Robert Wegner - Niebo ze stali

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Niebo ze stali» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: satan, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Niebo ze stali: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Niebo ze stali»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niebo ze stali — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Niebo ze stali», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Besara skinęła zadowolona głową i kontynuowała:

– Ta informacja nie jest z tych, które ocalą wam życie, ale ma kluczowe znaczenie, jeśli chodzi o zrozumienie miejscowej arystokracji. Oni są bardziej meekhańscy od samego cesarskiego dworu. Kultywują tradycje i obyczaje, które w centralnych prowinqach odeszły już w niepamięć. A jeden z tych zwyczajów pozbawił pierworodnego syna hrabiego prawa do tytułu. Suknie, które masz nosić, droga Inro, wyglądają niemal tak samo, jak te sprzed trzystu lat. Skromność, prostota, żadnych gorsetów, haftów czy ekstrawaganckich ozdób w stylu koronkowego kołnierzyka. Tak ubierają się tutaj nawet hrabianki, jak przystało na córki, żony i matki meekhańskich wojowników, zdobywców połowy świata. – Nawet gdyby od tego zależało jej życie, Kailean nie potrafiłaby doszukać się w głosie Besary śladu kpiny. – Z tym że ci tutaj, nasi hrabiowie i baronowie, przemienili pamięć o czynach przodków w coś w rodzaju kultu, umacniającego meekhańskie prawo do dominacji nad innymi. I uważają, że wszyscy powinni tak właśnie myśleć. W zamku hrabiego wszędzie wisi broń, tarcze, zbroje, a malowidła przedstawiają wyłącznie sceny batalistyczne. Lecz tutejsza szlachta, mimo że tak mocno podkreśla militarną tradycję Imperium, niezmiernie rzadko wstępuje do armii. Ma też niewiele okazji, by wykazać się w walce: na wschodzie odgradzają ją od wrogów Olekady, na zachodzie ma Law-Onee, spokojną i nudną prowincję, północną granicę trzyma Górska Straż. Mimo wszystko niedobrze jest, jak by to powiedzieć, nie okazywać należytego podziwu dla ich męstwa. Rozumiecie?

Obie skinęły głowami.

I pomyśleć, że dzień dopiero zbliżał się do wczesnego popołudnia. Sposób, w jaki ta drobna kobieta nimi zawładnęła, mógł być znakomitym przykładem, jak w kwadrans pozbawić kogoś samodzielności i własnej woli. Pani Besara potrafiła przemóc wszelkie obiekcje i protesty kamienną miną i jednym uniesieniem brwi, któremu towarzyszyło krótkie „To wasze życie, mnie tam nie będzie”. Na jej rozkaz zmieniały raz po raz stroje, póki nie uznała, że ubrały się w odpowiednie suknie. Odebrała im broń, i to do ostatniego nożyka, po czym kazała zapomnieć, jak się nią włada. W czasie śniadania i obiadu przeszły przyspieszony kurs dobrych manier, do których zaliczało się między innymi nietrzymanie łokci na stole, niesiorbanie, jedzenie małymi kęsami, niemówienie z pełnymi ustami, używanie właściwej łyżki do gorących zup, właściwej do chłodników i właściwej do deserów.

Oraz absolutny, całkowity i bezwzględny zakaz bekania.

No i oczywiście przez cały czas Besara nie tyle mówiła, ile przemawiała, zalewając je potokami informacji, mniej lub bardziej istotnych, lecz zawsze krążących wokół miejscowej arystokracji. Potrafiła, jeśli jej nie przerwały, gadać przez dwie godziny, ucząc je jednocześnie, jak chodzić, siedzieć, mówić, trzymać głowę i co w każdej z tych sytuacji robić z rękami. A właściwie uczyła tego Kailean, bo Daghena miała prostszą rolę: pouśmiechać się, porobić zdziwione miny, pozachwycać potęgą i majestatem rodu hrabiego. Jej nikt nie będzie przesłuchiwał ani nie weźmie na spytki.

– Dobrze, teraz fryzura, ten kosmyk zapleć, dobrze, zwiąż, upnij. Nieźle, włosy z dołu rozczesz jeszcze raz, podepnij na szczycie głowy, wyżej, niech odsłonią szyję. Dobrze, spinki. Jedna tu, druga tu, szpilka do włosów, tak, ta z perłami, zawsze uważałam, że blondynki nie powinny nosić szpil z perłami, bo giną w jasnych lokach, za to komuś z takim odcieniem włosów nie pasuje nic innego. Wyglądają jak gwiazdy na nocnym niebie.

Kailean była gotowa przysiąc, że Daghena lekko się zarumieniła.

Cofnęła się o dwa kroki i, cholera, musiała przyznać, że Dag wygląda... jak prawdziwa księżniczka. Wysoko upięte włosy odsłoniły smukłą szyję, twarz z wystającymi kośćmi policzkowymi, małymi ustami i lekko skośnymi oczyma miała ten cudowny wyraz naiwności i dziewczęcego rozmarzenia, który sprawiał, że większość mężczyzn gapiłaby się na nią jak pies na kiełbasę. Nagle poczuła się dwa razy brzydsza, w tej swojej prostej sukience i byle jakiej fryzurze.

