Stefan Żeromski - Dzieje grzechu

Здесь есть возможность читать онлайн «Stefan Żeromski - Dzieje grzechu» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Мифы. Легенды. Эпос, literature_19, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzieje grzechu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzieje grzechu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dzięki powieści Dzieje grzechu Stefan Żeromski zasłużył sobie (w pewnych kręgach) na miano pisarza pornograficznego. Wstrząs wywołała szczerość w szczegółowym ukazaniu losów dziewczyny, którą pierwsza miłość – gorąca i silna mocą właściwej sobie największej wzniosłości – prowadzi z porządnego, drobnomieszczańskiego, niezamożnego domu, przez upokorzenie, nędzę i zbrodnię, na dno upadku. Przy tym, o zgrozo, w opowieści tej wskazuje się dobitnie na społeczną i czysto ekonomiczną genezę tzw. „grzechu”.Kto zawinił? Kto był pierwszym kamykiem w lawinie nieszczęść i krzywd? Kto mógł zatrzymać jej bieg? Może szef, gdyby nie był tępym formalistą i zgodził się na urlop? Może matka, gdyby nie przyjęła konwencjonalnej roli strażniczki patriarchatu, ale potrafiła zachować się po prostu jak człowiek? Może księża, będący trybikami w machinie kościelnej, która produkuje rozwody, gdy włożyć do niej wielkie pieniędzy, a nie gdy decyzja o rozwodzie mogłaby zapobiec wielkiemu nieszczęściu?Powieść powstawała w latach 1906–1907, wydawana była początkowo w odcinkach w „Nowej Gazecie”, w wersji książkowej ukazała się w 1908 roku. Stanowi ważne pokłosie doby rewolucji 1905 roku (Żeromski był żarliwym socjalistą, choć niezwiązanym bezpośrednio z żadną partią). Niejako przy okazji, towarzysząc Ewie w Warszawie i na prowincji, w europejskich wojażach, od Nicei i Monte Carlo, przez Korsykę, Genewę, Paryż i Wiedeń, narracja ukazuje niezwykle wyraziście szeroką perspektywę społeczną, różne sposoby zdobywania i wydawania pieniędzy, wszelkie wreszcie odcienie podłości, przemocy, zła, ale i iskry wzniosłości, poświęcenia dla innych, projekty reform. Dlatego można widzieć w Ewie nie tylko jawnogrzesznicę o złotym sercu (nieco w typie bohaterek Dostojewskiego), ale też ucieleśnienie i konkretyzację wszystkich tych problemów, z którymi zdaniem Żeromskiego zmierzyć się musi polskie społeczeństwo, a w przyszłości odrodzone państwo polskie.

Dzieje grzechu — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzieje grzechu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Spojrzenia obojga rzucają się ku sobie, zwalczając i omijając przeszkody, łamiąc tysiące zapór, wykonywując miliony podstępów. Pięć minut czasu! Na przestarzałym zegarze, którego wskazówki drgają nerwowymi ruchami, widać uciekanie bezcennych momentów. Co chwila z trwogą i żalem oczy obojga podnoszą się, badając zżółkły ze starości cyferblat, na którym stoi wypisana olbrzymimi literami sczerniała, jeszcze w XVIII wieku zapewne, a niedościgle trafna sentencja: Hora perit, mors aderit 56 56 hora perit, mors aderit – godzina przeminie, śmierć się przybliży. [przypis edytorski] . W łańcuchach wag starego czasomierza co chwila rozlega się ledwie dosłyszalny chrzęst i daje wyczuć lekkie drgnienie, znak, że uciekła minuta. Drgnienie to przebiega przez ciała rozmawiających, miga w ich oczach jak błysk…

Zdawało się obojgu, że nikt na ziemi nie widzi, co się święci, że ani jedna osoba nie spostrzega ich spojrzeń. Byli przekonani, że spoglądają na siebie najzupełniej normalnie oczyma tak zimnymi jak owe Szopenisko, którego zamorusany biust tkwił na szafie. W istocie – dla pana Pobratyńskiego były „amory” Ewy zaledwie dostrzegalną a dość miłą zabawką. Widział jak przez mgłę owe spojrzenia, ale nie zwracał na nie uwagi. Inaczej ci-devant 57 57 ci-devant (fr.) – była, dawna, niegdysiejsza. [przypis edytorski] piękność, czcigodna matka. Już pospieszne wyrobienie posady przez człowieka obcego i najwidoczniej hołysza wydało się jej, kobiecie, co przeszła miliardy utrapień życiowych, zdarzeniem nie bez przyczyny.

