Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

2/3 Sukcesu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2/3 Sukcesu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejne przygody Janeczki i Pawełka – przerażająco porządnych i dociekliwych dzieci. Tym razem rozwiązują zagadkę związaną z ich pasją filatelistyczną, w czym wspiera ich dziadek i najmądrzejszy pies pod słońcem – Chaber.

2/3 Sukcesu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2/3 Sukcesu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zaczęli właśnie rozważać możliwość wykorzystania jutrzejszej nocy, kiedy za drzwiami wejściowymi rozległ się jakiś rumor. Coś szczęknęło klamką i drapnęło w drzwi. Usłyszeli krótkie, alarmujące szczeknięcie.

– Coś się stało! – krzyknęła Janeczka i rzuciła się do holu. Rafał poderwał się od stołu. On też znał Chabra i wiedział, jak się normalnie zachowuje. Takiego szczeknięcia jeszcze nie słyszał…

Pies wpadł do wnętrza zziajany i ubłocony. Zakręcił się w miejscu, pisnął rozpaczliwie i ruszył z powrotem, oglądając się na Janeczkę. Napięcie, zdenerwowanie i pośpiech biły z niego jak światło z latarni. Znów szczeknął ostro, nagląco, wypadł z domu i znów się obejrzał. Kręcił się i przysiadał na tylnych łapach, podrywając się do biegu i ponaglając.

Janeczka prawie straciła zimną krew.

– Coś z Pawełkiem…! O Boże drogi…! Prędzej! Czekaj, buty…! Rafał…!

Rafał podjął decyzję błyskawicznie.

– Mam tu samochód! Czekaj, niech się ubiorę… Niech ten pies przestanie, już, zaraz…!

Wybiegli z domu, Rafał z kurtką w ręku, Janeczka, mimo szaleńczego zdenerwowania, zdołała zebrać myśli.

– Na Sadybę! Bonifacego sto trzydzieści! Pawełek tam jest, dalej Chaber pokaże!

Pojazd, posiadany do spółki z przyjacielem, stał na ulicy. Rafał przyjechał nim niedawno, silnik był jeszcze ciepły, zapalił od razu. Chaber na przednim fotelu, z łapami opartymi o tablicę rozdzielczą, popiskiwał nagląco. Janeczka z tyłu zacisnęła zęby. Coś okropnego musiało się stać z Pawełkiem, to nie było zwyczajne wysłanie po nią psa, to było jakieś nieszczęście. Chyba Pawełek jeszcze żyje, bo inaczej Chaber by wył…

Ulicę Bonifacego osiągnęli w rekordowym tempie. Rafał odrobinę zwolnił, patrząc na numery domów.

– Dalej! – krzyknęła Janeczka. – Ja znam to miejsce! Dalej!

– Jesteś pewna, że on tam jest…?

– Chaber mówi, że tak. Gdybyś źle jechał, on by szczekał. To musi być tam! Nie zatrzymuj się przed domem, skręć! Niech nas nie widzą!

Przejechali obok budynku numer 130 i skręcili w prawo. Rafał zatrzymał przy sąsiedniej posesji. Chaber wystrzelił z wnętrza i w jednej chwili był pod ogrodzeniem z ozdobnych sztachetek.

Janeczka nie musiała się zastanawiać i niczego odgadywać. Pies tak wyraźnie informował, że Pawełek znajduje się w środku i grozi mu jakieś niebezpieczeństwo, że na żadne wątpliwości nie było miejsca. Nie wahała się ani jednej sekundy.

– Tędy przelazł – orzekła z niezachwianą pewnością. – My też musimy. Schyl się, pies przeskoczy po plecach.

Rafał nie wahał się również, spełnił rozkaz. Możliwe, że zastanowiłby się nad tym co robi i poszukał innych sposobów działania niż przełażenie w ciemności przez cudze parkany i cudze ogrody, gdyby nie głęboka wiara w psa. Chaber każe iść tędy, a zatem nie ma miejsca na żadne dyskusje…

Śladami Pawełka przemknęli przez dwie posesje, przeleźli przez siatkę i szopy. Znaleźli się pod oknem willi. Chaber zaniechał nerwowego popiskiwania, nie wydawał już z siebie żadnego głosu, ale całym zachowaniem zawiadamiał, że za tym właśnie oknem znajduje się Pawełek w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Janeczka i Rafał zatrzymali się, nieco zdyszani galopadą po ogródkach.

– Co teraz? – spytał szeptem Rafał. – Co to w ogóle jest, kto tu mieszka?

– Barański – odparła zdenerwowana Janeczka. – Nie wiem jak wygląda. To złoczyńca.

– Co robimy?

– Nie wiem. Trzeba się zastanowić. Chyba musimy tam wejść, ale lepiej nie przez drzwi…

Rafał spróbował okna, za którym świeciło słabe, stłumione zasłoną światło.

– Zamknięte. I w ogóle ktoś tam jest… A poza tym oszalałaś, nie będziemy się przecież wdzierać przez okno!

