• Пожаловаться

Leopold Tyrmand: Zły

Здесь есть возможность читать онлайн «Leopold Tyrmand: Zły» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Криминальный детектив / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Leopold Tyrmand Zły

Zły: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zły»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Leopold Tyrmand: другие книги автора


Кто написал Zły? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Zły — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zły», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

3

Redaktor Edwin Kolanko pchnął wahadłowe drzwi restauracji na MDM-ie. Wszedł na półpiętro, gdzie stało kilka stolików. Mimo przyćmionego światła dostrzegł od razu Hawajkę w towarzystwie Mefistofelesa Dziury.

— Dobry wieczór — rzekł podchodząc.

Hawajka z trudem opanowała grymas niechęci na twarzy. Wyglądała mizernie, ale ładnie; lekko — podkrążone oczy i cienie na policzkach dodawały jej uroku; ubrana była z przesadną elegancją w nowe, świeżo sprawione rzeczy.

— Kupę czasu pana nie widziałem, redaktorze — ucieszył się Mefistofeles Dziura; był wyraźnie w dobrym humorze, zacinał się lekko, co świadczyło o odzyskanym spokoju ducha, jego świeżo ogolona twarz pachniała pudrem i wodą kwiatową. — Co u pana słychać? Proszę, niech pan siada — zaprosił kordialnie Kolankę.

Kolanko przysunął sobie krzesło i usiadł. — Nic specjalnego — rzekł z roztargnieniem i wpatrywał się długo, milcząco w Hawajkę. Patrzył tak długo i tak milcząco, że po pewnym czasie wszyscy, nie wyłączając Kolanki, poczuli się zażenowani.

— I cóż nowego u pani? — odezwał się Kolanko z nienaturalną zjadliwością w głosie. — Widzę, że wszystko w najlepszym porządku. Jest pani w znakomitej formie.

Dziura opuścił podniesiony właśnie do ust kęs i wbił wzrok w talerz z wiedeńskim sznyclem obłożonym jajkiem. Hawajka uniosła swe wielkie, ciemne oczy na Kolankę i powiedziała dobitnie, lecz cicho: — Pan jest niedobrym człowiekiem.

Mefisto zatrzepotał powiekami. — Wszyscy zmęczeni tym upałem — zaczął pośpiesznie — każdy ma tyle roboty.

Kolanko poczuł męczące wypieki na policzkach, uszy mu zapłonęły. Wyjął z kieszeni złożoną starannie ćwiartkę papieru, rozłożył ją i wręczył Hawajce bez słowa. Była to obramiona szeroką, czarną obwódką klepsydra. — Noszę to przy sobie — rzekł Kolanko głosem zachrypłym — gdyż tekst nie nadaje się, aby rozkleić na mieście. Ale on chciał właśnie taki tekst, więc kazałem wydrukować. Myślę, że sprawiłoby mu to przyjemność. że byłby zadowolony. gdyby się dowiedział, że pani to przeczyta.

Nekrolog brzmiał: „Jakub Wirus — lat 22 — współpracownik «Expressu Wieczornego» — zginął śmiercią dziennikarza”.

Hawajka nie mogła oderwać oczu od obwiedzionego czarnym marginesem prostokąta, twarz jej skurczyła się nieładnie: Mefistofeles Dziura utonął wzrokiem w wystygłych kartoflach i zakrzepłej marchewce.

Hawajka podniosła powoli wzrok na Kolankę. Oczy miała pełne łez. — Pan jest niedobrym człowiekiem — powtórzyła niepewnie; po czym żarliwym ruchem schwyciła Kolankę za rękę. — Pan musi zrozumieć — szepnęła napastliwie — że dziewczyna nie może być sama.

— Rozumiem — rzekł Kolanko i uśmiechnął się. W uśmiechu tym nie było wybaczenia, lecz bolesna pogarda.

— Panie redaktorze — rzekł łamiącym się głosem Dziura — niech pan jeszcze chwilę zostanie. O, kieliszeczek. Jest zapasowy.

Szybko i niezręcznie rozlał wódkę z małej karafki do trzech kieliszków, plamiąc obficie obrus.

— Nie teraz, Mefisto — rzekł łagodnie Kolanko — przyjdę kiedyś do pana i upijemy się serdecznie w tej knajpce zaraz obok, na Mokotowskiej, wie pan, u dawnego Dziadka Reakcjonisty.

Złożył pieczołowicie klepsydrę i schował ją z delikatną skrupulatnością do kieszeni od marynarki, na piersiach. Po czym skłonił się lekko i wyszedł.

Po policzkach Hawajki płynęły łzy. Twarz miała już wyrównaną, spokojną.

— On jest niedobry człowiek — powtórzyła cicho.

Dziura poszukał jej ręki pod stołem: trzymała je złożone na kolanach, jak wiejskie kobiety uginające się pod nawałem trosk.

— Kochanie — powiedział, ściskając wilgotną ze zdenerwowania dłoń — on nie jest szczęśliwy. I chyba nigdy już nie będzie. A my. Będziemy. Ja cię nie opuszczę.

