okropny. Nie do wiary, że jakoś przetrwa. Świat McGuire'a był równie przerażający. Może bardziej. Cofnijmy się o dwadzieścia lat – druga wojna światowa, faszyzm. Przy tym lata sześćdziesiąte były jak Disneyland. To również przetrwaliśmy.

Zawsze zdajemy się znajdować w przededniu samozniszczenia. I jakoś zawsze udaje nam się przetrwać.

Może wszystkim nam jest pisane wychodzić cało z katastrof, jakie sami wywołujemy?

Pokręciła głową. Jakie to naiwne. Jakie pensjonarskie. Powinna być rozsądniejsza.

Ira miał dziś przystrzyżoną brodę. Włosy nadal rozczochrane. Siwizna przybierała niemal siny odcień. Trzęsły mu się ręce i Lucy zastanawiała się, czy to nie zapowiedź choroby Parkinsona. Wiedziała, że jego ostatnie lata życia nie będą miłe. Jednak w ciągu minionego dwudziestolecia mało miał dobrych.

– O co chodzi, kochanie? – Zapytał z widoczną troską.

To była jedna z największych zalet Iry – szczerze troszczył się o ludzi. Był wspaniałym słuchaczem. Zauważał cierpienie i próbował znaleźć jakiś sposób, żeby złagodzić ból. Wszyscy wyczuwali tę cechę Iry – każdy obozowicz, rodzic, znajomy. A kiedy było się jego jedynym dzieckiem, osobą ukochaną nad życie, to było jak najcieplejszy koc w chłodny dzień.

Boże, był takim wspaniałym ojcem. Tak bardzo brakuje jej tego człowieka.

– W książce zapisano, że odwiedził cię niejaki Manolo Santiago. – Przechyliła głowę. – Pamiętasz to, Iro?

Jego uśmiech zgasł.

– Iro?

– Tak – powiedział. – Pamiętam.

– Czego chciał?

– Porozmawiać.

– Porozmawiać o czym?

Ściągnął wargi, jakby przytrzymując język za zębami.

– Iro?

Pokręcił głową.

– Proszę, powiedz mi.

Ira otworzył usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. W końcu przemówił ochrypłym szeptem:

– Wiesz, o czym chciał porozmawiać.

Lucy spojrzała przez ramię. Byli w pokoju sami. Eve of Destruction skończyła się. Mamas and Papas zaczęli im mówić, że wszystkie liście zbrązowiały.

– O obozie? – Podsunęła. Kiwnął głową.

– Co chciał wiedzieć?

Zaczął płakać.

– Iro?

– Nie chciałem tam wracać – szlochał.

– Wiem, że nie chciałeś.

– A on wciąż pytał.

– O co, Iro? O co cię pytał?

Ukrył twarz w dłoniach.

– Proszę…

– O co prosisz?

– Nie mogę tam znów wrócić. Rozumiesz? Nie mogę tam wrócić.

– Nic ci już nie grozi.

Wciąż chował twarz w dłoniach. Drżały mu ramiona.

– Te biedne dzieciaki.

– Iro? – Wyglądał na cholernie przestraszonego. – Tatusiu?

– Zawiodłem wszystkich.

– Nie, wcale nie.

Nie mógł powstrzymać szlochu. Lucy uklękła przed nim. Poczuła, że jej też łzy cisną się do oczu.

– Proszę, tato, spójrz na mnie.

Nie chciał. Do pokoju zajrzała pielęgniarka Rebecca.

– Przyniosę mu coś – zaproponowała.

Lucy powstrzymała ją.

– Nie trzeba.

Ira znów zaszlochał.

– Myślę, że potrzebuje czegoś na uspokojenie.

– Jeszcze nie – powiedziała Lucy. – My tylko… Proszę nas zostawić.

– Odpowiadam za niego.

– Nic mu nie jest. To prywatna rozmowa. Trochę się wzruszył, to wszystko.

– Przyprowadzę lekarza.

Lucy chciała ją powstrzymać, ale pielęgniarka już wyszła.

– Iro, proszę, posłuchaj mnie.

– Nie.

– Co mu powiedziałeś?

– Nie mogłem upilnować wszystkich. Rozumiesz?

Nie rozumiała. Wzięła jego twarz w dłonie i próbowała go zmusić, żeby spojrzał jej w oczy. Jego krzyk ją wystraszył. Puściła go. Cofnął się, przewracając krzesło. Skulił się w kącie.

– Nie…!

Pielęgniarka Rebecca wróciła z dwiema kobietami. W jednej z nich Lucy rozpoznała lekarkę. Druga, zapewne pielęgniarka, trzymała w ręku strzykawkę.

– Wszystko w porządku, Iro – powiedziała Rebecca.

Ruszyły ku niemu. Lucy zastąpiła im drogę.

– Wyjdźcie stąd – warknęła.

Lekarka – według napisu na identyfikatorze Julie Construcci – odkaszlnęła.

– Jest bardzo wzburzony.

– Ja też – powiedziała Lucy.

– Słucham?

– Powiedziała pani, że jest wzburzony. Wielkie rzeczy. Wzburzenie to część życia. Ja też czasem bywam wzburzona. Pani też czasem jest wzburzona, prawda? Dlaczego on nie może?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W głębi lasu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W głębi lasu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - Muerte en el hoyo 18
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - The Innocent
Harlan Coben
Harlan Coben - Just One Look
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Harlan Coben - Jedyna Szansa
Harlan Coben
Отзывы о книге «W głębi lasu»

Обсуждение, отзывы о книге «W głębi lasu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x