— Dobry wieczór panu… — powiedziała cicho, — Mamy właśnie pierwsze jabłka i pan Ecclestone przesyła je z najlepszymi życzeniami dla pana… A tu jest świeża sałata. Field pyta, czy pan czegoś nie potrzebuje z ogrodu? — Oczy jej na chwilę zetknęły się z oczyma Alexa. Zarumieniła się i szybko odwróciła spojrzenie. Nadal kręciła w ręce koszyk, ruchem podobnym do tego, jakim młody aktor, nie wiedząc, co robić z rękami, dotyka guzików marynarki. Joe przyglądał się jej z zainteresowaniem. Miała ciężkie, zrośnięte nad nosem brwi i bardziej przypominałaby Włoszkę niż Angielkę, gdyby nie niebieskie oczy, które ślicznie kontrastowały z włosami i śniadą cerą. Sukienka wskazywała na to, że jest chyba pokojówką w Norford Manor. — Dziękuję, Cynthio. Jeżeli spotkam pana Irvinga na spacerze, sam mu podziękuję, jeżeli nie, zrób to za mnie. W sprawach ogrodu zapytaj swojej mamy. Ona decyduje o tym, co będzie na stole…
Uśmiechnął się do dziewczyny i ruszył w stronę furtki, a Joe poszedł za nim. Dziewczyna oddaliła się w kierunku Valłey House.
Kiedy przeszli furtkę i znaleźli się w szpalerze biegnących przez las, równo posadzonych starych kasztanów, Gilburne powiedział:
— To była Cynthia Rowland, córka mojego starego Austina i Katarzyny. Jest pokojówką u Ecclestone’ów.
— Czy to ona dwukrotnie pierwsza zauważyła, że obraz został przekręcony?
— Tak. Ale ona pierwsza wstaje i zwykle zachodzi do biblioteki, bo tam pozostają po wieczornych rozmowach filiżanki, szklanki i popielniczki.
— Ładna dziewczyna. Niewielu musi tu chyba przyjeżdżać obcych, jeżeli pokojówki potrafią się tak czerwienić na widok nieznajomego mężczyzny.
— Ma pan słuszność. Całe życie obraca się właściwie w rejonie naszych dwu domów. Tylko w niedzielę służba idzie do kościoła w Blue Medows. To prawdziwe odludzie. Ale jeżeli chodzi o Cynthię, to wydaje mi się, że powinna już chyba wyjść za mąż… Takie młode, zdrowe dziewczyny o czarnych włosach i błyszczących oczach stają się trochę nieodpowiedzialne, jeżeli muszą za długo żyć w panieństwie. Zresztą Cynthia to dziwna dziewczyna.
— Dziwna?
— Tak. Pochodzi, jak już panu mówiłem, z Norford i rodzina jej dłużej pewnie zamieszkuje te strony niż ród Ecclescone’ów albo mój. W roku tysiąc pięćsetnym ochrzczony został w naszej parafii Austin Rowland, a mój stary Austin jest jego potomkiem w prostej linii. Ale pytał mnie pan, dlaczego Cynthia jest dziwna? Może dlatego, że jako kilkunastoletnia dziewczyna spędziła noc w Diablej Grocie, bo chciała zobaczyć Diabła. Szukaliśmy jej wtedy wszyscy do rana, bo obawiano się, że spadła do wąwozu. Jest tu kilka takich miejsc, gdzie trzeba bardzo uważać, bo można zlecieć z wysokości kilkunastu pięter. Rano wróciła i spokojnie oświadczyła, że go nie spotkała. Oczywiście Austin przetrzepał jej dobrze skórę, ale zdaje się, że był dumny z jej odwagi. Potem, kiedy zaczęła pracować w Norford Manor, Irving Ecelestone powiedział jej kiedyś żartem, że kobiety o zrośniętych brwiach bywały najczęściej czarownicami. Nie wiem, czy uwierzyła w to, ale opowiadał mi, że spotkał ją kiedyś w swojej bibliotece, zagłębioną w studiowaniu jakiegoś starego manuskryptu. Szczotka i odkurzacz stały obok bezczynnie. Irving ucieszył się, bo fakt zainteresowania Diabłem jest zdaje się równoznaczny dla niego z okazaniem wybitnej inteligencji. Zaczął jej opowiadać o historii Norford i czarownicach z tych stron. Mówił mi, że wypytywała go nawet o czarodziejskie sztuczki, o które je oskarżono. Bardzo go to bawiło. Wydaje mi się, że żyją oboje w wielkiej przyjaźni i rozmawia z nią chyba częściej niż z Joan, która, jak podejrzewam, w głębi duszy uważa swego ojca za nieszkodliwego wariata.
— Mój Boże… — westchnął Joe. — Cóż to za okolica! Wystarczy przejść obok ładnej dziewczyny, a okazuje się, że jest ona w szponach naszego paskudnego znajomego. Dlaczego nic opowiedział mi pan o tym wcześniej?