— Ty jesteś poważny facet — rzekła z uczuciem Hawajka — nie tak jak inni.

Wiedziała nawet, o jakich innych jej chodzi. Przez chwilę rysowało mc, w jej duszy wyobrażenie tych, którzy mając przy sobie szczęście gonią za zupełnie niezrozumiałymi dla kobiet wartościami. Zaraz jednak wszystko to rozpłynęło się bezpowrotnie. Po chwili słowom jej towarzyszył pełen całkowitego oddania uścisk wilgotnej dłoni, który rozlał wonny olej szczęścia wokół serca mądrego fryzjera Mefistofelesa Dziury.

4

— Ufff — powiedziała Marta, gdy znaleźli się na ulicy — co za dzień. Głowa mi pęka od wrażeń po tej rozmowie z Jonaszem Drobniakiem. i — I co za wieczór — rzekł Halski oddychając pełną piersią; narzucił marynarkę na ramiona. — Nie chłodno ci? — zatroszczył się o Martę.

Marta wyjęła lekki sweterek z koszyczka i narzuciła go sobie na odsłonięte w wycięciu letniej, barwnej sukienki plecy. — Wcale nie mam ochoty iść do domu — powiedziała.

— Przecież jesteś zmęczona — przypomniał jej rzeczowo Halski.

— To co?

Szli wolno Nowym Światem. Halski trzymał ręce w kieszeniach i kopał przed sobą puste pudełko od zapałek.

— Przestań — powiedziała Marta.

— Dlaczego? — spytał Halski — nie wolno mi przeszkadzać w treningu.

— Nie jesteś piłkarzem — rzekła kłótliwie Marta.

— Ale jeszcze mogę zostać.

— Jak nie przestaniesz, to się tu pożegnamy — Marta zatrzymała się na szerokim trotuarze na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich. Na tle kolorowych sygnałów ulicznych, w ciepłym powietrzu wieczoru wyglądała wspaniale: Halski nie potrafiłby nawet powiedzieć, na czym ta wspaniałość polega, gdyż twarz Marty była zmęczona całodziennym przebywaniem w mieście, zaś upał i tłok w tramwajach zmięły nieco i przybrudziły jej sukienkę. „Nowa kategoria uroku — pomyślał — wielkomiejskie zmęczenie. W interpretacji Marty nadaje się do pełnych żaru opisów w miłosnych poematach”.

— Dobrze, pożegnamy się — rzekł spokojnie — ale przedtem powiesz mi, kiedy wyjdziesz za mnie za mąż?

— Nie wyjdę za ciebie za mąż — zaczęła Marta poważnie — dopóki nie przestaniesz kopać pustych pudełek po zapałkach na reprezentacyjnych ulicach śródmieścia.

— Dobrze — oświadczył Halski — wobec tego przestanę. Nie będę więcej kopał.

Kopnął ostatni raz jeszcze pudełko, które wleciało na jezdnię, prosto pod koła ciężarowego auta.

— Widzisz — rzekł Halski — na dowód, że cię nie okłamuję. Nawet dobre wróżby są po stronie tej imprezy.

— Jakiej imprezy? — Marta odwróciła głowę, aby ukryć uśmiech.

— Naszego małżeństwa — rzekł obojętnie Halski.

Przeszli przez jezdnię i szli milcząc w kierunku placu Trzech Krzyży.

— Nie mam ochoty iść do domu — powiedziała Marta.

— Możemy wstąpić na kieliszek wódki — zaproponował uprzejmie Halski.

— Nie będziesz dziś więcej pił! — uniosła się Marta — i tak wykazujesz skłonności ku złym nałogom.

— Nałogom? — zdziwił się Halski — skąd ta liczba mnoga?

— A upór? — zaperzyła się Marta — to nie nałóg?

— Racja — rzekł Halski — przepraszam cię.

— Za co mnie przepraszasz?

— Nie będę więcej pił wódki.

— Nie wierzę ci.

— Słusznie. Nie powinnaś mi wierzyć. To uczyni nasze małżeństwo czymś zupełnie wyjątkowym.

— Nie wyjdę za ciebie — rzekła oschle Marta.

— Dlaczego? — zainteresował się przyjaźnie Halski. Marta nie odpowiedziała. Skręciła w Wiejską. Na wielkiej peluzie przed szarym gmachem, wznoszącym się na skraju Centralnego Parku, kołysały się cienie jakichś postaci na tle jasnej nocy: byli to pijani młodzi chłopcy. W głębokiej przestrzeni pustego trawnika rysowały się sceny z prastarego, łotrzykowskiego romansu.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zły»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zły» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Victor Hugo
Леопольд фон Захер-Мазох: Власта
Власта
Леопольд фон Захер-Мазох
Леопольд Захер-Мазох: Власта
Власта
Леопольд Захер-Мазох
Леопольд Захер-Мазох: Теодора
Теодора
Леопольд Захер-Мазох
Леопольд Захер-Мазох: Живая скамья
Живая скамья
Леопольд Захер-Мазох
Отзывы о книге «Zły»

Обсуждение, отзывы о книге «Zły» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.