Kazimierz Korkozowicz - Trzecia rakieta

Здесь есть возможность читать онлайн «Kazimierz Korkozowicz - Trzecia rakieta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Trzecia rakieta: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Trzecia rakieta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jeden trup, jeden szpieg i tajemnica służbowa
Kazimierz Korkozowicz jest znany przede wszystkim dzięki swoim książkom o tematyce historycznej. Napisał jednak także sporo kryminałów (całkiem udanych), do których możemy zaliczyć też "Trzecią rakietę". Miałam na początku pewne co do tego wątpliwości, ale w końcu – jeżeli jest trup, ktoś prowadzi śledztwo i na zakończenie łapie mordercę, to przecież jest kryminał, prawda? Owszem, z wątkiem szpiegowskim, ale jednak kryminał. Zaczyna się sielsko-anielsko, gdy pan Anzelm Szarotka, emerytowany starszy księgowy, przyjeżdża do ośrodka FWP (dla młodszych, niezorientowanych – Funduszu Wczasów Pracowniczych). Nie mamy żadnych danych, gdzie dokładnie te ośrodek się znajdował, wiemy, że na odludziu, kilka kilometrów od najbliższego miasteczka. Nie był to żaden nowoczesny budynek, ale stare, masywne gmaszysko, ze względu na swoją wielkość i rozgałęzione piwnice, przypominające lochy oraz fosę zwane przez okoliczną ludność zamkiem. To ważna informacja. Pan Anzelm miał tu spędzić jakiś czas na miłym odpoczynku w miłym towarzystwie. Jednak ciężkie, czarne chmury gromadzące się na niebie podczas jego podróży dorożką (!) są zapowiedzią nie tylko zmiany pogody, ale także mogą symbolizować grozę nadchodzących wydarzeń. Pan Anzelm to starszy człowiek, o dość charakterystycznym wyglądzie, na dodatek bardzo przesądny, wrażliwy i łatwowierny. Już otrzymanie pokoju nr 13 deprymuje go okrutnie i wpędza w popłoch. Przesądy przesądami, niby w to nie wierzymy, jednak późniejsze wydarzenia pokazują, że jednak coś w tym jest… Na razie pan Szarotka poznaje towarzystwo, wszyscy spożywają kolację, po czym całe grono wczasowiczów zasiada w fotelach, rozmawiając. Na zewnątrz rzeczywiście rozszalała się zapowiadana burza, nie ma mowy o spacerze. Nastrój pewnej grozy, spowodowany burzą i błyskawicami, jest prawdopodobnie przyczyną tematu rozmowy wczasowiczów. Otóż rozpoczynają się rozmowy o duchach, kilka osób opowiada o wydarzeniach z własnego życia, w których duchy, prawdziwe lub wyimaginowane, są głównymi bohaterami. Opowieści te zachwycają pana Szarotkę, starszy pan egzaltuje się niczym panienka przed pierwszym balem. To wszystko jest tylko skromnym wstępem do kolejnych wydarzeń, które wstrząsną grupką wczasowiczów i na długo zburzą ich spokój. Okaże się, że wczasowy ośrodek jest terenem działania sił wrogich narodowi polskiemu, a podstępny wichrzyciel przybył, aby odnaleźć jakieś arcyważne materiały z czasów wojny. Niestety, gdy już przebrniemy przez momentami nudnawą opowieść, nie dowiadujemy się w końcu, jakie to materiały. To jest właśnie ta tytułowa tajemnica służbowa. Ha, mówi się trudno. Tak się tylko zastanawiam, czy to zakończenie ma świadczyć o arcyważności tych dokumentów, czy po prostu autorowi zabrakło pomysłu? Prawdopodobnie jedno i drugie.
Pomimo pewnej statyczności (wszystko dzieje się w ośrodku lub w starym młynie nieopodal) książkę czyta się dość dobrze, nawet z zaciekawieniem. Porównując ja np. do Sukcesu doktora Gordona muszę przyznać, że zdecydowanie wolę lata 50-te w Polsce, nie w Londynie.

Trzecia rakieta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Trzecia rakieta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sosin jednak, który już był na nogach, zrozumiał, że nie wolno mu uwikłać się w dalszą walkę, że nie ma teraz ani chwili do stracenia, jeśli chce uratować własną skórę i swą zdobycz. Jedynie ucieczka dawała mu jeszcze szanse ocalenia.