Powiedziała sobie: nie ma karesu bez interesu – i zwróciła baczne oko. Rzecz prosta, że spostrzegła od razu nie tylko sam fakt, ale zmierzyła głębokość i siłę zjawiska. Zadrżała w sobie na widok owych nagłych przyblednięć córki, gdy dawały się słyszeć kroki „tamtego” – owych osłupień obojga, gdy się witali, owego śmiertelnego uśmiechu, który zdawał się zapalać światło w wewnętrznych istotach obojga i świecił się z ich ciał, gdy się chwytali i ogarniali oczyma.

Widziała i mimowolne pochylenia postaci, i oczywiste tęsknoty rąk skazanych na wieczną rozłąkę. Sama niegdyś przeżyła miłość głęboką dla pięknego swego małżonka i była przez szeregi lat pożerana od szatana zazdrości. Znała się na tej sprawie, którą ludzie zowią miłością. Nienawidziła tej potęgi całą duszą, patrzała na nią z dalekiego wzniesienia i pragnęła ocalić córki od mąk nieszczęsnego uczucia.

Starszą ustrzegła. Wydała za mąż dość szczęśliwie, szybko, bez trudu i korowodów. Zdawało się jej, że nie mógłby się zjawić na ziemi taki człowiek, który by ją podszedł i dotarł bez jej woli do serca dziecka. Pilnowała umiejętnie, nie jak zimny dozorca, lecz jak czujny kapłan. Strzegła duszy. Stąd to częste napędzanie do spowiedzi, do modlitwy, do rozmyślań i do pracy. Byłaby tego Niepołomskiego, dowiedziawszy się, że jest żonaty i rozwodnik, trzymała za progiem, choćby konał z miłości. Wdarł się, za pomocą wyrobienia posady, do domu jak wytrychem i, co najstraszniejsza, miał już w dziecku sprzymierzeńca. Było za późno. Mama dobrodziejka wiedziała to już, że jest za późno. Musiała (brzydko, ale dosłownie mówiąc) przywarować. Powieki jej przymknęły się, ręce opadły. Tylko usta zacięte drgały a drgały…

Przyjąwszy za pewnik, że już ani religia, ani wyklęcia ze świecami i Ewangelią, ani bicie, ani znęcanie się sposobami domowymi nic by już nie zmieniły, pani Pobratyńska postanowiła zabezpieczyć córkę od szaleństwa i zguby. Otoczyła ją tedy czujnością iście szatańską. Nie masz na ziemi dyplomaty tak przebiegłego ani dyrektora policji o takim sprycie, jakiego dowody (przed samą sobą) złożyła stara dama. Nic się w życiu Ewy nie zmieniło, a jednak była jak w kajdanach czy w kaftanie wariackim. Z każdej minuty godzin pozabiurowych musiała się legitymować dowodami rzeczowymi, a godziny urzędowania w biurze były nie do opuszczenia. Srogi mandryl, dyrektor biura, który bez pardonu dawał dymisję za opuszczanie kwadransów, był tu jedynym sprzymierzeńcem. Ewa nie nadużywała swej swobody. Jej miłość była bezgrzesznym szczęściem. Niepołomski nie szukał schadzek. Od dawna oświadczył się Ewie ze swą i prosił o rękę, ale był skuty dawnym ślubem, więc ani razu nie usiłował widzieć swego bożyszcza poza domem. Wyjątek stanowiły nabożeństwa majowe. Stara matka zabierała na nie córkę, o ile to było możliwe. Łukasz, aczkolwiek nienawidził Kościół i wszystkie sprawy jego tak dalece, że z natury zimny i spokojny – nie mógł mówić o tej materii bez gniewnego uniesienia, chodził osobno, z daleka, niepostrzeżony na owe, jak mówił, zbiorowe przedwieczorne figle. Dzieliła go zawsze od Ewy znaczna przestrzeń.

Chóralny śpiew pieśni polskich, znanych tak dobrze z dzieciństwa, obecność mnóstwa młodzieży, uroczych kobiet – w jasnych sukniach, kwiaty w ręku wszystkich, szczególny zapach bzu więdnącego szybko w gorących dłoniach, na piersiach kobiet, przy ustach ludzkich, buchający z ołtarzy zapach róż – wszystko to wywoływało szczególniejszy nastrój. Zbiorowisko ludzkie w kościele było dla Łukasza tak samo obce, jak obce by mu były rozkwitłe trawy na wielkim błoniu nadrzecznym.

