• Пожаловаться

Joanna Chmielewska: Złota mucha

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska: Złota mucha» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Иронический детектив / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Joanna Chmielewska Złota mucha

Złota mucha: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Złota mucha»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści toczy się, pomijając ważne retrospekcje, współcześnie, w środowisku znawców, producentów i kolekcjonerów bursztynu. Joanna wpada na trop afery kryminalnej związanej z pięknym okazem jantaru, w którym tkwi tytułowa złota mucha. Z klejnotem łączy się mroczna sprawa zabójstwa sprzed lat. Bohaterka postanawha wyjaśnić, co się kiedyś stało na wybrzeżu Morza Bałtyckiego, tuż obok rosyjskiej granicy. W rezultacie wędruje przez rybackie wioski, Gdańsk i Warszawę tropiąc po swojemu złoczyńców.

Joanna Chmielewska: другие книги автора


Кто написал Złota mucha? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Złota mucha — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Złota mucha», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak jak wtedy…?

– Niech pani wypluje to słowo…

* * *

Spadła na mnie nagle retrospekcja. Stojąc nad wanną w tej łazience i gapiąc się na durszlak w ręku Waldemara, oczyma duszy ujrzałam wydarzenia sprzed lat.

Wtedy, czyli troszeczkę wcześniej, a dokładnie, jak udało mi się wyliczyć, przeszło siedemnaście lat temu, wszystko zaczęło się niewinnie.

Przyjechałam do Krynicy Morskiej, wylazłam na wydmę przy porcie, popatrzyłam i oko mi zbielało. Przez moment nie wierzyłam w to, co widzę. Mimo późnej jesieni dzień był piękny, słoneczny, niebo bez chmurki, a godzina południowa.

Wzdłuż plaży, przy samym brzegu, ciągnęła się długa, złocista, lśniąca w słońcu smuga.

Wiedziałam doskonale, co to jest, ale trudno mi było pogodzić się z tak przeraźliwym szczęściem. Bursztyn znałam w postaci gotowych wyrobów albo maleńkich okruszków, którymi w Sopocie udawało mi się po tygodniu napełnić pudełko zapałek. Taka rozszalała obfitość jak tutaj nawet mi do głowy nie przyszła. Gapiłam się w osłupieniu i prawie z biciem serca, trwając w bezruchu niczym słup i pasąc oczy widokiem, a smuga lśniła i błyszczała kusząco.

Obok mnie stał mój ukochany słodki piesek, również wpatrzony w nią roziskrzonym wzrokiem.

– Oczom nie wierzę – powiedział z podziwem. – Najbardziej mnie zdumiewa fakt, że facet powiedział prawdę. Czekaj, gdzie lecisz?

Do smugi leciałam oczywiście, chciałam jej dotknąć, popatrzeć z bliska, upewnić się, że nie stanowi majaczenia. Prawdomówny facet w Sopocie, błąkający się po plaży z nogą w gipsie, obcy, ale spotykany ustawicznie i prawie z nami zaprzyjaźniony, pobłażliwie traktował owe drobiazgi, wtykane do pudełka po zapałkach, i mówił o zatoce i Mierzei, opowiadał, że tak naprawdę bursztyn pojawia się tu, a nie gdzie indziej, tu go morze wyrzuca i można znaleźć istne skarby, ale nie wierzyliśmy zbytnio w jego gadanie. Okazało się szczerą prawdą.

Słodki piesek poleciał za mną.

– W ogóle w bursztyn nie wierzyłeś – wytknęłam mu, schylona już nad tym lśniącym pasmem. – A on, popatrz, rzeczywiście jest, wbrew wszystkiemu.

Też się pochylił i przyjrzał.

– Iiii tam, taki bursztyn… Myślałem, że tu będą leżały te większe.

– Te większe pewno leżały nieco wcześniej. Ludzie tu latali, spójrz na ślady, całe stada. Te większe znalazł ten, co tu był pierwszy, o wschodzie słońca.

– Mam robić za Sokole Oko i Rączego Jelenia? Jeszcze może każesz mi zgadywać, które ślady są pod spodem, a które na wierzchu?

– Wielka mi sztuka… Ale akurat, moim zdaniem, nie ma to znaczenia. Wyjdziemy o wschodzie słońca…?

– Wariatka. To już wolę zanocować na plaży… O rany, patrz! Takiego w Sopocie nie było!

Jasne, że takiego jak ziarnko grochu w Sopocie nie było, to znaczy może i był, ale nie w godzinach południowych.

Pętanie się po plaży o wschodzie słońca nie zaliczało się do naszych ulubionych obyczajów, co zatem leżało tam o świcie, nie mogliśmy wiedzieć. Ponadto po sopockiej plaży latały znacznie większe stada i wydziobywane było wszystko, tu zaś ludzi chodziło o wiele mniej i raczej nie byli to turyści.

– Zostajemy…? – spytałam z nadzieją.

– Zostajemy – zadecydował słodki piesek. – Jakiś pokój nam tu chyba wynajmą…?

O tej porze roku tłoku nad morzem nie było. Właśnie zbliżała się druga połowa listopada i mój słodki piesek nawet kręcił nosem na taki dziwny wyjazd urlopowy, grawitował ku górom, biegały mu po głowie narty, ale okazałam się twarda. Góry mi szkodzą, jadę nad morze, a on niech robi, co chce. Zapewne jeszcze trochę mnie kochał, a może nie tyle kochał, ile brał pod uwagę względy czysto materialne, bo krótko grymasił i poszedł na tę wielką nowość dla siebie. Za wspólny pobyt nad morzem płaciłam ja, a słodki piesek umiał liczyć.

