• Пожаловаться

Leopold Tyrmand: Zły

Здесь есть возможность читать онлайн «Leopold Tyrmand: Zły» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Криминальный детектив / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Leopold Tyrmand Zły

Zły: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zły»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Leopold Tyrmand: другие книги автора


Кто написал Zły? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Zły — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zły», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W kilka miesięcy później otwarty został przy ulicy Chmielnej w Warszawie sklep z plastykową galanterią, którego właściciel nazywał się Filip Merynos. Był to wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna o ciemnej, mięsistej twarzy, ciemnych włosach i oczach. Ubierał się nienagannie i zachowywał powściągliwie, z nieco przesadną rezerwą warszawskich businessmanów z powojennej inicjatywy prywatnej, pozujących na towarzyską elitę. Wkrótce zasłynął jako rzutki i zdolny przedsiębiorca, interesy jego rozwijały się znakomicie, sklep z Chmielnej znalazł zaplecze w małej fabryczce przy ulicy Próżnej, która rozpoczęła wydajną produkcję nylonowych torebek, pasków, galanterii z mas plastycznych. Niebawem Filip Merynos zalał Warszawę małymi saszetkami swego wyrobu, tak zwanymi kosmetyczkami, przepoił każdą niemal warszawiankę żądzą posiadania takiej saszetki, zyskał sobie sławę w kołach fachowych, miano „króla kosmetyczek” i zbił przy tym grube pieniądze. Wszyscy wiedzieli dobrze i powtarzali na wszystkie strony o jego sukcesach, o ciągłych inwestycjach i rozwoju przedsiębiorstwa: takie zaś plotki, umiejętnie rozpuszczane i dawkowane, przyczyniają się raczej do zmętnienia atmosfery niż do wyjaśnienia czegokolwiek. Widoczność i przejrzystość spraw Filipa Merynosa uległa jeszcze większemu zaciemnieniu, gdy Filip Merynos zupełnie nieoczekiwanie, w dobie, kiedy inicjatywa prywatna cieszyła się pełnymi możliwościami rozwoju, przekształcił swe przedsiębiorstwo na spółdzielnię pracy pod firmą „Woreczek”. Mówiono wtedy o nim, że śpieszy się trochę zanadto, że mógłby spokojnie jeszcze popracować na pełnych obrotach i przy pełnych zarobkach zamiast kontentować się pensją prezesa spółdzielni, ściśle określoną statutem. Były to, oczywiście wszystko bzdury: Filip Merynos wiedział doskonale, co czyni, natomiast plotkujący o nim głupcy nie wiedzieli nic. Nie wiedzieli na przykład o tym, że spółdzielni „Woreczek” łatwiej było przeprowadzać i księgować buchalteryjnie milionowe inwestycje, dokonywane w jej magazynach przy ulicy Bagno, przeprowadzać specjalne linie telefoniczne, rozkopywać na własną rękę unerwiony przewodami teren wokół dawnej Centrali Telefonów dla skonstruowania ruchomej ściany w piwnicy, budować kunsztowne zapadnie i sztolnie na nie wyremontowanym piętrze pewnej kamienicy, że w spółdzielni można było zatrudnić szereg osób ze sztabu przybocznego na zasadzie prostego Ausweisu; że spółdzielnia mogła bez podejrzeń prowadzić w swej buchalterii rachunki tak zwanego „wydziału transportowego”, który w rzeczywistości był oddzielnym przedsiębiorstwem samochodowym, dającym milionowe zyski z obrotu kradzionymi autami lub z nielegalnych, skrywanych przed władzami praktyk przy transakcjach zagranicznymi wozami, że wreszcie za tą firmową elewacją kryła się druga buchalteria przedsiębiorstwa Filipa Merynosa, w której figurowały kryptonimy takich wydziałów, jak „wydział biletowy”, „wydział witamin”, „wydział handlu cegłami”, „wydział wycieczek i wczasów”, „wydział rozbierania.”

Jonasz Drobniak umilkł na chwilę i zapalił nowego papierosa. Uśmiechnął się na widok chciwych spojrzeń, wbitych weń ze wszystkich stron. Cisza była taka, że nie słychać było nawet odgłosów miasta.