– Dobrze. – Besara nareszcie sprawiała wrażenie zadowolonej. – Co prawda możesz wyglądać dziesięć razy lepiej, ale nie przesadzajmy. W końcu jej książęca wysokość jest w podróży i nie ma czasu na fanaberie. Wieczorem jeszcze raz przećwiczysz to uczesanie. Do waszego wyjazdu mamy kilka dni, sądzę, że zdążysz nauczyć się jeszcze czterech lub pięciu takich fryzur. Więcej wam nie będzie potrzebne.

Kailean uniosła dłoń i – sama tym zaskoczona – dygnęła lekko. Nagrodą był szeroki uśmiech.

– Mam pytanie, pani Besaro, dlaczego nie będzie potrzebne?

– A jak myślisz, skarbie, ile czasu tam spędzicie? Miesiąc? Dwa? Sądzisz, że gościnność Cywrasa-der-Malega to zniesie? Będziecie tam pięć do siedmiu dni. Jeszcze nie nadeszła odpowiedź ile konkretnie. Dwór hrabiego zapewnił, że jest zachwycony kaprysem księżniczki, ale jeszcze nie przedstawił wstępnego planu wizyty. Nie sądzę jednak, by miało to potrwać dłużej niż siedem dni. Raczej nie spodziewajcie się balów i przyjęć, może będzie jedno lub dwa polowania i trochę popisywania się bogactwem i znaczeniem. A może nie, wiosna to czas, w którym miejscowi hrabiowie i baronowie doglądają raczej pierwszych robót na polach, wypędzania owiec na hale, i tak dalej. Musicie cały czas pamiętać, że tak naprawdę to prowincjonalna szlachta. Tutejsze ziemie są niezbyt urodzajne, a dzierżawy nie przynoszą wielkich zysków. W centralnych prowincjach, na Stepach czy dalekim Południu co bardziej obrotny kupiec może mieć większy dochód roczny z kilku wypraw handlowych niż nasz hrabia ze wszystkich ziem. Der-Maleg ma na tym punkcie spory kompleks. Już od dawna żaden ze znaczących rodów z centralnych prowincji nie próbował wżenić się w olekadzką arystokrację, a jedyna córka hrabiego musiała w końcu wyjść za tutejszego barona. To rzecz, o której nie wspomina się głośno. Wbrew temu, co głoszą, ich starania o zachowanie czystości krwi są po części wymuszone koniecznością. W całych Olekadach są tylko cztery hrabiowskie rody, skoligacone już do tego stopnia, że dalsze małżeństwa między nimi zakrawają na kazirodztwo. Wszyscy to kuzyni i kuzynki pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia. – Besara uśmiechnęła się miło. – Jeszcze jakieś pytania?

I tak to wyglądało, każde pytanie, choćby o czas, powodowało istny słowotok, w trakcie którego nauczycielka zalewała je masą informacji. Mniej lub bardziej potrzebnych, lecz podawanych z taką swobodą, jakby czytała je z opasłej księgi, a nie wyciągała z zakamarków pamięci. Mimo wszystko Kailean miała dość.

– Pytałam tylko jak długo – wymamrotała. – Nie muszę wiedzieć wszystkiego o każdym z lokalnych hrabiątek. Wychowałam się w tych okolicach. Wiem, jacy są.

Spodziewała się lodowatego spojrzenia i wysoko uniesionych brwi. Zamiast tego Besara lekko przechyliła głowę, wydęła wargi.

– Ekkenhard nie przekazał mi tych informacji – mruknęła takim tonem, że Kailean od razu zrobiło się żal Szczura. – To źle. Mogą cię rozpoznać? Hrabia lub któryś z jego zarządców?

Spojrzały na siebie z Dagheną – jakimi ścieżkami, do licha, krążą myśli tej kobiety? Od razu, w pół uderzenia serca doszła do sedna. Może paplać jak podpita przekupka, ale ani na chwilę nie zapomina o głównym celu ich misji. Kim właściwie jest? Bo że Ekkenhard ją szanuje, widać od razu.

Kailean wzruszyła ramionami.

– Mógł nie wiedzieć – rzuciła krótko. – A ja i tak nie mam zamiaru wysłuchiwać dziesięciu tysięcy plotek za każdym razem, gdy otworzę usta. I nie, nie sądzę, by mnie rozpoznali, gdy wyjeżdżaliśmy stąd, byłam taka. – Wyciągnęła rękę na wysokość ramienia. – Mała, chuda, zabiedzona. Nikt mnie nie pozna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Niebo ze stali»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Niebo ze stali» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Wegner - Północ-Południe
Robert Wegner
Robert Wegner - Wschód - Zachód
Robert Wegner
Tamara Zwierzyńska-Matzke - Czasami wołam w niebo
Tamara Zwierzyńska-Matzke
Robert Sheckley - Beside Still Waters
Robert Sheckley
Robert Harris - El hijo de Stalin
Robert Harris
Anna Brzezińska - Wody głębokie jak niebo
Anna Brzezińska
Robert Wagner - Die Grump-Affäre
Robert Wagner
Olaf Wegner - Eleonora
Olaf Wegner
Jennifer Wegner - SOKO Mord-Netz
Jennifer Wegner
Отзывы о книге «Niebo ze stali»

Обсуждение, отзывы о книге «Niebo ze stali» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x