Złocista smuga na Mierzei ostatecznie pogodziła go z moją fanaberią.

Ściśle biorąc, był moim mężem, drugim z kolei. Trzeci rok to trwało, a te trzy lata przeleciały nie wiadomo kiedy, zdawałoby się, że dopiero przed miesiącem diabli nas zanieśli do urzędu stanu cywilnego, z przyczyn niepojętych. No nie, jedna przyczyna istniała wyraźnie, mianowicie on chciał uzyskać stałe zameldowanie w Warszawie, do czego najprostsza droga prowadziła przez mariaż z rodowitą warszawianką, ja zaś bardzo chętnie uwierzyłam w wielką miłość. Trzy wspólnie spędzone lata mocno ową wiarą zachwiały.

Już po roku rozgryzłam jego cechy charakteru i rozum wyraźnie mnie zawiadamiał, że popełniłam głupotę piramidalną. Poślubiłam dziwkarza i naciągacza, grymaśnego niczym primadonna z opery, z którym czym prędzej powinnam się rozstać, ale rozum swoje, a serce swoje. Słodki piesek miał duży urok, ciężko mi było wyrzec się go radykalnie i wciąż jeszcze żywiłam nadzieję na wielki nawrót uczuć, którymi na początku ku mnie płonął, a może tylko symulował, że płonie.

Słodkim pieskiem został od chwili, kiedy w jakiejś awanturze, a tego nam nie brakowało, zwróciłam się do niego zgryźliwymi słowy: „pieseczku mój słodki”. Wybuchnął wtedy śmiechem i zaaprobował określenie. Słodki był, czemu nie, jeśli chciał. „Piesek” stanowiło obelgę dla psów. Szczęścia do mężczyzn chyba raczej w życiu nie miałam, upatrywałam sobie tych najbardziej atrakcyjnych i musiała to być lekka przesada.

Pokój w Krynicy Morskiej znaleźliśmy bez żadnego trudu i przenieśliśmy się tam jeszcze tego samego dnia, zabierając rzeczy z Sopotu. Nasza gospodyni obiecała nawet przyrządzać nam ryby na kolację.

Nazajutrz prawie od rana ruszyliśmy na penetrację terenu.

Asfaltowa, kręta szosa wiodła gdzieś w dal i, według mapy, prowadziła ku granicy co najmniej przez jedenaście kilometrów. Po drodze mój słodki piesek usiłował wjeżdżać w las, w kierunku plaży, wszędzie gdzie jakikolwiek wjazd dawał się zauważyć. Samochód w zasadzie należał do mnie i czułam się tym nieco zaniepokojona.

– Nie wygłupiaj się, kto nas stąd będzie wyciągał?! Władujesz się w piasek albo w jakie wądoły! Uważaj, dziura…! Korzenie…! Przestań jeździć po schodach!!!

– To idź do przodu i patrz, jaka droga.

– Rozpędziłam się. Ty idź, a ja będę jechała. Torowanie drogi należy do mężczyzny!

Zgodził się na tę kombinację, z niechęcią, ale rozsądnie. Po wądołach i dziurach umiałam jeździć lepiej niż on, co nie było żadną moją zasługą, tylko osobliwą właściwością organizmu, przejętą zapewne od nietoperzy. Wiódł mnie jakiś tajemniczy rodzaj radaru, który kazał omijać najgorsze i sam wybierał lepszą drogę, poza tym pociechą była mi myśl, że zawsze możemy wrócić, volkswagen-garbus gdzie wjechał, tam wykręcił. Jedyne, czego odmówiłam stanowczo, to przepychania się przez błotniste doły i piaszczyste górki.

– Tam! – orzekliśmy w końcu zgodnie. – Na tamtym przejeździe było najlepiej!

– Zapamiętajmy miejsce i popatrzmy na licznik – poradziłam jeszcze, ustępując mu znów miejsca przy kierownicy.

Zastosowana metoda zwiedzania terenu sprawiła, że te jedenaście kilometrów zajęło nam cały dzień. Dalej nie było już asfaltu, tylko drogi gruntowe i w ogóle koniec świata. W kierunku morza wiodły przejścia przez las, pagórkowate i nie do przejechania, przelecieliśmy je piechotą. Wybrany zjazd ku plaży bezwzględnie był najlepszy.

Ten wschód słońca jednakże nas korcił. O rządzących bursztynem prawach przyrody nie mieliśmy najmniejszego pojęcia, ale nasze rozumowanie wydawało się logiczne: kto pierwszy, ten lepszy. Jakoś to na brzeg wychodzi, nie wiadomo kiedy, zapewne w nocy, pierwsza osoba znajdzie i druga może się już wypchać. Koniecznie, bodaj raz, musimy spróbować wschodu słońca!

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Złota mucha»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Złota mucha» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Joanna Chmielewska: Trudny Trup
Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska: 2/3 Sukcesu
2/3 Sukcesu
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska: Krowa Niebiańska
Krowa Niebiańska
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska: Hazard
Hazard
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Złota mucha»

Обсуждение, отзывы о книге «Złota mucha» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.