— Tak, tak. — pokiwał głową Jonasz Drobniak — to była wielka mafia, ogromny gang, zorganizowany z podziwu godną precyzją. Jego fundament stanowiła drobiazgowa analiza warunków społecznych tego miasta w tym czasie. Były to lata, gdy przed społecznością dźwigającej się z ruin Warszawy stanął groźny problem chuligaństwa. Problem ten rozrastał się do rozmiarów choroby społecznej, prawdziwej klęski, z każdym rokiem przybierał na masowości. Władysław Buchowicz alias Filip Merynos dostrzegł w zgangrenowanej tkance obyczajowo-społecznej chuligaństwa idealną pożywkę dla rozwoju pasożytniczego, przestępczego organizmu. Dostrzegł to z niezwykłą trafnością, ba. z prawdziwą genialnością utrafił celnie w najczulszy punkt. Przystosował zbrodnię do wymogów chwili, uwspółcześnił ją, oparł na rozeznaniu nowych warunków społecznych. Wielcy włamywacze w stylu Szpicbródki mieliby w dzisiejszej Warszawie nieduże pole do popisu: banki są zbyt pilnie strzeżone, zaś do robotniczych mieszkań na Starówce i MDM-ie nie ma po co się włamywać. Natomiast przed wojną nikt nie zrobiłby fortuny na podrabianiu biletów na imprezy sportowe ani na szantażowaniu ulicznych owocarzy. Filip Merynos widział to wszystko i uruchamiał coraz to nowe wydziały, wypływające z potrzeb chwili. W słabo oświetlonych ulicach z początków odbudowy kwitł bujnie i dziko proceder obrabowywania z ubrań zapóźnionych przechodniów. Stworzony przez Merynosa „wydział rozbierania” usystematyzował chaotyczne stosunki w tej dochodowej branży: odtąd stosy ściśle wycenionej odzieży zapełniały magazyny spółdzielni „Woreczek”, zaś okrzyk: „Wyskakuj pan z ubrania!..”, rozlegający się w mrocznych zakamarkach zgruzowanych ulic, stał się raczej formułą roboczą niż groźnym zawołaniem opryszka. Wiadomo było powszechnie, że na ogromnych przestrzeniach jezior mazurskich, tego czarującego rezerwatu turystyczno-wakacyjnego pełni straż zaledwie kilkunastu milicjantów, w takich warunkach otwierają się wspaniałe perspektywy przed niewielką ekipą silnych i obdarzonych fantazją funkcjonariuszy „wydziału wycieczek i wczasów” spółdzielni „Woreczek”, którzy po każdej podróży służbowej na tereny pełne samotnych kajaków i szukających odosobnienia na łonie natury par urlopowiczów wracają do warszawskiej centrali obładowani setkami aparatów fotograficznych, zegarków, biżuterii i gotówki, zdobytych przy pomocy tak łatwo dostępnych narzędzi pracy, jak kawałek ołowianego kabla, żelazna rurka gazowa lub wprost drewniana pałka. Po to zaś, by owocnie rozwijać przedsiębiorstwo i tworzyć coraz to nowe wydziały, Filip Merynos potrzebował dwóch elementów: po pierwsze — zawiesistego grzęzawiska chuligańskiej masy, które byłoby glebą dla jego hodowli zbrodni, a jednocześnie zawsze pełnym rezerwuarem rekruta, zapleczem werbunkowym coraz to nowych warszawskich desperados dla rozwijającego się gangu; po drugie — jakiegoś symbolu, normującego życie uczuciowe i świat pojęć i autorytetów warszawskiej żulii i chuliganerii. W ten sposób powstał mit o obywatelu Kudłatym. Umiejętnie skonstruowana wieść, obmyślone do ostatnich szczegółów podanie poszło na Warszawę. Gdy spęczniało, obrosło ulicznymi sagami i rynsztokowymi klechdami, nadszedł moment działania. Pewnej ciemnej nocy Merynos i Robert Kruszyna przywieźli z Rembertowa półprzytomnego zwyrodnialca Jana Chaberka do piwnicy przy ulicy Bagno. W kilka dni potem miała miejsce wielka złodziejska dintojra w jednym z baraków budowlanych przy ulicy Karolkowej. Autorytet obywatela Kudłatego był już w tych kołach na tyle silny, że gdy któryś z ludzi Merynosa zaproponował przekazanie