Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wszystko Czerwone
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wszystko Czerwone: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wszystko Czerwone»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wszystko Czerwone — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wszystko Czerwone», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Nie - powiedziała, sięgnęła po cukier, wydobyła z niego niedopałek papierosa i nieco popiołu, wrzuciła to do pudełka z landrynkami. - Coś mi tu nie pasuje. Zabił go, żeby mi nie powiedział? Skąd wiedział, że on tu będzie? Skąd wiedział, że to właśnie on? Elżbieta, czyś ty tego nie powiedziała jakoś inaczej?
- Możliwe - przyznała Elżbieta spokojnie. - Możliwe, że powiedziałam, że to ja coś wiem i że jutro się zorientuję co. Możliwe, że powiedziałam, że jest coś ważnego, co ty powinnaś wiedzieć... Nie wiem, wszystko jest możliwe.
- Ależ to jest olbrzymia różnica! Jeśli mówiłaś, że ty coś wiesz.... Nie dziwiłabym się, gdyby usiłował zabić ciebie!
Już od kilku minut mój umysł pracował intensywnie.
- On usiłował - powiedziałam stanowczo. - Nie polował na żadnego Kazia, polował na Elżbietę. O Kaziu pewnie nic nie wiedział. Wiedział natomiast, że Elżbieta aż do wieczora nic ci nie powie, bo rano lecisz do pracy, a nikt normalny nie wstanie o wpół do siódmej rano, żeby sobie powierzać śmiercionośne tajemnice. Zwłaszcza że o tej porze i tak byś nie zrozumiała, co się do ciebie mówi. Potem ewentualnie mogłybyście się spotkać w ciągu dnia, ale nasze plany tego nie przewidywały. Wszyscy słyszeli, jak mówiliśmy, co będziemy robić.
- Trochę nam się pokręciło. Myśmy miały wrócić wcześniej, wy później, a Elżbieta najpóźniej. Nie wiem, jak on to sobie wyobrażał.
Coś mnie nagle tknęło w inteligentniejszej części mojego wnętrza. My wcześniej, wy później...
- Powtórz to jeszcze raz. Coś mi tu nie pasuje...
Skrzypnięcie furtki, kroki za drzwiami i pukanie oznajmiły nam, że przybył pan Muldgaard z asystą.
Alicja podniosła się z krzesła.
- Co ci nie pasuje? - spytała już w przedpokoju.
- Nie wiem właśnie, coś mi zaświtało. Teraz nie ma na to czasu. Później ci powiem.
- Na litość boską! - krzyknęła, odwracając się ku mnie w nagłej panice. - Mów natychmiast! Nie życzę sobie tutaj jeszcze i twoich zwłok!
Pan Muldgaard stał już w otwartych drzwiach i usłyszał te słowa, które zresztą ucieszyły mnie nadzwyczajnie, wywnioskowałam z nich bowiem, że Alicja życzy mi raczej dobrze. Uczepił się ich w godzinę później, kiedy na nowo zapanowało coś w rodzaju spokoju.
Wraz z nim i całą ekipą śledczą przybył lekarz. Głupio nam było trochę kryć się tchórzliwie po kątach, unikając widoku nieboszczyka, zebraliśmy zatem wszystkie siły duchowe i weszliśmy za nimi do pokoju, zdecydowani mężnie asystować przy badaniu.
Lekarz ujął rękę nieszczęsnego Kazia, potrzymał ją przez chwilę, opuścił z powrotem na kanapę i zadumał się głęboko. Na obliczu błysnął mu wyraz zainteresowania i zdążyłam pomyśleć, że Kazio zmarł zapewne na jakąś niezwykle rzadką i atrakcyjną chorobę, kiedy nagle nastąpiło coś wstrząsającego. Nieboszczyk łypnął okiem!
Nie było to żadne złudzenie optyczne ani nic w tym rodzaju. Łypnął wyraźnie! Zamarłam, a wraz ze mną i reszta obecnych. Paweł wydał z siebie jakieś charknięcie, Alicja uczyniła gwałtowny skłon ku przodowi i zastygła w tym skłonie. W powietrzu powiało grozą.
Nieboszczyk łypnął okiem po raz drugi. Za sobą usłyszałam czyjś jęk, zapewne Zosi. Prawdopodobnie wszyscy razem rzucilibyśmy się za chwilę do ucieczki, demolując w panice przedpokój i drzwi wejściowe, gdyby nie to, że w lekarza wstąpiło nagle nadzwyczajne ożywienie. Dość gwałtownie ułożył łypiące zwłoki na kanapie i przystąpił do pośpiesznego badania.
- On żyje - powiedział stanowczo. - Do ambulansu, szybko!
Powiedział to po duńsku, ale zrozumieliśmy wszyscy. Nim ktokolwiek zdążył ochłonąć z wrażenia, już sanitarka z Kaziem w środku, wyjąc i świecąc, ruszyła do szpitala.