— W Londynie? Przecież nie przywiązuje pan chyba wagi do… do tego rodzaju nonsensów?
— Ja nie. Ale niewiele wiemy o tym, co myśli o nich Cynthia Rowland. Niosła jabłka i sałatę…
Umilkł. Szli w półmroku, pod nieprzejrzystym prawie dachem gałęzi kasztanowych nad głowami. Droga wiła się miękko, zakręcając lekko w lewo i w prawo, ciągle nieco pod górę.
— I cóż z tego, że niosła jabłka i sałatę? — Gilburne zatrzymał się i po raz pierwszy spojrzał na swojego gościa z podejrzliwym niedowierzaniem, ale zaraz ruszył dalej przed siebie, ciężko wbijając laskę w ziemię. — Och, niewiele… — Alex zerwał rosnący przy ścieżce dmuchawiec i dmuchnął. Białe, ledwo widoczne pyłki poszybowały w powietrzu… — Ale skoro już jesteśmy na terenie przesławnego hrabstwa Suffolk, o którym szanowny inkwizytor Matthew Hopkins powiedział, że „jest ono udręczone czarownicami”, muszę powołać się na Malleus Maleficiarum, wspólne dzieło czołowych poszukiwaczy czarownic w Europie. Stwierdzają oni, że:
1) Diabeł ma wyjątkową władzę nad jabłkami, a im wcześniej zerwane jabłko, tym gorzej dla jedzącego, jeżeli się przedtem nie przeżegna.
2) Kobiety o zrośniętych, czarnych brwiach mają wszelkie szansę, żeby okazać się succubami, to znaczy Diabłami w kobiecej postaci.
3) Kobiety o takich brwiach mają zdecydowaną skłonność do lycanthropii, to znaczy do wilkołactwa Dokładnie opisano w tej książce wypadek, kiedy jedna z nich, zmieniwszy się w wilka, pożarła trzodę swojej nieprzyjaciółki. Na szczęście zraniono ją przy tym. A czarownica, raniona w zwierzęcej postaci, zachowuje ranę powróciwszy do ludzkiego kształtu. Złapano ją więc i spalono. Nie wiem, czy spalono także wszystkich mieszkańców miasteczka Ossory w Irlandii, którzy regularnie co siedem lat zmieniali się w wilki? Ciekawe, że we Włoszech czarownice zawsze zmieniały się w kotki. Zapewne nie było tam już wówczas wilków…
4) W dodatku ta dziewczyna ma piękne, długie, czarne włosy, uplecione na tyle głowy w duży kok. To oznacza, że może nawet stać się królową succubi, Lilith, która miała tak samo piękne, czarne włosy i nie nakrywała ich chustką. Może także być kochanką Diabła, gdyż, jak wiadomo, czuje on szczególny pociąg do kobiet o pięknych, czarnych włosach. Dlatego święty Paweł kazał kobietom nakrywać głowy. We Włoszech do tej pory nie wolno kobiecie wejść do kościoła z odkrytą głową… Ach, jeszcze ta sałata! Święty Grzegorz Wielki wspomina w swoich Dialogach o nieszczęsnej zakonnicy, która zapomniała przeżegnać się rozpoczynając posiłek i natychmiast potknęła Diabła wraz z listkiem sałaty. Zresztą to wierzenie o połykaniu Diabłów musi być o wiele wcześniejsze, bo już Mesalianie, heretyccy sekciarze, uczynił plucie czynnością religijną, wierząc, że wypluwaj: Diabły, które połykają w czasie wdechu.
— I ludzie jako zbiorowisko w to naprawdę wierzyli? Nie myślę o hierarchii kościelnej, ale o ogóle ludności.
— Oczywiście. Ludzie nigdy nie potrzebują zbyt wiele dowodów, żeby uwierzyć w to, w co pragną uwierzyć. I nie tylko lud. Mniej więcej koło roku 1610 a więc dokładnie w epoce sir Johna Ecclestone’a węgierska hrabina Elżbieta Nadasdy, której rodzonym stryjem był zresztą król polski Stefan Batory, zamordowała sześćset pięćdziesiąt młodych dziewcząt, aby odzyskać młodość kąpiąc się w ich krwi. Nie poniosła za to nawet kary śmierci, chociaż wykonawcy jej rozkazów zostali spaleni… Dlatego nad moją skromną hipotezą, o której nie chcę jeszcze z panem mówić, wisi cień działalności nieznanego maniaka, który w tej diabelskiej okolicy mógł zostać ogarnięty cichym obłędem i działa poza wszelkimi prawami logiki współczesnej. Te koszmarne ślady zdają się nawet przemawiać na korzyść takiego poglądu, tak samo jak sprawa obrazu, zmieniającego położenie nocą i najwyraźniej nie tkniętego ręką ludzką podczas tego aktu. Ale raczej gotów jestem przypuszczać, że…
Читать дальше