Cóż miał wspólnego z tymi wszystkimi ludźmi śpiewającymi i rozmodlonymi? Nic zgoła. Ogarniał go tylko urok masy żyjącej, rozbudzonej, w której tętni i buja życie obce a na poły znane – właśnie jak życie rozrosłych traw na łące. Ale oto cicha akompaniująca muzyka organu nagle się urywała.

W płynną melodię pieśni, która przypominała plusk fal górskiego stawu w kochanej stronie – jakoby olbrzymi prąd wichru uderzały potężne akordy i poczynały lecieć przez człowieka strugami deszczu, zimna, mrozu.

Krew spłoszona wstrzymywała się pod sercem. Tytaniczny głos tonów, bijących pożegnanie życiu, przerzynały to tu, to tam spazmy i płacz samotnych piszczałek. Żałośnie wołały, wołały w pustyni, nad jeziorem podziemnym, w kraju ciemności.

Wtedy poczynał szukać znajomego kształtu i drogiej barwy czarnego kapelusza z obszernym rondem. Widział ją nieruchomą, z oczyma spuszczonymi, bladą i zastygłą, jakoby jedną z figur symbolicznych tego kościoła. Suknia jej czarna, spadająca aż do płyt posadzki, wlewała się w oczy czarną falą i dreszczem żywym, rozkosznym ponad wszelkie słowo, przechodziła wskroś ciała. A każdy fałd tej sukni, każde załamanie, każda krzywa linia atłasu obejmującego ramiona stawała się linią najwyższej piękności, symbolem jej ostatecznie wiernym. Łukasz przezierał wówczas, co Ewa czuła. Wiedział, że ta muzyka, od której ściany kościoła zdają się giąć i falować, a wyniosłe filary drżeć od tego samego, co biegnie w nim, wzruszenia – sprawia i w niej zamęt, zniszczenie myśli i chaos. Wiedział, że ona tak samo jak on nic w owej chwili nie wie, że jest poddana prawu muzyki, która jest mową duszy. Wiedział, że Ewa słucha, jak i on, mowy swej duszy.

Tony uderzają w duszę, jak pioruny w ciemności nocy. Przy ich niestrzymanym blasku widać mgnieniami oślepiająco jasno ziemię i niebiosa. Ale czyż to jest ziemia, biedna ziemia nasza, siedlisko synów Adamowych, gdy ją widzimy świetlaną w połysku gromowym? Śnią się dalekie, dalekie słowa Apostoła:

„Wziął Anioł kadzielnicę i napełnił ją ogniem z ołtarza, rzucił ją na ziemię, a stały się gromy i głosy, błyskawice i trzęsienie ziemi”…

Byli w takich chwilach oboje jak wędrowcy, co się w nocy piorunowej spotykają twarzą w twarz i oblicza swe, z nagła wytrysłe z przepaści nocnej, widzą wśród błyskawic. Radość! Życie! W obydwu duszach zgiełk uczuć, rozruch myśli i lot postanowień, nie wiadomo, jakim sposobem powstałych, nieznanych wcale a nieodwołalnych i raz na zawsze zrośniętych z istotą duszy. Łukasz wpatrywał się szalonym wzrokiem dopóty, aż tamta głowa musiała się odwrócić. Zamglone oczy przybywały go nawiedzić jakoby widziadła z tamtego świata. Wolno spływały na nie rzęsy, a po ich cieniu zstępować się zdawał bezcielesny powiew – anioł miłości. Trwało to krócej niż westchnienie pozdrawiające anioła. Łukasz zamykał oczy i pozostawał w swej ciemnicy. Wzbijała się znowu dokoła niego muzyka, wybuchały posępne pieśni o śmierci, które zdawały się, jak Samson, z posad ruszać filary gotyckie, a grubymi wybuchami przetrącać sklepienie nawy. Krążył tłum ludzki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzieje grzechu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzieje grzechu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Słowo o bandosie
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Wszystko i nic
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Zmierzch
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Aryman mści się
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Ludzie bezdomni
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Międzymorze
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Popioły
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Ludzie bezdomni, tom drugi
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Echa leśne
Stefan Żeromski
Отзывы о книге «Dzieje grzechu»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzieje grzechu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x