Donna Leon - Śmierć Na Obczyźnie

Здесь есть возможность читать онлайн «Donna Leon - Śmierć Na Obczyźnie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Śmierć Na Obczyźnie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Śmierć Na Obczyźnie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Świt w Wenecji. Idealny spokój i cisza. W kanale unosi się ciało zamordowanego człowieka. Wkrótce okaże się, że są to zwłoki amerykańskiego żołnierza. Sprawa trafia do komisarza Brunettiego. Przełożeni nie ułatwiają mu pracy; forsują hipotezę o napadzie rabunkowym. Komisarz wnika jednak głębiej w dziwne okoliczności śmierci Amerykanina. Niespodziewanie wpada na trop afery, w którą zamieszane są władze Włoch, armia amerykańska i wszechmocna mafia. Jak dalece Brunetti będzie mógł posunąć się w walce z totalnym złem? Czy uda mu się przeżyć?

Śmierć Na Obczyźnie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Śmierć Na Obczyźnie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wyjął z szafy ową różową parasolkę i wrócił do biurka. Uznał, że najlepiej owinąć ją gazetą. „La Repubblica”, zrolowana wzdłuż, osłoniła niemal całą. Wystawała tylko rączka i kawałek różowego materiału szerokości dłoni. Zadowolony z efektu, komisarz wyszedł z pokoju i ruszył do gabinetu Patty. Zapukał, odczekał chwilę, póki się nie upewnił, że usłyszał Avanti , i otworzył drzwi.

Zazwyczaj, kiedy Brunetti wchodził, Patta siedział za biurkiem jak na tronie – porównanie to wprost się narzucało – tym razem jednak zajmował jeden z mniejszych foteli przed biurkiem, mając po lewej stronie ciemnowłosego mężczyznę, który siedział w niedbałej pozie, z ręką przewieszoną przez poręcz fotela i nogą założoną na nogę, trzymając papierosa między palcem wskazującym a środkowym. Żaden z obu mężczyzn się nie pofatygował, by wstać, kiedy Brunetti wszedł do gabinetu, choć nieznajomy zdjął nogę z kolana, pochylił się do przodu i zgasił papierosa w malachitowej popielniczce.

– A, Brunetti – powiedział Patta, jakby oczekiwał kogoś innego. Wskazał swojego gościa. – To signor Viscardi. Przyjechał na jeden dzień do Wenecji i wpadł, żeby mi przynieść zaproszenie do Palazzo Pisani Moretta na uroczystą kolację w przyszłym tygodniu, a ja go poprosiłem, by został. Pomyślałem sobie, że być może, zechce zamienić z tobą parę słów.

Dopiero wtedy Viscardi wstał i podszedł do Brunettiego, wyciągając rękę.

– Chciałbym panu podziękować, commissario , za to, że poświęcił pan tyle uwagi mojej sprawie.

Jak słusznie zauważył Rossi, Viscardi grasejował na sposób mediolański. Był wysoki, miał ciemnobrązowe oczy o spokojnym, łagodnym wejrzeniu, lekko się uśmiechał. Skóra pod jego lewym okiem wydawała się przypudrowana.

Brunetti uścisnął podaną dłoń i też się uśmiechnął.

– Obawiam się, że nie zrobiliśmy zbyt dużych postępów, Augusto, ale mamy nadzieję, że wkrótce zdobędziemy trochę informacji o twoich obrazach – odezwał się Patta.

Są na ty, pomyślał Brunetti i uznał, że warto odnotować tę zażyłość. I wziąć pod uwagę.

– Bardzo na to liczę. Moja żona jest ogromnie do nich przywiązana, zwłaszcza do Moneta – odparł Viscardi z entuzjazmem, z jakim dzieci podchodzą do zabawek, a później w swój czarujący sposób zwrócił się do Brunettiego: – Być może, od pana się dowiem, czy już jesteście na ich tropie. Chciałbym przywieźć żonie dobrą wiadomość.

– Niestety, mamy niewiele do powiedzenia, signor Viscardi. Rysopisy, które pan dostarczył, przekazaliśmy naszym funkcjonariuszom. Zrobiliśmy też odbitki pańskich zdjęć tych obrazów i wysłaliśmy je policji zajmującej się fałszerstwami dzieł sztuki. Nic ponadto.

Komisarz zdawał sobie sprawę, że lepiej nie wspominać o propozycji Ruffola. Viscardi się uśmiechnął.

– A nie macie jakiegoś podejrzanego? – wtrącił Patta. – Pamiętam, że czytałem w waszym raporcie, jakoby w tym tygodniu Vianello miał z kimś rozmawiać. No i co?

– Podejrzanego? – zdziwił się Viscardi z błyskiem zainteresowania w oczach.

– Nic z tego nie wyszło, panie komendancie – odparł Brunetti. – Fałszywy ślad.

– Sądziłem, że to ten człowiek z fotografii – upierał się Patta. – Widziałem jego nazwisko w raporcie, ale wyleciało mi z pamięci.

– Czy to nie ten sam, którego zdjęcie pokazywał mi wasz sierżant? – zapytał Viscardi.