obywatelowi Kudłatemu oskarżonego o nielojalność złodzieja, wszyscy przystali na to z entuzjazmem. Podsądny uprowadzony został w nocy na ulicę Bagno, skąd zwłoki jego wywieziono nad ranem i porzucono na peryferyjnych łąkach za Dworcem Zachodnim. Odtąd sława obywatela Kudłatego nabrała cech kultu. Tajemnicza bezosobowość tej postaci, której nikt nigdy nie widział, a której wyroki nacechowane były tak bezwzględnym, krwawym realizmem, podsycała wiarę w jej wszechmoc, urastała w zabobonnych wyobraźniach do rzędu zjawisk nadprzyrodzonych. Trzeba przyznać, że Filip Merynos wyreżyserował genialnie tę krwawą operę. Chaberka w roli obywatela Kudłatego nie widział nikt, prócz skazanych na śmierć i Roberta Kruszyny, który odczuwał przed nim obłędny, przesądny strach. Ludzi, którzy mieli być tylko badani przez Kudłatego, przyjmował sam Merynos w zupełnym odosobnieniu, nawet od Kruszyny. Przebierał się wtedy, charakteryzował umiejętnie i puszczał w ruch cały sztafaż, całą scenerię z niesamowitego filmu, jaką stworzył w owej piwnicy przy ulicy Bagno. Nawiasem mówiąc, Filip Merynos popadł w rodzaj schizofrenii i pod koniec sam już dobrze nie wiedział, kto jest obywatelem Kudłatym, kto bandytą i mordercą Chaberkiem, a kto Filipem Merynosem, prezesem spółdzielni „Woreczek”. Osobowości te i wcielenia pomieszały się zresztą zupełnie, jeśli nie w świadomości Władysława Buchowicza, to na pewno w swych czynach, które w istocie były czynami jednego potencjału niemoralności i zbrodni. Jedno jest pewne: Buchowicz alias Merynos przeżywał najwspanialsze dni swego życia — za pośrednictwem stworzonego przez siebie mitu, ożywionej legendy, wypełnianej codziennie żywym mięsem nowych decyzji odświeżanej krwią okrutnie mordowanych ofiar, rządził absolutnie przestępczą Warszawą. W ten sposób urzeczywistniał swe stare sny o potędze, zaspokajał do syta swój głód znaczenia i swe bezbrzeżne pragnienie tajemniczej, złej sławy, albowiem pieniądze i zdobycze materialne były zawsze dla Buchowicza środkiem, a nigdy celem — cel zaś stanowiło owo bezbrzeżne pożądanie ukrytej, tajemnej wszechmocy nad ludźmi swojego środowiska, spalające go od wczesnej młodości. Gdy Filip Merynos osiągał szczyty chwały i potęgi, na widownię wystąpił Henryk Nowak jako ZŁY. Zjawił się znikąd, z odmętów wielkiego miasta, i od razu uderzył w podstawę zbudowanego przez Merynosa imperium, zranił najbardziej newralgiczny splot powiązań tej kunsztownej budowli — wydał nieubłaganą i skuteczną wojnę siłom społecznym stanowiącym fundamenty jego władztwa. Rzecz jasna, że Merynos nie mógł zlekceważyć tego ataku. Pod sztandarem obywatela Kudłatego rusza do walki, której kolejne bitwy to porwanie Siupki i prowokacja z zeznaniami, mająca na celu oskarżenie ZŁEGO o morderstwo Mechcińskiego, to kiermasz owocarski, na którym ZŁY miał zostać zabity lub unieszkodliwiony, to zamordowanie Kubusia Wirusa i skierowanie podejrzeń o tę zbrodnię znów na ZŁEGO, to wielka mobilizacja warszawskiego chuligaństwa do generalnej rozprawy ze ZŁYM przed stadionem. Resztę znacie.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zły»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zły» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Victor Hugo
Леопольд фон Захер-Мазох: Власта
Власта
Леопольд фон Захер-Мазох
Леопольд Захер-Мазох: Власта
Власта
Леопольд Захер-Мазох
Леопольд Захер-Мазох: Теодора
Теодора
Леопольд Захер-Мазох
Леопольд Захер-Мазох: Живая скамья
Живая скамья
Леопольд Захер-Мазох
Отзывы о книге «Zły»

Обсуждение, отзывы о книге «Zły» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.