– Dlaczego? Gdyby tylko jakieś było otwarte…

– Boja w świetle prawa jestem pełnoletni! – zirytował się Rafał. – Wy sobie możecie pozwalać na różne głupoty, ale ja

nie!

– To ja wejdę, a ty mi tylko pomożesz. Poszukajmy dookoła…

Uchylone okno znaleźli dalej. Za nim panowała ciemność. Używając tych samych taczek, które posłużyły za stopień Pawełkowi, Rafał spróbował otworzyć je szerzej. Otwierało się na zewnątrz, zamocowane było na sztyft i ząbki. Solidne szarpnięcie mogło rozwiązać sprawę, ale solidne szarpnięcie prawdopodobnie załatwiłoby także szybę. Musieli unikać hałasu.

– Żebym miał jakąś żelazną wajchę… – wyszeptał Rafał. – Dałoby się podważyć… Zepsuje się, ale nie szkodzi…

– Mam latarkę – odszepnęła Janeczka. – Poszukam czegoś, a ty próbuj…

* * *

Palcami przywiązanej do boku ręki Pawełek zdołał w końcu dosięgnąć scyzoryka w kieszeni spodni. Macając delikatnie, sprawdził jego pozycję. Nie miał najmniejszej ochoty wbić w siebie wyskakującego ostrza, małe, bo małe, ale jednak… Pozycja była właściwa, macał dalej, usiłując przesunąć przymocowaną rękę, wykrzywiając cały spętany korpus i sapiąc z wysiłku. Domacał się guziczka i przycisnął.

Ostrze miało zaledwie jeden centymetr długości, ale wystarczyło najzupełniej, żeby przedziurawić kieszeń. Dokonało tego tak łatwo, jakby spodnie Pawełka były z papieru. Teraz trzeba było tylko dotknąć nim owych pętających taśm…

Ból głowy jakby trochę zelżał, ale pochylenie jej w przód wywoływało go na nowo i wzmagało. Pawełek dotychczas nie obejrzał się dokładnie, spróbował dopiero teraz, w miarę możliwości samymi oczami, bez poruszania głową. Owiązywało go coś, co wyglądało na paski jakiejś tkaniny, do sznurków nie było podobne, miało różną grubość i różne kolory. Odgadł po chwili. Krawaty! Owiązywały go krawaty, a między nimi trafiło się coś jeszcze, paski od piżam, chyba, albo od szlafroków. Takim rzeczom jego scyzoryk da radę bez najmniejszego problemu, pytanie tylko, jak są pozawiązywane, wszystkie razem, czy każdy oddzielnie…

W pokoju obok odbywała się dyskusja, na którą nie zwracał już uwagi. Przez dziurę dobiegały go nie zawsze wyraźne słowa, z których wynikało, że Okularnik żąda szczegółowych informacji na temat wstrząsu insulinowego, a Barański, lekceważąc wstrząs, awanturuje się o znaczki. Pan Fajksat wtrącał coś o kserokopii. Jakiś fragment umysłu Pawełka rejestrował to wszystko i lokował w pamięci, reszta zajęta była uwalnianiem ciała z więzów. Kieszeń diabli wzięli nieodwracalnie, jeszcze milimetr, jeszcze drugi… Trzymać ten scyzoryk mocno palcami…

Maleńkie, dwustronne ostrze dotknęło jedwabnej tkaniny i w tym samym momencie Pawełek usłyszał brzęczyk u furtki. Wracał Czesio ze strzykawkami…!

* * *

Znaleźć w cudzym ogrodzie i w ciemnościach odpowiednią żelazną wajchę nie było rzeczą łatwą, ale Janeczka coś wypatrzyła. Wśród licznych rupieci leżały połamane zardzewiałe kawałki nie wiadomo czego, nie była nawet pewna, czy to istotnie żelazne, ale wygrzebała je i doniosła pod okno. Rafał sapał, usiłując bezszelestnie zniszczyć urządzenie zamykające. Gniewnym szeptem mamrotał coś o szmelcu, kolejno odrzucając przyniesione przedmioty. Jeden się nadał, coś nagle zgrzytnęło i prztyknęło…

– Idzie…! – syknął z ożywieniem.

– Cicho! – zgromiła go Janeczka.

Kręcący się obok nich Chaber nagle znieruchomiał, a potem warknął cichutko, ostrzegawczo i groźnie. Czujna na jego wskazówki Janeczka zareagowała natychmiast.

– Złaź! – wysyczała dziko. – Ktoś idzie! Rafała zmiotło z taczek. Pies poprowadził na drugą stronę domu, tam gdzie było wejście od ulicy. Przemknęli za nim, Chaber zastopował na rogu budynku, wystawił wroga i obejrzał się na Janeczkę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «2/3 Sukcesu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2/3 Sukcesu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Krowa Niebiańska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «2/3 Sukcesu»

Обсуждение, отзывы о книге «2/3 Sukcesu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x