- Jak to żyje? - powiedział Paweł jakby z lekką pretensją. - Jakiś kant! Kto to widział, żeby tak wyglądać i żyć!
- Żyje, żyje - potwierdziła radośnie Alicja, nie kryjąc ulgi. - Uśpiło go, sparaliżowało i rzuciło mu się na mózg. I coś tam jeszcze, nie wszystko zrozumiałam. To była chyba jakaś trucizna o piorunującym działaniu, ale zdaje się, że za mało zjadł. Jeszcze długo będzie nieprzytomny... Zosiu, rany boskie!...
Zosia, oddychając głęboko, usiadła na torbie z zakupami, ugniatając razem rzeżuchę, pasztet, sałatki i krem w proszku. Pozwoliła to wyciągnąć spod siebie i zażądała środka uspokajającego. Ekipa śledcza przystąpiła do działania, W panującym zamieszaniu Alicja, niezdolna na poczekaniu znaleźć relanium, napoiła ją kroplami Inoziemcowa, przekonana, iż serwuje krople walerianowe. Zosia, która nie znosiła mięty, odzyskała siły w mgnieniu oka.
Za Kaziem wyniesiono owoce ze stołu, różne lekarstwa, część naszych kosmetyków i nieco pożywienia z kuchni, wszystko to rekwirując w atmosferze wersalskich rewerencji. Pan Muldgaard wyprawił ekipę i rozpoczął przesłuchania.
- Kogo zewłoka pani życzy sobie tu? - spytał bardzo uprzejmie i równie stanowczo, na nowo otwierając swój notes. - Ucho moje słyszało. Jakiego zewłoka, pragnę wiedzieć. Bez zwłoki. Zewłoka bez zwłoki - powtórzył z pewnym trudem i wyraźnym upodobaniem, najwidoczniej delektując się bogactwem subtelności polskiego języka. Można było wręcz mniemać, że zagadkowe zbrodnie w Allerød traktuje jak okazję do studiów lingwistycznych.
Paweł patrzył w niego jak w obraz, Alicja natomiast z wyraźnym roztargnieniem.
- Zaraz - powiedziała, czyniąc gest, usuwający pana Muldgaarda razem z jego subtelnościami na jakieś dalekie tyły. - Zdaje się, że zaczęłaś coś mówić i to miało być ważne. O co ci chodzi?
Nie byłam w stanie wyjaśnić jej, o co mi chodzi, bo fakt, że ów Kazio spożył jakąś piorunującą substancję, pomieszał mi mgliście kiełkującą koncepcję. Jeśli ktoś chciał otruć nie Kazia, ale Elżbietę, to nie spełniałby przecież tego zamiaru w domu pełnym ludzi. Po powrocie Elżbiety dom powinien być pełen ludzi...
- On przecież nie mógł być pewien, że ona wróci wcześniej - powiedziałam trochę niepewnie. - I w czym ten Kazio to zjadł? W czym to było? Coś mi tu nie gra.
- Może spotkali go po drodze, wracając? - powiedziała Zosia, równie niepewnie.
- I częstowali się nawzajem trucizną? - spytała Alicja zjadliwie. - I tylko Kazio to zjadł, a Elżbieta nie? I w dodatku żadnego spotkania nie pamięta?
Elżbieta nie wtrącała się, wykazując najdoskonalszą obojętność w kwestii ewentualnego zamachu na nią. Pan Muldgaard stanowczo przerwał nasze rozważania.
- Ja proszę opowieści rzeczy koleją - rzekł. - Pierwotnie było, kogo zewłoka pani życzy sobie?
Po bardzo długiej chwili, w czasie której wydawało się, że osiągnięcie jakiegokolwiek porozumienia w tej materii będzie niemożliwe, wyszło wreszcie na jaw i dotarło do niego, że Alicja nie życzy sobie żadnych zwłok. Nie tylko moich, ale w ogóle niczyich. Po prostu ma dość zwłok. Jej potrzeby w tym zakresie zostały zaspokojone w nadmiarze i dalsze tego typu podarunki uważałaby za nietaktowne natręctwo niezależnie od tego, czy zwłoki okazują się żywe, czy nie.
Następnie, po krótkim wahaniu, wtajemniczyliśmy go w moje wczorajsze spostrzeżenia i wiadomości Elżbiety, przy okazji zaś trzeba było ujawnić, że Edek koniecznie chciał udzielić Alicji jakiejś informacji, w czym przeszkodziła mu tajemnicza ręka. Pan Muldgaard słuchał uważnie i kiwał głową tak, jakby mu się wszystko doskonale zgadzało. Po czym ujawnił coś wręcz przeciwnego.
- Ja nie rozumiem nic - oświadczył szczerze. - On nie powiedział przed zabity?
- Nie, nie powiedział.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wszystko Czerwone»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wszystko Czerwone» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wszystko Czerwone» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.