– Wydaje się, że to fałszywy trop – rzekł komisarz z przepraszającym śmiechem. – Okazało się, że on nie ma z tym nic wspólnego. Przynajmniej my tak uważamy.

– Ty chyba masz rację, Augusto – powiedział Patta, dalej zwracając się do gościa po imieniu, a później stanowczym tonem spytał Brunettiego: – Co macie na temat tych dwóch ludzi, których rysopisy podał signor Viscardi?

– Niestety nic, panie komendancie.

– Sprawdziliście… – zaczął Patta, co sprawiło, że Brunetti zamienił się w słuch, oczekując konkretnych sugestii. – Sprawdziliście tam, gdzie zwykle?

Wiadomo, to podwładni mają znać szczegóły.

– Ależ naturalnie, panie komendancie. Od tegośmy zaczęli.

Viscardi odsunął wykrochmalony mankiet koszuli, spojrzał na złoty zegarek i zwrócił się do Patty:

– Nie chcę cię zatrzymywać, żebyś się nie spóźnił na umówiony obiad, Pippo.

Jak tylko Brunetti usłyszał to przezwisko, zaczął je w duchu powtarzać niczym mantrę: Pippo Patta, Pippo Patta, Pippo Patta…

– A może zjesz z nami, Augusto? – zaproponował Patta, ignorując komisarza.

– Nie, nie. Muszę jechać na lotnisko. Żona czeka na mnie z koktajlem, a potem, jak ci wspomniałem, wydajemy proszoną kolację.

Viscardi z pewnością wymienił również nazwiska swoich gości, bo na samą myśl o ich magicznej mocy Patta się rozpromienił i klasnął w dłonie z taką uciechą, jakby teraz i tutaj, w gabinecie, sam przyjmował te osobistości.

Spojrzał na zegarek. W tym spojrzeniu Brunetti dostrzegł straszliwe męki zastępcy komendanta, który musiał zostawić bogatego i potężnego człowieka, by zjeść obiad z kimś innym.

– Tak, rzeczywiście już pora iść. Nie mogę zmuszać ministra, żeby na mnie czekał.

Nawet nie zadał sobie trudu, by w obecności Brunettiego podać nazwisko ministra. Prawdopodobnie się obawiał, że albo mu tym nie zaimponuje, albo że komisarz go nie zna.

Patta otworzył toskańską szafę z piętnastego wieku, stojącą przy drzwiach, i wyjął z niej swój płaszcz. Włożył go na siebie i pomógł się ubrać Viscardiemu.

– Pan teraz wychodzi? – zapytał Viscardi, zwracając się do komisarza. Otrzymawszy twierdzącą odpowiedź, rzekł: – Vice-questore idzie na obiad do Corte Sconta, a ja na San Marco, skąd wezmę łódź na lotnisko. Czy pan się przypadkiem nie wybiera w tę samą stronę?

– A i owszem, signor Viscardi – skłamał Brunetti.

Patta ze swoim gościem szli przodem aż do frontowego wyjścia, gdzie podali sobie dłonie, a zastępca komendanta napomknął Brunettiemu, że po obiedzie chciałby się z nim zobaczyć. Kiedy znaleźli się przed komendą, Patta postawił kołnierz płaszcza i w pośpiechu skierował się w lewo. Viscardi skręcił w prawo, zaczekał na Brunettiego, a gdy komisarz się z nim zrównał, ruszył w stronę Ponte dei Greci. Za mostem poszli na San Marco.

– Mam szczerą nadzieję, że ta sprawa szybko się skończy – powiedział Viscardi, by zacząć rozmowę.

– Ja również – odparł Brunetti.

– Liczyłem, że znajdę tu miasto bezpieczniejsze od Mediolanu.

– Takie przestępstwo w Wenecji to z pewnością rzecz niezwykła.

Viscardi przystanął, spojrzał na komisarza zezem, a potem ruszył dalej.

– Nim się tutaj przeniosłem, żyłem w przekonaniu, że wszelkie przestępstwa w Wenecji są rzeczą niezwykłą.

– Zapewne tu występują rzadziej niż w innych miastach, ale i u nas się zdarzają. Mamy także kryminalistów.

– Czy mogę panu zaproponować drinka, commissario ? Jak wy, wenecjanie, to nazywacie, un’ ombra ?

– Tak, un’ ombra , a i owszem, chętnie się napiję.

Weszli do baru, który akurat mijali. Viscardi zamówił dwa kieliszki białego wina, a gdy je podano, jeden wręczył Brunettiemu, drugi uniósł, pochylił w jego stronę i rzekł:

Cin, cin !

Komisarz odpowiedział mu skinieniem głowy.

Wino okazało się ostre w smaku i w ogóle było niedobre. Brunetti by je zostawił, gdyby był sam. Jednakże wypił następny łyk, spojrzał w oczy fundatora i się uśmiechnął.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Śmierć Na Obczyźnie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Śmierć Na Obczyźnie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Śmierć Na Obczyźnie»

Обсуждение, отзывы о книге «Śmierć Na Obczyźnie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x