Potrzebował jeszcze paru minut, aby wyjąć z ukrycia nabój karabinowy, a potem… Był pewny, że potrafi ujść pogoni.

Rzucił się biegiem w kierunku domu.

Jednak mijając jeden z zakrętów ścieżki spotkał się oko w oko z człowiekiem, który trzymał rewolwer wymierzony w jego pierś.

Teraz uprzytomnił sobie, że przegrał. Oto koniec wszystkiego, daremny cały wysiłek…

– Ręce do góry! – padł krótki rozkaz. Sosin posłusznie uniósł ramiona. Jednocześnie w zakamarkach jego mrocznej duszy zapadła zimna, zdeterminowana decyzja: walkę przegrał na pięć minut przed zwycięstwem, ale jego zdobyczy nie dostaną! Jest dobrze ukryta i żadne najokrutniejsze badania nie wydrą mu tajemnicy tej kryjówki. Niech pozostanie na zawsze nie znana…

Człowiek, który stał przed nim, milcząc wpatrywał się w jego oczy. Musiał w nich coś wyczytać, gdyż raptem powiedział:

– Powziął pan jakąś decyzję. Domyślam się jednak, o co chodzi.

Sosin żachnął się, zaskoczony przenikliwością tego człowieka.

– Ma pan ten nabój przy sobie?

– Nie! I nigdy go nie dostaniecie! Brona skinął głową.

– Właśnie domyśliłem się tego. Proszę teraz założyć ręce za głowę i iść w kierunku domu.

Ustąpił ze ścieżki, dając tamtemu przejście. Kiedy już ruszyli, raptownie padły za Sosinem zdumiewające słowa w języku niemieckim:

– Ty głupcze! Tak dobrze prowadzić akcję i tak ją w końcu zepsuć! Nie obracaj się, idioto! Muszę wykorzystać ten moment, kiedy jesteśmy sami, ale nic nie daj poznać po sobie i nie opuszczaj rąk, bo jeszcze ktoś zauważy! I słuchaj uważnie, co ci teraz powiem! Od tego zależy twój ratunek i powodzenie sprawy, którą oddano w tak głupie ręce!

Niemieckie słowa padają gwałtownie i rozkazująco. Tak dobrze znany ton i brutalny sposób wyrażania się powodują, że Sosinowi robi się na duszy raźno, niemal wesoło. Ale co to wszystko, do diabła, ma znaczyć?

Wyjaśnienie nie każe na siebie długo czekać.

– Zostałem tu przysłany przed tobą, dla ochrony akcji. Rozkazano mi czuwać nad tobą z daleka i w razie potrzeby udzielić ci pomocy. Wyglądało na to, że sam dasz sobie radę, dlaczego jest inaczej, dowiem się bez ciebie. Teraz słuchaj uważnie, co ci powiem, bo to jest rozkaz, który masz wykonać! Odprowadzę cię pod bronią do domu. Będziesz pod moją strażą – postaram się zyskać na czasie – potem dam ci okazję do ucieczki. Przedtem obezwładnisz mnie i zwiążesz, żebym sam nie znalazł się w trudnej sytuacji. Zabierzesz materiał i uciekniesz. O resztę masz się nie kłopotać, abyś się tylko wydostał do punktu przerzutowego. Zrozumiałeś?

Sosin kiwa głową, a fala dzikiej radości zalewa mu serce. Oto organizacja, oto przewidujący wszystko niemiecki rozum!

* * *

Zdemaskowanie Sosina jako mordercy, a potem pojawienie się Kuszar a, który podtrzymywał półprzytomną, zapłakaną Jolantę, wywołało zupełne zamieszanie wśród mieszkańców domu. W podnieconej do najwyższego stopnia atmosferze krzyżowały się uwagi, komentarze, wymiana poglądów, co razem stwarzało obraz zupełnego rozgardiaszu i chaosu.

Ostatecznie jednak udało się Bronie przy wydatnej pomocy Hempla uspokoić rozgorączkowane umysły mieszkańców zamku. Brona potrafił też przekonać towarzystwo, że pozostawienie więźnia pod jego opieką daje zupełną gwarancję bezpieczeństwa. Telefon był zepsuty, zrobiło się już ciemno, nikomu więc nie chciało się iść kilka kilometrów do miasteczka, by złożyć meldunek.

Nikt ani słowem nie odzywał się do Sosina. Kiedy szedł na górę odprowadzany przez Bronę, który go eskortował z rewolwerem w ręku, obrzucił zebrane towarzystwo ironicznym spojrzeniem, a pogardliwy uśmiech wykrzywił mu twarz.

– Panie Stanek, proszę przygotować mocny sznur od bielizny. Może zechce przynieść go pan Hempel – zadecydował Brona.

* * *

Było już dobrze po północy, kiedy nad domem wzbiła się w górę rakieta znacząc ślad swojej drogi sznurkiem iskier. Złota parabola przecięła ciemne niebo, jak by starając się sięgnąć szczytu jego kopuły. Potem świetlista nić urwała się raptownie, a u zenitu rozbłysła czerwona kula. Szkarłatne światło zalało całą okolicę.

Światło to gasło powoli, opadając ku ziemi rozpryskiem iskier. Kiedy ostatnia z nich roztopiła się w mrocznej przestrzeni, zdawało się, że noc stała się bardziej czarna, a nieliczne gwiazdy świeciły w tej czerni tym intensywniej.

Szyby śpiącego domu na moment rozbłysły purpurą, a kiedy rakieta zgasła, patrzyły po dawnemu w noc czarnymi prostokątami. Tylko z jednego okna na piętrze, poprzez szczelnie zaciągniętą zasłonę, sączyło się nikłe światło.

* * *

Drzwi uchyliły się cicho, a światło z pokoju na krótki moment przesunęło się jasną smugą po podłodze korytarza. Potem zamknięcie drzwi zgasiło tę smugę i dom znów pogrążony był w ciemności i ciszy.

Człowiek przesunął się korytarzem niby zjawa. Gdzieś skrzypnęła deska w podłodze. Był to jedyny dźwięk, który zakłócał ciszę uśpionego domu.

Zarys postaci zamajaczył na schodach. W połowie ich wysokości człowiek zatrzymał się i schylił nad poręczą. Odnalazł palcami wąską, ale głęboką szczelinę, jaką czas zrobił w masywnej, drewnianej poręczy. Odkrył ją przypadkowo już dawniej. Teraz zagłębił w nią palec i po chwili na podstawioną dłoń wypadł karabinowy nabój. Nocny gość schował go do kieszeni na piersiach i ostrożnie zszedł na dół. Bezszelestnie przesunął się przez jadalnię; lampa na okapie kominka była zgaszona – nieznany towarzysz spełnił obietnicę. Tuż pod oknem pokoju bilardowego rosły krzaki. Szybko i sprawnie wysunął się na zewnątrz przez okno. Jakiś czas siedział przykucnięty pod tymi krzakami, czujnie nasłuchując. Potem zniknął w ciemnościach nocy.

Ścieżka prowadząca do młyna stanowiła czarną otchłań. Sosin zagłębił się w nią bez obawy. W kieszeni miał rewolwer, który mu dał jego wybawca. Drogę znał doskonale, ciemność więc była sprzymierzeńcem.

Szybko minął łączkę przed młynem, skręcił nad wodą w lewo, jakiś czas przemykał się wzdłuż rzeczki, a później przez kładkę przedostał się na drugi brzeg. Wkrótce minął przybrzeżne krzaki i wyszedł na otwarty teren.

Ścieżka biegła wśród rżysk. Było teraz jaśniej. Noc była bezksiężycowa, ale gwiazdy prószyły lekką poświatą.

Nie śpieszył się zbytnio. Miał sporo czasu przed sobą, obliczał, że do świtu pozostało mu jeszcze parę godzin. Szedł lekkim, sprężystym krokiem. Był wolny, uzbrojony, noc osłaniała ciemnością jego kroki. Postanowił ominąć stację; należało wyjść na szosę, a później, gdy już zacznie się ruch, zatrzymać auto, by wydostać się z niebezpiecznego terenu.

Dotarcie do granicy nie przedstawiało więc specjalnych trudności, a potem wiedział, jak ma sobie poradzić. Istotne niebezpieczeństwa ma więc za sobą… A jednak… Gdyby nie ta nieoczekiwana pomoc…

Tylko niemiecki geniusz jest zdolny do takiej organizacji i takiej umiejętności przewidywania! Tylko on potrafi przewidzieć wszystko, sprostać każdej ewentualności! Ci Polacy są za głupi, za prymitywni i jakże nieudolni! Doprawdy wstyd mieć takich przeciwników. To całe naiwne śledztwo, te nieporadne władze, ten ich bałagan!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Trzecia rakieta»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Trzecia rakieta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Trzecia rakieta»

Обсуждение, отзывы о книге «Trzecia rakieta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x